Szanujcie swoich Kapłanów!

S

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, oto wspomnienie wtorkowego spotkania świątecznego w Katolickim Radiu Podlasie:

https://siedlce.podlasie24.pl/kosciol/przedswiateczne-spotkanie-w-katolickim-radiu-podlasie-20240326162018?_gl=1*193nqi2*_ga*MTI1ODA1MjQyMC4xNjk4NDg5MDA1*_ga_8H7CG4ZCTH*MTcxMTYxMDQxMC4xMzUuMS4xNzExNjEwNDEzLjU3LjAuMTE5ODE3OTczOA..

A oto życzenia, jakie kierują do nas, Kapłanów, Pracownicy tej szacownej Instytucji:

https://siedlce.podlasie24.pl/kosciol/zyczenia-dla-kaplanow-na-wielki-czwartek-20240327175021?_gl=1*18qvkl5*_ga*MTI1ODA1MjQyMC4xNjk4NDg5MDA1*_ga_8H7CG4ZCTH*MTcxMTYxMDQxMC4xMzUuMS4xNzExNjEwNDc0LjYwLjAuMTE5ODE3OTczOA..

Wielkie dzięki! O tę modlitwę proszę także Was wszystkich – w intencji Kapłanów i Osób zakonnych. Za nich – i o nich: o nowych Pracowników Bożej Winnicy. Ja dzisiaj, ze swej strony, w czasie Mszy Świętej Krzyżma, w Katedrze siedleckiej, będę pamiętał o Was wszystkich, moi Drodzy, którzy jesteście tak ważną częścią mojego życia i mojego kapłaństwa!

A po Mszy Świętej – spotkanie u mnie z moimi „Synkami” i „Braciszkami”, którzy wspierają mnie swoją posługą liturgiczną, radiową, pisarską na blogu, komputerową – i na różne sposoby. A przede wszystkim – wspierającym modlitwą. Chcę Im podziękować za tę życzliwość, a przy okazji: omówić plany na przyszłość.

A już teraz zapraszam do pochylenia się nas Bożym słowem dzisiejszej Mszy Świętej Wieczerzy Pańskiej. Zachęcam całym sercem do osobistego udziału – w naszych świątyniach – w obchodach całego Świętego Triduum Paschalnego! Jeszcze raz zapraszam do przeczytania opisu poszczególnych dni tego czasu, jaki zawarłem pod rozważaniem Janka w ostatni poniedziałek.

Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Na przeżywanie Świętego Triduum Paschalnego, a szczególnie na dzisiejszy dzień – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

ŚWIĘTE TRIDUUM PASCHALNE

Wielki Czwartek – Msza Wieczerzy Pańskiej,

28 marca 2024., 

do czytań: Wj 12,1–8.11–14; 1 Kor 11,23–26; J 13,1–15

CZYTANIE Z KSIĘGI WYJŚCIA:

Bóg powiedział do Mojżesza i Aarona w ziemi egipskiej: „Miesiąc ten będzie dla was początkiem miesięcy, będzie pierwszym miesiącem roku. Powiedzcie całemu zgromadzeniu Izraela tak:

«Dziesiątego dnia tego miesiąca niech się każdy postara o baranka dla rodziny, o baranka dla domu. Jeśliby zaś rodzina była za mała do spożycia baranka, to niech się postara o niego razem ze swym sąsiadem, który mieszka najbliżej jego domu, aby była odpowiednia liczba osób. Liczyć je zaś będziecie dla spożycia baranka według tego, co każdy może spożyć. Baranek będzie bez skazy, samiec, jednoroczny; wziąć możecie jagnię albo koźlę. Będziecie go strzec aż do czternastego dnia tego miesiąca, a wtedy zabije go całe zgromadzenie Izraela o zmierzchu. I wezmą krew baranka, i pokropią nią odrzwia i progi domu, w którym będą go spożywać. I tej samej nocy spożyją mięso pieczone w ogniu, spożyją je z chlebem niekwaszonym i gorzkimi ziołami.

Tak zaś spożywać go będziecie: Biodra wasze będą przepasane, sandały na waszych nogach i laska w waszym ręku. Spożywać będziecie pospiesznie, gdyż jest to Pascha na cześć Pana.

Tej nocy Ja przejdę przez Egipt, zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej od człowieka aż do bydła i odbędę sąd nad wszystkimi bogami Egiptu. Ja Pan. Krew będzie wam służyła do oznaczenia domów, w których będziecie przebywać. Gdy ujrzę krew, przejdę obok i nie będzie pośród was plagi niszczycielskiej, gdy będę karał ziemię egipską.

Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia w tym dniu świętować będziecie na zawsze»”.

CZYTANIE Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:

Bracia: Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazuję, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: „To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę”. Podobnie skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: „Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę”.

Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Było to przed Świętem Paschy. Jezus widząc, że nadeszła Jego godzina przejścia z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował.

W czasie wieczerzy, gdy diabeł już nakłonił serce Judasza Iskarioty, syna Szymona, aby Go wydać, widząc, że Ojciec dał Mu wszystko w ręce oraz że od Boga wyszedł i do Boga idzie, wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło, nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany.

Podszedł więc do Szymona Piotra, a on rzekł do Niego: „Panie, Ty chcesz mi umyć nogi?” Jezus mu odpowiedział: „Tego, co Ja czynię, ty teraz nie rozumiesz, ale później to będziesz wiedział”. Rzekł do Niego Piotr: „Nie, nigdy mi nie będziesz nóg umywał”.

Odpowiedział mu Jezus: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną». Rzekł do Niego Szymon Piotr: «Panie, nie tylko nogi moje, ale i ręce, i głowę”.

Powiedział do niego Jezus: „Wykąpany potrzebuje tylko nogi sobie umyć, bo cały jest czysty. I wy jesteście czyści, ale nie wszyscy”. Wiedział bowiem, kto Go wyda, dlatego powiedział: „Nie wszyscy jesteście czyści”.

A kiedy im umył nogi, przywdział szaty, i gdy znów zajął miejsce przy stole, rzekł do nich: „Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie «Nauczycielem» i «Panem» i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem”.

To bardzo znamienne, że w dniu, w którym wspominamy ustanowienie dwóch Sakramentów: Eucharystii i Kapłaństwa, w czytaniu ewangelicznym słyszymy opis tego właśnie, a nie innego wydarzenia. Oto zanim wszyscy zasiedli do uczty paschalnej, Jezus – Pan i Nauczyciel – wykonał czynność, właściwą niewolnikowi: umył nogi swoim uczniom! Nauczyciel umył nogi uczniom; Pan – swoim sługom; Bóg – swemu stworzeniu.

I to był wstęp do wydarzenia Ostatniej Wieczerzy, a więc pierwszej Mszy Świętej, którą tamtego, czwartkowego wieczoru – doprecyzujmy: wielkoczwartkowego wieczoru – Jezus spożył ze swoimi Apostołami.

Jeszcze zanim zaczęli ucztowanie, musiał wyjaśnić swoim najbliższym, co się przed chwilą dokonało. Bo oni trzy lata z Nim chodzili, słuchali Go i przypatrywali się wszystkiemu, co mówi i czyni – tak, że już naprawdę wiele widzieli, słyszeli i niejedno ich zaskoczyło. Ale oto dzisiaj znowu przeżyli szok, wynikiem którego Piotr zaczął od protestu: Panie, Ty chcesz mi umyć nogi? Wtedy w odpowiedzi usłyszał: Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał udziału ze Mną.

A chwilę później usłyszeli już wszyscy: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy Mnie nazywacie «Nauczycielem» i «Panem» i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem.

A jeszcze chwilę później dokonało się to, o czym słyszymy w drugim czytaniu, z relacji – i to bardzo ciekawe – nie naocznego świadka tych wydarzeń, ale kogoś, kto o nich usłyszał. Oddajmy mu jednak głos: Ja otrzymałem od Pana to, co wam przekazuję, że Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: „To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją pamiątkę”. Podobnie skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: „Kielich ten jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić będziecie, na moją pamiątkę”. Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie.

To bardzo ciekawe, że liturgia Kościoła, w tak szczególnym dniu, jak dzisiejszy, przedstawia nam relację z ustanowienia Eucharystii autorstwa nie naocznego świadka, a kogoś, kto – jak sam stwierdza – otrzymał to, dowiedział się o tym od Pana. Co to znaczy: od Pana? Wprost od Niego, czy za pośrednictwem Kościoła, który tak początkowo prześladował?

Co do drugiego – możemy być pewni. Co do pierwszego – także nie jest wykluczone, wszak na innych miejscach Paweł wspomina o «ogromie objawień», jakie były mu dawane… Niemniej jednak, sam fakt, iż dzisiaj, w dniu ustanowienia Eucharystii, o jej ustanowieniu dowiadujemy się niejako „z drugiej ręki”, dobitnie wskazuje, że to, co się w ów wielkoczwartkowy wieczór dokonało, nie było wydarzeniem jednostkowym, jednorazowym, ograniczonym do tego miejsca, czy do tego momentu. To wydarzenie miało natychmiast zacząć promieniować na cały Kościół – wtedy dopiero tworzący się – po wszystkie wieki jego istnienia.

Dlatego w momencie, kiedy Paweł pisał do Koryntian słowa, które dziś usłyszeliśmy, wyznawcy Chrystusa już spotykali się na sprawowaniu tej eucharystycznej Ofiary – oczywiście, wtedy jeszcze w sposób bardzo prosty i w miejscach, w których mogli to czynić. Ale to znaczyło, że polecenie Jezusa już było realizowane: Jego uczniowie już czynili to «na Jego pamiątkę».

A to tylko przekonuje nas, że ta wielkoczwartkowa uczta, to wydarzenie, było naprawdę wyjątkowe i jedyne w swoim rodzaju. Było ono – jeśli tak można to ująć – pod szczególnym wejrzeniem Boga, sprawowane ściśle według Jego wskazań. Słyszeliśmy o tym w pierwszym czytaniu. Bóg co do ostatniego szczegółu określił, jak mają Izraelici przygotować i jak przeprowadzić – powiedzmy wprost: celebrować – tę wyjątkową ucztę w noc wyzwolenia z niewoli egipskiej.

I potem, na pamiątkę tamtej nocy, mieli ją sprawować rokrocznie – według wyraźnego polecenia Boga: Dzień ten będzie dla was dniem pamiętnym i obchodzić go będziecie jako święto dla uczczenia Pana. Po wszystkie pokolenia w tym dniu świętować będziecie na zawsze.

I Jezus z Apostołami dzisiaj zasiadł do jej świętowania. Ale On nadał temu świętowaniu swój rys, bardzo szczególny charakter, ubogacił to świętowanie o ten jakże ważny element, o którym mówimy tu sobie od początku: o obmycie nóg swoim uczniom. W ten sposób wyraźnie pokazał nam wszystkim, że droga zarówno do sprawowania, jak i uczestnictwa w Ofierze eucharystycznej wiedzie poprzez pochylenie się do stóp drugiego człowieka – i do tegoż pochylenia ponownie prowadzi.

Mówiąc zatem wprost: droga do Ołtarza, do eucharystycznego stołu, prowadzi przez codzienność, naznaczoną duchem służby, miłości realizowanej w sposób bardzo konkretny – wobec konkretnych ludzi. Droga do Ołtarza tędy wiedzie – i droga od Ołtarza także! I to zarówno droga kapłana, mającego tę Ofiarę sprawować, jak i droga każdego wiernego, pragnącego w niej uczestniczyć. Jeżeli bowiem kapłan wypowiada słowa Jezusa: TO JEST CIAŁO MOJE, TO JEST MOJA KREW, to nie będzie w tym autentyczny, jeżeli tych słów – i to z całym przekonaniem – nie uczyni swoimi własnymi słowami.

Tak, kapłan także swoje ciało składa w eucharystycznej ofierze – i swoją krew. Czyli – samego siebie oddaje do szczególnej dyspozycji Boga i Kościoła. Do szczególnej, całkowitej i bezinteresownej dyspozycji każdego człowieka.

To brzmi pięknie! I świetnie się o tym pisze w rozważaniu i mówi na kazaniu! Ale jakże to jest trudne na co dzień… Jakże trudne… Jednak Pan dzisiaj sam wskazuje – i to nie tylko tym gestem, ale całą swoją posługą, pełnioną w trakcie trzech lat przebywania z nami na ziemi – że nie ma innej drogi do eucharystycznego Stołu. I nie ma innej drogi od tegoż Stołu.

Dlatego jeżeli chcemy sprawować i przeżywać eucharystyczną Ofiarę w sposób pełny i prawdziwy, to mamy to czynić ściśle według tego, czego On sam nas uczy i czego od nas oczekuje. Bo tak, jak w Starym Przymierzu – o czym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu – tak i dzisiaj akurat to wydarzenie, ta Uczta, pozostaje pod Jego szczególnym wejrzeniem, dlatego winna być sprawowana ściśle według Jego wskazań.

A zatem, musi się także wiązać z owym pochylaniem się do stóp drugiego człowieka – każdego człowieka. Stąd też każdy kapłan, kiedy wypowiada te niezwykłe i jakże brzemienne w treść i sens słowa: TO JEST CIAŁO MOJE, TO JEST KREW MOJA – rzeczywiście składa w ofierze swoje ciało i swoją krew, a więc samego siebie i całego siebie: wszystkie swoje siły i swoje talenty, swój zapał i swój czas, swoje zdolności i swoje plany, swoje pragnienia i swoje dążenia, swoje myśli, swoje słowa i wszystkie swoje działania. Także – swoje cierpienia, niepowodzenia, łzy ukradkiem wycierane… Wszystko! Samego siebie i całego siebie! Także – choć to najtrudniejsze – swoją krew, w sposób dosłowny, jeśli przyjdzie taka konieczność…

Stąd też kapłan staje przed Ołtarzem Jezusa Chrystusa, a więc także przed Nim samym, a więc także przed drugim człowiekiem – jako sługa. Czyli nie jako celebryta, nie jako medialna gwiazda, nie jako biznesmen, nie jako bywalec salonów, nie jako kolega bogatych i wysoko postawionych, także: nie jako kumpel lub idol młodzieży. Nie! Kapłan – to sługa, pochylający się do stóp drugiego człowieka, czyli oddający temu drugiemu człowiekowi do dyspozycji samego siebie i całego siebie.

Co jednak nie znaczy, że skoro tak, to można nim pomiatać, lekceważyć go, czy oskarżać o wszystkie możliwe zbrodnie świata. A dzisiaj – jak się wydaje – z tym mamy do czynienia. Owszem, w ramach tego oddawania siebie do dyspozycji Boga i Kościoła, kapłan musi i z tym się zmierzyć. Ale to nie zmienia faktu, że nawet od ludzkiej strony patrząc – bardzo często dzieje mu się krzywda. A mówimy tu o modnych teraz i bardzo chwytliwych medialnie oskarżeniach o wszelkie możliwe nadużycia seksualne, albo o niedopatrzenie takowych i brak reakcji na nie (to w przypadku biskupów).

I żeby było jasne, moi Drodzy: nie chcę tu powiedzieć, że mamy takie postawy i takie zachowania akceptować. Nic z tych rzeczy! Niech to wybrzmi z całą mocą! Bo my, kapłani, dobrze o tym wiemy – a jeśli któryś zapomniał, to niech sobie szybko przypomni i na nowo uświadomi – że weszliśmy na świecznik po to, by świecić, a nie kopcić. Aby dawać Wam, Drodzy, dobry przykład, by świecić tym przykładem, a nie powodować jakikolwiek dym.

Ale to nie oznacza, że skoro tak, to teraz tego kapłana można – ot, tak sobie – uderzyć słowem oskarżenia, obelgi, a choćby nawet podejrzenia… Raz jeszcze podkreślmy: wszelkie złe postawy – na jakimkolwiek odcinku – należy nazwać po imieniu i napiętnować! Ale też trzeba się może wreszcie zacząć głośno upominać o szacunek do kapłanów. A przede wszystkim – o prawdę o nich, o ich posłudze. Jeżeli będziemy chcieli myśleć o nich i mówić w sposób prawdziwy, to będzie to już dostateczną obroną ich czci i godności, ich posługi i dobrego imienia, przed napastliwością wszelkich atakujących. Właśnie o tę prawdę chodzi!

Jeżeli zatem wszelkiej maści medialni reformatorzy Kościoła, publicyści określający się mianem „katolickich”, z takimi wypiekami na twarzy wypowiadają swoje najsurowsze osądy o kapłanach, którzy pobłądzili na drogach swojego życia, to niech to robią dalej i niech to mówią – jak najbardziej. Ale pod warunkiem, że przynajmniej z takim samym zaangażowaniem swoich krasomówczych czy pisarskich talentów – i swoich emocji – sto razy więcej i szerzej (przynajmniej sto razy więcej) powiedzą o kapłanach, którzy nie robiąc wokół siebie żadnego szumu medialnego, każdego dnia, a czasami i nocy, pochylają się do stóp drugiego człowieka.

Którzy w codziennym, szczerym i serdecznym zaangażowaniu, oddają swe siły i talenty, swój czas i inwencję, także swoje trudności i cierpienia – do dyspozycji Kościoła. Jeżeli o tym owi medialni reformatorzy Kościoła nie mówią i nie piszą, to zwyczajnie kłamią. Nawet, jeżeli opisują prawdziwe grzechy i błędy kapłanów, a nie piszą i nie mówią o tej drugiej, o wiele większej, dobrej stronie ich posługi, to zwyczajnie kłamią. To jest zwykła medialna manipulacja. Dlaczego?

Dlatego, że nie są zachowane słuszne proporcje. A to tworzy fałszywy obraz kapłanów – już dzisiaj coraz częściej niejako z góry traktowanych przez ludzi jako zboczeńcy, pedofile, oszuści finansowi, czy jeszcze innej maści przestępcy. Nawet może nie wprost oskarżani o te rzeczy, ale skoro tak w telewizji ciągle mówią i w gazetach piszą – a szczególnie w internecie – to „coś na rzeczy musi być”. I już tworzy się taki, a nie inny obraz kapłana.

I dlatego trudno się dziwić, że coraz mniej młodych ludzi dzisiaj decyduje się wejść na drogę kapłańską. Nawet, jeśli gdzieś w głębi serca słyszą to Jezusowe zaproszenie, to raczej postarają się szybko je zagłuszyć, bo po co mają potem znosić przeróżne obelgi i docinki. A ci, którzy już są kapłanami, niejednokrotnie długo wahają się, czy warto organizować jakikolwiek wyjazd dla dzieci czy młodzieży, skoro mogą się potem spotkać z oskarżeniami o jakieś niecne zamiary.

Ja sam mam świadomość – po dwudziestu pięciu latach kapłaństwa, w trakcie których corocznie organizowałem różne wyjazdy w góry, na kajaki, czy rajdy rowerowe, w których to wyjazdach wzięły w sumie udział setki Młodzieży – że dzisiaj każda i każdy z nich może mnie oskarżyć o wszystko! Nawet po wielu latach! I ja nie będę miał jak się bronić.

Bo charakter naszej pracy polega między innymi na tym, że rozmawiamy z człowiekiem często sam na sam – zwłaszcza, kiedy jest to Spowiedź. I teraz każdy taki człowiek może powiedzieć, że w trakcie takiej rozmowy był molestowany. I kapłan jest bezbronny – zwłaszcza, że z racji Spowiedzi jest zobowiązany do ścisłej tajemnicy i nic nie może powiedzieć na swoją obronę.

Moi Drodzy, ja jeszcze raz chcę mocno podkreślić: jestem absolutnie przeciwny wszelkim nadużyciom, wszelkim niewłaściwym zachowaniom kapłanów. Każdy z nas, podejmując tę posługę, wiedział, na co się decyduje. I przez lata seminaryjnej formacji – i także w następnych latach – był i jest uczony o tym, jak tę posługę ma spełniać. Dlatego powinien ponosić konsekwencje swoich czynów.

Ale jemu także – jak każdemu innemu człowiekowi, jeżeli szczerze żałuje swoich czynów – należy okazać miłosierdzie i dać mu szansę odpokutowania. Owszem, może trzeba, żeby zamknął się w ciszę jakiegoś klasztoru i modlitwą naprawiał swoje błędy – a także w inny sposób, jeśli jest taka potrzeba. Ale nie można go w takiej sytuacji na przykład „z automatu” przenosić do stanu świeckiego, nie dając mu żadnych szans.

A już na pewno nie wolno oskarżać kapłana pochopnie, na podstawie pogłosek, medialnych doniesień, czy na zasadzie: „bo ludzie coś tam mówią”… Moi Drodzy, wymagajcie od nas, swoich kapłanów, jak najwięcej! Macie takie prawo! Ale z tym prawem związany jest obowiązek modlitwy za kapłanów. I takiej zwykłej, ludzkiej życzliwości. A może dokładniej mówiąc: życzliwej uczciwości. Po prostu: prawdy w podejściu do kapłana, w odbiorze jego posługi.

Bo – niech to nie zabrzmi za mocno – jeżeli kapłan ma się pochylać do nóg drugiego człowieka, to nie znaczy, że tą nogą można go bezkarnie kopać.

Moi Drodzy, szanujcie swoich kapłanów. Proszę, szanujcie swoich kapłanów! Bo możecie ich nie mieć…

8 komentarzy

  • 4 marca pisałem, jakie reprodukcje obrazów znajdują się w katedrze w Nowosybirsku. Teraz chcę porozmawiać o rzeźbach.
    Ich 3:
    Zmartwychwstały Chrystus i Matka Boża Nieustającej Pomocy. Napiszę o nich później.
    Dziś chciałbym opowiedzieć o drewnianej rzeźbie „Rupintojelis” (tłumaczenie z litewskiego „Chrystus przygnębiony”).
    Wykonał ją litewski rzeźbiarz Adolfas Teresius.
    Rzeźba została zainstalowana na dziedzińcu katedry, w niszy po lewej stronie furtki.
    Konsekrowana 23 sierpnia 2015 roku. W siedemdziesiątą szóstą rocznicę podpisania paktu Ribbentrop-Mołotow. Ten dzień od 2009 roku jest ogłoszony przez komisję europejską Dniem pamięci ofiar stalinizmu i nazizmu.
    W podstawie Rupintojelis w języku litewskim i rosyjskim napis „Niewinnym ofiarom represji” i rok wykonania rzeźby.
    Pod nim płyta z napisem w języku rosyjskim i łacińskim: «Pamiętaj, Panie, o wszystkich naszych braciach i siostrach poszkodowanych, zmarłych i zamordowanych w obozach koncentracyjnych, armii pracy i specjalnych osadach na Syberii. Niech ci, którzy połączyli się z Twoim Synem w śmierci, przez chrzest, będą uczestniczyć w Zmartwychwstaniu Chrystusa.”
    +
    Requem aeternam dona eis, Domine.
    Et lux perpetua luceat eis.
    Requescant in pace!
    Amen

    W pobliżu Rupintojelis 7 listopada każdego roku odbywa się 5 stacja procesji upamiętniającej zmarłych.

    Również 28 sierpnia, w rocznicę przymusowej eksmisji narodu niemieckiego mieszkającego w regionie Wołgi „za sto pierwszy kilometr”, tj. na Syberię i Kazachstan w 1941 r., odbywa się modlitwa żałobna i złożenie kwiatów.

    Zdjęcie rzeźby i płyty pod nią przesłała do księdza Jacka na e-mail. Również zdjęcie terenu katedry.
    ***
    Ojcze Jacek, gratuluję profesjonalnej uroczystości!
    Wysyłam kolaż zdjęć, który sama zrobiłem. Wy, jak Święty Hiacynt, nioscie Dobrą Nowinę. Za pośrednictwem tego bloga.
    To mi pomaga… w nauce języka polskiego.
    Przytulam. Zapewniam o modlitwie.

  • Rozpocznę modlitwą:
    Modlitwa św. Faustyny za kapłanów

    O Jezu mój, proszę Cię za Kościół cały, udziel mu miłości i światła Ducha swego, daj moc słowom kapłańskim, aby serca zatwardziałe kruszyły się i wróciły do Ciebie, Panie.

    Panie, daj nam świętych kapłanów, Ty sam ich utrzymuj w świętości. O Boski i Najwyższy Kapłanie, niech moc miłosierdzia Twego towarzyszy im wszędzie i chroni ich od zasadzek i sideł diabelskich, które ustawicznie zastawia na dusze kapłana. Niechaj moc miłosierdzia Twego, o Panie, kruszy i wniwecz obraca wszystko to, co by mogło przyćmić świętość kapłana – bo Ty wszystko możesz.

    Ps. Drodzy Kapłani, Księże Jacku i Ks. Marku!
    Codziennie modlę się 10tką różańca za kapłanów i osoby konsekrowane a w dniu dzisiejszym jedną z intencji mojego pełnego uczestnictwa w Eucharystii będziecie Wy, wszyscy czcigodni Kapłani, szczególnie Ci których Bóg postawił na mojej drodze życia począwszy od Chrztu Świętego. Zmarłych polecam , miłosierdziu Bożemu a dla żyjących upraszam potrzebne łaski i dary Ducha Świętego od Jezusa , Najwyższego Kapłana. Szczęść Boże na wszelki trud życia kapłańskiego, niech Jezus daje Wam radość z posługi kapłańskiej a ludzie obdarzają zasłużonym szacunkiem.

    • Wielkie dzięki! Cóż byśmy mogli zdziałać, gdyby nam zabrakło modlitwy i życzliwości tych, spośród których wyszliśmy i do których jesteśmy posłani! Dziękujemy za każde modlitewne westchnienie do Nieba, za każde dobre słowo, za każde poruszenie serca – w naszą stronę!
      xJ

  • Tą modlitwą ja z mężem codziennie modlimy się w Margaretkach za kapłanów.
    Właśnie w czwartek za ks.Jacka i ks.Marka.
    Drodzy bracia kapłani niech Dobry Bóg błogosławi Wam każdego dnia w Waszej posłudze
    kapłańskiej aby codziennie był owocny.
    Bóg zapłać za ten blog , wszystkie komentarze i słowa.

  • Jak dobrze usłyszeć, że jesteśmy ważną częścią życia Księdza i kapłaństwa… Ja dziękuję Bogu za wszystkich dobrych i mądrych kapłanów, których stawia na mojej drodze życia.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.