Rozpoczynamy Święte Triduum Paschalne!

R

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Później, niż zwykle wpisuję dzisiejsze słowo, a to ze względu na to, że właśnie wieczorem w Wielki Czwartek rozpoczynamy Święte Triduum Paschalne! Wchodzimy zatem, Kochani, w najważniejszy okres roku liturgicznego! Zachęcam raz jeszcze, abyście zechcieli uczestniczyć we wszystkich celebracjach tego czasu, a także – abyście znaleźli czas na osobistą adorację Najświętszego Sakramentu. I proszę Was – jak przed poprzednimi Świętami – nie odkładajcie zakupów na ostatnią chwilę, bo pracownicy supermarketów to też ludzie i też mają rodziny, a w związku z tym – chcą normalnie żyć i świętować, i przygotować się do Świąt. Wobec bezdusznej postawy właścicieli i szefów wielkich sieci handlowych – tylko nieopłacalność prowadzenia sprzedaży z powodu zwykłego braku klientów może być argumentem przekonującym do zamknięcia sklepów w Wielką Sobotę. Stańmy, Kochani, na wysokości zadania! A dzisiaj – dziękując Robertowi i Mirce za życzenia – dziękuję Bogu za swoje kapłaństwo, oraz za ludzi, których postawił na mojej drodze, którzy tak wiele życzliwości mi okazują i wspierają w posłudze. Także – poprzez ten blog. Dziękuję Wam, Kochani, modlę się za Was i w tym szczególnym dniu udzielam z serca płynącego, kapłańskiego błogosławieństwa: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty! Amen
                  Gaudium et spes! Ks. Jacek

Msza Święta Wieczerzy Pańskiej,
do czytań:  Wj 12,1–8.11–14;  1 Kor 11,23–26;  J 13,1–15
Począwszy od dzisiaj, przez dni najbliższe często będziemy słyszeli słowo: „pascha”, lub „paschalny”… Najkrócej rzecz ujmując, słowo „pascha” oznacza: „przejście”. Stary Testament posługuje się nim na oznaczenie przejścia Izraelitów ze stanu niewoli w Egipcie, do stanu wolności i szczęścia w Ziemi Obiecanej. W ową pamiętną noc wyjścia z Egiptu, Naród Wybrany spożywał Ucztę, zwaną Ucztą Paschalną – spożywał pospiesznie,w pełnej gotowości do drogi. Opis tego słyszeliśmy w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Na pamiątkę tamtej nocy, Uczta Paschalna spożywana była w Narodzie Żydowskim co roku.
Cała ta historia powtarza się w Nowym Testamencie. Jezus Chrystus, w noc wyzwolenia swego Ludu z niewoli grzechu, spożywa ze swymi uczniami Nową Ucztę Paschalną – tak zwaną Ostatnią Wieczerzę, którą uważamy za pierwszą Mszę Świętą. Słowa Chrystusa wypowiedziane wtedy: To czyńcie na Moją pamiątkę, zobowiązują – jak nam to uświadamia Święty Paweł – aby nie raz do roku, alecodziennie sprawować i spożywać Eucharystyczną Wieczerzę Miłości. I tak się dzieje – na tysiącach ołtarzy na całym świecie. 
Udział zaś w owej Uczcie miłości musi wszystkich w niej uczestniczących mobilizować, a wręcz zobowiązywać dookazywania sobie nawzajem miłości. W geście wielkiego uniżenia – słyszymy to w Ewangelii – Jezus dzisiaj obmywa nogi swoim uczniom. Jak zwykły niewolnik! Wiemy, że to nie był teatralny gest, za chwilę bowiem, na Kalwarii, potwierdził On swą bezgraniczną miłość nie tylko do Uczniów, ale i do każdego człowieka.
            Dzisiaj za tę Jego bezgraniczną miłość dziękujemy! Za tę Jego Eucharystyczną Miłość… Właśnie za to, że jako wspólnota Kościoła – Jego Kościoła – możemy otaczać ten oto Stół Słowa i Stół Eucharystyczny, i karmić się do syta! Mamy taką możliwość – codziennie! Kochani, czy my to doceniamy? Czy jesteśmy świadomi tego, jak bardzo jesteśmy obdarowani? Czy doceniamy to, że możemy przyjść do świątyni i zawsze mieć tu Najświętszy Sakrament, uczestniczyć we Mszy Świętej, przyjmować Sakramenty?… Czy my to doceniamy?
            Z mojej rodzinnej miejscowości, z Białej Podlaskiej, niedaleko już do wschodniej granicy państwa. I właśnie zza tejże granicy bardzo często do mojej Parafii rodzinnej przybywali kapłani polscy tam pracujący, a mój – jak Go nazywam – „rodzony” Proboszcz, niestrudzony Ksiądz Prałat Mieczysław Lipniacki udzielał im, jak mógł, wszechstronnego wsparcia. Ale też organizował pielgrzymki na tamte tereny. W jednej takiej pielgrzymce uczestniczyła moja Mama. Było to pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Do dziś pamiętam Jej wspomnienia, jakie ze łzami opowiadała tuż po powrocie. A nawet wczoraj raz jeszcze wróciliśmy do tego w rozmowie.
            Otóż pielgrzymi szlak zawiódł ich do Grodna. Tego właśnie dobrze nam znanego Grodna. W tamtejszym kościele zaplanowali odprawienie Mszy Świętej. W czasie, kiedy odbywała się owa pielgrzymka, tam już raz na jakiś czas docierał kapłan, który – obsługując jeszcze kilka innych kościołów – odprawiał im Mszę Świętą. Ale oni dobrze jeszcze mieli w pamięci owe kilkadziesiąt lat panowania „jedynie słusznego” systemu, który pozbawił ich opieki duszpasterza. I to właśnie przez całe te lata ci bohaterscy ludzie gromadzili się ukradkiem w każdą niedzielę, wyciągali skrzętnie przechowywany, ukrywany gdzieś ornat i inne szaty mszalne oraz paramenty liturgiczne, wszystko to ustawiali na ołtarzu i zaczynali swoiste „wspominanie” Mszy Świętej.
            Ktoś umiejący czytać odczytywał kolejne fragmenty Mszy Świętej, a częściej to było i tak, że nikt tam czytać nie umiał, ale starsi mieszkańcy umieli całe frazy mszalne na pamięć i po kolei deklamowali. Wszyscy zebrani w wielkim skupieniu tego słuchali, odpowiadali, śpiewali… A kiedy dochodziło do momentu Przeistoczenia – którego przecież w rzeczywistości nie było – to wszyscy klękali, a w kościele rozlegał się jeden wielki płacz. I tak było przez całe lata. Spotkania te dawały tym prostym, bohaterskim ludziom wielkie wsparcie, ale oni nie mieli wątpliwości, że to nie była Msza Święta. I nie było Komunii Świętej! I Spowiedzi nie było! Bo nie było kapłana
Dlatego kiedy pielgrzymka z mojej rodzinnej Parafii dotarła tam i kiedy siedmiu uczestniczących w niej księży wyszło do koncelebry, to ci ludzie – tak to wspomina moja Mama – po prostu ruszyli wszyscy w kierunku ołtarza, żeby być jak najbliżej! Bo oni takiego widoku – widoku siedmiu księży przy swoim ołtarzu – przez całe życie nie wiedzieli.My to, Kochani, mamy nieomal na co dzień! Nawet dzisiaj! Ale dla nich – to było coś niesamowitego! Coś wspaniałego! Uczestnicy naszej Pielgrzymki, najpierw zaskoczeni,kiedy jednak zrozumieli, co ci ludzie przeżywają i dlaczego tak reagują, szybko wycofali się pod chór, aby zostawić im miejsce, aby mogli się ucieszyć tym spotkaniem, tą nadzwyczajną wizytą!
Kochani, my nie możemy narzekać na brak kapłanów, mamy możliwość korzystania z ich posługi. Czy jednak zawsze to doceniamy? Dzisiaj tak dużo mówi się o kapłanach. Bardzo często – źle się mówi… Dziennikarze różnych stacji i gazet z największym przejęciem, z zaangażowaniem godnym jakiejś lepszej sprawy, z wypiekami na twarzy opowiadają o takich to, a takich „wpadkach” księży.
I nawet kiedy sąd, przed oblicze którego sprawa trafiła, uniewinni księdza, to słyszymy, że na pewno stało się tak, bowierni, zastraszeni przez swego proboszcza, nie chcieli przeciwko niemu zeznawać! Na pewno tak było! I teraz trzeba o tym mówić, trzeba to rozdmuchiwać, nagłaśniać, w razie konieczności – „podkolorować”, żeby się dobrze „sprzedało”! Ale przecież to wszystko z autentycznej troski o Kościół i o czystość w jego szeregach – nie z czego innego!
Kochani, czyż nie jesteśmy świadkami, albo odbiorcami takiego przekazu medialnego? To prawda – powiedzmy to szczerze i uczciwie – że są księża, którzy dają powody do takich ocen! I nawet jeśli jest to jakiś znikomy procent spośród wielu innych, pięknych kapłańskich postaw, to na pewno jest to o ten procent za dużo! Ale to tylko uświadamia nampotrzebę modlitwy za kapłanów.
Trzeba nam bowiem raz jeszcze zdać sobie sprawę z tego, że Kościół to nie tylko księża! Kościół – to księża i wierni świeccy! Jedni i drudzy tak samo ważni, chociaż inną spełniający funkcję. I dlatego bardzo istotną jest sprawą wzajemne wspieranie się, wzajemna pomoc. Kochani, zechciejmy raz jeszcze uświadomić sobie, że jesteśmy wszyscy razem sobie nawzajem potrzebni! Wy potrzebujecie nas – aby móc z naszych rąk przyjmować Sakramenty, abyśmy otaczali Was modlitwą i prowadzili do zbawienia. Ale my także bardzo potrzebujemy Was – abyście się za nas modlili, abyście wspierali nas dobrym słowem, abyśmy mieli w Was oparcie.
Dlatego módlmy się za siebie nawzajem! I mówmy o sobie dobrze! A jeżeli widzimy kapłana, który pogubił się w realizacji swego powołania, który pobłądził, wypalił się, a może wręcz stracił wiarę – to tym bardziej otoczmy go naszymi modlitwami! Tym bardziej! Nie zostawiajmy go wyłącznie na pastwę dziennikarskiej sensacji – okażmy mu pomoc.
Kochani, powiedzmy sobie jasno: nikt nie ma moralnego prawa krytykować swojego księdza, jeżeli się za niego nie modli! Bo Wy, jako wierni świeccy, macie prawo stawiać nam, kapłanom, wysokie wymagania! Macie prawo oczekiwać od nas czytelnego przekazu prawd wiary, popartego kryształową postawą i mocnym, dobrym przykładem ich realizacji! Ale stawiając te słuszne wymagania – macie święty obowiązek modlić się za nas! Za nas – kapłanów – i o kapłanów. Nie zapominajcie nigdy, że takich będziecie mieli kapłanów, jakich sobie wymodlicie. I takich, jacy wyjdą z Waszych rodzin!
Tak, moi Drodzy, przecież księża nie spadają z księżyca (to najwyżej niektórzy chcieliby ich tam wysłać, wołając: „księża na księżyc!”), ale tak naprawdę to są Wasi synowie, kuzyni, a może sąsiedzi, w każdym razie – to sąludzie z krwi i kości, ze swoimi zaletami i wadami. Dlatego módlcie się za nas, a my modlić się będziemy za Was, abyśmy w ten sposób uczyli się sobie nawzajem nogi umywać,abyśmy w ten sposób – przy stole Eucharystycznej Miłości –budowali jeden Kościół. Kościół Chrystusa! Bo tylko taki Kościół istnieje!
Nie Kościół tego, czy innego Papieża, nie Kościół tego biskupa, lub tamtego proboszcza. I nie Kościół „łagiewnicki”, czy Kościół „toruński”, nie Kościół „moherowy”, czy Kościół „postępowy”, ale jeden, święty, powszechny i apostolski – Kościół Chrystusa, Najwyższego Kapłana i Ofiary zarazem.I taki właśnie prawdziwy Kościół codziennie budujmy: w duchu wzajemnej życzliwości i wdzięczności, w atmosferze modlitwy za siebie nawzajem i chętnej pomocy sobie okazywanej,zjednoczeni przy Ołtarzu Słowa i Chleba – my, kapłani i Wy, nasza najbliższa rodzina – razem budujmy Kościół Chrystusa!
               Amen

1 komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.