Z ciała – czy od Ducha?…

Z

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa:

Siostra Michaela Stępniak – Karmelitanka z Kodnia, a wcześniej: moja Uczennica, w czasie mojego pierwszego wikariatu;

Maciej Przybysz – należący w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Trąbkach, mój Chrześniak z Bierzmowania.

Życzę Obojgu wytrwałości w wierze! I zapewniam o modlitwie!

U mnie zaś dzisiaj, w naszym Duszpasterstwie, o 10:30 – Msza Święta w intencji Duszpasterstwa Niewidomych i Niedowidzących. Przybędzie Wspólnota siedlecka, która potem wyruszy na swój okolicznościowy wyjazd.

Ja z Nimi nie pojadę, bo mam obowiązki w Duszpasterstwie Akademickim: dyżur w gmachu przy ulicy 3 Maja, a o 19:00 – Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. Po niej zaś – wystawienie Najświętszego Sakramentu, nabożeństwo październikowe i cicha adoracja do 21:00. Jak w każdą środę. Zapraszam – do osobistego uczestnictwa, albo do duchowej łączności.

A teraz już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

A zatem, czego dzisiaj oczekuje ode mnie Pan – z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się dziś do mnie osobiście? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 28 Tygodnia zwykłego, rok II,

16 października 2024.,

do czytań: Ga 5,18–25; Łk 11,42–46

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:

Bracia: Jeśli pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa.

Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą.

Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do faryzeuszów i uczonych w Prawie:

Biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić i tamtego nie opuszczać.

Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku.

Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą».

Wtedy odezwał się do Niego jeden z uczonych w Prawie: „Nauczycielu, tymi słowami nam też ubliżasz”.

On odparł: „I wam, uczonym w Prawie, biada. Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie”.

Pierwsze dzisiejsze czytanie zaczyna się od zdania, które właściwie mogłoby być jego podsumowaniem. I w ogóle – podsumowaniem całej dzisiejszej liturgii Słowa: Jeśli pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa. Tak, dokładnie tak: Jeśli pozwolicie się prowadzić duchowi…

Niestety, większość treści obu dzisiejszych czytań mówi o takich postawach, które nie są wynikiem prowadzenia przez ducha… Są na wskroś cielesne – w tym sensie, że stanowią gorzki owoc ulegania cielesnym popędom i zachciankom. W tej kwestii słyszymy, że jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne.

I tutaj bardzo mocne, jednoznaczne i nie pozostawiające wątpliwości stwierdzenie Apostoła: Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą.

Po tej linii idzie też dzisiejsze pouczenie Jezusa, który w Ewangelii kieruje ostre napomnienie do faryzeuszów i uczonych w Piśmie: Biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. Tymczasem to należało czynić i tamtego nie opuszczać. Biada wam, faryzeuszom, bo lubicie pierwsze miejsce w synagogach i pozdrowienia na rynku. Biada wam, bo jesteście jak groby niewidoczne, po których ludzie bezwiednie przechodzą.

I już tak „na dokładkę”, kiedy jeden z uczonych w Prawie zaprotestował w słowach: Nauczycielu, tymi słowami nam też ubliżasz, to i jemu się – mówiąc kolokwialnie – „dostało”: I wam, uczonym w Prawie, biada. Bo wkładacie na ludzi ciężary nie do uniesienia, a sami jednym palcem ciężarów tych nie dotykacie.

Możemy powiedzieć, że bardzo krytyczne jest to dzisiejsze przesłanie, jakie odnajdujemy w Bożym słowie: bardzo krytyczne, wręcz bolesne, a w odbiorze – takie… ciężkostrawne. Ale cóż miał robić Jezus, który przyszedł na ten świat, aby dokonać zbawienia człowieka i wszystkich doprowadzić do Nieba, kiedy widział, jak ludzie tak bardzo błądzą i zmierzają dokładnie w przeciwnym kierunku. Czy za cenę podobania się ludziom miał tej prawdy nie mówić?

Zresztą, powiedzmy uczciwie, że nie tylko taki trudny, bolesny, krytyczny przekaz jest nam dzisiaj podarowany. Bo mamy też przepiękne słowa – w drugiej części pierwszego czytania: Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.

Dopowiedzmy jednym zdaniem, że wzmianka, iż przeciw takim cnotom nie ma Prawa, dotyczy tego, o czym mowa jest w Liście do Galatów w sposób bardziej obszerny, a my to w ostatnich dniach słyszymy w pierwszych czytaniach: chodzi o surowe, literalne przestrzeganie Prawa Mojżeszowego, które faryzeusze i uczeni w Piśmie narzucili ludowi, podając też im swoją interpretację tego Prawa: taką, która przeciętnego człowieka zawsze trzymała w strachu, wynikającym z przekonania, że tego Prawa tak naprawdę nie da się nigdy do końca przestrzegać, bo zawsze jakiś, choćby maleńki „przepisik”, zostanie złamany. I już będzie kara Boża.

Jezus wyzwolił ludzi z takiego pojmowania Prawa, mocno akcentując rolę – mówiąc dzisiejszym językiem – czynnika duchowego. Zatem, to nie Prawo – zresztą, pisane tutaj słusznie wielką literą, jako Prawo, dane przez Boga – było złe, a złe było nastawienie ludzi, gdy idzie o jego rozumienie i przestrzeganie; gdy idzie o narzucanie go ludziom w owej sfałszowanej formie.

Dlatego Paweł Apostoł – idąc po myśli swego Mistrza, Jezusa Chrystusa – mówi właśnie to, że nie do suchej litery, przewrotnie jeszcze tłumaczonej, należy się odnosić, ale szukać ducha Prawa. Odnosić się wprost do Ducha Bożego. I w tym kontekście mówi dziś – raz jeszcze sobie przypomnijmy: Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. Stąd też jego końcowe zalecenie: Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.

I to zalecenie – jako żywo – odnosi się także bezpośrednio do nas. Bo my nie musimy rozumieć zawiłości żydowskiego Prawa i tego, jak ono wtedy, dwa tysiące lat temu, odnosiło się do rodzącego się chrześcijaństwa. To są rzeczywiście kwestie historyczne. Ale kiedy słyszymy Pawła, wyliczającego złe postawy, rodzące się z cielesnych popędów, albo słyszymy Jezusa, gromiącego uczonych w Piśmie i faryzeuszów za ich postawy, rodzące się z ich pychy i przewrotności, to zdajemy sobie dobrze sprawy, że to już nie jest przekaz historyczny, a jak najbardziej aktualny. Także w naszych czasach. Także w naszym życiu – w moim życiu, w mojej osobistej sytuacji!

Dlatego, kiedy dziś słyszymy, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne – to musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy choćby jeden z nich nie dotyczy mnie? A jeżeli dotyczy, to co konkretnie robię, albo zacznę robić, aby nie dotyczył?…

A kiedy słyszymy, że owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie – to musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, co konkretnie robię, albo zacznę robić, aby nie jedna z tych cnót, a wszystkie stały się moim udziałem? Aby na Sądzie nie usłyszeć od Jezusa: Biada!, a zaproszenie do wiecznego szczęścia.

Ale nawet nie w tym rzecz, żeby czekać aż na Boży Sąd, aby się przekonać, że takie życie ma sens i jest piękne. Bo już to życie doczesne będzie się stawało piękniejsze, jeżeli ja pierwszy, a po mnie inni – będziemy starali się o wprowadzenie tychże cnót, jako kolejnych punktów swojego życiowego programu: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Łatwe to?

Nie. Mówmy szczerze – niełatwe. Dlatego Paweł mówi mocno: ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. I dodaje zdecydowanie: Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. Właśnie, jeżeli jesteśmy przyjaciółmi Jezusa, jeżeli wybraliśmy życie z Nim i dla Niego – to niech właśnie nasze życie to potwierdzi. Dlatego trzeba ciągle się z tym swoimi ludzkimi słabościami zmagać.

Ale to nie jest trud ponad siły! Z pomocą Ducha Świętego, którego będziemy wzywali na pomoc w swoich modlitwach, z pewnością zwyciężymy. Po to przecież przyjęliśmy Sakrament Bierzmowania, aby wspierać się mocą i natchnieniami Ducha Świętego. Wspierajmy się więc! A będzie dobrze.

Tak, jak było w życiu Patronki dnia dzisiejszego, która właśnie takie postawy – z pomocą Ducha Świętego – kształtowała w sobie i uczyła ich innych. A mówimy o Świętej Jadwidze Śląskiej.

Urodziła się około roku 1180 roku w Bawarii jako córka hrabiego Bertolda IV i Agnieszki, hrabiów Andechs. Otrzymała staranne wychowanie najpierw w rodzinnym domu, potem zaś w klasztorze benedyktynek w Kitzingen nad Menem, znanym wówczas ośrodku kulturalnym. Uczyła się – między innymi – łaciny, haftów i malowania, muzyki i pielęgnowania chorych.

W roku 1190 przeniosła się do Wrocławia na dwór księcia Bolesława Wysokiego, gdyż została upatrzona na żonę dla jego syna, Henryka. Miała wtedy zaledwie dwanaście lat. Data ślubu nie jest bliżej znana – wiadomo jednak, że nastąpił on niebawem. Henryk Brodaty, w dniu 8 listopada 1202 roku, został panem całego księstwa. Rychło też udało mu się do dzielnicy śląskiej dołączyć dzielnicę senioratu, czyli krakowską, a także znaczną część Wielkopolski. Dlatego figuruje on w spisie władców Polski.

Henryk i Jadwiga stanowili wzorowe małżeństwo. Mieli pięcioro dzieci, spośród których jednak troje zmarło. Ostatnich dwadzieścia osiem lat wspólnego pożycia małżonkowie zachowywali wstrzemięźliwość, do czego zobowiązali się uroczystym ślubem czystości. Ponadto, Jadwiga dostosowała się do zwyczajów i języka polskiego na dworze swego męża. Zresztą, dwór ten słynął z porządku i dobrych obyczajów, gdyż Księżna dbała o dobór osób.

Wyposażyła wiele kościołów w szaty liturgiczne, które nierzadko sama haftowała. Macierzyńską troską otaczała służbę dworu. Oprócz tego, bardzo troszczyła się o to, aby urzędnicy w jej dobrach nie uciskali poddanych. Tym ostatnim zresztą obniżyła czynsze, przewodniczyła sądom, darowała grzywny karne, a w razie klęsk nakazywała – mimo protestów zarządców – rozdawać ziarno, mięso, sól…

Zorganizowała także szpitalik dworski, gdzie codziennie znajdowało utrzymanie kilkunastu chorych i kalek. W czasie objazdów księstwa osobiście odwiedzała chorych i wspierała hojnie ubogich. Popierała również szkołę katedralną we Wrocławiu i wspierała ubogich zdolnych chłopców, którzy chcieli się uczyć. Starała się nawet łagodzić dolę więźniów, posyłając im żywność, świece i odzież. Zdarzało się, że niektórym zamieniała karę śmierci czy długiego więzienia na prace przy budowie kościołów lub klasztorów. Jej mąż chętnie na to przystawał, chociaż to jemu zostawiała ostateczną decyzję.

W swoim życiu Jadwiga dość mocno doświadczyła tajemnicy Krzyża. Przeżyła śmierć męża i prawie wszystkich dzieci, po czym spadło na nią jeszcze wiele innych rodzinnych dramatów. Wszystko to jednak znosiła bez szemrania, aby wreszcie po śmierci męża zdać rządy żonie Henryka Pobożnego, Annie, i zamknąć się w klasztorze w Trzebnicy, która sama wcześniej ufundowała, a w którym przełożoną była jej córka Gertruda.

To właśnie na jej ręce Jadwiga złożyła, w 1238 roku, śluby zakonne i stała się jej posłuszna, podejmując tak surowe praktyki pokutne, jak posty, biczowania, noszenie włosiennicy i czuwania nocne. Jednocześnie zasłynęła z pobożności i czynów miłosierdzia. Wyczerpana surowym życiem, zmarła 14 października 1243 roku, w wieku ponad sześćdziesięciu lat.

Zaraz po jej śmierci do grobu w Trzebnicy zaczęły napływać liczne pielgrzymki. Z całą gorliwością kult swojej matki popierała Gertruda. Kanonizacji księżnej Jadwigi dokonał Papież Klemens IV, w dniu 26 marca 1267 roku. Na prośbę króla Jana III Sobieskiego Błogosławiony Papież Innocenty XI rozciągnął – w roku 1680 – Jej kult na cały Kościół.

W jednym z życiorysów naszej dzisiejszej Patronki, napisanym przez współczesnego jej autora, odnajdujemy taką oto relację, dotyczącą jej postawy i świętości:

Wiedząc o tym, że żywe kamienie, przeznaczone na budowanie niebieskiego Jeruzalem, mają być wygładzone na tym świecie uderzeniami przeciwności i ucisków, oraz że przez wiele utrapień wchodzi się do chwały niebieskiej i chwalebnej ojczyzny, służebnica Boża, Jadwiga, przyjmowała chętnie nawałę nieszczęść i nie szczędząc siebie, umartwiała swe ciało częstym biczowaniem. Codziennie do tego stopnia wyniszczała się postami i wstrzemięźliwością, iż wielu dziwiło się, w jaki sposób słaba i delikatna niewiasta potrafi wytrzymać tego rodzaju udręczenia.

Im bardziej oddawała się umartwieniu ciała – zawsze jednak z rozwagą! – tym bardziej wzrastała w mocy ducha i bogactwie łaski, a równocześnie pomnażał się w niej żar pobożności oraz miłości Bożej. Bardzo często wznosiła się ku Bogu tak gorącą tęsknotą, iż stawała się jakby nieczuła i nie zauważała, co się wokół niej działo. Podobnie jak gorliwością swej duszy nieustannie dążyła ku Bogu, tak dobroczynną miłością pochylała się nad bliźnimi, rozdzielając hojne jałmużny potrzebującym.

Świadczyła dobroczynną pomoc wspólnotom i poszczególnym osobom zakonnym przebywającym wewnątrz lub poza klasztorem, wdowom i sierotom, słabym i chorym, trędowatym i więźniom, podróżnym, matkom wychowującym małe dzieci. Nikomu spośród tych, którzy przychodzili szukać u niej pomocy, nie pozwalała odejść bez wsparcia.

Ponieważ zaś służebnica Boża nie zaniedbała żadnego dobrego czynu, który mogła wypełnić, Bóg obdarzył ją szczególną łaską: gdy brakowało jej ludzkich środków do działania i sama czuła się wyczerpana fizycznie, przedziwną mocą Chrystusowej Męki potrafiła wykonać wszystko, czego oczekiwali od niej bliźni przychodzący z prośbą w jakiejkolwiek potrzebie. Wszystkim, którzy się do niej uciekali w nadziei uwolnienia od nieszczęść, tak duchowych, jak cielesnych, udzielała pomocy zgodnie z łaskawą wolą Bożą.” Tyle z relacji dotyczącej życia Świętej Jadwigi Śląskiej.

Wpatrzeni w przykład jej świętości, ale także zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, raz jeszcze pomyślmy, czy konkretne moje życiowe postawy – to te od Ducha, czy te od mojego uporczywego własnego „ja”?… Co zrobię konkretnie jeszcze dzisiaj, żeby bardziej była to któraś z tych „od Ducha”?…

3 komentarze

  • Mnie przychodzi dziś dość łatwo prowadzoną być przez Ducha Świętego, szczególnie po 18tej o której rozpoczynamy Nowennę do Oblubienicy Ducha Świętego, Matki Bożej Nieustającej Pomocy, po niej Msza Święta a po Eucharystii, Adoracja Najświętszego Sakramentu tym razem nie w kaplicy ale w kościele, pod przewodnictwem naszego Kapłana i naszej Grupy. Będziemy wspominać przed Tronem Najwyższego Kapłana Jezusa, Największego Polskiego Kapłana, Papieża Jana Pawła II, z racji Jego wyboru na Stolicę Piotrową. Duchu Święty rozgrzewaj nasze serca Miłością!

  • Dzisiejsze pierwsze czytanie jest jakby o mnie, a raczej o moim grzechu.
    NIERZĄD (ROZPUSTA).
    Dzięki temu słowu odkryłam, że w chwilach modlitwy domowej, gdy oglądam transmisję Mszy Świętej lub rozważania video ks. Marka, gdy piszę do niego swoje świadectwa, moje ręce wędrują tam, gdzie nie powinny i popełniam grzech rozrzutny.
    Jednocześnie w tym samym czytaniu Bóg daje mi wskazówkę, jak walczyć z tą „pożądliwością ciała”.
    Owoc Ducha Świętego: OPANOWANIE.
    Dziś podczas modlitwy, pisania do ks. Marka i słuchania jego refleksji kontrolowałem swoje ręce. Planuję kontynuować praktykę samokontroli w tym obszarze.
    Maryjo, Matko czysta, pomóż mi!
    Dziewico, poczęta bez grzechu pierworodnego, wstawiaj się za mną; chroń mnie przed pożądliwymi pokusami złego!
    Veni Sancte Spiritus! Ześlij mi abstynencję i wzmocnij mnie!

    • Eleno, masz nową Świętą Partonkę!

      Matka Elena Guerra (1835-1914)

      „Matka Elena założyła Oblatki Ducha Świętego, które do dziś działają w Afryce, Azji, w Europie i Ameryce Północnej. Była ona wielką czcicielką Ducha Świętego.
      Pięćdziesiątnica się nie skończyła” – napisała Guerra. „W rzeczywistości trwa ona nieustannie w każdym czasie i miejscu, ponieważ Duch Święty pragnął oddać się wszystkim ludziom, a wszyscy, którzy Go pragną, mogą Go zawsze przyjąć, więc nie musimy zazdrościć apostołom i pierwszym wierzącym; musimy tylko przygotować się jak oni, aby dobrze Go przyjąć, a On przyjdzie do nas tak, jak przyszedł do nich.
      Przez 20 lat matka Elena Guerra była przykuta do łóżka z powodu poważnej choroby. Przekonała papież Leona XIII do zorganizowania ogólnoświatowej nowenny do Ducha Świętego przed uroczystością Jego zesłania w 1895 roku”

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.