Abrahamie, złóż swego syna w ofierze!

A

Szczęść Boże! Witam i pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby. Dzisiaj dzień dość ładny i jasny, ale szczyt Szrenicy – we mgle! I wiatr nieco silniejszy. Chyba pogoda zaczyna się zmieniać. W żaden to jednak sposób nie wpływa na ogólny nastrój mojej Ekipy, tak więc bardzo gorąco – w imieniu nas wszystkich – pozdrawiam Was wszystkich i życzę na dzisiaj pogody ducha, a na całe życie – wiary Abrahama!
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek 13 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań:  Rdz 22,1–19;  Mt 9,1–8
Żądanie, z jakim Bóg zwrócił się do Abrahama, było wręcz niewiarygodne. Oto Abraham miał złożyć w ofierze swego jedynego syna Izaaka. Tak, tego właśnie wyczekanego, wymodlonego, wytęsknionego,a co w tym wszystkim najbardziej szokujące – obiecanego przez Boga syna! I cóż na to Abraham?
Mimo grozy całej sytuacji, nie podejmuje z Bogiem żadnej dyskusji – chociaż wcześniej czynił to kilka razy. Nie oczekuje wyjaśnień, nie szuka sposobu, aby uratować syna. A przecież musiał mieć świadomość, iż wraz ze śmiercią Izaaka przepadnie nadzieja na potomstwo, które – według zapowiedzi nie kogo innego, jak samego Boga – miało być tak liczne, jak gwiazdy na niebie!
Pomimo jednak tego wszystkiego, Abraham decyduje się spełnić polecenie Boga. Wykazując się ogromną dojrzałością duchową, a także bezgraniczną ufnością w Bożą mądrość i dobroć, zgadza się wypełnićnakaz, którego z całą pewnością ani trochę nie rozumie!
I kiedy już wszystko zamierza ku temu, aby ofiara została złożona, Bóg interweniuje i powstrzymuje Abrahama, jednocześnie składając mu nowe obietnice i udzielając swego błogosławieństwa za to, że ten był w stanie złożyć nie tylko swego syna, ale – w o wiele większym stopniu –samego siebie: swoje pragnienia, nadzieje, plany, a nade wszystko: swoje ojcostwo! Abraham jednak dojrzał do podjęcia wyzwania, jakie Bóg mu postawił.
A Bóg w ten sposób zdecydowanie potwierdził zakaz składania w ofierze całopalnej ludzi, który to zwyczaj wówczas był niekiedy praktykowany. Zamiast tego, miała być składana ofiara zastępcza, czego symbolem był ów baran, którego Abraham znalazł w zaroślach i złożył w ofierze. I jakkolwiek każde pierworodne dziecko miało być poświęcone i oddane Panu, to jednak nie w formie ofiary całopalnej, bo na tę ofiarę składano w zastępstwie właśnie jakieś zwierzę. Zwyczaj ten znany był jeszcze w czasach Jezusa.
Co jednak koniecznie jeszcze musimy zauważyć, to fakt, iż Bóg oszczędził syna Abrahama, a nie oszczędził swojego własnego Syna,który złożył za ludzi krwawą Ofiarę ze swego życia. Dzisiejsze wydarzenie jest w pewnym sensie zapowiedzią właśnie tej Ofiary.
A to wszystko tylko potwierdza prawdę przecież nam wszystkim tak dobrze znaną, że Bóg rzeczywiście kocha człowieka i robi wszystko, aby mu pomóc, aby go ratować. Kieruje jego życiem doczesnym tak, aby ostatecznie doprowadzić go do życia wiecznego. Ze strony człowieka potrzeba jednak totalnego zaufania wobec Boga. Totalnego – to słowo chyba dobrze oddaje wiarę Abrahama! Ale też w jakimś sensie – wiarę tych ludzi, którzy przynieśli paralityka, o czym słyszymy w dzisiejszej Ewangelii.
Jezus widząc tę wiarę, postanowił uzdrowić chorego, jednak – według właściwego porządku: najpierw duszę, potem ciało. Najpierw chorobę duchową, a więc grzech, a potem niemoc fizyczną. W ten sposób chciał Jezus dać nam wszystkim do zrozumienia, że obie te sfery naprawdę są ze sobą bardzo silnie powiązane. Wyraża to zresztą pytanie, skierowane do wzburzonych uczonych w Piśmie: Cóż jest łatwiej powiedzieć: „Odpuszczają ci się twoje grzechy”, czy: „Wstań i chodź”?
Oczywiście, że łatwo powiedzieć jest i jedno, i drugie, ale dokonać jednego, czy drugiego, może tylko ten, kto ma taką władzę. A Jezus ją właśnie ma, dlatego uzdrawiając człowieka z choroby fizycznej, udowadnia, że także duchowo go uzdrawia, czego na zewnątrz w żaden sposób nie da się dostrzec. Nie mieściło się to w głowach uczonych w Piśmie, tak jak trudno było Abrahamowi ogarnąć umysłem to, czego Bóg od niego zażądał. Jednak zaufanie Abrahama, podobnie jak zaufanie człowieka sparaliżowanego oraz tych, którzy go przynieśli, dało jakże bogate owoce!
Kochani, to dzisiejsze Słowo Boże jest dla nas wszystkim wyraźną i czytelną zachętą, abyśmy w całej pełni ufali Bogu, nawet wbrew ludzkiej logice i ludzkiemu sposobowi postrzegania spraw. Nawet w sytuacjach, które – patrząc z naszej perspektywy – wydają się beznadziejne, czy zupełnie przesądzone. Boża logika jest inna, ona przekracza tę ludzką – tak jak bezgranicznie Boża moc przekracza nasze ludzkie możliwości.Dlatego dla człowieka prawdziwie wierzącego nigdy nie ma sytuacji beznadziejnej, nie ma sytuacji bez wyjścia, o ile tylko naprawdę itotalnie zaufa Bogu, a nie – ewentualnie Mu zaufa!
Takiego totalnego zaufania potrzeba – nawet jeżeli nie wszystko i nie od razu się rozumie z tego, co się w naszym życiu dokonuje! Bóg to jednak wie – i On wszystkim mądrze pokieruje! Uwierzmy w to!
W tym kontekście zastanówmy się:
  • Czy moje zaufanie do Boga jest całkowite, czy pełne zastrzeżeń?
  • Czy zawsze jest pewien, iż Bóg może rozwiązać każdą trudną sprawę, nawet taką, która według mojego rozeznania jest nie do rozwiązania?
  • Ile jestem w stanie z siebie dać Bogu?
Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach?

1 komentarz

  • Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach? ''

    W każdym Człowieku jest dobro i zło.
    Należymy do dobra które w nas jest , czy do zła
    Co nas stanowi, nasze dobro, czy nasze zło
    Kim jesteśmy naszym dobrem , czy naszym złem
    I tak rozdwojeni pomiędzy naszą czułość i agresywność, szczerość i podejrzliwość, oddanie i nienawiść, życzliwosć i zazdrość, wielkoduszność i chciwość , każdego dnia kształtujemy naszą osobowość kolejnymi decyzjami….

    Pozdrawiam
    Domownik – A 

    ~Domownik – A, 2011-06-30 22:02

    Odwieczny dylemat: dychotomia dobra i zła ;)? Człowiek jest Bożym dzieckiem, dobrym dzieckiem 🙂 – ale Bóg dał mu dar, tak wielki, że czasami ciężki do udźwignięcia: wolną wolę czyli możliwośc wyboru postaw, czynów i zachowań (pięknie o tym mówił bł. JP II). Zły nie śpi i zwodzi człowieka, prowadzi na manowce. Moim zdaniem to nie dobro i zło jest w nas (poza zniewoleniem i opętaniem oczywiście), ale nasze czyny mogą byc dobre lub złe – w sumie jest mi bliski neotomizm i cos w tym jest, że zło to jest stan spowodowany brakiem dobra :).

    ~Robert, 2011-07-03 18:37

    Bardzo głębokie refleksje filozoficzne! Dziękuję! A czyż ta możliwość wyboru, dokonywanego w sposób wolny, nie jest znakiem wielkiej Bożej miłości i Bożego zaufania do nas? A jednocześnie – zobowiązaniem i mobilizacją do tego, aby Boga nie zawieść?

    ~Ks. Jacek, 2011-07-05 10:35

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.