Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Pozdrawiam bardzo serdecznie z Syberii. Dziękuję za wczorajsze komentarze. Wczoraj było sporo spraw od rana, więc nie mogłem zbyt dużo napisać we wstępie. Ciesze się, że w komentarzach były życzenia dla naszej Mamy, oczywiście się do nich dołączam i za nie dziękuję.
Pamiętajmy o Ks. Jacku w naszych modlitwach. Prośmy o dary Ducha Świętego w ważnym czasie rekolekcji. Prośmy o owoce tych rekolekcji.
Spójrzmy na dzisiejsze Słowo.
(1 Kor 6, 1-11)
Bracia: Czy odważy się ktoś z was, gdy zdarzy się nieporozumienie z drugim, szukać sprawiedliwości u niesprawiedliwych, zamiast u świętych? Czyż nie wiecie, że święci będą sędziami tego świata? A jeśli świat będzie przez was sądzony, to czy nie jesteście godni wyrokować w tak błahych sprawach? Czyż nie wiecie, że będziemy sądzili także aniołów? O ileż przeto więcej sprawy doczesne! Wy zaś, gdy macie sprawy doczesne do rozstrzygnięcia, zwracacie się do ludzi za nic uważanych w Kościele! Mówię to, aby was zawstydzić. Bo czyż nie znajdzie się wśród was ktoś na tyle mądry, by mógł rozstrzygać spory między swymi braćmi? A tymczasem brat oskarża brata, i to przed niewierzącymi. Już samo to jest godne potępienia, że w ogóle zdarzają się wśród was sądowe sprawy. Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości? Czemuż nie ponosicie raczej szkody? Tymczasem wy dopuszczacie się niesprawiedliwości i wyrządzacie szkody, i to właśnie braciom. Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. A takimi byli niektórzy z was. Lecz zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego, Jezusa Chrystusa, i przez Ducha Boga naszego.
(Ps 149)
REFREN: Pan w swoim ludzie upodobał sobie
Śpiewajcie Panu pieśń nową,
głoście Jego chwałę w zgromadzeniu świętych.
Niech się Izrael cieszy swoim Stwórcą,
a synowie Syjonu radują swym Królem.
Niech imię Jego czczą tańcem,
niech grają Mu na bębnie i cytrze.
Bo Pan swój lud miłuje,
pokornych wieńczy zwycięstwem.
Niech święci cieszą się w chwale,
niech się weselą przy uczcie niebieskiej.
Chwała Boża niech będzie w ich ustach;
to jest chwałą wszystkich Jego świętych.
(Łk 6, 12-19)
Pewnego razu Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc trwał na modlitwie do Boga. Z nastaniem dnia przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami: Szymona, któremu nadał imię Piotr, i brata jego, Andrzeja, Jakuba, Jana, Filipa, Bartłomieja, Mateusza, Tomasza, Jakuba, syna Alfeusza, Szymona z przydomkiem Gorliwy, Judę, syna Jakuba, i Judasza Iskariotę, który stał się zdrajcą. Zszedł z nimi na dół i zatrzymał się na równinie; był tam liczny tłum Jego uczniów i wielkie mnóstwo ludu z całej Judei i z Jeruzalem oraz z nadmorskich okolic Tyru i Sydonu; przyszli oni, aby Go słuchać i znaleźć uzdrowienie ze swych chorób. Także i ci, których dręczyły duchy nieczyste, doznawali uzdrowienia. A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich.
W pierwszym czytaniu Apostoł Paweł odnosi się do różnych spraw sądowych jakie są miedzy chrześcijanami.
„Już samo to jest godne potępienia, że w ogóle zdarzają się wśród was sądowe sprawy. Czemuż nie znosicie raczej niesprawiedliwości? Czemuż nie ponosicie raczej szkody?”
My chrześcijanie, powinniśmy się odróżniać od innych ludzi, przede wszystkim miłością. Jeśli więc chrześcijanin kłóci się z chrześcijaninem i to do takiego stopnia, że podają sprawę do sądu, to jakie to świadectwo, jakie to chrześcijaństwo?
W czasach, kiedy wszyscy dochodzimy swoich praw, podkreślamy swoje prawa, swoje znaczenie, wartość, ciekawie brzmią słowa Pawła – czemu, nie znosicie raczej niesprawiedliwości? Czemu nie ponosicie raczej szkody?
Może rzeczywiście, zamiast ciągle walczyć o swoje i się denerwować, i „wyciągać armaty”, może czasem lepiej było by ustąpić, machnąć ręką, pokornie przeżyć niesprawiedliwość. Może mniej „drzew nałamiemy” poddając się takim wydarzeniom, niż denerwując się, złoszcząc, krzycząc, żeby dowieść swojej prawdy, sprawiedliwości.
Na koniec czytania, Paweł wymienia tych, którzy się do nieba nie dostaną. Gdyby w Unii Europejskiej czytano Pismo Święte, pewnie by posądzono Pawła o nietolerancje, że tak obraża np. mężczyzn współżyjących ze sobą.
Dzisiejsza Ewangelia
Powołanie Apostołów.
Chciałbym dziś zwrócić uwagę na niepowołanych.
Jezus przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których też nazwał apostołami. A co z resztą? Ciekawe ile ich tam wdrapało się na tę górę.
Oni choć nie zostali apostołami, to jednak pozostali uczniami.
Na dole też czekali go uczniowie. „Był tam liczny tłum Jego uczniów”. Żeby być uczniem, nie trzeba być powołanym, zaproszenie do bycia uczniem ma każdy. To my decydujemy, czy chcemy być uczniami Jezusa. A chcemy?
A co robią uczniowie? Chodzą do szkoły, odrabiają lekcje (choć w Polsce chyba już nie zadają) uczą się, poznają świat, rozwijają się. Co znaczy dla mnie, że jestem uczniem Jezusa? Jak się uczę? Jak zgłębiam Jego mądrość?
I jeszcze jedna myśl…
Spójrzmy na tę Ewangelię, czytając początek i koniec, to jak klamry spinające ten tekst. Zaczyna się ten fragment tak:
„Pewnego razu Jezus wyszedł na górę, aby się modlić, i całą noc trwał na modlitwie do Boga”.
Kończy się:
„A cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich”.
Jezus, który modlił się całą noc, który trwał na modlitwie do Boga, ma moc, która uzdrawia wszystkich. Czy nie zauważamy w tych słowach związku? Jeśli się modlimy, trwamy na modlitwie, mamy moc, która uzdrawia, która pomaga, która przyciąga ludzi, bo czują, że od tego człowieka wychodzi dobra siła, moc.
Może czasem po modlitwie nie widzimy od razu dobrej mocy, czy „rezultatu” modlitwy. Jednak kiedy człowiek modli się dużo, to po nim to widać, ten człowiek ma moc, ma dobrą moc.
ks. Marek Jaśkowski, Surgut, Syberia
Drodzy moi, cieszę się, że znów możemy się spotkać na tej platformie, na tym blogu. Mam nadzieję, że od czasu do czasu będzie się to udawało. Choć dzisiejszy dzień pokazuje, że nie jest to takie proste. Piszę to rozważanie od rana, a już u nas prawie wieczór, kiedy dopisuję te słowa. Ciągle coś, ciągle ktoś.
W tym tygodniu będziemy się starali umieszczać na blogu rozmyślania, mam nadzieję, że będzie się to udawało wcześniej. Jak widzicie, wczoraj napisał ks. Paweł, jutro i pojutrze będą Siostry od Aniołów, a potem zobaczymy.
Zawsze zapraszam Was na Słówko z Syberii, na kanale YouTube – Catholic Surgut. Dziękuję Ks. Jackowi, że umieszcza link do słówka codziennie na blogu. Zapraszam na Słówko z Syberii. Na marginesie wspomnę, że ta nazwa, Słówko z Syberii, jest autorstwa Jacka, co mi niedawno przypomniał, jak określał właśnie moją pisaninę na tym blogu. Jeśli ktoś jeszcze nie subskrybował naszego kanału YouTube, to zapraszam, wtedy łatwiej Wam będzie to Słówko znaleźć.
A co na Syberii?
Dużo się dzieje, ale… Wczorajszy dzień. Rano pojechaliśmy do bezdomnych. 60 km. od Surgutu, pośród lasu i pól, jest były pionierski łagier, czyli kompleks zabudowań, w którym mieści się centr socjalnej adaptacji, tak się to nazywa, czyli państwowy przytułek dla bezdomnych. Mieszka tu pewnie dobrze ponad 100 osób, często inwalidów, ludzi niesamodzielnych. Od kilku lat nawiązaliśmy kontakt i można powiedzieć współpracę, że od czasu do czasu tam jeździmy i na różny sposób im posługujemy. Wczoraj np. skorzystaliśmy z obecności artystów, muzyków i zrobiliśmy mały koncert dla nich, na syntezatorze, na którym grała wybitna organistka, Maria Błażewicz, oraz surgucki artysta grający na klarnecie. Potem nasza młodzież, artyści i nasze siostry przedstawiły scenkę, pantomimę o uzależnieniach i pomocy Bożej, by z nich wyjść. Potem była modlitwa, miedzy wydarzeniami drobna pogadanka. Jak zawsze rozdaliśmy im smakołyki, np. bułki upieczone, już nie pierwszy raz, przez panią Elenę, a przywiezione przez jej męża MIkołaja, bułki upieczone specjalnie dla naszych przyjaciół bezdomnych. Były też cukierki i arbuzy przywiezione, podarowane przez innych naszych parafian, oraz różnorodne ubrania, jakie często ktoś do kościoła przynosi i my potem im tam odwozimy.
Piękne spotkanie. Niżej postaram się umieścić kilka zdjęć.
Swoją drogą, to cieszę się, że parafia ma takie miejsce posługi potrzebującym, że możemy pokazać nasze chrześcijaństwo w praktyce, nie każdy indywidualnie, ale jako wspólnota.
Po powrocie pojechałem z Komunią Św. do pana Zenka, 70 lat, bardzo pobożny pan, rodem z Ukrainy, wiele lat mieszkający w Surgucie, chodzący codziennie, jak tylko mógł do kościoła. Jeszcze przed moim urlopem spotykałem go w kościele, pełnego życia, kiedy wróciłem, okazało się, że znaleźli raka płuc, który jest bardzo zaawansowany. Jeszcze w takim stanie pan Zenek przyszedł kiedyś do kościoła, żeby przyjąć sakramenty, choć ledwo dyszał – dosłownie, wiele go to kosztowało, żeby przyjechać do kościoła, a jednak. Od tamtego czasu staramy się my jeździć do niego codziennie z Komunią Św.
A potem Msza Św., a po niej koncert, który jak zawsze był wielkim wydarzeniem. To już był 4 koncert dzień po dniu. Wczoraj występowało kilkunastu artystów, pełen kościół ludzi, którzy z całego miasta przychodzą, żeby posłuchać dobrej muzyki. Jak im to wczoraj mówiłem – Kościół Katolicki od wieków, nie tylko troszczy się o życie duchowe, modlitwę, ale też o rozwój kultury. I chyba nam się to udaje, że staliśmy się już rozpoznawalnym miejscem dobrej muzyki, centrum kultury. Wcześniej mało kto wiedział, gdzie w półmilionowym mieście jakim jest Surgut, gdzie jest kościół katolicki, dziś nas już znają w mieście nawet ci, którzy z Kościołem nie mają nic wspólnego, a to dzięki koncertom. Jest to też świetny sposób ewangelizacji, ludzie oprócz koncertów interesują się też wiarą. Przez te dni pojawił się i kapłan prawosławny, bardzo otwarty, mieliśmy okazję się z nim zapoznać, i wykładowca uniwersytetu, który chce przyjść do kościoła ze swoimi studentami, i ludzie, którzy podchodzili z różnymi pytaniami, często bardzo osobistymi.
A gdzieś miedzy tym wszystkim jeszcze nagranie rozmyślania na następny dzień, montaż.
Nocą odjechała pani Maria, organistka, która już dziś ma koncert w zupełni innej części Rosji.
To taki jeden dzień z życia Sybiraków.
No to może na dzisiaj starczy tych opowiastek.
A co do pogody to jest chłodno dosyć, no może nie całkiem chłodno, jednak jeszcze plus 🙂 Zaczyna się jesień.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie i proszę o modlitwę za mnie, za naszą parafię, za Kościół na Syberii.
I jeśli możecie, piszcie coś w komentarzach, żeby było wrażenie, że ktoś to jednak czyta 🙂
Z Bogiem!
Księże Marku, mogę pomóc z refleksjami dla tego bloga.
Na sobotę (Święto Podwyższenia Krzyża) proponuję swoje.
Wysłałem je już 4 lata temu w języku rosyjskim. Można je przetłumaczyć na język polski i zamieścić tutaj.
Napisz do mnie e-mail, a wyślę ci go wraz z ilustracjami do przetłumaczenia.
Znasz mnie. Jestem z Nowosybirska.
Пёсики-обнимашки:)
Księże Marku, ilu parafian jest zarejestrowanych u Księdza w parafii w Surgucie? Czy z każdym kolejnym rokiem przybywa choć kilku – kilkunastu więcej? Miło Was wszystkich znów usłyszeć i zobaczyć ciekawe zdjęcia po tak długiej przerwie.
Nie mamy tu jakiejś rejestracji parafian, wiec trudno jest określić dokładny stan liczebny, ale rozwój jest, pojawiają się nowi ludzie, którzy przygotowują się do chrztu, czy innych sakramentów. Tez się ciesze, ze znów możemy się tu spotkać. Pozdrawiam.
Drogi X. Marku – musimybw życiu znaleźć równowagę między ustępowaniem, a szukaniem sprawiedliwości. Tylko ustępując w sprawach niesprawiedliwych oddajemy pole złu, które chętnie korzysta z uległości 🙂
Oczywiście, że nie zawsze trzeba ustępować, ale raczej przeginamy w drugą stronę – nigdy nie ustępujemy. Gdybym mówił od siebie, pewnie też bym tak mówił – nie trzeba ustępować, ale zaskoczyła mnie tu myśl Pawła, który zachęca do ustępowania. Pozdrawiam.
Dzięki za tę ciekawą wymianę myśli…
xJ