Kilka refleksji o pytaniach na blogu…

K

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, po wczorajszym moim rozważaniu pojawiła się ciekawa dyskusja na temat charakteru pytań, które codziennie stawiam. Dziękuję za tę wymianę zdań i ze swej strony raz jeszcze podkreślam, że pytania te przede wszystkim stawiam sobie, każdy zaś z Was, Kochani, może korzystać z nich tak, jak chce. Natomiast prosząc o wypowiadanie się na blogu, wcale nie oczekuję tego, aby publicznie czynić rachunek sumienia z osobistych przeżyć – to powinno dokonywać się w ciszy serca. Wypowiadanie się zaś na blogu może obejmować wszelakie refleksje, dotyczące rozważanego Słowa, lub jakichkolwiek innych spraw. Wyrażam wielką wdzięczność tym, którzy tu zaglądają, jeszcze większą – tym, którzy się wypowiadają, natomiast zaznaczam raz jeszcze bardzo mocno i konkretnie: każdy może korzystać z tego forum w sposób, jaki uważa za najlepszy i najbardziej sobie pomocny. Wielkim jednak moim pragnieniem jest, aby był to nie tyle mójblog, ile nasz blog!
             Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 3 tygodnia wielkanocnego,
do czytań:  Dz 8,1b–8;  J 6,35–40
W obliczu prześladowań, jakie wybuchły po śmierci Szczepana, Kościół uaktywnił się misyjnie. Słyszmy dziś w pierwszym czytaniu, że ci, którzy się rozproszyli, głosili w drodze Słowo. A potem dowiadujemy się więcej o działalności Filipa, co ciekawe – nie Apostoła o tym imieniu, ale jednego z Siedmiu, wybranych uprzednio do obsługiwania stołów. Do ich grona należał też Szczepan.
I to właśnie jeden z tychże Siedmiu, Filip, z wielką mocą i – co najważniejsze – skutecznością głosi Słowo Boże i czyni bardzo wyraźne znaki: uwalnia od złych duchów, uzdrawia sparaliżowanych i chromych. Słyszymy dziś, żeefektem tej działalności była wielka radość, jakazapanowała w tym mieście. Co prawda, Apostołowie, gdy dowiedzieli się o wszystkim, wysłali Piotra i Jana, aby zweryfikowali zaistniałe fakty i stwierdzili prawowierność nauczania Filipa, ale ostatecznie i oni uznali w tym wielką moc działającego Jezusa.
Kochani, jakże wiele skojarzeń teraz zapewne rodzi się w naszych sercach. Pierwsze to takie, że Kościół zawsze rozwijał się w ogniu prześladowań i przeciwności.Wielokrotnie potwierdzała się zasada, iż krew męczenników jest posiewem nowych chrześcijan. Tak było od czasów apostolskich, tak jest do dzisiaj, kiedy to Kościół jest nadal znakiem sprzeciwu, a Benedykt XVI, na pytanie, jak ocenia ataki na swoją osobę i różne niesprawiedliwe oskarżenia, których jest adresatem, stwierdza, że gdyby tych przeciwności nie było, to mógłby nabrać wątpliwości, czy aby na pewno właściwie spełnia swój urząd i czy jest autentycznym świadkiem Ewangelii! To skojarzenie pierwsze.
A drugie to takie, że każdy, na swoim odcinku, realizując swoje życiowe zadania i swoje powołanie może i powinien dokonywać wielkich dzieł Bożych, jeżeli tylko całkowicie zda się na Boga i bezgranicznie Mu zaufa, i zwiąże się z Nim całym sercem poprzez Boże Słowo i Sakramenty. Ale – uwaga! Tę swoją działalność i głoszone przez siebie poglądy, stwierdzenia, zachęty – zawsze musi poddawać ocenie Pasterzy Kościoła, niczego nie wolno czynić „na własną rękę”, na sposób niejako „prywatny”!
I wreszcie trzecie skojarzenie, wynikające z zestawienia pierwszego czytania z Ewangelią. Już od kilku dni relacja o rozwoju młodego Kościoła i o nieodłącznych prześladowaniachidzie „w parze” z zapowiedziami Jezusa, dotyczącymi Eucharystii. Ato nasuwa nam trzecie na dzisiaj skojarzenie – tę mianowicie myśl, że Jezus naprawdę został w swoim Kościele i to On daje siły tym, którzy walczą w Jego imię!Obecność Jezusa w Chlebie i Winie – obecność, która jest owocem nie czego innego, jak właśnie Jego krwawej Ofiary złożonej ze swego życia – ta obecność daje siły tym wszystkim, którzy swoje życie oddają Jezusowi i składają je na Jego ołtarzach.
Gdyby nie było Eucharystii, gdyby Jezus nie pozostał w niej z nami – Kościół nie mógłby się rozwijać, a heroiczne czyny Jego wyznawców byłyby czystym szaleństwem!Dlatego zawsze trzeba nam dziękować Jezusowi za Jego obecność, będącą wyrazem Jego wobec nas – bezgranicznej miłości… 
W tym kontekście zastanówmy się:
  • Czy z odwagą i pogodą ducha przyjmuję i znoszę przykrości, jakie mnie spotykają, gdy przyznaję się do Chrystusa?
  • Czy w świetle Ewangelii i nauczania Kościoła – także w konfesjonale – „sprawdzam” zgodność swojego postępowania i głoszonych poglądów z nauką Jezusa?
  • Czy doceniam rolę Eucharystii w moim życiu – czy systematycznie przyjmuję Komunię Świętą, czy zawsze za nią dziękuję?
Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym ze wszystkiego, co Mi dał, niczego nie stracił, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym.

2 komentarze

  • '' Natomiast prosząc o wypowiadanie się na blogu, wcale nie oczekuję tego, aby publicznie czynić rachunek sumienia z osobistych przeżyć ''

    Księże Jacku, ani przez chwilę nie pomyślałam, że możesz oczekiwać tego, od ludzi którzy tutaj przychodzą, i czytają Twoje wpisy, Jeśli będę chciała, a Ty wyrazisz zgodę, to podzielę się swoimi refleksjami osobistymi poprzez pocztę elektroniczną.

    Piszesz dzisiaj x również o powołaniu, i trwaniu w nim, przynajmniej ja tak to odebrałam. Tak sobie myślę , że niejednokrotnie ludzie nie potrafią odczytać swego powołania, ponieważ uważają, ze są stworzeni do ''wyższych celów'' a przecież ono może – jest również codziennym życiem, codziennym realizowaniem się wśród najbliższych, znajomych, itd..Ja swoje odkryłam dawno temu, ale niestety nie jest tak jak piszesz, by w zgodzie z Chrystusem…
    Przeczytałam Twoje dzisiejsze pytania, i zastanawiam się, jakie będą następne…Wiem, że nie ma w życiu przypadków, i na pewno jest jakiś cel w tym , że trafiłam na Twój blog. Jeśli nawet dla samych tych pytań…. to myślę, że było – jest warto…

    Pozdrawiam
    Gość – A

    ~Gość, 2011-05-11 09:04

    "Ja swoje odkryłam dawno temu, ale niestety nie jest tak jak piszesz, by w zgodzie z Chrystusem… "
    Może źle odczytałaś to "powołanie"? Jeśli nie w zgodzie z Chrystusem, to z pewnością nie Bóg jest jego autorem :/. Myślę, że Twoje prawdziwe powołanie jest jeszcze przed Tobą i cieszę się, że trafiłaś na blog x. Jacka :).
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-05-11 09:20

    Trochę z "innej beczki": wczoraj minął miesiąc od rocznicy katastrofy smoleńskiej. Nadal zachęcam do wymiany refleksji i opinii w tym temacie pod wpisem z dn. 10.04.11. Od ostatnich komentarzy pojawiły się już dwa nowe 🙂
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-05-11 09:28

    Dzięki Robercie za dobre słowo 🙂
    Co do tego co napisałeś…
    Myślę, że moje powołanie pochodzi od samego Najwyższego, inaczej bym w nim pewnie nie wytrwała…

    Moja niezgodność z Chrystem jestb spowodowana czymś innym.
    To są dwie różne sprawy…

    ~Gość – A, 2011-05-11 09:41

  • Aha, to trochę źle zrozumiałem 🙂

    ~Robert, 2011-05-11 10:00

    Nie ma sprawy 🙂
    I mała korekta , w poprzednim poście miało być Chrystusem * , i jest *
    Przepraszam za błędy…

    Pozdrawiam
    Gość – A

    ~Gość, 2011-05-11 10:17

    Witam, blog dla mnie stał się od jakiegoś czasu lekturą prawie że obowiązkową. Jak znajdę "chwilkę", również coś napiszę, ale nie uważam tego za ekshibicjonizm, a zwykłą ludzą wymianę poglądów, poledzielenie się mniejszym lub większym doświadczeniem, posłać uśmiech innym :))) Ksiądz Jacek nie zmusza mnie do tego, ani też nie zabrania, tylko rozważa i proponuje. Moim skromnym zdaniem KAŻDY CZŁOWIEK dostając życie od Najwyższego, dostaje jednocześnie od Niego powołanie – nie wszyscy mają "żyłkę" do modlitwy i nie wszyscy do hazardu (krótko mówiąc), ale też ten sam Najwyższy obdarował każdego z nas rozumem i wolną wolą. To od nas zależy jak to powołanie zrealizujemy – czy będziemy dla siebie masochistami, czy znajdziemy tą właściwą drogę, którą Najwyższy nam wyznaczył… Czasmi całe życie człowiekowi przeleci, a on wciąż szuka… szuka zupełnie czegoś innego, niż podarował mu Bóg.
    Pozdrawiam sedecznie:)

    ~Ja, 2011-05-11 22:35

    Ja ''ekshibicjonizm, a zwykłą ludzą wymianę poglądów, poledzielenie się mniejszym lub większym doświadczeniem, posłać uśmiech innym :))) Ksiądz Jacek nie zmusza mnie do tego, ani też nie zabrania, tylko rozważa i proponuje ''
    Echh
    Napisałam wyrażnie wczoraj, że ''nie wszystkie refleksje są na ogół, chyba, że ktoś jest ekshibicjonistą.''..Nie napisałam , by wcale się nie dzielić myslami, doświadczeniami, itd…Również nie czuję się zmuszana do czegokolwiek przez x Jacka
    Echh ….
    Echh….
    Echh….

    ~Gość – A, 2011-05-11 23:28

    Fantastyczna dyskusja! Wreszcie doczekałem się na swoim blogu tego, o co mi od początku chodziło, a mianowicie: o to, abyście to Wy, Kochani, kształtowali dyskusję, a nie żeby było na zasadzie: czyjś wpis – moja odpowiedź. Forma, którą od dwóch dni widzimy i czytamy, jest o wiele ciekawsza i bardzo ubogacająca. Przede wszystkim – dla mnie! Dlatego jeszcze raz dziękuję. W czwartkowym wpisie wstępnym jeszcze się do tego odniosę.

    ~Ks. Jacek, 2011-05-12 00:14

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.