Święty Stanisław nie bał się upomnieć króla!

Ś

Szczęść Boże! Dzisiaj obchodzimy Uroczystość liturgiczną Świętego Stanisława, Biskupa i Męczennika. Przeniesiona jest ona z dnia wczorajszego, gdyż wczoraj mieliśmy trzecią Niedzielę wielkanocną, której ranga jest wyższa od wspomnienia któregokolwiek Świętego. Zachęcam do wpatrywania się w przykład Patrona Polski i kształtowania postawy według tego przykładu!
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość Świętego Stanisława, Biskupa i Męczennika,
do czytań z t. VI Lekcjonarza: Dz 20,17–18a.28–32.26;
                                 Rz 8,31b–39;  J 10,11–16
Dzisiejszy nasz Patron, Święty Stanisław, urodził się w Szczepanowie w ziemi krakowskiej, prawdopodobnie około 1030 roku. Wioska Szczepanów miała być własnością rodziny Stanisława i tam miał być grodek do niej należący. Swojepierwsze studia odbył Stanisław zapewne w domu rodzinnym, potem być może w Tyńcu w klasztorze benedyktyńskim. Nie jest wykluczone, że dalsze studia odbywał – zwyczajem ówczesnym – gdzieś za granicą. Wskazuje się najczęściej na Paryż.
Święcenia kapłańskie otrzymał około roku 1060. Po powrocie do kraju, został mianowany przez biskupa krakowskiego, Lamberta Sułę, kanonikiem katedry. Na zlecenie biskupa, Stanisław założył – jak się przypuszcza –Rocznik Krakowski, czyli rodzaj kroniki katedralnej, w której notował ważniejsze wydarzenia z życia diecezji. Po śmierci Lamberta w roku 1070, Stanisław został wybrany jego następcą na stolicy. Wybór był zależny – zwyczajem ówczesnym – od króla Bolesława Śmiałego. Zatwierdził go Papież Aleksander II. Konsekracja odbyła się jednak dopiero w roku 1072. Dwa lata oczekiwania wskazywałyby, że chodziło w tym wypadku o jakieś przetargi, których okoliczności bliżej nie znamy.
O samej działalności duszpasterskiej biskupa Stanisława wiemy niewiele. Dał się poznać jako pasterz gorliwy, ale i bezkompromisowy. Udał się też do papieża Grzegorza VII, aby wyjednać wskrzeszenie metropolii gnieźnieńskiej.
Jednakże w centrum zainteresowania kronikarzy znalazł się przede wszystkim fakt zatargu Stanisława z królem Bolesławem Śmiałym, który zadecydował o chwale pierwszego, a tragicznym końcu drugiego. Trzeba bowiem przyznać, że Bolesław Śmiały, zwany również Szczodrym, należał do postaci wybitnych. Popierał gorliwie reformy Grzegorza VII, przeprowadził wznowienie metropolii w Gnieźnie, ustalenie diecezji i hierarchii polskiej. Po zawierusze pogańskiej odbudował wiele kościołów i klasztorów. Sprowadził chętnie nowych duchownych do kraju. On też zaproponował wybór Stanisława na stolicę krakowską. Koronował się na króla i przywrócił Polsce suwerenną powagę. Dlaczego zatem doszło do tak ostrego sporu z Biskupem?
Gall Anonim tak relacjonuje: „Jak zaś król Bolesław został z Polski wyrzucony, długo byłoby opowiadać. Lecz towolno powiedzieć, że nie powinien pomazaniec na pomazańcu jakiegokolwiek grzechu cieleśnie mścić. Tym bowiem sobie wiele zaszkodził, że do grzechu grzech dodał; że za bunt skazał Biskupa na obcięcie członków. Ani więc Biskupa – buntownika nie uniewinniamy, ani króla mszczącego się tak szpetnie nie zalecamy”. Z tekstu wynika, że Gall sympatyzuje z królem, a Biskupowi krakowskiemu przypisuje wyraźnie zdradę. Nie można się temu dziwić, skoro kronikarz żył z łaski książęcej. Pisał bowiem swoją historię na dworze Bolesława Krzywoustego, którego Bolesław Śmiały był stryjem.
Mamy jeszcze jedną kronikę, napisaną przezBłogosławionego Wincentego Kadłubka, który był uprzednio biskupem krakowskim, a więc miał dostęp do źródeł bezpośrednich, których my dziś nie posiadamy. Według jego relacji, król Bolesław był prawie zawsze w kraju nieobecny, gdyż nieustannie brał udział w zbrojnych wyprawach.Spowodowało to, iż w królestwie szerzył się rozbój i wiarołomstwo, a przez to rozbicie małżeństw i zamęt. Kiedy podczas ostatniej wyprawy na Ruś rycerze błagali króla, aby powracał do kraju, ten w najlepsze całymi tygodniami się bawił. Wtedy rycerze zaczęli go potajemnie opuszczać. Kiedy Bolesław wrócił do kraju, zaczął się okrutnie na nich mścić. 
Kiedy król szalał, aby złamać opór, jeden tylko Stanisław miał odwagę – według kroniki Kadłubka – upomnieć króla. Kiedy zaś ten nic sobie z upomnienia nie czynił i dalej szalał, Biskup rzucił na niego klątwę, czyli wyłączył króla ze społeczności Kościoła, a przez to samozwolnił od posłuszeństwa poddanych. To zapewne Gall Anonim nazywa buntem i zdradą. Ze strony Stanisława był toakt niezwykłej odwagi pasterza, ujmującego się za swoją owczarnią, chociaż zdawał sobie sprawę z konsekwencji, jakiego mogą za to spotkać.
Autorytet Stanisława musiał być w Polsce ogromny, skoro – według podania – nawet najbliżsi stronnicy króla Bolesława nie śmieli targnąć się na jego życie. Król miał to uczynić sam. 11 kwietnia 1079 roku udał się Bolesław na Skałkę i w czasie Mszy Świętej zabił biskupa uderzeniem w głowę. Potem kazał jego ciało poćwiartować. Zwyczajem ówczesnym bowiem ciało skazańca niszczono.
Duchowni ze czcią pochowali je w kościele na Skałce. Fakt ten jest dowodem czci, jakiej wtedy męczennik zażywał. Czaszka Stanisława posiada wszystkie zęby. To by świadczyło, że Biskup zginął w pełni sił męskich. Mógł mieć około czterdziestu lat. Na czaszce widać ślady siedmiu uderzeń ostrego żelaza, co potwierdza rodzaj śmierci, przekazany przez tradycję. Największe cięcie ma 45 milimetrów długości i około 6 milimetrów głębokości. Stanisław został uderzony z tyłu czaszki.
Na wiadomość o dokonanym na Biskupie w tak okrutny sposób mordzie – i to przy ołtarzu, w czasie sprawowania Najświętszej Ofiary – cały naród stanął przeciwko królowi.Opuszczony przez wszystkich musiał iść na banicję. Usiłował jeszcze co prawda szukać dla siebie poparcia na Węgrzech u Władysława, ten mu jednak odmówił. Zmarł tamże Bolesław, zapewne w 1081 roku. Istnieje podanie, że dwa ostatnie lata spędził na ostrej pokucie w klasztorze benedyktyńskim w Osjaku, w dzisiejszej Jugosławii, gdzie też miał być pochowany. Relikwie zaś Świętego Stanisława w 1088 roku przeniesiono do katedry krakowskiej. Kadłubek przytacza legendę, że wcześniej ciała Męczennika strzegły orły i że zrosło się ono w cudowny sposób z porąbanych części. 
Kroki wstępne do kanonizacji Stanisława poczynił już Papież Grzegorz VII. Jednak wskutek przeróżnych trudności i zawirowań dziejowych, sprawa się przeciągała tak, że sama kanonizacja mogła mieć miejsce dopiero dnia 8 września 1253 roku, a dokonał jej papież Innocenty IV. Na ręce dostojników Kościoła w Polsce Papież wręczył bullę kanonizacyjną. Wracających z Italii posłów Kraków powitał uroczystą procesją ze wszystkich kościołów. Na następny rok biskup Prandota wyznaczył uroczystość podniesienia relikwii Stanisława na Wawel i ogłoszenia jego kanonizacji w Polsce. Uroczystość odbyła się dnia 8 maja 1254 roku. Stąd liturgiczny obchód ku czci Stanisława w Polsce przypada właśnie na 8 maja. 
Święty Stanisław jest jednym z głównych Patronów Polski. Błogosławiony Jan Paweł II nazwał go Patronem chrześcijańskiego ładu moralnego. W ciągu wieków przywoływano legendę o zrośnięciu się rozsieczonego ciała Świętego Stanisława. Kult Świętego odegrał w XIII i XIV wieku ważną rolę historyczną jako czynnik kształtowania się myśli o zjednoczeniu Polski. Wierzono, że w ten sam sposób jak ciało Świętego, połączy się i zjednoczy podzielone wówczas na księstwa dzielnicowe Królestwo Polskie.
W Liście Apostolskim skierowanym do Prymasa i Biskupów polskich w racji siedemsetlecia kanonizacji Świętego Stanisława, Papież Pius XII tak napisał: „Wiele przesławnych czynów opromienia swoim blaskiem dzieje Polski, a jednak w pamięci pokoleń na zawsze pozostanie imię Świętego Stanisława, sławnego orędownika waszej Ojczyzny. Jest on chlubą i ozdobą Kościoła w Polsce, bo chwałą męczeństwa uświęcił początki chrześcijaństwa w waszym kraju. Potrzeba Wam było takiego pasterza, oddającego swoje życie za owce w obronie wiary i obyczajów chrześcijańskich, by jego krew użyźniła zasiane wśród Was ziarno Ewangelii.
Ten Biskup krakowski, którego powołała Boża Opatrzność, pozostawił nam doskonały przykład chrześcijańskiego męstwa. Święty Stanisław żył tylko dla Boga, całkowicie oddany ludziom i trosce o powierzoną sobie owczarnię, za przykładem Boskiego Pasterza, który był mu wzorem aż po ostatnie dni życia. Nie szczędził trudów, nie zrażał się żadnymi przeszkodami, byle tylko obyczaje społeczeństwa i jednostek oprzeć na zasadach Ewangelii. Nie cofnął się nawet i wtedy, gdy ściągnął na siebie gniew króla Bolesława, któremu wypominał jego zgubne postępowanie. Ten bezbożny tyran mógł się srożyć na Biskupa, mógł się targnąć na jego życie, nie mógł jednak złamać jego ducha.Bo ów niezłomny Pasterz chętnie oddał w ofierze swoje życie, aby się nie sprzeniewierzyć nakazom swego obowiązku, a swoim wiernym pozostawił przykład niezachwianej stałości,którą uwieńczył palmą męczeństwa.
Ta niegodziwa zbrodnia wstrząsnęła sumieniami wiernych, a oburzenie ludu było tak wielkie, że jak podaje tradycja, jej sprawca musiał opuścić królestwo i udać się na wygnanie. Znamienny to dowód wielkiej miłości i czci, jaką wasi ojcowie żywili względem swego Biskupa. Te uczucia nie osłabły z biegiem lat. Dziś jeszcze z wielką radością stwierdzamy, jak dalece są one żywe, a słodkim uczuciem napełnia Nas nadzieja, że teraz wzmocnią się i rozwiną.
Z Wami jest Chrystus i Jego moc zwycięska, a zatembez lęku i śmiało trwajcie w boju dla Pana! Niech wasza wiara będzie jak skała, której nic skruszyć nie zdoła, niech waszej miłości nie przyćmi żadna ludzka niegodziwość, a wasza nadzieja niech jaśnieje nawet i wtedy, gdy wszystko wokoło zdaje się walić i upadać. Niech ona Was wspiera i da Wam patrzeć w przyszłość z niezachwianą ufnością. Czegóż macie się lękać? Wszak Święty Papież Grzegorz Wielki pisał:„Kościół Święty potrafi wzrastać wśród cierpień, a pośród zniewag nie zbaczać z prostej drogi; nie przygnębią go przeciwności, nie odurzą powodzenia; w pomyślności umie zachować pokorę, w trudnościach z nadzieją spoglądać ku niebu”. Tyle Papież Pius XII.
A my, słuchając czytań dzisiejszej Liturgii mszalnej, widzimy, jak doskonale i wiernie Święty Stanisław zrealizował swoim życiem i męczeńską śmiercią zawarte w niej wskazania. Oto w pierwszym czytaniu, z Księgi Dziejów Apostolskich, słyszymy Pawła mówiącego do przełożonych w Kościele:Uważajcie na samych siebie i na całe stado, nad którym Duch Święty ustanowił was biskupami. […] Wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając stada. […] Dlatego czuwajcie.
W drugim zaś czytaniu, z Listu do Rzymian,tenże sam Święty Paweł mówi: Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?[…] Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej?Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? […] Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I wreszcie Ewangelia, w której słyszymy słowa Jezusa: Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz daje życie swoje za owce.
Kochani, przykład Świętego Stanisława uświadamia nam na nowo obowiązek wzajemnej odpowiedzialności za siebie nawzajem – za swoje zbawienie. Bo to nie tylko biskupi, księża, czy osoby zakonne, ale my wszyscy mamy być dla siebie dobrym przykładem, my wszyscy mamy byćbezkompromisowi w sprawach moralnych, w kwestii przestrzegania Prawa Bożego i wreszcie – mamy sobie nawzajem zwracać uwagę, mamy z odwagą i jednoznacznością upominać siebie nawzajem, wskazując sobie drogi ewangelicznej przemiany. I o taką postawę – postawę Świętego Stanisława – winniśmy się dla siebie nawzajem modlić. O taką życiową i ewangeliczną mądrość trzeba nam się również modlić dla wszystkich synów i córek naszej Ojczyzny.
W tym duchu pomyślmy:
  • Czy w sprawach moralnych jestem bezkompromisowy – bez względu na reakcje otoczenia?
  • Jak realizuję na co dzień swoją odpowiedzialność za zbawienie moich najbliższych?
  • Jak często modlę się za Ojczyznę?
We wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował!

1 komentarz

  • Szczęśc Boże!
    Cieszę się, że wspomniał Ksiądz o tym, iż król Bolesław był postacią wybitną. Zwrócmy uwagę na paradoksalny fakt – niezależnie od hipotez historycznych dot. zatargu między królem a biskupem – że na kulcie św. Stanisława i jego śmierci w tragicznych okolicznościach wskazujących raczej na ogromny wewnętrzny, polityczny konflikt i podział, wyrosła silna zjednoczeniowa tradycja trwająca po dziś dzień.
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-05-09 12:39

    Dziękuję za wypowiedź! Nie wiem, czy dobrze zrozumiałem treść wpisu, ale nie sprowadzałbym całej kwestii sporu między Biskupem Stanisławem a królem do konfliktu politycznego. Tu jednak chodziło o spór dotyczący poszanowania podstawowych wartości moralnych. Jeszcze raz chciałbym podkreślić tytuł, jakim Stanisława określił Błogosławiony Jan Paweł II, nazywając go Patronem ładu moralnego. A to, że władca był też postacią wybitną i wielorako uzdolnioną, to wcale nie przeszkodziło mu – niestety – w którym momencie "poluzować sobie" na odcinku moralności. Jak dobrze wiemy – nie jest to jedyny taki przypadek w historii! Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za stałą obecność na blogu!

    ~Ks. Jacek, 2011-05-09 13:26

    Nie było moja intencją sprowadzanie śmierci św. Stanisława tylko do wymiaru konfliktu politycznego, chociaż jest on bezsporny :). Oczywiście, że wymiar moralny jest o wiele ważniejszy. Chodziło mi o wskazanie, jakże Boża logika jest inna niż ludzka 🙂 : oto na męczeńskiej śmierci bp. Stanisława – co jest również bezsporne, śmierci, która była wynikiem ogromnego konfliktu między władcą a kapłanem (konfliktu, a więc sporu, podziału) wyrasta przepiękna przecież idea i wartośc jaką jest zjednoczenie kraju.
    Bł. Jan Paweł II nie wyrażał się o Bolesławie, tak źle jak np. Pius XII, przeciwnie stwierdza, że był wybitnym przedstawicielem dynastii Piastów. Przecież Bolesław, za nim wydał haniebny wyrok na biskupa, wydatnie pomógł rozwojowi Kościoła w Polsce i wzmocnieniu państwa: przyczynił się do przywrócenia gnieźnieńskiej metropolii (1075), nie mały był jego wkład w rozwój i reorganizację Kościoła polskiego, poprzez opowiedzenie się za reformami papieża Grzegorza VII. No i co nie jest bez znaczenia podniósł prestiż i suwerennośc państwa koronując się (1076).
    Niestety, ale losy naszej ojczyzny są bardzo pogmatwane :/.
    Serdecznie pozdrawiam
    Robert

    ~Robert, 2011-05-09 17:25

    Dlatego trzeba, abyśmy poznawali tę historię jak najlepiej – ze źródeł pewnych, nie przekłamanych. Abyśmy patrzyli na nią szeroko, obiektywnie i odważnie. I abyśmy uczyli się czegoś z doświadczeń historii. Wszak historia magistra vitae est! Serdecznie pozdrawiam!

    ~Ks. Jacek, 2011-05-30 09:39

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.