Trzeźwe myślenie – racz nam wrócić, Panie!

T

Szczęść Boże! Moi Drodzy, o dzisiejszych Solenizantach wspomnę jutro. Bo teraz już pędzę do Brzozowicy. A potem – do Kodnia. Będę O was pamiętał!

Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim konkretnym przesłaniem zwraca się właśnie do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 32 Tygodnia zwykłego, rok II,

Modlitwa za Ojczyznę,

11 listopada 2024., 

do czytań: Tt 1,1–9; Łk 17,1–6

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYTUSA:

Paweł, sługa Boga i apostoł Jezusa Chrystusa, posłany do szerzenia wśród wybranych Bożych wiary i poznania prawdy wiodącej do życia w pobożności, w nadziei życia wiecznego, jakie przyobiecał przed wiekami prawdomówny Bóg, a we właściwym czasie objawił swe słowo przez nauczanie powierzone mi z rozkazu Boga, Zbawiciela naszego, do Tytusa, dziecka mego prawdziwego we wspólnej nam wierze. Łaska i pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, Zbawiciela naszego.

W tym celu zostawiłem cię na Krecie, byś zaległe sprawy należycie załatwił i ustanowił w każdym mieście prezbiterów. Jak ci zarządziłem, może nim zostać ten, kto jest nienaganny, mąż jednej żony, mający dzieci wierzące, nie obwiniane o rozpustę lub niekarność.

Biskup bowiem winien być jako włodarz Boży człowiekiem nienagannym, niezarozumiałym, nieskłonnym do gniewu, nieskorym do pijaństwa i awantur, nie chciwym brudnego zysku, lecz gościnnym, miłującym dobro, rozsądnym, sprawiedliwym, pobożnym, powściągliwym, przestrzegającym niezawodnej wykładni nauki, aby przekazując zdrową naukę, mógł udzielać upomnień i przekonywać opornych.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych.

Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu».

Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”.

Pan rzekł: „Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna”.

Kiedy tak słuchamy dzisiejszego pierwszego czytania, przeznaczonego w liturgii Kościoła nie na jakąś szczególną uroczystość, ale właśnie na Poniedziałek 32 Tygodnia zwykłego – bo chcemy właśnie z tych czytań, jakie Pan daje nam na dzisiaj, wyprowadzić myśli i wskazania na tę piękną okazję i uroczystość narodową, jaką dziś przeżywamy – to może w pierwszej chwili mamy ochotę powiedzieć, że niewiele i nijak z tego skorzystamy.

Bo Paweł nie pisze o jakichś wielkich rzeczach, nie używa też patetycznych i podniosłych sformułowań – chyba, że do takich zaliczymy określenia, jakimi na początku Listu do Tytusa przedstawia się jemu samemu i czytelnikom Listu, bo z tych określeń tchnie pewnym dostojeństwem. Zwłaszcza, kiedy czytamy: Paweł, sługa Boga i apostoł Jezusa Chrystusa, posłany do szerzenia wśród wybranych Bożych wiary i poznania prawdy wiodącej do życia w pobożności, w nadziei życia wiecznego, jakie przyobiecał przed wiekami prawdomówny Bóg…

A z już z całą pewnością, do takich podniosłych sformułowań zaliczyć możemy owo błogosławieństwo i życzenie łaski Bożej, które Paweł wyraził w słowach: Łaska i pokój od Boga Ojca i Chrystusa Jezusa, Zbawiciela naszego.

Potem jednak już następują wskazania praktyczne, jak chociażby to: W tym celu zostawiłem cię na Krecie, byś zaległe sprawy należycie załatwił i ustanowił w każdym mieście prezbiterów. Zatem, są jakieś «zaległe sprawy», o których nic więcej nie wiemy, ale pewnie niewiele by nam to dało, gdybyśmy nawet wiedzieli – ważne, że Paweł poleca swojemu Współpracownikowi, młodemu i energicznemu Biskupowi młodego i energicznie rozwijającego się Kościoła, te sprawy uporządkować, a problemy rozwiązać.

Jedynym, wskazanym tu zadaniem, za które Tytus będzie musiał się szybko zabrać, to powołanie do posługi nowych pasterzy: prezbiterów (czy, jak w innym tłumaczeniu czytamy, «starszych») oraz biskupów. Albo też: starszych, czyli biskupów, bo wtedy jeszcze takiego ścisłego rozróżnienia, jakie mamy dzisiaj, pomiędzy prezbiterami a biskupami, nie było. Tak, czy owak, ma się Tytus tym właśnie zająć – i to jest konkret.

Z Ewangelii dzisiejszej natomiast wyprowadzamy takie oto wskazanie Jezusa: Niepodobna, żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. A także to: Uważajcie na siebie. Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: «Żałuję tego», przebacz mu».

I słyszymy ową naprawdę piękną, szczerą i jakże dużo mówiącą prośbę Apostołów, skierowaną do Jezusa: Przymnóż nam wiary!, na co On odpowiedział: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: «Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze», a byłaby wam posłuszna.

A zatem – zbierając to wszystko – mamy: wezwanie do unikania zgorszenia, w tym szczególnie: do gorszenia innych; wezwanie do braterskiego upomnienia i wzajemnego przebaczenia; a wreszcie: prośbę o silną wiarę i zachętę do wiary. W połączeniu ze wskazaniami z pierwszego czytania o porządkowaniu codziennych spraw w społeczności, w jakiej się żyje oraz ze wskazaniem na swój autorytet i upoważnienie do działania, na jakie Paweł wskazał w odniesieniu do siebie, a to wszystko ogarnięte błogosławieństwem i życzeniem łaski Bożej – to mamy całą paletę niezwykle ciekawych i ważnych wskazań, które bardzo mocno odnoszą się także do naszej polskiej rzeczywistości.

Naprawdę, nie możemy powiedzieć, że Pan nam dzisiaj żadnych konkretnych pouczeń nie daje. Wprost przeciwnie: daje nam ich bardzo wiele. Bo każe nam poszukiwać prawdziwych autorytetów, a więc ludzi, stojących na mocnym fundamencie moralnym i pragnących bez reszty poświęcić się dla dobra Ojczyzny, a nie karierowiczów, oszustów i krzykaczy, lansujących się na wiecach i w mediach, których mamy teraz aż w nadmiarze.

I bardzo mocno bierzemy sobie do serca wezwanie do porządkowania naszej polskiej rzeczywistości, bo widzimy, ileż to bałaganu panuje we wzajemnych relacjach, ale też w szeroko rozumianej sferze politycznej i społecznej. Ile zamieszania w sprawach gospodarczych, ile problemów, wyłaniających się na bieżąco – coraz bardziej widocznych nawet przy robieniu codziennych zakupów.

A cóż powiedzieć o funkcjonowaniu służby zdrowia – i, żeby było jasne, nie jest to żadnym oskarżaniem konkretnych lekarzy, pielęgniarek czy innych pracowników, ofiarnie angażujących się dla ratowania ludzkiego zdrowia, ale wołanie do sumień ludzi, za ten odcinek naszej rzeczywistości odpowiedzialnych! Jak się coraz częściej mówi: trzeba mieć teraz dużo zdrowia, żeby chorować!

A cóż powiedzieć o całym tym wielkim konflikcie polsko – polskim, jaki słychać nawet nad grobami Ofiar Zamachu Smoleńskiego. Ileż nam potrzeba tego wzajemnego przebaczenia i unikania zgorszenia, o czym mowa w dzisiejszej Ewangelii. Drodzy moi, czy my, dorośli i już wiekowo doświadczeni Polacy, nie gorszymy naszym postępowaniem młodego pokolenia Polaków? Czy oni mają ponieść w przyszłość te podziały, a wręcz tę wojnę polsko – polską, którą my dzisiaj prowadzimy? Jaką my Polskę przekażemy naszym następcom? Czy tę – przepraszam za bardzo brutalne porównanie – na pół przerąbaną, gdzie jednych od drugich oddziela wszystko, dosłownie wszystko, a pomiędzy nimi nieprzekraczalna przepaść?! Taką Polskę?!

Dlatego dzisiaj modlimy się o tę wielką wiarę, o którą Apostołowie proszą Jezusa, a której nas, Polaków, uczyli wielcy Święci Narodu Polskiego, w tym szczególnie – w ostatnich dziesięcioleciach – wielki Jan Paweł II, wielki Prymas Tysiąclecia, Stefan Kardynał Wyszyński i wielki Ksiądz Jerzy Popiełuszko! Modlimy się o wiarę w Boga, wzywamy pomocy i wstawiennictwa Matki Najświętszej, Królowej Polski, a także wspomnianych już świętych Patronów naszej polskości.

Modlimy się o tę wiarę – ale także o wiarę w drugiego człowieka, w jego dobre intencje i szlachetne zamiary, byśmy w sobie nie widzieli tylko wrogów i konkurentów, na każdym kroku wyciągając jakieś dawne krzywdy i wzajemne zarzuty, ale poszukując dróg porozumienia.

Owszem, nie wolno nigdy zamiatać pod dywan nie rozwiązanych problemów. I krzywdy powinny być naprawione, a ich sprawcy powinni z pokorą prosić o przebaczenie. Nade wszystko, powinni się do nich przyznać, a nie brnąć wciąż w absurdalne tłumaczenia, że „wtedy nie można było inaczej”, że „się nie dało inaczej”, i że tak naprawdę to oni są wręcz zasłużeni dla Narodu, a nie żadni tam krzywdziciele…

Podobnie, gdy idzie o te codzienne, międzyludzkie krzywdy, jakie sobie czynimy we własnych domach i własnych sąsiedztwach: one muszą być nazwane po imieniu, za nie koniecznie trzeba przeprosić i na ile się da – naprawić. Ale je w końcu wszystkie trzeba przebaczyć! I iść dalej – ku wspólnemu dobru!

Dlatego tak bardzo potrzeba nam wiary w moc Bożą, w Bożą pomoc – i serdecznej modlitwy o tę pomoc! I o dar trzeźwego, zdroworozsądkowego myślenia dla nas, Polaków. Bo z tego obowiązku nikt nas, ludzi, nigdy nie zwolnił. Po to w akcie stwórczym otrzymaliśmy rozum, byśmy z niego korzystali. I wyciągając ręce po pomoc z Nieba, sami także zaczęli wreszcie dokonywać mądrych wyborów moralnych, a więc także tych politycznych, które są wyborami na wskroś moralnymi. A z tym u nas bywa różnie.

Właśnie dlatego ja osobiście burzę się wewnętrznie – a czasami i zewnętrznie – kiedy w pieśni: „Boże, coś Polskę”, w zakończeniu refrenu, wciąż tyle osób próbuje śpiewać: „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie: Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie!” A ileż to razy ma nam Pan „raczyć wracać” tę wolność?! Czy już nie uczynił tego tak wiele razy? To może teraz należałoby zacząć ją mądrze wykorzystywać, a nie ciągle zrzucać całą sprawę na Boga, żeby to On za nas nasze problemy rozwiązywał i sprawy załatwiał!

Przecież, to my jesteśmy wolnymi i odpowiedzialnymi Polakami, tak mocno wspieranymi łaską Bożą, dlatego to do nas należy podejmowanie właściwych decyzji i dokonywanie mądrych wyborów! A nie tylko żądanie, kierowane do Boga, aby nam cudów dokonywał. Jedynym cudem, o który obecnie chyba trzeba nam się modlić, to właśnie cud zdrowego rozsądku i trzeźwego myślenia!

Bo doprawdy trudno zrozumieć sytuację, w której władza w swoich działaniach posługuje się metodami bandyckimi, włamując się do domu człowieka ciężko chorego i to pod jego nieobecność; albo torturując w więzieniu kapłana i dwie kobiety, których jedyną winą było chyba to, że znalazły się w nieodpowiednim dla siebie czasie w nieodpowiednich urzędach; trudno zrozumieć sytuację, w której nieodpowiedzialni politycy i dziennikarze tak eskalują nienawiść wzajemną i nienawiść do Kościoła, że oto dowiadujemy się o ciężkich pobiciach kolejnych kapłanów, wskutek których tracą oni życie; trudno zrozumieć wiele innych sytuacji wzajemnej nienawiści, a wręcz niszczenia siebie nawzajem – a władza ta ciągle cieszy się poparciem tak wielu ludzi, a media te są nadal czytane, odbierane, a ich przekaz oglądany!

I – żeby było jasne – nie mam tu na myśli w tej chwili żadnej konkretnej partii, tylko działania konkretnych ludzi. Nie chcę tutaj powiedzieć, że skoro ta partia tak się zachowuje, to głosujcie na tamtą. Nie! Chcę tylko zapytać, co się stało z naszą polską wolnością i co się stało z naszą narodową mądrością, z której byliśmy zawsze znani i która sprawdzała się szczególnie w czasie zniewolenia komunistycznego, w czasie wojny i innych narodowych nieszczęść?

Czyżby to było tak, jak zauważa coraz więcej Osób, przynajmniej z mojego otoczenia, że my, Polacy, tylko wtedy potrafimy pokazać naszą narodową jedność, kiedy mamy bat nad głową i but najeźdźcy na karku? A z wolnością nigdy nie potrafimy sobie poradzić? Przecież wspomniani już wielcy nasi Nauczyciele i Przewodnicy ciągle nas o tym przestrzegali i uczyli! Jan Paweł II już w czasie pierwszej Pielgrzymki do Polski, w roku 1979, w swoich homiliach przestrzegał, że wolności nie wystarczy odzyskać, ale trzeba ją jeszcze mądrze zagospodarować! Kiedy nieraz wracam do tych przemówień, to nie mogę się nadziwić, jak on jasno widział i przestrzegał nas przed tym, co my właśnie teraz w Polsce mamy! Tylko, żebyśmy go więcej słuchali i brali do serca to, co mówił, a nie tylko oklaskiwali i śpiewali: „Sto lat!”.

W mojej pamięci pozostała sytuacja, w której to – już po przemianach ustrojowych z 1989 roku – partie o rodowodzie komunistycznym, kilka lat później, znowu w Polsce wygrały wybory. Jakim szerokim echem odbiła się wówczas jedna z audiencji ogólnych na Watykanie, kiedy to Jan Paweł II szedł między sektorami i pozdrawiał pielgrzymów, podając im ręce i witając się z nimi, a kiedy doszedł do sektora, gdzie byli Polacy, spuścił głowę i smutno przeszedł między nimi, nie podając nikomu ręki i na nikogo nie spoglądając. Wszedł na podium i zaczął audiencję. Jaki to był wtedy szok! Ale jak wielu ludzi wtedy uznało, że Papież w ten sposób powiedział więcej, niż gdyby wygłosił najbardziej płomienne przemówienie.

Natomiast jeden z naszych Profesorów w Seminarium – znany z dość mocnych i radykalnych wypowiedzi, zresztą bardzo mądrych i słusznych – przyszedł wtedy na wykład i powiedział mocnym głosem: „Polacy są głupim narodem! Owszem, każdego trzeba oceniać indywidualnie, ale jako całość, jako społeczność, jesteśmy głupim narodem! Bo nic nie uczymy się z doświadczeń historii!”

Tak nam wtedy mówił, a ja dzisiaj ciągle przypominam sobie te słowa i sam siebie pytam, jakim my jesteśmy narodem: dziejowo doświadczonym i mądrym, czy właśnie głupim i nie zasługującym na wolność? W to moje zastanawianie się nie tak dawno wpisało się pytanie, jakie na dyżurze duszpasterskim, który mam na Uczelni siedleckiej, postawił Pan Profesor Stanisław Socha, odwiedzający mnie tam dość często i prowadzący ze mną naprawdę mądre i ciekawe rozmowy. Przynajmniej ja z tych rozmów wynoszę bardzo wiele.

I to właśnie Pan Profesor postawił nie tak dawno to dramatyczne pytanie: „Czy warto było mojemu Ojcu walczyć w czasie wojny, narażać życie, poświęcać się – dla takiej Polski, jaką teraz mamy?” Właśnie, bardzo dało mi do myślenia to pytanie: Czy wszyscy ci, którzy na przestrzeni wieków – aż do naszych czasów – przelewali krew z Polskę, zastanawiali się nad tym, jak przyszłe pokolenia z tej ich ofiary skorzystają? Czy oni ginęli i cierpieli za to, żeby Polacy teraz wybierali ludzi, stosujących metody bandyckie i nie szanujący żadnych praw i żadnych wyroków, które nie są po ich myśli? Czy warto było było się poświęcać – dla takiej Polski?

Owszem, powiemy, że wielu jest mądrych i dobrych Polaków, którzy i dzisiaj poświęcają się dla wspólnego dobra. To prawda! Ale dlaczego ciągle mówimy o naszym społeczeństwie – tym prawym i dobrym – jako o śpiącym olbrzymie? Czemu nie protestujemy, kiedy widzimy takie bezprawie i niemoralność?

I nie chodzi tu od razu o żadne demonstracje uliczne! Nie chodzi o chodzenie po ulicach z transparentami! Chodzi o pójście na wybory. Bo jeżeli skarżymy się teraz – a wiele osób rzeczywiście skarży się – na to, co mamy w Polsce, to powiedzmy sobie szczerze, że odpowiedzialność za to ponoszą ci ludzie, którzy te złe rzeczy czynią, ale i ci, którzy na nich głosowali, ale także ci, będący po tej dobrej stronie, którzy do wyborów z własnej winy nie poszli. Bo oni też na nich de facto zagłosowali.

Ale nawet jeśli już stało się tak, jak się stało, to i dzisiaj mamy naprawdę wiele sposobów zaprotestowania przeciwko złu, które się dzieje: poprzez budowanie odpowiedniej świadomości w rozmowach ze swoim otoczeniem, ale także poprzez wypowiadanie się w internecie, gdzie na tylu portalach można wyrazić swoje opinie. Gdyby ludzie prawi gremialnie te opinie wypowiadali – czyż pozostałoby to zupełnie bez odzewu? Gdyby na każdym kroku demonstrowali swoją dezaprobatę dla zła – czy byłoby to bez odzewu?

Drodzy moi, mamy się o co modlić i mamy co robić w Polsce! I dla Polski! Dlatego dzisiaj, w tym dniu tak uroczystym, „przed Twe ołtarze zanosim błaganie: Ojczyznę wolną – pobłogosław, Panie!” I także: przed Twe ołtarze zanosim błaganie: trzeźwe myślenie racz nam wrócić, Panie!

4 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.