Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym rocznicę święceń kapłańskich przeżywa Ojciec Mateusz Pawłowski, Oblat, posługujący w swoim czasie w Kodniu. Niech Mu Pan błogosławi, a Matka Najświętsza, której służy w swoim Zgromadzeniu, wyprasza wszelkie łaski i dobre natchnienia. Zapewniam o modlitwie!
A dzisiaj, w liturgii Kościoła, mamy dowolne wspomnienie Błogosławionego Prymasa Tysiąclecia, Stefana Kardynała Wyszyńskiego. Ponieważ mam głęboki szacunek dla wielkości Prymasa i codziennie modlę się, by Pan wzbudził Jego ducha w jakimś pasterzu Kościoła w Polsce – bo dzisiaj bardzo potrzeba takiego charyzmatycznego przewodnika Kościołowi w Polsce i całej Polsce – przeto korzystam z tej możliwości i wspominam o Nim w rozważaniu.
Proszę Was wszystkich, moi Drodzy, o modlitwę przez wstawiennictwo wielkiego Prymasa – za Polskę. Szczególnie teraz, kiedy – jako Polacy – mamy dokonać tak ważnego wyboru! I za Kościół w Polsce. Bo widzimy, co się dzieje tu i tu. I to począwszy od góry, czyli od samego Episkopatu.
U mnie zaś dzisiaj – dyżur na Wydziale Nauk Ścisłych i Przyrodniczych, przy ulicy 3 Maja, od 10:00 do 15:00.
Potem zaś, o 19:00 – jak w każdą środę – Msza Święta w intencji Środowiska Akademickiego, Duszpasterstwa Akademickiego i Młodzieży w Kościele. Po niej – wystawienie Najświętszego Sakramentu i nabożeństwo majowe, a potem: adoracja w ciszy, do godziny 21:00. Zapraszam!
A teraz już zapraszam do wsłuchania się w Boże słowo i zgłębienie jego przesłania. Oto słówko Księdza Marka na dziś:
https://www.youtube.com/c/CatholicSurgut
Zatem, co Pan konkretnie mówi do mnie dzisiaj? Duchu Święty, przyjdź, prosimy…
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
Gaudium et spes! Ks. Jacek
Środa 6 Tygodnia Wielkanocy,
28 maja 2025.,
do czytań: Dz 17,15.22–18,1; J 16,12–15
CZYTANIE Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
W owych dniach ci, którzy towarzyszyli Pawłowi, zaprowadzili go aż do Aten i powrócili, otrzymawszy polecenie dla Sylasa i Tymoteusza, aby czym prędzej przyszli do niego.
Stanąwszy w środku Areopagu Paweł przemówił: „Mężowie ateńscy, widzę, że jesteście pod każdym względem bardzo religijni. Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości jedną po drugiej, znalazłem też ołtarz z napisem: «Nieznanemu Bogu». Ja wam głoszę to, co czcicie, nie znając. Bóg, który stworzył świat i wszystko na nim, On, który jest Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach zbudowanych ręką ludzką i nie odbiera posługi z rąk ludzkich, jak gdyby czegoś potrzebował, bo sam daje wszystkim życie i oddech, i wszystko. On z jednego człowieka wyprowadził cały rodzaj ludzki, aby zamieszkiwał całą powierzchnię ziemi. Określił właściwe czasy i granice ich zamieszkania, aby szukali Boga, czy nie znajdą Go niejako po omacku. Bo w rzeczywistości jest On niedaleko od każdego z nas. Bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy, jak też powiedzieli niektórzy z waszych poetów: «Jesteśmy bowiem z Jego rodu». Będąc więc z rodu Bożego, nie powinniśmy sądzić, że bóstwo jest podobne do złota albo do srebra, albo do kamienia, wytworu rąk i myśli człowieka. Nie zważając na czasy nieświadomości, wzywa Bóg teraz wszędzie i wszystkich ludzi do nawrócenia, dlatego że wyznaczył dzień, w którym sprawiedliwie będzie sądzić świat przez Człowieka, którego na to przeznaczył, po uwierzytelnieniu Go wobec wszystkich przez wskrzeszenie Go z martwych”.
Gdy usłyszeli o zmartwychwstaniu, jedni się wyśmiewali, a inni powiedzieli: „Posłuchamy cię o tym innym razem”. Tak Paweł ich opuścił. Niektórzy jednak przyłączyli się do niego i uwierzyli. Wśród nich Dionizy Areopagita i kobieta imieniem Damaris, a z nimi inni.
Potem opuścił Ateny i przybył do Koryntu.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Jezus powiedział do swoich uczniów: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi.
Wszystko, co ma Ojciec, jest moje. Dlatego powiedziałem, że z mojego bierze i wam objawi”.
Słuchając dzisiaj przemowy Pawła na ateńskim Areopagu – a jednocześnie uwzględniając kontekst i okoliczności, w jakich się ona dokonała – możemy chyba powiedzieć, że w całym tym wydarzeniu widzimy zapowiedź tego, co potem miało czekać i na co powinni nastawić się wszyscy głosiciele Dobrej Nowiny, na przestrzeni wszystkich wieków istnienia Kościoła, aż do dzisiaj.
Bo chociaż nie na ateńskim, ale na wielu innych areopagach, słowo Jezusowej prawdy głoszone jest wytrwale, a świat reaguje na nie bardzo często tak właśnie, jak tego przykład mieliśmy dzisiaj, czyli: Posłuchamy cię o tym innym razem! Czyli – nigdy! Po prostu: „Nie zawracaj nam głowy swoimi bajkami, bo my tu mamy tymczasem inne sprawy!” Przy czym, musimy koniecznie zauważyć – zanim pochylimy się nad postawą słuchaczy – wielką wytrwałość i zaangażowanie głosiciela, czyli Pawła. Kiedy bowiem znalazł się w tym nowym miejscu i zobaczył to, co zobaczył, to od razu pomyślał sobie, że to jest kolejne miejsce, kolejny czas, kolejna szansa, by mógł powiedzieć coś o Jezusie Chrystusie.
I to jest, Drodzy moi, bardzo cenne wskazanie dla nas: abyśmy starali się każdą okazję – sprzyjającą i nawet nie do końca sprzyjającą – wykorzystywać na to, by dawać świadectwo o swojej wierze. Oczywiście, tu nie chodzi o to, aby nachalnie i z buciorami wkraczać komuś do jego prywatności i do jego życia, narzucając mu na siłę swoje poglądy, choćby najbardziej słuszne. Pamiętajmy także, że to świadectwo nie musi się dokonywać za pomocą słów, a jeśli nawet – to niekoniecznie muszą być to wprost cytaty z Ewangelii i z nauczania Kościoła.
Chociaż mogą być i nawet powinny, bo my generalnie za mało rozmawiamy o tych sprawach tak na co dzień. A nawet i od święta, kiedy – jako ludzie wierzący, w naszych katolickich rodzinach – spotykamy się przy świątecznych stołach, to raczej nie za często rozmawiamy o tym, co przeżyliśmy w sferze religijnej, jakie poruszenie wywołało w nas Boże słowo, jak przemówił do naszej świadomości i jak wpłynął na naszą postawę chociażby Fakt Zmartwychwstania, tylko podejmujmy wiele innych tematów, od politycznych począwszy.
Oczywiście, to też jest ważne, bo to jest nasze życie, nasza codzienność, nasze problemy, więc po to spotykamy się w gronie rodziny i bliskich, aby podzielić się tymi swoimi przeżyciami i chociażby otrzymać słowo wsparcia, nadziei, pocieszenia… Ale słowo najmocniejszego wsparcia i najbardziej przekonującej nadziei płynie przecież z Bożego słowa, zatem warto jednak do niego nawiązywać.
Pamiętając, że – raz jeszcze to podkreślmy – nie muszą to być dosłowne cytaty z Ewangelii czy innych Ksiąg. To mogą być wskazania, dotyczące konkretnego i praktycznego zastosowania tego słowa w życiu codziennym, a szczególnie: przy dokonywaniu codziennych wyborów moralnych, w tym także politycznych, które są wyborami na wskroś moralnymi.
To mogą być przeróżne stwierdzenia, dotyczące zachowywania zasad moralnych w naszym życiu, przestrzegania zasad ewangelicznych w warunkach naszego życia rodzinnego, sąsiedzkiego, zawodowego, szkolnego, uczelnianego… Także kościelnego – chociaż to akurat wydaje się to oczywiste, bo gdzież bardziej powinny być przestrzegane zasady ewangeliczne, jak nie w warunkach życia kościelnego? Wiemy jednak, że bywa różnie.
Dlatego trzeba o tych sprawach rozmawiać – właśnie o zasadach, opartych na Ewangelii i z niej wynikających, i o zastosowaniu ich w życiu. To jest także dawanie świadectwa o Jezusie Chrystusie. I to powinno się dokonywać – jeśli idzie o nasze zaangażowanie – zawsze i wszędzie. Właściwie w każdej życiowej sytuacji, przy okazji jakiegokolwiek spotkania z drugim człowiekiem, w warunkach naszej pracy, nauki czy studiowania, ale też w warunkach naszej rodzinnej czy sąsiedzkiej codzienności – zawsze, po prostu zawsze i wszędzie!
W każdym naszym TU I TERAZ, mamy starać się w jakikolwiek, możliwy aktualnie sposób, zaświadczyć o swojej wierze! O wierności Jezusowi i Jego zasadom! A dobrze byłoby, aby także i samo imię: JEZUS CHRYSTUS, i także dosłowne cytaty z Ewangelii i innych Ksiąg Pisma Świętego, w naszych wypowiedziach coraz częściej się pojawiały. I nie chodzi o to – zróbmy tu kolejne zastrzeżenie – żeby w jakiś mentorski sposób wygłaszać innym kazania, patrząc na nich z góry. Chodzi bardziej o to, aby to Imię i te cytaty pojawiały się w naszych wypowiedziach tak zwyczajnie i spontanicznie, tak normalnie i naturalnie – aby było to świadectwem tego, że my tym żyjemy, my o tych sprawach naprawdę na co dzień myślimy i nimi kierujemy się we wszystkich naszych działaniach.
A świat wokół nas – począwszy od naszego najbliższego otoczenia – jak na to zareaguje? Nie wiemy. A może właśnie wiemy – i może tego się obawiamy. Tego powtarzającego się ciągle: Posłuchamy cię o tym innym razem! No, cóż…
Jezusa też taki los nieraz spotykał, a dzisiaj, w Ewangelii, nawet sam zapowiedział taką sytuację, gdy mówił: Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie. Po czym dodał: Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko, cokolwiek słyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą, ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Cóż to oznacza, Drodzy moi?
A to, że Jezus daje nam wszystkim czas, byśmy dojrzeli do tego, co On mówi – ale i to, co my będziemy innym mówili, w Jego imię! Naprawdę, nie zrażajmy się tym, że ludzie tego nie rozumieją, albo że uważają to za coś mało ważnego. Dajmy im dojrzeć do tego (nawet, jeśli są od nas starsi!), dajmy im czas na zrozumienie i zaakceptowanie tego, co dla nas jest takie oczywiste, a dla nich – z różnych względów – nie jest. Może: jeszcze nie jest. My myślmy swoje, mówmy swoje i róbmy swoje. To znaczy: „swoje” – w znaczeniu: Jezusowe, ale uznane przez nas za swoje.
Nie zrażajmy się brakiem odzewu, może nawet obojętnością, a może nawet sprzeciwem. Nie zrażajmy się! Przypomnijmy sobie – w każdej takiej sytuacji – o dzisiejszych słowach Jezusa i o dzisiejszych słowach i działaniach Pawła, który po prostu poszedł dalej głosić Dobrą Nowinę, nie zrażając się reakcją ateńskich słuchaczy. A nie może umknąć naszej uwadze to, że niektórzy jednak przyłączyli się do niego i uwierzyli. Wśród nich Dionizy Areopagita i kobieta imieniem Damaris, a z nimi inni. A jednak… Zatem – warto!
A to, że warto iść i głosić – pomimo wszystko, a wręcz wbrew wszystkiemu, a nawet wszystkim – przekonuje nas postawa Patrona dnia dzisiejszego, którym jest Błogosławiony Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Tysiąclecia.
Urodził się on 3 sierpnia 1901 roku, we wsi Zuzela, w obecnej Diecezji łomżyńskiej. Uczył się w szkole podstawowej w Andrzejewie, następnie w warszawskim gimnazjum oraz Prywatnej Siedmioklasowej Szkole Handlowej Męskiej w Łomży. W latach 1917 – 1920 uczęszczał do włocławskiego liceum im. Piusa X, które było Niższym Seminarium Duchownym. Następnie wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego we Włocławku, po ukończeniu którego otrzymał święcenia kapłańskie w dniu 3 sierpnia 1924 roku.
Po czterech latach studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim uzyskał doktorat z nauk społecznych i prawa kanonicznego. Podczas II Wojny światowej apostołował w ukryciu w różnych stronach Polski, między innymi – potajemnie głosząc rekolekcje i dni skupienia dla różnych środowisk.
Dnia 4 marca 1946 roku został mianowany przez papieża Piusa XIII Biskupem lubelskim. Sakrę biskupią przyjął 12 maja 1946 roku na Jasnej Górze, z rąk Kardynała Augusta Hlonda. Na swoje hasło biskupie wybrał słowa: SOLI DEO – JEDYNEMU BOGU. Dnia 16 listopada 1948 roku został mianowany Metropolitą gnieźnieńskim i warszawskim – Prymasem Polski.
Posługę prymasowską rozpoczął w niezmiernie ciężkich warunkach – nie tylko ze względu na skutki zniszczeń wojennych, ale również ze względu na panowanie ateistycznego systemu totalitarnego.
Papież Pius XII powołał go do kolegium kardynalskiego na konsystorzu w dniu 12 stycznia 1953 roku, ale władze państwowe nie zezwoliły mu wówczas na wyjazd do Rzymu. Został aresztowany w dniu 26 września 1953 roku i ponad trzy lata był więziony w różnych miejscach.
Po wyjściu na wolność, z nowym zapałem podjął prymasowską służbę, między innymi – przygotowując Kościół i Naród do obchodów tysiąclecia chrztu Polski. Z ważniejszych wydarzeń, związanych z jego prymasostwem, warto wspomnieć o udziale we wszystkich sesjach Soboru Watykańskiego II; o Akcie całkowitego oddania Narodu w macierzyńską niewolę Bogurodzicy za wolność Kościoła w Polsce i na świecie – w dniu 3 maja 1966 roku; o Akcie oddania ludzkości Matce Kościoła w imię milenijnych zobowiązań narodu – w dniu 5 września 1971 roku; o Beatyfikacji Ojca Maksymiliana Kolbego w 1971 roku.
Wspomnieć także należy pierwszą pielgrzymkę Ojca Świętego Jana Pawła II do Ojczyzny – w czerwcu 1979 roku, a wreszcie – niezłomne stawanie w obronie praw człowieka podczas konfliktów społecznych w kraju.
Zmarł 28 maja 1981 roku, w Warszawie. Dnia 12 września 2021 roku, Kościół katolicki ogłosił Kardynała Stefana Wyszyńskiego błogosławionym. Zapisał się w pamięci potomnych jako Prymas Tysiąclecia, niedościgniony czciciel Maryi, ojciec narodu, wybitny mąż stanu o wielkim autorytecie moralnym.
A oto słowa Jego nauczania, zawarte w homilii, wygłoszonej w trakcie obchodów Millennium Chrztu Polski, w dniu 24 czerwca 1966 roku:
„Oto naród ochrzczony na przestrzeni swoich dziejów dziś patrzący w jutro. Na swą wyprawę w wiary nowe tysiąclecie bierze on ze zdobyczy dziejowych Kościoła dwudziestu wieków i z milenijnego Kościoła w Polsce, czerpie z myśli soborowych i z bogactw Wielkiej Nowenny. Jako wyposażenie na przyszłość, bierze naukę o wysokiej godności każdego człowieka, wspaniałego czy sponiewieranego, potężnego czy nieudolnego, wraz ze wskazaniem: Będziesz miłował bliźniego swego. I to każdego!
Tego, co ma serdeczne oczy, i tego, który ma oczy szklane. Tego, co ma żar w piersi, i tego, co nosi w piersi kamień. Tego, który ma ku tobie wyciągniętą braterską dłoń, i tego, który cię dźga oczyma. Każdego! Bóg nie tworzy granic, nie przeprowadza ich między ludźmi, ale mówi: Będziesz miłował bliźniego swego, jak samego siebie.
Bazując miłość w Źródle, które nie wygasa – w Sercu Boga, który jest Miłością, masz stamtąd czerpać jak kwiat wodę i masz się uśmiechać miłością do wszystkich: do tych, co cię miłują, i do tych, którzy cię nienawidzą. Jak poucza Apostoł: Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj. Nie daj się sprowokować. Zachowaj spokój. Uszanuj nawet tego, który cię nienawidzi, bo tak czyniąc, «węgli żarzących» nasypiesz na głowę przeciwnika.
Ciągle was pouczam, że ten zwycięża, choćby był powalony i zdeptany, kto miłuje, a nie ten, który w nienawiści depcze. Ten ostatni przegrał. Kto nienawidzi – przegrał! Kto mobilizuje nienawiść – przegrał! Kto walczy z Bogiem Miłości – przegrał! A zwyciężył już dziś – choćby leżał na ziemi podeptany – ten, kto miłuje, przebacza; kto jak Chrystus oddaje serce swoje, a nawet życie za nieprzyjaciół swoich.
Ze swojego doświadczenia dwudziestu wieków Kościół wydobył potężną naukę o godności człowieka, której trzeba bronić przez miłość, jaką winniśmy mieć ku każdemu człowiekowi. Dopiero wtedy zrozumiemy, co Kościół wnosi w wiary nowe tysiąclecie. Ten, kto zamknął się w nienawiści, już się skończył! A narodził się do nowego życia ten, kto z piekieł nienawiści wyszedł na światło Boże, spojrzał ku wszystkim dzieciom Bożym bez wyjątku i powiedział: „Przyjacielu! Bracie! Mój bracie nieszczęśliwy, ale jednak – bracie!” Wszędzie słowo: „panie” zamienimy na słowo: „bracie”. To słowo będzie wszczepione w serce, które miłuje.
Matko Pięknej Miłości! Weź w opiekę naród cały, który żyje dla Twej chwały! Weź do swojego macierzyńskiego Serca cały naród, każde serce i każdą duszę, każde dziecko, każde dziewczę i młodzieńca, każdą matkę i każdego ojca! Tak gorąco pragnęlibyśmy wyjść z tej świątyni odmienieni, nowi, inni, bo idziemy w wiary nowe tysiąclecie.
Dzieci najmilsze! Oto przed wami Wasz biskup, biskup Warszawy, „miasta niezwyciężonego”, nieustraszonego, które jest kuźnią nowych dni i nowych czasów – da Bóg – lepszych; miasta niespokojnego i uspokajającego, w którym śmierć i życie zwarły się w straszliwym pojedynku. A jednak zwyciężył Chrystus i zwycięża nadal, bo jest Ojcem przyszłego wieku dla Warszawy, dla diecezji, dla Polski i świata.
Matko! Jeżeli heroiczna wiara jest słabością, to mi ją przebacz, bo ją mam! Tą heroiczną wiarą korzę się przed Tobą, Pańska Służebnico, prosząc pokornie, abyś mnie nauczyła tak służyć ludowi mojemu, jak to czynił Twój Syn, który przyjął postać Sługi i powiedział: Kto chce być pierwszy wśród was, niech będzie sługą wszystkich. Składamy u Twoich stóp, Służebnico Pańska, nasze życie, serca, umysły i wolę, wszystko, co mamy i co kochamy, prosząc: naucz nas służyć w pokorze i w miłości jedni drugim! To będzie nasze największe zwycięstwo, dar i wyposażenie na wiary nowe tysiąclecie.” Tyle z nauczania dzisiejszego Patrona.
Wpatrując się w świetlany przykład jego świętości, pasterskiej gorliwości oraz miłości do Boga, do Matki Najświętszej, do Kościoła i Ojczyzny, a także zasłuchani w Boże słowo dzisiejszej liturgii, zapytajmy samych siebie raz jeszcze o naszą wytrwałość w świadczeniu o wierze – pomimo wszystko, wbrew wszystkiemu i wszystkim!
Zdjęcia w refleksji wideo ks. Marka zainspirowały mój komentarz zdjęciowy (prześlę zdjęcie e-mailem do ks. Jacka). Podpis na zdjęciu to mój ulubiony fragment Bibli.
Markiz na lekcji wiedzy o przyrodzie.
Temat lekcji: „Słońce i śpiew ptaków”