Skąd u Niego ta mądrość?…

S

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Krzysztof Gałązka, należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Białej Podlaskiej. Życzę Mu trwania przy Panu. Zapewniam o modlitwie!

W dniu dzisiejszym, za pobożne nawiedzenie swojego kościoła parafialnego, można uzyskać tak zwany odpust Porcjunkuli. Należy wypełnić stałe warunki do uzyskania odpustu zupełnego.

Pamiętajmy w modlitwie o Pielgrzymach, wyruszających na Jasną Górę!

Pozdrawiam Was serdecznie z Lublina, skąd jednak zaraz wyruszę – do mojego Mechanika, do Siedlec i do Białej Podlaskiej – aby załatwić pół miliona spraw i na wieczór wrócić do Lublina, by odprawić Mszę Świętą w „mojej” Parafii Świętego Jana Kantego. Będzie też posługa w konfesjonale, bo dzisiaj – o czym przypominam – jest pierwszy piątek miesiąca.

Teraz zaś już serdecznie zapraszam do skupienia się na Bożym słowie dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co konkretnie mówi do mnie Pan? Co osobiście chce mi przekazać? Duchu Święty, tchnij!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Piątek 17 tygodnia zwykłego, rok II,

2 sierpnia 2024., 

do czytań: Jr 26,1–9; Mt 13,54–58

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

Na początku panowania Jojakima, syna Jozjasza, króla judzkiego, Pan skierował następujące słowo do Jeremiasza:

To mówi Pan: «Stań na dziedzińcu domu Pana i mów do mieszkańców wszystkich miast judzkich, którzy przychodzą do domu Pana oddać pokłon, wszystkie słowa, jakie poleciłem ci im oznajmić; nie ujmuj ani słowa. Może posłuchają i zawróci każdy ze swej złej drogi, Mnie zaś ogarnie żal nad nieszczęściem, jakie zamyślam przeciw nim za ich przewrotne postępki.

Powiesz im: To mówi Pan: Jeżeli nie będziecie Mi posłuszni, postępując według mojego Prawa, które wam ustanowiłem, i jeśli nie będziecie słuchać słów moich sług, proroków, których nieustannie do was posyłam, mimo że jesteście nieposłuszni, zrobię z tym domem podobnie jak z Szilo, a z tego miasta uczynię przekleństwo dla wszystkich narodów ziemi»”.

Kapłani, prorocy i cały lud słyszeli Jeremiasza mówiącego te słowa w domu Pana. Gdy zaś Jeremiasz skończył mówić wszystko to, co mu Pan nakazał głosić całemu ludowi, prorocy i cały lud pochwycili go, mówiąc: „Musisz umrzeć! Dlaczego prorokowałeś w imię Pana, że z tym domem stanie się to, co z Szilo, a miasto to ulegnie zniszczeniu i pozostanie niezamieszkałe?” Cały lud zgromadził się dokoła Jeremiasza w domu Pana.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus, przyszedłszy do swego rodzinnego miasta, nauczał ich w synagodze, tak że byli zdumieni i pytali:

Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to wszystko?” I powątpiewali o Nim.

A Jezus rzekł do nich: „Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony”. I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa.

Wsłuchajmy się uważnie w słowa, wypowiedziane przez samego Boga, skierowane do Proroka Jeremiasza, a zapisane w dzisiejszym pierwszym czytaniu: Stań na dziedzińcu domu Pana i mów do mieszkańców wszystkich miast judzkich, którzy przychodzą do domu Pana oddać pokłon, wszystkie słowa, jakie poleciłem ci im oznajmić; nie ujmuj ani słowa. I teraz te oto stwierdzenie: Może posłuchają i zawróci każdy ze swej złej drogi, Mnie zaś ogarnie żal nad nieszczęściem, jakie zamyślam przeciw nim za ich przewrotne postępki.

Czy dobrze wyłapujemy istotę rzeczy? Pan mówi: może ogarnie mnie żal nad nimi… To tak, jakby ten żal Pan tak naprawdę miał w zanadrzu, gotowy w każdej chwili go – mówiąc obrazowo – uruchomić, okazać, podarować. Bo tak naprawdę, On ten żal nad swym ludem, tę swoją cierpliwość do niego – a może powiedzmy wprost: swoją miłość do swego opornego i zbuntowanego ludu – ma cały czas w swoim sercu! Tu się nic nie zmienia. I tylko tak celowo mówi, iż może ten żal okazać, ale On tak naprawdę chce go okazać, chce w całej pełni wyrazić swoją miłość do nich, jednak… No, właśnie…

Bóg chce – ale nie może. Bo na przeszkodzie stoi zamknięte serce człowieka, szczelnie zablokowane na Jego miłość i miłosierdzie. Bóg sam się wręcz doprasza u swego narodu o właściwą postawę, aby móc okazać swoją łaskawość, a tymczasem… Właśnie… Słyszeliśmy przed chwilą: Powiesz im: «To mówi Pan: Jeżeli nie będziecie Mi posłuszni, postępując według mojego Prawa, które wam ustanowiłem, i jeśli nie będziecie słuchać słów moich sług, proroków, których nieustannie do was posyłam, mimo że jesteście nieposłuszni, zrobię z tym domem podobnie jak z Szilo, a z tego miasta uczynię przekleństwo dla wszystkich narodów ziemi».

Wydaje się, że sprawa postawiona jest bardzo jasno. Bóg bardzo chce okazać swoją miłość, miłosierdzie, przebaczenie – ale nic na siłę. Bóg podejmuje rozliczne próby dotarcia do opornych serc, posyła wciąż nowych Proroków, kieruje do nich swoje słowo, pomimo że tak bardzo nie chcą słuchać. Ale teraz mogą posłuchać, w tym momencie mogą przyjąć Boże wezwania, Boże upomnienia – mogą się otworzyć na Bożą miłość! I Pan im tę miłość okaże – i już nawet nie będzie wracał do tego, co było dotychczas, o ile od tego momentu już będzie dobrze.

Ale okazało się, że nie było dobrze… Bo – jak słyszeliśmy w ostatniej części czytania – Jeremiasz powiedział to, co nakazał Mu Bóg, a w odpowiedzi usłyszał: Musisz umrzeć! Dlaczego prorokowałeś w imię Pana, że z tym domem stanie się to, co z Szilo, a miasto to ulegnie zniszczeniu i pozostanie niezamieszkałe? Dlaczego tak prorokował?

Bo tak nakazał mu Bóg! Tu nie ma nad czym dyskutować. A jednak – na opornym narodzie nie zrobiło to żadnego wrażenia! Jeremiasz usłyszał jedynie groźby pod swoim adresem, a nawet cały lud zgromadził się dokoła Jeremiasza w domu Pana. Zgromadził się oczywiście nie w dobrych zamiarach…

Podobny los spotkał Jezusa, o czym słyszymy w dzisiejszej Ewangelii. Oto nauczał On w swoim rodzinnym mieście. I cóż usłyszał w odpowiedzi? Niedowierzanie ze strony swoich rodaków: Skąd u Niego ta mądrość i cuda? Czyż nie jest On synem cieśli? Czy Jego Matce nie jest na imię Mariam, a Jego braciom Jakub, Józef, Szymon i Juda? Także Jego siostry czy nie żyją wszystkie u nas? Skądże więc ma to wszystko?

W kolejnym zdaniu słyszymy: I powątpiewali o Nim. Na co Jezus zareagował stwierdzeniem: Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu może być prorok lekceważony. Ostatnie zdanie dzisiejszej Ewangelii jakże jest smutne, patrząc z naszej perspektywy: I niewiele zdziałał tam cudów z powodu ich niedowiarstwa. Niestety…

Jezus poszedł do swoich, aby tak, jak wszędzie indziej, głosić Boże słowo. Może nawet czyniłby to serdeczniej i z większym oddaniem, bo jednak co swoi, to swoi! I może po cichu – jako Człowiek – liczył na życzliwsze przyjęcie, przy tylu złych reakcjach, na jakie napotykał wielokrotnie w różnych miejscach, bo mógł sobie myśleć, że jednak swoi to swoi!

Tymczasem owi „swoi” okazali się jeszcze bardziej zamknięci, niż pozostali! Skutecznie zablokowali Mu możliwość dobrego działania – swoim brakiem wiary. I swoim niedowierzaniem, że ten ich Bliski, Krewny, Znajomy z dzieciństwa, Kolega z podwórka, Sąsiad zza płotu – na pewno nie może być Bożym Wysłannikiem, nie może być Głosem samego Boga. A jeszcze bardziej na pewno – nie może być Synem Bożym!

A dlaczego nie może? Czy ktoś zadał sobie to pytanie? Dlaczego Bóg nie może przemówić nawet przez kogoś tak bliskiego? A dlaczego nie może przemówić przez Proroka Jeremiasza? Dlaczego Izraelici chcą z góry odrzucać prorockie pouczenie – jako na pewno niezgodne z Bożym przekazem, a może nawet jako prywatny, złośliwy atak Proroka na nich? A gdyby stanął przed nimi jakiś Anioł z mieczem ognistym, to by uwierzyli?

Gdyby Jezus, będąc wśród „swoich”, nie wyglądał tak normalnie, jak jeden z nich, ale był – powiedzmy – obleczony w jakąś świetlistą poświatę, czy to zmieniłoby coś w odbiorze Jego nauczania przez Jego najbliższych, Jego rodaków?

Właśnie, czy Pan może przemówić do mnie osobiście – przez mojego Proboszcza, przez mojego Duszpasterza, przez mojego Spowiednika? Pewnie powiemy: jak najbardziej! A czy może przemówić przez moich Profesorów, Nauczycieli i Wychowawców?Powiemy, że raczej tak… A czy może przemówić przez Rodziców, Dziadków, starszych Członków Rodziny? Też raczej powiemy, że tak. A czy może przemówić przez Współmałżonka – nawet, jeżeli nie jest on zbyt pobożny, ale w konkretnej sytuacji wypowie się jakoś sensownie – czy można to uznać za Boży głos?… W sumie, jesteśmy w stanie to przyjąć.

A czy może przemówić przez moje dziecko lub kogoś z moich wnucząt nawet, jeśli nie jest ono jeszcze dorosłe, a nawet jest bardzo małe, ale zada mi szczere i z dziecięcego serca płynące pytanie, dlaczego na przykład przeklinam, albo dlaczego zachowuję się tak lub tak? Czy można to uznać za głos Boży? A czy przełożony jest w stanie uwierzyć i przyjąć, że Bóg może do niego przemówić przez podwładnego?

A czy ksiądz jest w stanie uwierzyć i przyjąć, że Pan może i często chce przemówić do niego przez kogoś z wiernych? Nawet przez penitenta w konfesjonale, który zada jakieś pytanie, albo podzieli się jakąś refleksją?

Czy nie jest tak, że w tych wszystkich przypadkach, w których otrzymujemy jakiś wyraźny sygnał od kogoś z młodszych, wychowanków, podwładnych, podopiecznych – pytamy z takim samym zdziwieniem, jak dzisiaj mieszkańcy Nazaretu pytali o Jezusa: Skąd u Niego ta mądrość?… I tak przepuszczamy przez palce wiele okazji usłyszenia i przyjęcia wskazań, pouczeń, a może i upomnień ze strony Jezusa – tylko dlatego, że nie jesteśmy w stanie uwierzyć, iż może On je do nas skierować przez kogoś z bliskich, a szczególnie młodszych, czy nam jakkolwiek podległych.

A On – może tak zrobić, bo kto Mu niby tego zabroni? A nawet o wiele szybciej i łatwiej przemówi właśnie przez kogoś młodego, prostolinijnego, niż przez kogoś ważnego i uczonego.

Drodzy moi, bądźmy uważni na takie sygnały! I nie przekreślajmy z góry tego, co mówią do nas ci, którzy z zasady i z definicji mają nas słuchać – jako starszych, lub odpowiedzialnych za nich. My też ich czasami posłuchajmy – bo w ten sposób nieraz usłyszymy Jezusa, który dyskretnie, ale jednak konkretnie, chce nam coś bardzo ważnego powiedzieć…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.