Emmanuel – Bóg z nami?…

E

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny obchodzą:

Ksiądz Bogusław Filipiuk – mój Kolega kursowy, Wicedziekan naszego Kursu i Proboszcz Parafii Samogoszcz; przeżywający dziś także swoje pięćdziesiąte urodziny;

Ksiądz Bogusław Sawaryn – Proboszcz Parafii Świętego Maksymiliana w Szklarskiej Porębie, czyli „naszej” Parafii, do której zawsze jeździmy, a w której właśnie skończyłem Rekolekcje;

Ojciec Bogusław Nędza – Kapucyn, mój Katecheta z liceum, obecnie pracujący na Łotwie;

Bogusław Kutnik – mój Znajomy i Organista w Kościele Ojców Kapucynów w Białej Podlaskiej.

Życzę Solenizantom takiego zaufania do Boga, jakiego przykład daje dzisiaj Święty Józef swoim heroicznym posłuszeństwem Bożemu prowadzeniu. O to będę się dla drogich Świętujących modlił!

A oto dzisiaj, na Uniwersytecie w Siedlcach – Spotkanie opłatkowe. Od lat jest ono organizowane przez Rektorat i Duszpasterstwo Akademickie. Ja natomiast – już po raz drugi – wprowadzał małą inscenizację na początku. I nie są to jasełka, ale taki mały obraz sceniczny, skłaniający do refleksji, pod tytułem: PREZYDENT. Po inscenizacji przejmuję prowadzenie tej Uroczystości.

Po tym Spotkaniu – jak co środę u nas – Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. Po czym – adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy, do godziny 21:00.

Teraz zaś już zapraszam do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:

https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut

Zatem, co dziś do mnie osobiście mówi Pan? Z jakim przesłaniem do mnie się zwraca? Duchu Święty, pomóż właściwie odczytać…

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

18 grudnia 2024., 

do czytań: Jr 23,5–8; Mt 1,18–24

 

 

 

 

 

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA JEREMIASZA:

Pan mówi: Oto nadejdą dni,

kiedy wzbudzę Dawidowi Odrośl sprawiedliwą.

Będzie panował jako król, postępując roztropnie,

i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemi.

W jego dniach Juda dostąpi zbawienia,

a Izrael będzie mieszkał bezpiecznie.

To zaś będzie imię, którym go będą nazywać:

«Pan naszą sprawiedliwością».

Dlatego oto nadejdą dni, mówi Pan,

kiedy nie będą już mówić: «Na życie Pana,

który wyprowadził synów Izraela z ziemi egipskiej!»,

lecz raczej: «Na życie Pana, który wyprowadził

i przywrócił pokolenie domu Izraela

z ziemi północnej i ze wszystkich ziem,

po których ich rozproszył»,

tak że będą mogli mieszkać w swej ziemi”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak.

Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem prawym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.

Gdy powziął tę myśl, oto anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: „Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów”.

A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez proroka: „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy «Bóg z nami»”.

Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.

Usłyszana dziś przez nas, w pierwszym czytaniu, radosna zapowiedź wzbudzenia Dawidowi Odrośli sprawiedliwej, a więc wielkiego Potomka, który będzie panował jako król, postępując roztropnie, i będzie wykonywał prawo i sprawiedliwość na ziemikonkretyzuje się w czytaniu ewangelicznym. I chociaż, co prawda, na początku dzisiejszego czytania ewangelicznego słyszymy: Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak, a z dalszej części nie dowiadujemy się do końca, «jak?», bo jest to wstęp do dłuższej opowieści – to jednak jesteśmy już w tej atmosferze przyjścia na świat Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. A On – jak nam to przypomniała wczorajsza Ewangelia – jako Człowiek faktycznie pochodził z królewskiego rodu Dawida.

I to właśnie On, tenże przesławny i wielki Potomek, miał zaprowadzić sprawiedliwość na ziemi, a także Prawo – swoje Prawo, ewangeliczne prawo miłości. I właśnie jako taki, miał On być Emmanuelem, czyli – bo tak się to imię tłumaczy – «Bogiem z nami».

Dzisiaj jednak słyszymy w Ewangelii, że nad narodzeniem się Jezusa na ziemi, nad jego pojawieniem się wśród ludzi, zebrały się pierwsze ciemne chmury. Może jeszcze nie czarne, bo z pewnością wściekłość zdeprawowanego Heroda, zabijającego niewinne dzieci betlejemskie, to chmury o wiele czarniejsze od tych, które nagromadziły się dzisiaj, a które symbolizują wątpliwości, jakie zrodziły się w sercu Józefa.

Dodajmy od razu, że były to wątpliwości naprawdę bardzo słuszne i uzasadnione, bo Józef mógł być zaskoczony – żeby użyć najbardziej delikatnego słowa – faktem poczęcia przez Maryję nowego życia, o czym On nic nie wiedział… A na tyle znał Prawo Mojżeszowe, że wiedział, co Ją za to będzie czekało, kiedy ta wieść rozejdzie się wśród ludzi. Dlatego w swojej bezradności, ale i szlachetności, postanowił wybrać rozwiązanie, które na tamten moment wydało mu się najbardziej sensowne: zamierzał oddalić Ją potajemnie.

Jednak tutaj natychmiastowa interwencja z Nieba – by tak to ująć – uratowała sytuację. Bóg sam wkroczył, aby z wysokości Nieba zainterweniować i pomóc, kiedy ludzkie siły i ludzka myśl okazała się za słabe. Ale Bóg mógł pomóc – i to podkreślmy – dlatego, że Józef […] był człowiekiem prawym i nie chciał narazić [Maryi] na zniesławienie. On nic nie rozumiał z tego, co się dzieje – i trudno doprawdy domyślać się, co wtedy sobie pomyślał i jakie wątpliwości nim szargały – ale wiedział na pewno, że nie da Maryi skrzywdzić. Bo być może jednak gdzieś tam w głębi serca dopuszczał taką możliwość, że to jest jakieś tajemnicze działanie „z góry”…

W każdym razie, ta jego prawość została doceniona i… wsparta. W cudowny sposób Józef dowiedział się, że to wszystko, co się dzieje, jest wiadome Bogu i to Bóg sam tak pokierował sprawą, że Józef będzie ziemskim Ojcem Syna Bożego. I tak się stało. Emmanuel stał się Bogiem z Józefem, swoim ziemskim Ojcem, bo tenże ziemski Ojciec chciał, by Jezus był z Nim. I On chciał być z Jezusem swoim Synem.

Nie zadziałał pochopnie, oddalając od siebie Maryję, albo wprost żądając dla Niej wyroku skazującego za cudzołóstwo, ale podjął najpierw swoje własne, ludzkie działania, aby uratować, co się da uratować, a potem już poddał się bez zastrzeżeń kierownictwu z Nieba. I dlatego Emmanuel stał się rzeczywiście i w całej pełni – Bogiem z Nim, Bogiem dla Niego!

Emmanuel, przychodzący na świat Boży Syn, jest Bogiem z nami. Tak tłumaczy się Jego imię. Skoro jednak na świecie dzieje się to, co się dzieje – co wszyscy widzimy i czego na sobie wprost nieraz doświadczamy – to chyba dlatego, że Jezus tak naprawdę jednak nie jest Bogiem z nami. A na pewno – nie ze wszystkimi. I to nie dlatego, że On nie chce, bo On bardzo chce. Bo On w końcu po to przyszedł na ten świat. Ale to ludzie nie za bardzo Go chcą. I oddalają Go – wcale nie potajemnie, tylko bardzo często otwarcie, wprost i coraz bardziej bezczelnie!

Dlatego dzisiaj trzeba na końcu tego określenia: Emmanuel – Bóg z nami, postawić przecinek i zapytać, czy rzeczywiście przychodzący Jezus będzie Bogiem ze mną, Bogiem dla mnie, Bogiem moim? Czy przez grzechy i wady nie blokuję Mu drogi do mojego serca? I to może nawet nie jakieś ciężkie grzechy czy jakieś ogromne wady, ale takie… powtarzające się, uporczywe, albo takie, z którymi jest mi jakoś dobrze, do których się przyzwyczaiłem, trochę się z nimi oswoiłem i jakoś tak… nie upieram się, żeby się ich pozbyć.

Czy po tym Adwencie będę mógł z całą mocą i pewnością, z całym przekonaniem powiedzieć: tak, Emmanuel – to naprawdę Bóg z nami, Bóg ze mną, mój Bóg?…

1 komentarz

  • „O” 18.12
    O Adonái * et Dux domus Israël, qui Móysi in igne flammæ rubi apparuisti, et ei in Sina legem dedísti: veni ad redimendum nos in bráchio extento .
    +Magníficat…

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.