Wchodźcie przez ciasną bramę…

W

Szczęść Boże! Dzisiaj wspominamy Świętego Alojzego Gonzagę. Zechciejcie przemyśleć i zachwycić się jego postawą. A ja dziękuję bardzo Maciejowi za wczorajsze życzenia z racji mojej rocznicy święceń. Ja też Bogu za swoje kapłaństwo dziękuję, a w to dziękczynienie włączam także Was, Kochani, którzy stanowicie bardzo ważną część mojej kapłańskiej posługi. Dzisiaj wieczorem spotkamy się całym Kursem w Siedlanowie, gdzie pod przewodnictwem naszego Szefa, Księdza Doktora Jacka Seredy, będziemy odprawiali Mszę Świętą dziękczynną. Ja w tę Mszę Świętą włączę także wszystkie Wasze sprawy!
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie Św. Alojzego Gonzagi,
do czytań:  Rdz 13,2.5–18;  Mt 7,6.12–14
Patron dnia dzisiejszego, Alojzy, urodził się 9 marca 1568 roku,koło Mantui, jako najstarszy z ośmiu synów margrabiego Ferdynanda di Castiglione. Ojciec – co prawda – pokładał w nim duże nadzieje, jednak Alojzy urodził się jako dziecko bardzo wątłe, a matce przy porodzie groziła śmierć. Rodzice więc uczynili ślub, że odbędą pielgrzymkę do Loreto, jeśli tylko matka i syn wyzdrowieją. Tak się też stało.
Ojciec zatem marzył o laurach rycerskich dla syna. W tym właśnie czasie, w roku 1517, flota chrześcijańska odniosła świetne zwycięstwo nad Turkami pod Lepanto. Ojciec Alojzego brał udział w tejże wyprawie. Dumny ze zwycięstwa, ubrał swojego trzyletniego syna w strój rycerza i paradował z nim w fortecy nad rzeką Padem, ku radości żołnierzy. Jednak kiedy ojciec podążył na kolejną wyprawę wojenną, pięcioletni Alojzy wrócił pod opiekę matki.
Kiedy zaś miał on siedem lat, przeżył swoiste nawrócenie – jak je sam określił. Poczuł nicość ponęt tego świata i wielką tęsknotę za Bogiem. Odtąd duch modlitwy, zaszczepiony przez matkę, rozwinął się w nim jeszcze silniej. Codziennie – z budującą wręcz pobożnością – odmawiał na klęczkach, oprócz normalnych pacierzy rannych i wieczornych, siedem psalmów pokutnych i oficjum do Matki Bożej.
Jednakże ojciec nie był z tego zadowolony. Po swoim powrocie z wyprawy wojennej, zabrał syna do Florencji, na dwór wielkiego księcia Franciszka Medici, by tam nabył manier dworskich. Alojzy jednak najlepiej czuł się w słynnym florenckim sanktuarium, obsługiwanym przez zakon serwitów. Tu też, przed ołtarzem Matki Bożej, złożył ślub dozgonnej czystości. Jak zapisano w jego życiorysach, w nagrodę miał otrzymać taki przywilej, iż nie odczuwał pokus przeciw anielskiej cnocie czystości.
W 1579 roku, ojciec Alojzego został mianowany gubernatorem Monferrato w Piemoncie. Przenosząc się na tamtejszy zamek, zabrał też ze sobą Alojzego. W następnym roku, z polecenia Papieża Grzegorza XIII, w diecezji Brescia odbyła się wizytacja kanoniczna, przeprowadzona przez Świętego Karola Boromeusza. Z tej okazji Alojzy, właśnie z ręki Świętego Karola, przyjął Pierwszą Komunię Świętą. Jesienią tegoż roku, kiedy Alojzy miał lat dwanaście, rodzice chłopca przenieśli się do Madrytu, gdzie na dworze królewskim spędzili wraz z Alojzym dwa lata. Tam Alojzy nadal pogłębiał w sobie życie wewnętrzne przez odpowiednią lekturę. Rozczytywał się – między innymi – w „Ćwiczeniach duchowych”Świętego Ignacego. Modlitwę swoją przedłużał do pięciu godzin dziennie. Równocześnie kontynuował studia.
Wreszcie zdecydował się na wstąpienie do zakonu jezuitów. Kiedy wyjawił ojcu swoje postanowienie, ten wpadł w gniew, ale stanowczy Alojzy nie ustąpił. Na rzecz brata, Rudolfa, zrzekł się prawa do dziedzictwa i udał się do Rzymu. 25 listopada 1585 roku wstąpił do nowicjatu jezuitów w Rzymie. Jak sam wyznał, praktyki pokutne, które zastał w zakonie, były znacznie lżejsze od tych, jakie sam sobie nakładał. Cieszył się jednak bardzo, że miał okazję do ćwiczenia się w wielu innych cnotach, do jakich mu zakon dawał okazję.
Jesienią 1585 roku, Alojzy uczestniczył w publicznej dyspucie filozoficznej w słynnym Kolegium Rzymskim, gdzie olśnił wszystkich subtelnością i siłą argumentacji. Zaraz potem otrzymał święcenia niższe izostał skierowany przez przełożonych na studia teologiczne.  W roku 1590 miał przyjąć święcenia kapłańskie. Wyroki Boże były jednak inne. Wtedy bowiem Rzym nawiedziła epidemia dżumy. Alojzy prosił przełożonych, by mu zezwolili posługiwać zarażonym. Wraz z innymi klerykami udał się na ochotnika do szpitala.
Wyczerpany studiami i umartwieniami organizm kleryka uległ zarazie. Alojzy zmarł, nie przyjąwszy święceń kapłańskich, w dniu 21 czerwca 1591 roku, w wieku zaledwie dwudziestu trzech lat. Jego sława była tak wielka, że już w roku 1605 Papież Paweł V ogłosił go błogosławionym. Kanonizacja jednak odbyła się dopiero w roku 1726. Dokonał jej Papież Benedykt XIII, wraz z kanonizacją Świętego Stanisława Kostki. Tenże Papież ogłosił w roku 1729 Świętego Alojzego patronem młodzieży, zwłaszcza studiującej.
O duchowej postawie dzisiejszego Patrona bardzo dobitnie świadczylist, jaki na krótko przed swą śmiercią napisał do matki, a w którym – między innymi – czytamy: „Przyznam Ci się, Dostojna Pani, że ile razy rozmyślam o Bożej dobroci, owym niezgłębionym i bezkresnym morzu,umysł mój gubi się zupełnie. Wobec takiego ogromu traci on rozeznanie i nie rozumie wcale, dlaczego Pan po tak nieznacznej i krótkiej pracy zaprasza mnie do wiecznego pokoju. Z nieba wzywa mnie do nieskończonej szczęśliwości, której tak opieszale szukałem, i obiecuje nagrodę za łzy, których tak niewiele wylałem.
Rozmyślaj o tym ustawicznie, Dostojna Pani, i strzeż się obrazić nieskończoną Bożą miłość. Stałoby się to z pewnością wówczas, gdybyś opłakiwała śmierć tego, kto żyje w obliczu Boga i swym wstawiennictwem będzie Ci pomagał bardziej, niż za życia. Zresztą, nasza rozłąka nie będzie długa. W niebie zobaczymy się znowu. Złączeni na wieki z naszym Zbawicielem, rozradowani szczęściem wiecznym, ze wszystkich sił będziemy Go chwalić i na wieki sławić Jego miłosierdzie. Bóg odbiera nam swój dar tylko po to, aby umieścić go w pewniejszym i bezpieczniejszym miejscu, a ofiarować nam to, czego sami zapragniemy.
Wszystko to piszę, ponieważ gorąco pragnę, abyś Ty, Dostojna Pani, i cała w ogóle rodzina, uważała moją śmierć za radosne wydarzenie, abyś towarzyszyła mi matczynym błogosławieństwem wtedy, gdy będę przemierzał ową drogę, aż dojdę do brzegu, gdzie się mieszczą wszystkie moje nadzieje. Piszę to tym chętniej, iż niczym innym nie zdołam okazać bardziej miłości, którą winienem Tobie jako syn wobec matki.” Tyle z listu Świętego Alojzego.
A my, słuchając dzisiejszych czytań mszalnych, zapewne dostrzegamy podobieństwo sytuacji Abrama i Lota do tej, w jakiej znalazł się Alojzy. Jak bowiem Abram zdecydował się pozostawić swemu krewnemu urodzajną ziemię i sam odszedł w inne miejsce, aby tylko nie dopuścić do sporu, za co otrzymał od Boga pochwałę, błogosławieństwo i obietnicę wielkich zasobów, tak też Alojzy opuścił dom rodzinny,pozostawiając bratu cały majątek, sam zaś zapragnął wejść przez ciasną bramę, po wąskiej drodze – do Królestwa Niebieskiego.
Niech jego postawa, Kochani, uczy nas, byśmy żyjąc na tym świecie i w rozsądny sposób korzystając z dóbr i uroków doczesności, jednak nie żyli dla świata, ale dla Królestwa Bożego. I kiedy przyjdzie dokonywać zdecydowanych wyborów między jednym a drugim – zawsze wybierali to, co ma wartość nieprzemijającą!
W tym duchu zastanówmy się:
  • Czy nie przywiązuję przesadnej wagi do spraw materialnych?
  • Czy tak układam program dnia, aby zawsze znaleźć czas dla Pana Boga?
  • Czy nie jestem przyczyną żadnych konfliktów rodzinnych?
Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie.

1 komentarz

  • "Wszystko, co byście chcieli,żeby Wam ludzie czynili i Wy im czyńcie." – to zdanie z dzisiejszej Ewangelii jest po prostu wielkie! Idealne na motto życiowe.Myślę, że nie wymaga wielkiego komentarza, jest piękne, jasne i czytelne samo w sobie.
    I tego wszystkim życzę!

    ~Paulina, 2011-06-21 21:34

    "Wszystko, co byście chcieli,żeby Wam ludzie czynili i Wy im czyńcie."

    Pomyślałam o ludziach z skłonnościami masochistycznymi….Trudno, najwyzej x Jacek poczęstuje mnie banem za to moje skojarzenie……

    Domownik – A

    ~Domownik – A, 2011-06-21 22:10

    Nie popadajmy w aż takie skrajności… Na pewno nie o to mi chodziło….

    ~Paulina, 2011-06-21 22:25

    😀 – dobry żart. Jednak poza odchyłami od normy, na ogół ludzie chcą aby im się dobrze działo :), od innych również ;).
    R.

    ~Robert, 2011-06-22 07:49

    Oczywiście, że ludzie zasadniczo chcą dobra dla siebie – i to na tym raczej oparta jest przytoczona w Waszych wpisach zasada Jezusa. A tak na marginesie – zastanawiam się nad stwierdzeniem, że miałbym kogoś "poczęstować banem" – czyli czym? Co to jest ban?

    ~Ks. Jacek, 2011-06-24 21:27

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.