O „dobrej” Świętej…

O

… i o zwykłej ludzkiej dobroci dzisiaj rozważamy. To chyba nie jest „odkryciem Ameryki”, że chrześcijanin, człowiek święty – powinien być przede wszystkim dobry i od takiej zwykłej dobroci powinno zaczynać się jakiekolwiek świadectwo, dawane swojej wierze. Czyż to nie piękne?
                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie Św. Agaty, Dziewicy i Męczennicy,
do czytań:  Hbr 13,15–17.20–21;  Mk 6,30–34
Patronka dzisiejszego dnia, Agata, której imię etymologicznie oznacza: „dobra”, „dobrze urodzona”, „ze szlachetnego rodu”, jest jedną z najbardziej czczonych w chrześcijaństwie świętych. Wiadomości o niej czerpiemy zasadniczo z akt jej męczeństwa. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa istniał bowiem zwyczaj, że sporządzano akta męczenników. Większość z nich nie doczekała – niestety – do naszych czasów.
Akta męczeństwa Agaty pochodzą dopiero z V wieku i według nich Agata urodziła się w Katanii na Sycylii około 235 roku. Po przyjęciu chrztu postanowiła poświęcić się Chrystusowi i żyć w dziewictwie. Jej wyjątkowa uroda zwróciła uwagę Kwincjana, namiestnika Sycylii. Zaproponował jej małżeństwo. Agata odmówiła, wzbudzając w odrzuconym senatorze nienawiść i pragnienie zemsty. Trwały wówczas prześladowania chrześcijan, zarządzone przez cesarza Decjusza.
Kwincjan aresztował Agatę. Próbował ją zniesławić przez pozbawienie jej dziewiczej niewinności, dlatego oddał ją pod „opiekę” pewnej rozpustnej kobiety. Kiedy te zabiegi spełzły na niczym, namiestnik skazał Agatę na tortury, podczas których odcięto jej piersi. W tym jednak czasie miasto nawiedziło trzęsienie ziemi, wynikiem czego zginęło wielu pogan. Przerażony namiestnik nakazał zaprzestać mąk, gdyż dostrzegł w tym karę Bożą. Ostatecznie Agata poniosła śmierć, rzucona na rozżarzone węgle, 5 lutego 251 roku. Jej ciało chrześcijanie złożyli w bezpiecznym miejscu poza miastem. W następnych wiekach kolejni Papieże wystawili na jej cześć kilka świątyń. Dowodzi to wielkiej czci, jaką otaczano ją w owych czasach. Obecnie ciało Agaty znajduje się w katedrze w Katanii.
            W swoim kazaniu o dzisiejszej Patronce, Święty Metody z Sycylii, Biskup, tak pisze: „Wszystkich nas zgromadziło tutaj doroczne wspomnienie świętej Męczennicy. Jest ona, jak sami wiecie, Męczennicą dawną, ze względu na wspaniałość stoczonej walki – jedną z pierwszych. Jest także i współczesną. Bo i dzisiaj, zda się, odnosi tryumf dzięki Bożym cudom, jakie codziennie wieńczą ją i zdobią. […] Owa,zaiste dobra, albowiem do Boga należąca, została przezeń, Źródło wszelkiego dobra, dana i ofiarowana Oblubieńcowi. Została ofiarowana także i nam, abyśmy mieli udział w dobru, które wyraża jej własne imię.
Cóż bowiem bardziej dobroczynne niż Najwyższe Dobro? I cóż bardziej godnego pochwały można byłoby znaleźć, jeśli nie Agatę? Dobroć Agaty odpowiada imieniu i samej rzeczywistości: Agata z powodu wspaniałych czynów szczyci się dobrym imieniem, ale i ono samo wskazuje na takie właśnie jej czyny. Agata samym nawet imieniem zachęca, by wszyscy chętnie do niej się uciekali. Swoim zaś przykładem poucza, by wszyscy ludzie nie zwlekając podążali wraz z nią ku prawdziwemu Dobru, którym jest sam Bóg.”  Tyle Święty Biskup Metody.
            Życie i świadectwo dzisiejszej Patronki uświadamia nam i przypomina ten przymiot, który zasadniczo powinien zawsze charakteryzować chrześcijanina, a mianowicie – dobroć. Zwykła ludzka dobroć. Zanim bowiem człowiek „porwie się” – mówiąc kolokwialnie – na jakieś wielkie świadectwo swojej wiary, świętości, a może nawet i męczeństwa, to przede wszystkim powinien być tak po prostu, po ludzku i zwyczajnie dobry.
Tak jak Jezus Chrystus, którego spotykamy dzisiaj, kiedy to próbuje z Apostołami odpłynąć na miejsce osobne, aby nieco odpocząć po ciężkiej pracy. A jednak – nie udało się! Ludzie zbiegli się tam z całej okolicy,a niektórzy nawet ich uprzedzili. I cóż uczynił Jezus? W Ewangelii czytamy, że zdjęła Go litość nad nimi – byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać. Kochani – nic dodać, nic ująć! Wszystko jasne! A Autor Listu do Hebrajczyków w pierwszym czytaniu zachęca nas:Nie zapominajcie o dobroczynności i wzajemnej więzi, gdyż cieszy się Bóg takimi ofiarami.
Może zatem trzeba, abyśmy dzisiaj wszyscy – i Wy, Kochani, i ja, jako ksiądz – uświadomili sobie, że świadectwo, jakie dajemy swojej wierze winno się zacząć od najzwyklejszej ludzkiej dobroci, od najzwyklejszej osobistej kultury i takiego prostego, zwyczajnego otwarcia na siebie nawzajem. Niech Święta Agata podpowie nam, jak to w codziennej praktyce życia realizować…
I w tym kontekście zastanówmy się:
  • Czy staram się na co dzień okazywać dobroć swoim najbliższym i tym, wśród których żyję i pracuję?
  • Czy nie rezygnuję z niej, gdy widzę, że nie jest ona odwzajemniana lub doceniana?
  • Czy czynię dobro tak, żeby widział je tylko Bóg, czy tak, żeby przede wszystkim ludzie widzieli?
Bóg zaś pokoju[…] niech was uzdolni do wszelkiego dobra!

1 komentarz

  • Zwykła dobroć! Coś pięknego!!!!!!
    Lubię przebywać z moimi dziadkami, to prości ludzie, oni nie rozmyślają, nie snują wielkich teorii, oni tak po prostu są dobrymi ludźmi, u nich widać miłość do drugiego człowieka, widać jasne, klarowne osobowości, zawsze widać że chcą się sobą dzielić. To postawy które wręcz trudno opisać… Chciałem podzielić się tym moim szczęściem, bo czytając o zwykłej, prostej dobroci od razu pomyślałem o Nich. Zawsze są dla mnie dowodem, że da się żyć pięknie…

    Nauczyłem się na swoim przykładzie oraz często uświadamiają mi to na studiach inżynierskich, że chęci, postanowienia, cele muszą być MIERZALNE!!! Muszą!! Trzeba zawężać pojęcia ogólne. Do czego zmierzam? Otóż ksiądz mówi o zwykłej dobroci, należy jednak określić sobie jak ją osiągnąć, co to znaczy, jak ma się przejawiać ta dobroć. Konkretnie! . Bo łatwo popaść w radość i mówić sobie : tak, chcę być dobrym człowiekiem. Ale często okazuje się, że nic z tego nie wynika, bo jasno nie określiliśmy co to właściwie oznacza…

    Moja recepta na to aby być dobrym człowiekiem jest taka, że konkretnie określam cele, małe, podstawowe, zgodne z podstawowymi zasadami moralnymi,zgodne z zasadami fair play w relacji z innymi, chęć "pokornego serca" i mam nadzieje że przydomek dobrego człowieka pojawi się sam…

    Życzę wszystkim ciężkiej pracy nad sobą.
    Pamiętajcie: Im trudniej, tym łatwiej!!!

    ~, 2011-02-05 13:10

    Fantastyczna wypowiedź! Bardzo za nią dziękuję! Właśnie dlatego zależy mi na głosach Blogowiczów, bo znacząco mogą one ubogacić moje skromne refleksje. A co do konkretów – to ja także wyznaję zasadę, że są one konieczne. Nieraz pojawia się to w moich rozważaniach. Tylko konkretne czynienie dobra ma sens. Natomiast ja bym nie chciał, w swoich rozważaniach, pokazywać palcem najwłaściwszych rozwiązań. W końcu – każdy ma inne życiowe doświadczenia. Bardzo serdecznie dziękuję i raz jeszcze pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-02-08 17:14

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.