Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu wczorajszym urodziny przeżywała Anna Szostak, pisząca w swoim czasie rozważania na naszym blogu – najczęściej we wtorki. Życzę wszelkich dobrych natchnień, świateł z Nieba i bezmiaru Bożego błogosławieństwa! O to będę się modlił!
A ja dzisiaj znowu planuję być przez chwilę w Sanktuarium w Kodniu. Jak zawsze, będę o Was pamiętał w rozmowie z Matką!
Dzisiaj w Katolickim Radiu Podlasie odbędzie się kolejna audycja, w formacie: GAUDIUM ET SPES, z cyklu: TAKIE TAM RÓŻNE… Jej tematem będzie: Z RODZINAMI PRZED ŚWIĘTAMI, a Uczestnikami będą trzy Rodziny: Broniszów, Florków i Niedźwiedzkich. Pełna lista Uczestników i tematów jest na fb Duszpasterstwa Akademickiego w Siedlcach.
Audycja rozpocznie się o godz. 21:40 i potrwa do 23:00. Zachęcam do słuchania, oraz do łączności z nami – telefonicznej lub smsowej. Telefon do studia – do „wejścia na żywo”: 25 / 644 65 55; sms do Radia: 509 056 590; sms do mnie: 604 736 981. Można nas słuchać także w internecie: https://radiopodlasie.pl/radio-online/ lub odsłuchać audycji później, w «Archiwum dźwięków». Powtórka audycji na falach Radia – następnej nocy, około godziny 1:00.
Oto jej zapowiedź na naszym portalu diecezjalnym:
Moi Drodzy, przypominam o narodowej Nowennie w intencji naszej Ojczyzny, zgody narodowej i poszanowania życia. Dzisiaj już dzień siódmy – modlimy się o prawdę i odpowiedzialność za słowo w przestrzeni medialnej, także w mediach społecznościowych.
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co mówi do mnie Pan – właśnie do mnie?… Duchu Święty, tchnij!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Piątek 5 Tygodnia Wielkiego Postu,
22 marca 2024.,
do czytań: Jr 20,10–13; J 10,31–42
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:
Tak, słyszałem oszczerstwo wielu: „Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego!” Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: „Może da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim!”
Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą. Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na sumienie i serce, dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi! Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę.
Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana. Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Żydzi porwali kamienie, aby Jezusa ukamienować. Odpowiedział im Jezus: „Ukazałem wam wiele dobrych czynów pochodzących od Ojca. Za który z tych czynów chcecie Mnie ukamienować?”
Odpowiedzieli Mu Żydzi: „Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga”.
Odpowiedział im Jezus: „Czyż nie napisano w waszym Prawie: «Ja rzekłem: Bogami jesteście?» Jeżeli Pismo nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże – a Pisma nie można odrzucić – to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: «Bluźnisz», dlatego że powiedziałem: Jestem Synem Bożym? Jeżeli nie dokonuję dzieł mojego Ojca, to Mi nie wierzcie. Jeżeli jednak dokonuję, to choćbyście Mnie nie wierzyli, wierzcie moim dziełom, abyście poznali i wiedzieli, że Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu”.
I znowu starali się Go pojmać, ale On uszedł z ich rąk. I powtórnie udał się za Jordan, na miejsce, gdzie Jan poprzednio udzielał chrztu, i tam przebywał.
Wielu przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale że wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I wielu tam w Niego uwierzyło.
Pierwsze dzisiejsze czytanie rozpoczyna się dramatycznym wyznaniem Proroka Jeremiasza: Tak, słyszałem oszczerstwo wielu: „Trwoga dokoła! Donieście, donieśmy na niego!” Wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku: „Może da się zwieść, tak że go zwyciężymy i wywrzemy swą pomstę na nim!”
Takie właśnie – jak moglibyśmy je określić – „prorockie narzekanie” akurat u Jeremiasza pojawia się częściej. Czy jednak jest to takie zwyczajne, codzienne narzekanie na wszystko i wszystkich, jakie nam samym przydarza się nader często? No, cóż… Narzekanie to narzekanie. To zawsze jakieś niezadowolenie z kogoś lub z czegoś, niekiedy jakaś pretensja do kogoś.
Natomiast w przypadku Proroka Jeremiasza – czy innych, narzekających Proroków, albo tych, którzy się z Bogiem spierali, jak chociażby Jonasz – te ludzkie reakcje były jednak jakoś „nakierowane” na Boga. To nie były takie pretensje dla samych pretensji, czy narzekanie z nastawieniem na totalne odrzucenie wszystkiego, albo potępianie wszystkich i wszystkiego „w czambuł”, jak to się nam niekiedy zdarza.
Prorok swoje odczucia, swój tak często prawdziwy i dotkliwy wewnętrzny ból – kierował zawsze do Boga. I nawet jeśli tak, jak wspomniany Jonasz, obrażał się na Boga, kłócił się z Nim, miał inne zdanie na niektóre sprawy, to jednak zawsze był blisko Niego. To narzekanie, dyskutowanie, spieranie się wręcz – nigdy nie oznaczało odejścia od Boga, rezygnacji z Boga. Nic z tych rzeczy! O wiele częściej, stawało się modlitwą do Boga, aby coś zrobił z ową trudną sytuacją… Albo z tymi trudnymi, nieraz nieżyczliwymi, a nieraz nawet wrogimi ludźmi…
I właśnie takie nastawienie wybrzmiewa już w następnych słowach Jeremiasza: Ale Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą. Panie Zastępów, Ty, który doświadczasz sprawiedliwego, patrzysz na sumienie i serce, dozwól, bym zobaczył Twoją pomstę nad nimi! Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę.
Nie mówiąc już o ostatnim zdaniu pierwszego czytania, które brzmi niesamowitą radością: Śpiewajcie Panu, wysławiajcie Pana. Uratował bowiem życie ubogiego z ręki złoczyńców.
Zauważmy zatem, że – chociażby w dzisiejszym pierwszym czytaniu – skarga Proroka stanowi tylko niewielką część tekstu. Zasadniczą część stanowi odwołanie się do Boga, oddanie Jemu sprawy, połączone z prośbą o konkretną interwencję. A ostatnie zdanie – taki swoisty wielki finał – to już wdzięczność Bogu i uwielbienie Go za to, że okazał swoją moc, że przyszedł na ratunek.
I tak właśnie, moi Drodzy, wygląda – jakby to dziwnie nie brzmiało – „wzorcowe” narzekanie. Mówimy to z niejakim uśmiechem, posługując się nieco niezgrabnym sformułowaniem, ale sprawa jest poważna, bo my wszyscy – wszyscy ludzie wszystkich czasów – musieliśmy i musimy mierzyć się z różnymi trudnościami i przeciwnościami. Nie było i nie ma na tym świecie człowieka, którego życie byłoby całkowitą beztroską. I nie będzie takiego człowieka – do końca świata.
Tacy ludzie są po drugiej stronie życia – to wszyscy zbawieni, którzy już cieszą się absolutną pełnią szczęścia. My natomiast – tu, na ziemi – musimy mierzyć się z wrogością lub przynajmniej nieżyczliwością ludzi; z różnymi trudnymi sytuacjami, od zdrowotnych począwszy, poprzez różne inne okoliczności życia, aż po jakieś kataklizmy przyrodnicze. Dlatego musimy umieć na nie reagować, a problemy rozwiązywać – i jakoś z tym wszystkim żyć!
Stąd nauka, jaka płynie do nas dzisiaj z czytań mszalnych, jest taka: należy to wszystko przeżywać z Bogiem! Jemu wszystkie problemy oddawać, mówić Mu o nich! I prosić o pomoc, o światło, o poprowadzenie. Przy czym – to bardzo ważne! – trzeba być z Nim szczerym, totalnie szczerym, a więc nie ma ani obowiązku, ani nawet potrzeby „ubierania” swojej modlitwy w jakieś ładne, okrągłe, wygładzone słówka. Wprost przeciwnie: tylko i wyłącznie szczerość!
Dokładnie tak, jak to pokazuje nam przykład Jeremiasza i innych Proroków: szczerość totalna! Ale też otwarcie serca na działanie Boże, czyli na pewno nie szczerość, rozumiana w ten sposób, że ja Boga i Jego spraw mam szczerze dość, więc obrażam się na Niego ostatecznie i odchodzę. Albo buntuję się – w taki sposób negatywny, destrukcyjny, niszczący… Przede wszystkim – niszczący siebie samego.
Właśnie z taką postawą mamy do czynienia w przypadku dużej części rozmówców Jezusa z dzisiejszej Ewangelii. Jak słyszymy, cała relacja zaczyna się od stwierdzenia: Żydzi porwali kamienie, aby Jezusa ukamienować. Jednak tego nie zrobili, bo godzina złożenia przez Jezusa Ofiary z życia jeszcze nie nadeszła, co pokazuje, że to Jezus, wcielony Boży Syn, Bóg Człowiek – w pełni panował nad całą sytuacją.
Dlatego nie poleciał w stronę Jezusa żaden kamień, ale poleciały… słowa! Ciężkie, jak kamienie! Słowa zarzutów, wyrzutów, także kłamstw – a przynajmniej: nakłaniania do kłamstwa, bo oni burzyli się o to, że Jezus Boga nazywał swoim Ojcem. A przecież On nie mógł postąpić inaczej, skoro taka była i jest prawda! Oni jednak nie chcieli tej prawdy z Jego ust.
I stąd ich zarzuty, stąd ich wrogość, stąd ich zablokowane serca, stąd ich zawziętość, opór i upór. Żadne logiczne argumenty do nich nie docierały, bo oni tak naprawdę nie chcieli żadnych argumentów słuchać! Przy czym, mówimy tu o części rozmówców. Bo o drugiej części słyszymy: Wielu przybyło do Niego, mówiąc, iż Jan wprawdzie nie uczynił żadnego znaku, ale że wszystko, co Jan o Nim powiedział, było prawdą. I wielu tam w Niego uwierzyło.
Naprawdę, pocieszające jest to, że było ich wielu! Tych, którzy swoje serca na głos Boży otworzyli! Tych, którzy Jezusowi zaufali – że ich nie oszukuje, nie chce ich na nic naciągnąć czy wykorzystać. I to oni właśnie w Niego uwierzyli. A dlaczego uwierzyli? Bo nie byli tak zblokowani wewnętrznie, nie mieli „klamry zaciskowej” na sercu – czyli nie myśleli w sposób ciasny, schematyczny, zmanipulowany.
Tacy ludzie wybrną z każdego problemu, z każdej trudnej sytuacji. I nawet, jeżeli ponarzekają na swój los, czy na ludzi ze swego otoczenia, to jednak pociechą i ratunkiem będzie dla nich zawsze bliskość Jezusa, Jego święte słowo, które wskaże kierunek i sposób rozwiązania problemu… I Jego błogosławieństwo, które da siły i moc do pokonywania trudności. Takie właśnie narzekanie takich właśnie ludzi stanie się w ten sposób naprawdę szczerą modlitwą! Znakiem i wyrazem zaufania człowieka do swego Boga!
A zatem: narzekajmy, skarżmy się, krytykujmy, nawet obmawiajmy innych ludzi – ile tylko chcemy! Naprawdę! Ale – tylko do Jezusa! Takie narzekanie, obmawianie, krytykowanie i uskarżanie się – jest jak najbardziej w porządku. Bo skierowane do właściwego Adresata…
Ksiądz Jacek, chciałabym zapytać. W kalendarzu liturgicznym jest święto Najświętszej Maryi Panny Bolesnej (Septem Dolorum Beatae Mariae Virginis).
Czy jest święto poświęcone Siedmiu Radościom Matki Bożej? Kiedy jest obchodzony (lub obchodzony w kalendarzu przedreformacyjnym)? Chciałbym poznać historię święta Siedmiu Radości, ale nigdzie nie znajduję informacji na jego temat.
Proszę się cofnąć – na blogu – do 15 września, czyli do wspomnienia Matki Bożej Bolesnej. Tam jest kilka słów właśnie na ten temat, czyli jakie zmiany – jeśli idzie o to Wspomnienie -zaszły po reformie liturgicznej, dokonanej po Soborze Watykańskim II.
xJ
Dziś uczestniczyć będę po Mszy Świętej o 18tej w Drodze Krzyżowej wiodącej przez ulice mojego miasta i obejmujące 3 parafie. Zakończymy tą Drogę tradycyjnie pod Pomnikiem, błogosławionego Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Nie bierzemy ze sobą kamieni, ale krzyże te fizyczne i duchowe i złożymy w Sercu Jezusa, aby nas grzeszników, podźwignął z upadków naszych , tych osobistych i tych narodowych za wstawiennictwem Wielkiego Polaka, Prymasa Tysiąclecia, który umiał godnie cierpieć za naród polski. Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się za nami.
O, tak… Prymas uczy nas pięknego życia chrześcijańskiego: i modlitwy, i pracy, i cierpienia, znoszonego z godnością i ofiarowanego Bogu…
xJ