Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym przeżywamy dwunastą rocznicę wyboru Papieża Franciszka. Modlimy się o światło Ducha Świętego do pełnienia tej jakże pięknej, a jednocześnie trudnej posługi – aby był On prawdziwym Przewodnikiem po drogach wiary dla wszystkich wierzących i niewierzących. Modlimy się też o łaskę powrotu do zdrowia – jeśli taka wola Boża.
Urodziny natomiast przeżywają:
►Łukasz Goławski – niegdyś: Student historii na naszej siedleckiej Uczelni i aktywnie zaangażowany w działalność naszego Duszpasterstwa, a obecnie: Alumn Seminarium w Zgromadzeniu Księży Werbistów;
►Adrianna Ostrowska – należąca w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot.
Wszystkim świętującym życzę, aby żyli na co dzień Jezusem i z Jezusem! Zapewniam o modlitwie!
Drodzy moi, pozdrawiam Was serdecznie z Siedlec, gdzie w ciągu dnia będę miał dyżur w gmachu przy ulicy Żytniej, po czym planuję przejazd do Lublina. A co z tych planów wyjdzie, to zobaczymy.
Teraz zaś zapraszam już do pochylenia się nad Bożym słowem dzisiejszej liturgii. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co dziś mówi do mnie Pan? Z jakim bardzo konkretnym przesłaniem zwraca się do mnie? Duchu Święty, podpowiedz…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Czwartek 1 Tygodnia Wielkiego Postu,
13 marca 2025.,
do czytań: Est (Wlg) 14,1.3–5.12–14; Mt 7,7–12
CZYTANIE Z KSIĘGI ESTERY:
Królowa Estera zwróciła się do Pana, przejęta niebezpieczeństwem śmierci.
I błagała Pana, Boga Izraela, i rzekła:
„Panie mój, Królu nasz, Ty jesteś jedyny, wspomóż mnie samotną, nie mającą prócz Ciebie żadnego wspomożyciela, bo niebezpieczeństwo jest niejako w ręce mojej. Ja słyszałam od młodości mojej w pokoleniu moim w ojczyźnie, że Ty, Panie, wybrałeś Izraela ze wszystkich narodów i ojców naszych ze wszystkich przodków ich na wieczystą posiadłość i uczyniłeś im tak wiele rzeczy według obietnicy.
Wspomnij, Panie, pokaż się w chwili udręczenia naszego i dodaj mi odwagi. Królu bogów i Władco nad wszystkimi władcami. Daj odpowiednią mowę w usta moje przed obliczem lwa i obróć serce jego ku nienawiści wroga naszego, aby zginął on sam i ci, którzy z nim jedno myślą.
Wybaw nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo prócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą.
Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre tym, którzy Go proszą.
Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie. Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy”.
To chyba odwieczny problem, jaki mają ludzie w kontaktach ze swoim Bogiem – jeśli tak nieco „zaczepnie” można powiedzieć: problem proszenia Boga na modlitwie i otrzymywania lub nieotrzymywania tego, o co się prosi. Bo wielokroć prośby nasze są wysłuchiwane i otrzymujemy to, na czym nam bardzo zależy. Nieraz otrzymujemy więcej, nawet dużo więcej! Ale ileż to razy jest tak, że nie otrzymujemy tego, o co prosimy. Jesteśmy wręcz przekonani, że nie zostaliśmy wysłuchani!
I pytamy samych siebie: to jak to się ma do słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Pytamy: czy naprawdę zawsze «będzie dane»? Zawsze «ci, którzy szukają, znajdą»? A tym, «którzy kołaczą» – czy zawsze «otworzą»? Zawsze? Przecież dobrze wiemy – także z własnego życiowego doświadczenia – że nie zawsze.
Bo nieraz o coś bardzo prosimy, a nie otrzymamy tego, o co prosimy. Albo otrzymamy inaczej, albo później, albo coś innego zamiast tego… To jak to jest? Warto zapewne – w tym kontekście – wsłuchać się w dalsze słowa Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: Gdy którego z was syn prosi o chleb, czy jest taki, który poda mu kamień? Albo gdy prosi o rybę, czy poda mu węża? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre tym, którzy Go proszą.
Zatem, z jednej strony, wszystko wydaje się oczywiste: skoro ludzie, przy wszystkich ułomnościach swojej natury, są w stanie okazywać sobie dobro, to czyż Bóg, jako Ojciec, kochający swoje dzieci w sposób bezgraniczny, nie okaże im dobra? To takie pytanie retoryczne, bo przecież oczywistym jest, że okaże.
I to właśnie w tym zawarta jest odpowiedź na nasze wątpliwości – właśnie w tym stwierdzeniu: Ojciec wasz, który jest w niebie, da to, co dobre tym, którzy Go proszą. Będzie nam dane to, co dobre. A co jest dla nas dobre? My jesteśmy przekonani, że to, o co właśnie prosimy. Bo z różnych względów jest nam to potrzebne, a skoro jest potrzebne, to znaczy, że musi być dobre. Czy jednak zawsze tak jest?
Królowa Estera – o czym słyszymy w pierwszym czytaniu – była przekonana, że prośba o ratunek dla swego narodu jest jak najbardziej stosowna i właściwa, dlatego skierowała ją do Boga. Ale kiedy czytamy całą tę historię, zapisaną w Księdze Estety – a warto tę Księgę nawet dzisiaj przeczytać w całości, bo nie jest długa, a niesie bardzo mocne przesłanie – to widzimy, że była ona całkowicie zdana na wolę Bożą i pogodzona z każdym rozstrzygnięciem.
Owszem, z całości Księgi dowiemy się – bo tego nie usłyszymy dzisiaj – że jej prośba została wysłuchana. Mówiąc tak czysto po ludzku, Boże serce zostało poruszone tymi oto słowami: Wybaw nas ręką Twoją i wspomóż mnie opuszczoną i nie mającą nikogo prócz Ciebie, Panie, który wiesz wszystko.
Estera stanęła przed królem – chociaż pojawienie się przed nim bez wezwania mogło zakończyć się śmiercią, a ona nie była wzywana – i przedstawiła swoją prośbę, doprowadzając w ten sposób do uratowania swego narodu. Ale mogło być naprawdę inaczej. Ona jednak była po prostu otwarta na Boga – i nie uzależniała tego od sposobu, w jaki Bóg spełni jej prośbę. Ona była pewna, że jej prośba została wysłuchana, natomiast Bóg zrobi to, co uważa – i tak, jak On uważa, bo to na pewno będzie rozwiązaniem najlepszym.
I nam także trzeba coraz bardziej dochodzić do takiego przekonania, że każda nasza prośba jest wysłuchana – każda, bez wyjątku! Bóg na pewno słyszy – i to dokładnie i wyraźnie – to, co do Niego mówimy. A nawet to, czego nie mówimy, ale myślimy, w sercach swoich nosimy i ukrywamy – On to wszystko dobrze słyszy, widzi i rozumie. Natomiast wypełnia z tych naszych próśb te, które prowadzą do naszego dobra. Ale tego dobra, widzianego z perspektywy Bożej, nie naszej.
Bo Bóg – jak to dzisiaj Jezus zaznaczył w Ewangelii – daje to, co dobre tym, którzy Go proszą. I teraz cały szkopuł w tym, byśmy zaufali Bogu, że On dobrze wie, co jest dla nas naprawdę dobre, a co niekoniecznie… Albo wcale…
Uczmy się takiego zaufania! Módlmy się o nie! Ćwiczmy się w nim! Niech także temu służy nasza wielkopostna duchowa praca nad sobą…
Rosyjska delegacja z Archidiecezji Matki Bożej (Moskwa) pielgrzymuje w tych dniach (10-15 marca) do Rzymu. Każdego wieczoru odmawiają modlitwę różańcową na terenie kliniki „Gemeli”, gdzie leczony jest Jego Świątobliwość.