Oto drzewo Krzyża, na którym zawisło zbawienie świata!

O

Szczęść Boże! Mamy Wielki Piątek. Zachęcam raz jeszcze do zajrzenia na wpis poniedziałkowy, gdzie umieszczona jest krótka charakterystyka poszczególnych dni Świętego Triduum. Przypominam, że całe Triduum to jedno Święto, trwające trzy dni, uwieńczone Niedzielą Zmartwychwstania. Dlatego należy przeżywać je w całości, począwszy od wczorajszej Mszy Świętej Wieczerzy Pańskiej, poprzez kolejne celebracje. Zachęcam także do chwil osobistej adoracji Najświętszego Sakramentu: przez cały dzień dzisiejszy w Ciemnicy, a od dzisiejszego wieczoru – w Grobie Pańskim – Jezus czeka na nas. Nie sprowadźmy całej atmosfery tych dni tylko do wymiaru materialnego: do zakupów, czy sprzątania. Połóżmy większy akcent na sferę ducha! A co do zakupów, to ponawiam wczorajszy apel: miejmy na względzie dobro ludzi, pracujących w sklepach i fakt, że oni też potrzebują czasu dla swoich rodzin. Nie róbmy już zakupów w Wielką Sobotę!
         Na głębokie, religijne przeżywanie najważniejszych tajemnic naszej wiary niech nam błogosławi Bóg w Trójcy Świętej: Niech was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                  Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wielki Piątek Męki Pańskiej,
do czytań:  Iz 52,13–53,12;  Hbr 4,14–16;5,7–9;  J 18,1–19,42
Opis Męki i Śmierci Jezusa, zawarty w Ewangelii według Świętego Jana, a odczytany przed chwilą, jest zaskakująco wręcz bliski przesłaniu, zawartemu w Księdze Izajasza – Proroka żyjącego osiem wieków przed Jezusem. W pierwszym czytaniu usłyszeliśmy: Lecz on się obarczył naszym cierpieniem, on dźwigał nasze boleści, a myśmy go uznali za skazańca, chłostanego przez Boga i zdeptanego. Lecz on był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła nań chłosta zbawienna dla nas, a w jego ranach jest nasze zdrowie.
Co prawda, Prorok pisząc te słowa, odnosił je docierpiącego Sługi Jahwe – osoby bliżej nie określonej, której poświęcił w swojej Księdze aż cztery poematy. I chociażpróbowano poszukiwać różnych podobieństw owego Sługido takich czy innych historycznych postaci, a nawet do całego Narodu Wybranego, przebywającego w niewoli, to jednak chyba najbardziej przekonuje przyjęte przez Ewangelistów odniesienie tego proroctwa – do Jezusa Chrystusa, prawdziwie cierpiącego Sługi Boga, Syna Bożego, któregodręczono, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak on nie otworzył ust swoich – a takie słowa również dziś usłyszeliśmy w pierwszym czytaniu. 
Wszystkie one, jak również cały opis Męki Pańskiej, dowodzą tego, że Bogu bardzo zależało i zależy na człowieku! Wielki Piątek, a więc dzień, w którym adorujemy Krzyż, odsłaniamy Go, całujemy, a nawet – aż do jutrzejszej Wigilii Paschalnej – będziemy przed nim przyklękać, jak przed Najświętszym Sakramentem: właśnie ten dzień musi nas skłaniać do najgłębszej refleksji nad wielką miłością Boga do człowieka!
Że też grzeszny i oporny człowiek nigdy nie znudził się Bogu! Że też Bóg nigdy nie powiedział do człowieka: „Mam cię już serdecznie dosyć!”… Że też Bóg nie cofnął się przed tak niesamowitym darem miłości do człowieka i troski o niego! Jak to zrozumieć?
Jak zrozumieć to, że Syn Boży staje naprzeciwko swego stworzenia i z jego ręki otrzymuje zniewagi,niesprawiedliwe oskarżenia, fałszywy wyrok, bicie, popychanie, koronę z ciernia, odarcie z szat, a wreszcie – przybicie do krzyża?… Jak to logicznie wytłumaczyć, zrozumieć?… Zasady jakiej logiki mogą tu mieć zastosowanie – poza logiką miłości?
Oto Bóg człowiekowi oddał wszystko, co mógł oddać:oddał samego siebie – i całego siebie! Więcej oddać nie można! I mówić o tym też już więcej nie trzeba! Bo tylko można „rozmyć” intensywność tego wszystkiego, co się dziś dokonało. Niech więc pozostanie wielka cisza, niech więc pozostanie głęboka refleksja osobista, połączona z próbą odpowiedzi na pytanie: A ile to ja jestem w stanie dać swemu Bogu? A ile to ja jestem w stanie dać drugiemu człowiekowi? Nawet temu najbliższemu, nie mówiąc już o tych, których nie lubię, z którymi się nie rozumiem, nie dogaduję?… I z czego swojego jestem w stanie zrezygnować,co jestem w stanie ofiarować, poświęcić – w imię wyższych wartości, w imię najświętszych zasad?
Takie pytania muszą się dziś pojawić w sercu, a kiedy przyjdzie pokusa mniemania, że może daję z siebie zbyt dużo, że za bardzo się poświęcam, to spojrzenie na Krzyż i refleksja nad tym, co się na Nim dokonało – niech mnie otrzeźwi z takiego nierozsądnego myślenia! I niech mi w tym pomoże refleksja nad swoim dotychczasowym życiem – refleksja, którą warto podjąć w czasie, kiedy cierpliwie oczekiwać będę na podejście do Krzyża i ucałowanie go w geście adoracji, lub kiedy czekać będę potem, aż uczynią to wszyscy inni…
Niech ten czas zastanowienia przyniesie błogosławione owoce w postaci zmiany mojego spojrzenia na wiele spraw,dziejących się w moim życiu, aby było to spojrzenie niejakoprzez pryzmat Krzyża… A z takiej perspektywy wszystko naprawdę wygląda inaczej.
Posłuchajmy zatem i zrealizujmy zachętę, jaką kieruje do nas dziś w drugim czytaniu Autor Listu do Hebrajczyków, gdy pisze: Mając arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę w stosownej chwili!

1 komentarz

  • ks. Jan Twardowski
    Wielkanocny pacierz

    Nie umiem być srebrnym aniołem –
    ni gorejącym krzakiem –
    tyle Zmartwychwstań już przeszło –
    a serce mam byle jakie.

    Tyle procesji z dzwonami –
    tyle już Alleluja –
    a moja świętość dziurawa
    na ćwiartce włoska się buja.

    Wiatr gra mi na kościach mych psalmy
    jak na koślawej fujarce –
    żeby choć papież spojrzał
    na mnie – przez białe swe palce.

    Żeby choć Matka Boska
    przez chmur zabite wciąż deski –
    uśmiech mi Swój zesłała
    jak ptaszka we mgle niebieskiej.

    I wiem, gdy łzę swoją trzymam
    jak złoty kamyk z procy –
    zrozumie mnie mały Baranek
    z najcichszej Wielkiej Nocy.

    Pyszczek położy na ręku
    sumienia wywróci podszewkę –
    serca mojego ocali
    czerwoną chorągiewkę.

    Z okazji Wielaknocy życzę Wszystkim wiary, nadziei i miłości oraz w pełni przeżytych Świąt.

    ~Ja, 2011-04-22 22:03

    Bardzo dziękuję za życzenia i za ten wiersz, który tak wiele wyraża… Z całego serca odwzajemniam dobroć i życzliwość. Radości paschalnej!

    ~Ks. Jacek, 2011-04-24 08:48

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.