Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Siostra Joanna Andruszczyszyna, współpracująca z Księdzem Markiem w Parafii Surgut, na Syberii.
Rocznicę święceń kapłańskich natomiast przeżywają:
►Ojciec Mateusz Fleiszerowicz – Franciszkanin, Kolega ze studiów na KUL, Przełożony Wspólnoty zakonnej i Proboszcz Parafii Świętej Elżbiety Węgierskiej w Nysie,
►Ksiądz Łukasz Tarasiuk, pochodzący z mojej rodzinnej Parafii, a posługujący w Diecezji warszawsko – praskiej,
►Ojciec Krzysztof Wrzos – Oblat, w swoim czasie posługujący w Kodniu,
►Ojciec Błażej Mielcarek – Oblat, w swoim czasie posługujący w Siedlcach.
Wszystkim świętującym życzę trwania – w powołaniu i wierności Jezusowi we wszystkim! Zapewniam o modlitwie!
A oto dzisiaj – Uroczystość Bożego Ciała. Przypominam o obowiązku uczestnictwa we Mszy Świętej i w Procesji, przy czym Procesja nie zastępuje Mszy Świętej! Postarajmy się o osobisty udział w Najświętszej Ofierze! W rozważaniu – nieco więcej na temat naszego osobistego odniesienia do Eucharystii.
Będę o tym mówił dzisiaj w Parafii Dąbie, gdzie na zaproszenie Proboszcza, Księdza Marka Wasilewskiego, mojego Kolegi kursowego, będę pomagał duszpastersko. A co będzie po południu – to się jeszcze okaże. Co Bóg da!
Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co Pan do mnie konkretnie mówi? Z jakim jednym, określonym przesłaniem do mnie się zwraca? Prośmy Ducha Świętego o światło!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, B,
30 maja 2024.,
do czytań: Wj 24,3–8; Hbr 9,11–15; Mk 14,12–16.22–26
CZYTANIE Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Mojżesz wrócił z góry i obwieścił ludowi wszystkie słowa Pana i wszystkie Jego zlecenia. Wtedy cały lud odpowiedział jednogłośnie: „Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan, wypełnimy”.
Spisał więc Mojżesz wszystkie słowa Pana. Nazajutrz wcześnie rano zbudował ołtarz u stóp góry i postawił dwanaście stel, stosownie do liczby dwunastu pokoleń Izraela. Potem polecił młodzieńcom synów Izraela złożyć ofiarę całopalną i ofiarę biesiadną z cielców.
Mojżesz zaś wziął połowę krwi i wylał ją do czar, a drugą połową krwi skropił ołtarz. Wtedy wziął Księgę Przymierza i czytał ją głośno ludowi. I oświadczyli: „Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i będziemy posłuszni”.
Mojżesz wziął krew i pokropił nią lud, mówiąc: „Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami na podstawie wszystkich tych słów”.
CZYTANIE Z LISTU DO HEBRAJCZYKÓW:
Bracia: Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką, to jest na tym świecie uczyniony przybytek, ani nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną Krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego zdobywszy wieczne odkupienie.
Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej Krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu.
I dlatego jest Pośrednikiem Nowego Przymierza, ażeby przez śmierć, poniesioną dla odkupienia przestępstw, popełnionych za pierwszego przymierza, ci, którzy są wezwani do wiecznego dziedzictwa, dostąpili spełnienia obietnicy.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowano Paschę, zapytali Jezusa Jego uczniowie: „Gdzie chcesz, abyśmy poszli poczynić przygotowania, żebyś mógł spożyć Paschę?”
I posłał dwóch spośród swoich uczniów z tym poleceniem: „Idźcie do miasta, a spotka się z wami człowiek, niosący dzban wody. Idźcie za nim i tam, gdzie wejdzie, powiedzcie gospodarzowi: «Nauczyciel pyta: Gdzie jest dla Mnie izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami?» On wskaże wam na górze salę dużą, usłaną i gotową. Tam przygotujcie dla nas”. Uczniowie wybrali się i przyszli do miasta, gdzie znaleźli, tak jak im powiedział, i przygotowali Paschę.
A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dał im mówiąc: „Bierzcie, to jest Ciało moje”. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym”.
Po odśpiewaniu hymnu wyszli w stronę Góry Oliwnej.
Kiedy tak słuchamy pierwszego dzisiejszego czytania, to zapewne pierwszym skojarzeniem i pytaniem, jakie nam się nasuwa, to pytanie: O co tu chodzi? Bo nie rozumiemy obrzędowości Starego Testamentu. Coś kojarzymy z lektury Pisma Świętego i ze słuchania czytań w czasie Mszy Świętej, ale o co dokładnie chodzi z tym składaniem ofiar ze zwierząt? Jak chociażby w tym fragmencie: Spisał więc Mojżesz wszystkie słowa Pana. Nazajutrz wcześnie rano zbudował ołtarz u stóp góry i postawił dwanaście stel, stosownie do liczby dwunastu pokoleń Izraela. Potem polecił młodzieńcom synów Izraela złożyć ofiarę całopalną i ofiarę biesiadną z cielców. Mojżesz zaś wziął połowę krwi i wylał ją do czar, a drugą połową krwi skropił ołtarz.
Nic z tego dzisiaj nie rozumiemy! No, może bibliści oraz inni naukowcy, w ramach swoich intelektualnych dociekań zgłębiają te sprawy – coś więcej mogliby o tym powiedzieć. A nas to dzisiaj nawet za bardzo nie obchodzi, jak te zwierzęta były ofiarowane, aczkolwiek zdajemy sobie sprawę, że wszystkie te przepisy w całości ustanowił Bóg, a przekazał swemu ludowi przez Mojżesza – by tak to ująć: swojego człowieka w narodzie wybranym. Jednakże my dzisiaj już takich ofiar nie składamy.
Czy zatem mamy traktować to dzisiejsze czytanie jako takie historyczne wspominki – ciekawostki, przytaczane na zasadzie: „Jak to kiedyś było…”? Gdzieś w głębi serca domyślamy się, że nie. Bo gdyby tak było, to Kościół nie dawałby nam tego Słowa w dniu tak bardzo ważnym, jak Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Jeżeli jednak dzisiaj słowa te odczytujemy, to znak, że i z nich płynie dla nas jakieś ważne przesłanie. Jakie?
Pewnie łatwiej nam będzie to odkryć, kiedy zauważymy, że w tym samym czytaniu słyszymy również takie stwierdzenia: Mojżesz wrócił z góry i obwieścił ludowi wszystkie słowa Pana i wszystkie Jego zlecenia. Wtedy cały lud odpowiedział jednogłośnie: „Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan, wypełnimy”. Spisał więc Mojżesz wszystkie słowa Pana. A po złożeniu ofiary ze zwierząt – jak dalej słyszymy – wziął Księgę Przymierza i czytał ją głośno ludowi. I oświadczyli: „Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i będziemy posłuszni”. Mojżesz wziął krew i pokropił nią lud, mówiąc: „Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami na podstawie wszystkich tych słów”.
I tu jest całe sedno sprawy, moi Drodzy: lud obiecał, że uczyni wszystko tak, jak nakazał Bóg. Skoro Bogu podobało się wtedy przyjąć od ludzi ofiarę całopalną ze zwierząt, to taką należało złożyć. Natomiast trzeba było zawsze pamiętać, że to nie w zwierzętach, nie w ich krwi, nie w ich tłustości i wielkości – leżało całe sedno, cały sens i znaczenie ofiary. Ono leżało w nastawieniu człowieka, w sercu człowieka – tak, tym sercu, które człowiek, wraz z tą ofiarą, miał oddać Bogu.
Niestety, jak dobrze wiemy i pamiętamy – chociażby z wielu bardzo ostrych pouczeń i upomnień Jezusa – naród wybrany, począwszy od jego elity, brutalnie i boleśnie oddzielił sam rytuał i sposób składania ofiary od intencji serca. Od zwrócenia serca do Boga – po prostu: od nawrócenia się. Dlatego też w Piśmie Świętym – czytanym w Kościele szczególnie w liturgii Słowa Wielkiego Postu – odnajdujemy wiele mocnych słów Boga, wypowiedzianych za pośrednictwem Proroków, w których to wybrzmiewa totalne odrzucenie takich fałszywych ofiar.
Bóg mówi, że ma dość tłuszczu baranów! I że z całego serca nienawidzi wszystkich tych ceremoniałów – nawet spełnianych dokładnie według danych przez Niego samego przepisów, ale bez ducha, bez serca, z zimnym i zamkniętym sercem! Bez najmniejszej nawet myśli o nawróceniu. I jeżeli dzisiaj słyszymy w pierwszym czytaniu o składaniu ofiar starotestamentalnych, to płynie z tej nauki to ważne przesłanie, że każda ofiara, składana Bogu, ma być realizacją tych słów, które dzisiaj jakoś tak spontanicznie wyrwały się z serc ludu wybranego: Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan, wypełnimy!
To na pewno łączy w jedno wszystkie ofiary, jakiekolwiek i kiedykolwiek składane Bogu: właśnie posłuszeństwo Bożemu słowu. A jeśli o jakimś innym podobieństwie jeszcze można mówić, to – nazwijmy to tak – o podobieństwie krwi, która w czasie tych ofiar była przelewana. Tyle, że w Starym Testamencie była to krew zwierząt, baranów i cielców, w Nowym zaś – Krew jedynego i prawdziwego Baranka Paschalnego, Jezusa Chrystusa.
Tak o tym dziś mówi, w drugim czytaniu, Autor Listu do Hebrajczyków: Chrystus, zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, przez wyższy i doskonalszy, i nie ręką, to jest na tym świecie uczyniony przybytek, ani nie przez krew kozłów i cielców, lecz przez własną Krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego zdobywszy wieczne odkupienie. Jeśli bowiem krew kozłów i cielców oraz popiół z krowy, którymi skrapia się zanieczyszczonych, sprawiają oczyszczenie ciała, to o ile bardziej Krew Chrystusa, który przez Ducha wiecznego złożył Bogu samego siebie jako nieskalaną ofiarę, oczyści wasze sumienia z martwych uczynków, abyście służyć mogli Bogu żywemu.
A jak tego dokonał? To już słyszymy w dzisiejszej Ewangelii. Oto w czasie Ostatniej Wieczerzy, gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dał im mówiąc: „Bierzcie, to jest Ciało moje”. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę nowy w królestwie Bożym”.
Można powiedzieć, że to naprawdę niezwykły i oryginalny pomysł na to, aby pomimo odejścia do Domu Ojca – jednak pozostać w swoim Kościele i ze swoim Kościołem: stać się Pokarmem i Napojem dla swoich wiernych. I stąd ta myśl, aby tym swoim Ciałem uczynić zwykły chleb, a wino – uczynić swoją Krwią. Zatem, przelewana jest krew – tak, jak to było w ofiarach starotestamentalnych – ale w bardzo specyficzny sposób.
Bo przecież tajemnica Eucharystii jest w ogóle niezwykła i pod każdym względem oryginalna. Nauka Kościoła precyzuje ją w wielu dokumentach, a przede wszystkim: w Katechizmie Kościoła Katolickiego, w tym także: w jego wersji młodzieżowej, zatytułowanej YOUCAT. Jest to wersja krótsza i napisana językiem nieco prostszym, zawierająca nauczanie Kościoła, ale i cytaty wypowiedzi ludzi świętych na dany temat.
I tak oto, na pytanie: „Co to jest Święta Eucharystia?”, w Katechizmie tym znajdujemy taką odpowiedź: „Święta Eucharystia jest Sakramentem, w którym Jezus Chrystus ofiaruje za nas samego siebie, swoje Ciało i swoją Krew, żebyśmy z miłości ofiarowali Mu siebie i żebyśmy zjednoczyli się z Nim w Komunii Świętej. W ten sposób staniemy się jednym Ciałem Chrystusa, Kościołem.
Eucharystia jest mistycznym centrum wszystkich Sakramentów, ponieważ historyczna ofiara Jezusa na krzyżu uobecnia się podczas Przeistoczenia w sposób ukryty i bezkrwawy. Zatem celebracja Eucharystii stanowi źródło i szczyt całego życia chrześcijańskiego. Ku niej wszystko zmierza, ponad nią nie ma nic wyżej, po co jeszcze można by sięgnąć. Gdy spożywamy połamany Chleb, jednoczymy się z miłością Jezusa, który złożył za nas na drzewie krzyża swoje Ciało. Kiedy pijemy z jednego kielicha, jednoczymy się z Tym, który ofiarując się za nas, przelał nawet swoją Krew.
Nie wymyśliliśmy tego rytuału. Sam Jezus sprawował z uczniami Ostatnią Wieczerzę i uprzedził w niej swoją śmierć. Dał się swoim uczniom w znaku chleba i wina, i polecił im odtąd i po Jego odejściu celebrować Eucharystię. Czyńcie to na moją pamiątkę!” [208]
Po czym Katechizm zamieszcza wspomniane już wypowiedzi niektórych Świętych. I tak oto Święty Jan Maria Vianney, Proboszcz z Ars i Patron Proboszczów, mawiał: „Bóg dałby nam coś więcej, gdyby miał coś więcej, niż samego siebie.” A znowu Święty Tomasz z Akwinu twierdził: „Właściwym działaniem Eucharystii jest przemiana człowieka w Boga.” Z kolei zaś Matka Teresa z Kalkuty mawiała: „Nie powinniśmy oddzielać naszego życia od Eucharystii. W chwili, kiedy to robimy, coś pęka. Ludzie pytają nas: «Skąd Siostry mają radość i siłę do tego, by robić to co robią?» Eucharystia ma w sobie coś więcej, niż samo przyjmowanie: w niej zawiera się również zaspokojenie głodu Chrystusa! On mówi: Przyjdź do Mnie! On jest głodny dusz!”
Bardzo ciekawe stwierdzenie mamy na końcu – nieco odwracające nasze rozumienie Eucharystii jako Pokarmu, iż to Eucharystia zaspokaja duchowy głód człowieka. Tymczasem, Matka Teresa przekonuje nas, że w Eucharystii zaspokajany jest jeszcze jeden głód. Oto Jezus Chrystus jest głodny dusz, głodny spotkania z człowiekiem, głodny bliskości człowieka. Dlatego chciał z nim pozostać – by to swoje Boskie pragnienie i ten swój głód w ten sposób zaspokoić.
I tak moglibyśmy, moi Drodzy, bardzo długo mówić o Eucharystii – zresztą, bardzo wiele już powiedziano, równie wiele napisano: i to zarówno w formie teologicznej, naukowej, jak i w formie kaznodziejskiej, jak i w formie liturgicznej, jak wreszcie także: w formie poetyckiej i pisarskiej. O Eucharystii – mówić i myśleć nigdy dość! I nigdy dość dziękować za nią Jezusowi! Za ten Jego – jeszcze raz to podkreślmy – niezwykle oryginalny pomysł na to, jak pozostać ze swoim Kościołem i w swoim Kościele, kiedy już wstąpi do Nieba, do Domu swego Ojca.
Jednakże nie tylko mamy się tym pomysłem zachwycać i nie tylko dziękować – chociaż, jak wspomnieliśmy, jednego i drugiego nigdy dość – ale mamy stawiać sobie to pytanie: Co z tego, że Jezus jest w swoim Kościele w Eucharystii, wynika konkretnie dla mnie? Czy ja w to wierzę? Ale – tak naprawdę? Czy w moim sercu, w moim myśleniu, w takim najbardziej wewnętrznym spojrzeniu, jest to szczere przekonanie, że w tym białym opłatku i w tych kilku kroplach wina, zmieszanego z odrobiną wody, po Przeistoczeniu jest Jezus Chrystus? Żywy i prawdziwy – i tak realny, jak my sami, tu i teraz, jesteśmy realni, widzialni dla siebie nawzajem, a jeśli trzeba, to i dotykalni?…
Czy jest w nas takie prawdziwe przekonanie, że klękamy nie przed kawałkiem białego opłatka – ani, tym bardziej, nie przed pozłacanym naczyniem liturgicznym, jakim jest monstrancja – ale przez żywym i prawdziwym, realnie obecnym Jezusem?
Moi Drodzy, w tym dniu dzisiejszym, tak uroczystym, pięknym i wielkim, my wszyscy – począwszy od nas, Kapłanów – mamy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy my NAPRAWDĘ WIERZYMY w REALNĄ OBECNOŚĆ JEZUSA CHRYSTUSA w Eucharystii? Czy może trzeba kolejnych tak zwanych cudów eucharystycznych, których ostatnimi laty nawet w Polsce było kilka, a na całym świecie doliczono się ich ponad setki. Dlaczego one się dokonują?
Bo ludzie przestają wierzyć! Bo wiarę zastępują tradycją, albo zwyczajem, albo poczuciem obowiązku – na zasadzie: „No, trzeba raz do roku już do tej Komunii pójść”… Albo: „No, jak to nie pójść do Komunii na pogrzebie kogoś bliskiego, albo na Chrzcie swego dziecka lub wnuka?”… Chociaż nawet i ta motywacja zdaje się występować coraz rzadziej. A tymczasem – tu nie chodzi o tradycję i zwyczaj. Tu chodzi o wiarę – i miłość. O to, że skoro Jezus tak bardzo chciał się zjednoczyć z człowiekiem, to człowiek też może – i oby chciał – tak mocno zjednoczyć się z Jezusem. I skoro On oddał swoje Ciało i Krew do dyspozycji, skoro oddał nam samego siebie i całego siebie – to żebyśmy my nie wyliczali Mu po dekagramie, tak po aptekarsku, naszych modlitw i naszych religijnych praktyk, uważając tylko, żeby przypadkiem nie przesadzić, żeby nie wyjść na zbyt pobożnych. Nie!
Moi Drodzy, jedyną sensowną, mądrą i właściwą odpowiedzią na tę bezgraniczną miłość i totalne oddanie Jezusa do naszej dyspozycji – ma być totalny dar i bezgraniczna nasza miłość i nasze oddanie się do Jego dyspozycji. Niech wyrazem tego będzie nie tylko dzisiejsza Procesja – która także oby była prawdziwym i uroczystym wyznaniem naszej wiary w obecność Jezusa, a nie tylko kolorowym pochodem ulicami Parafii, dla zrobienia jedynie kilku zdjęć – ale niech wyrazem naszego oddania będzie to, iż codziennie będziemy w stanie powiedzieć i życiem potwierdzić to, co lud wybrany dzisiaj powiedział Mojżeszowi: Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan, wypełnimy!
Niech nasze przyjmowanie Komunii Świętej – oby jak najczęstsze, na każdej Mszy Świętej, i zawsze z wiarą i miłością – prowadziło nas do takiej postawy, która będzie jednym wielkim naszych dziękczynieniem za ten wielki Dar, jaki otrzymujemy od Jezusa. Niech po każdym naszym słowie i czynie wszyscy wokół widzą, że ten człowiek jest żywą monstrancją, że ma w sobie Jezusa, którego przyjął w Komunii Świętej! Niech nie będzie nigdy przepaści pomiędzy naszą pobożnością eucharystyczną, a naszym odnoszeniem się do ludzi i codzienną postawą. Niech jedno nie zaprzecza drugiemu. Wprost przeciwnie!
Postarajmy się o to, aby nasza codzienność – nasze myśli, słowa i czyny – były jedną wielką katechezą o tym, jak wspaniale obecność Jezusa wpływa na życie. Oby na nasze wpływała. Niech to widzi cały świat! I niech to będzie dla wszystkich zachętą, aby i oni jak najmocniej związali się z Jezusem w Komunii Świętej. Bo On tego naprawdę bardzo pragnie… On jest tego bardzo głodny…