Pomniki z kamienia – i żywe pomniki…

P

Szczęść Boże! 
         Dzisiaj kilka słów refleksji o tym, jakie pomniki stawiamy swojej wierze – co i na ile przekonująco ją przypomina, udowadnia; co jest jej świadectwem. Zapraszam do zastanowienia się nad tym!
        Jednocześnie dziękuję za wypowiedzi na temat wczorajszego wpisu wstępnego. Proszę o kolejne opinie na te ważne tematy! Zgadzam się z Daśkiem, że musimy mocniej postawić na modlitwę, zgłaszam jednak – jak zawsze – zastrzeżenia, że prywatne objawienia muszą być potwierdzone przez Kościół, a intronizacja Chrystusa jako Króla powinna się codziennie dokonywać w sercu każdego Polaka, nie musi mieć wymiaru politycznego. 
        Co do rewolucji, to prawda, że – jak pisze Robert – jest to pojęcie pejoratywne, zawierające w sobie jakąś wielką grozę i przelewaną krew, ale tak właśnie rozumiejąc to pojęcie, niestety podzielam opinię Urszuli, że jeżeli władza w Polsce (celowo nie piszę: władza polska) dalej będzie tak oszukiwać ludzi i dalej ich tak traktować i „przypierać do ściany”; dalej będzie traktować nas wszystkich jak ciemną masę głupich ludzi, to obawiam się, że może dojść do wydarzeń naprawdę dramatycznych. 
      Bo Polacy są dumnym narodem i dużo są w stanie znieść, jednak w którym momencie, kiedy granice zostają przekroczone, następuje odwrót. Oby dokonał się on jak najszybciej, oby jak najszybciej przyszło przebudzenie – oby nie musiało się ono rozgrywać na ulicach, w okolicznościach, które aż nadto dobrze wielu z nas jeszcze pamięta. 
      O to mądre i szybkie przebudzenie Polaków módlmy się, Kochani, bardzo intensywnie. Niech to będzie jedną z intencji naszej modlitwy o godzinie 20.00!
               Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 14 tygodnia zwykłego, rok I,
do czytań:  Rdz 28,10–22a;  Mt 9,18–26
Kiedy Jakub wędrował do Charanu, spotkał Boga. Bóg objawił mu się niespodziewanie… we śnie. Kiedy bowiem po kolejnym dniu wędrówki Jakub chciał zwyczajnie odpocząć, oto doświadczył nadzwyczajnego spotkania: Bóg ukazał się mu, aby potwierdzić obietnice, dane jego przodkom. Kiedy do Jakuba dotarło, co się stało, przeraził się, jednak jednocześnie stwierdził: Prawdziwie jest to dom Boga i brama do nieba.
Kamień, który podłożył sobie pod głowę, ustawił jako stelę. A zwyczaj ustawiania stel, czyli kamiennych bloków, znany był na Bliskim Wschodzie. Zwykle opatrzone inskrypcjami, kamienie te upamiętniały bądź to jakieś ważne wydarzenie, bądź miejsce czyjegoś pochówku. Pełniły też rolę kultyczną, zwłaszcza gdy poświęcano je różnym bóstwom. To właśnie z tego powodu Prorocy izraelscy stanowczo sprzeciwiali się stawianiu stel, widząc w tej praktycezagrożenie dla kultu jedynego Boga Jahwe.
Jednakże gest, jakiego dokonał Jakub, miał na celu właśnie upamiętnienie spotkania z tymże jedynym Bogiem!Jakub chciał w ten sposób podkreślić, że w tym oto miejscu Bóg ukazał się mu, aby go poprowadzić, aby mu błogosławić, aby mu dać tę ziemię, na której przebywa, i liczne potomstwo na niej.
Jakub, niepewny swojej sytuacji, postawił nawet pewne warunki Bogu, może nie do końca wierząc w ten bezmiar Bożej łaskawości. Stąd jego słowa: Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc mnie w drodze, […] jeżeli da mi chleb do jedzenia i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu ojca mojego
Pan Bóg nie odpowiedział wprost na te warunki, jednak późniejsze wydarzenia potwierdzają, iż tych wszystkich łask udzielił Jakubowi. A stela, ustawiona przez niego, miała być tego symbolem i pamiątką działania Boga.
Żadnych warunków nie stawiał natomiast Bogu zwierzchnik synagogi, który przyszedł do Jezusa z prośbą o wskrzeszenie swojej córki. On prosił o rzecz po ludzku niemożliwą. Zresztą, takie samo przekonanie – iż jest to sytuacja nieodwracalna – mieli ci, którzy w domu opłakiwali śmierć dziewczyny. Dlatego kiedy Jezus stwierdził, że ona nie umarła, ci zlekceważyli jego słowa i wyśmiewali go. W przeciwieństwie do ojca zmarłej, mieli oni zbyt małą wiarę na to, aby przekroczyć granicę śmierci, dla nich będącą granicą ostateczną! Jednak ojciec uwierzył w sposób nadzwyczajny, heroiczny – i otrzymał to, o co prosił.
I już nie zimny kamień, ale żyjąca córka stała się widomym pomnikiem jego wielkiej wiary, znakiem jego totalnego zaufania do Chrystusa, symbolem jego osobistego spotkania z miłującym i uzdrawiającym Bogiem. Podobnie zresztą, jak kobieta, która od dwunastu lat cierpiała na krwotok i już z całą pewnością straciła nadzieję, że ktokolwiek lub cokolwiek jej pomoże – w tym momencie zaufała Jezusowi i także wygrała! I sama także stała się dla swego otoczenia znakiem i symbolem mocy Bożej, tak doskonale działającej w życiu człowieka wierzącego, szczerze ufającego.
Kochani, kiedy tak rozważamy sobie to dzisiejsze Słowo, to przychodzi nam na pamięć idea wciąż żywa, a bardzo popularna kilka lat temu – idea stawiania pomników naszemu Papieżowi, obecnie już Błogosławionemu Janowi Pawłowi II. Albo nadawania Jego imienia instytucjom, ulicom, szkołom… To właśnie wtedy nowy gmach Seminarium Siedleckiego, w którym studiowałem, także został tak nazwany. Na pytanie ówczesnego Biskupa Siedleckiego, skierowane do samego Jana Pawła II, czy można Jego imię nadać, Papież specjalnie nie protestował, pozostawiając to decyzji Biskupa.
Jednak i w tym przypadku, i w wielu innych, Jan Paweł II wysyłał do nas sygnały, że o wiele bardziej wolałby, żeby Jego pomnikiem – jeśli już jakiś ma być – stało się życie według tego, czego tyle lat tak wytrwale nauczał. A więc – życie po Bożemu! Bo piękne postawy życiowe głęboko wierzących ludzi zawsze są o wiele bardziej przemawiającym pomnikiem i o wiele żywszym symbolem, niż najbardziej nawet okazałe figury spiżowe i budowle z marmuru!
W tym duchu zastanówmy się:
  • Czy moja codzienna postawa jest żywym pomnikiem i potwierdzeniem mojej wiary?
  • Czy inni, spotykając się ze mną, doświadczają spotkania z Chrystusem?
  • Czy nie przywiązuję zbyt dużej wagi do zewnętrznych znaków swojej wiary, zaniedbując przy tym wewnętrzne odniesienie do Boga?
Ufaj […], twoja wiara cię ocaliła!

2 komentarze

  • "Co do rewolucji, to prawda, że – jak pisze Robert – jest to pojęcie pejoratywne, zawierające w sobie jakąś wielką grozę i przelewaną krew, ale tak właśnie rozumiejąc to pojęcie, niestety podzielam opinię Urszuli, że jeżeli władza w Polsce (celowo nie piszę: władza polska) dalej będzie tak oszukiwać ludzi i dalej ich tak traktować i "przypierać do ściany"; dalej będzie traktować nas wszystkich jak ciemną masę głupich ludzi, to obawiam się, że może dojść do wydarzeń naprawdę dramatycznych."
    – Ja również myślę, że może dojść do wzburzenia społecznego, ale użyłbym raczej słowa "powstanie", a nie "rewolucja" :). Modlił się jednak będę o to, aby zmiana dokonała się w sercach rodaków, a za tym przy urnach wyborczych (chociaż to pewnie płonne nadzieje :), ale kto wie: niezbadane są wyroki Pańskie 🙂 ). "Powstanie" jest bliższe mojemu sercu, kojarzy mi się z przebudzeniem narodu (lub jego części) i wyrwaniem z chocholego tańca, z próbą zrzucenia jarzma, zerwania uzdy – z wolnością i próbą powrotu do samostanowienia. Natomiast rewolucja jest jak tnąca kosa niszcząca każdą formę życia stojącą w jej zasięgu. Niszcząca przede wszystkim fundamenty w postaci wartości, tradycji, dając ludziom iluzoryczną wizję świata wciąga ich w odmęty fałszywych idei i prowadzi do zniewolenia. Nie dotykam już nawet tak oczywistej kwestii jak to, że "rewolucje" jako głównego wroga obierają sobie Boga i Jego Kościół :/. Przepraszam za to "przynudzanie", ale taki trochę refleksyjny nastrój mam po wczorajszym rodzinnym wypadzie do Zamku Królewskiego ;).
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert
    PS. w nawiązaniu do spraw bieżących w naszej polityce poleca ten felieton RAZ'a : http://fakty.interia.pl/felietony/ziemkiewicz/news/prezydencja-czyli-megawrzuta,1662321

    ~Robert, 2011-07-04 10:58

    "Bo piękne postawy życiowe głęboko wierzących ludzi zawsze są o wiele bardziej przemawiającym pomnikiem i o wiele żywszym symbolem, niż najbardziej nawet okazałe figury spiżowe i budowle z marmuru! " – pięknie Ksiądz to ujął, dorzucę do tego jeszcze tylko to, że są pomnikiem i symbolem, wbrew pozorom, o wiele trwalszym – z pewnością przekładającym się na postawy przyszłych pokoleń.

    ~Robert, 2011-07-04 11:19

    Robercie, nie miałam na myśli gwałtownej rewolucji, tylko rewolucję relatywnie pokojową. Inną drogą, chyba się nie da, bo to co podzieliło Polaków – to się już nie sklei. Też chciałabym uwierzyć w mądrość Polaków przy urnach.
    Jeżeli chodzi o kwestię Boga i Jego Kościoła. Nie ma rewolucji, a słuchaj i rozejrzyj się wszystko, co Boskie jest coraz bardziej krytykowane.

    Zgadzam się z ks. Jackiem, że traktowani jesteśmy jak ciemna masa głupich ludzi. Dodam tylko – wszystko nam odbierają, bo mają na to przyzwolenie, ale co ciekawego – sobie dodają. Brak słów…

    Pozdrawiam Urszula

    ~Urszula, 2011-07-04 13:30

  • "Robercie, nie miałam na myśli gwałtownej rewolucji, tylko rewolucję relatywnie pokojową" – Urszulo, O.K., ja to rozumiem, napisałem o "rewolucji" i jej negatywnym znaczeniu w celu rozwinięcia tematu oraz moim osobistym postrzeganiu wszelkich rewolucji, czy to pokojowych czy nie :). Dlatego napisałem później o "powstaniu" zamiast "rewolucji" :).

    "Jeżeli chodzi o kwestię Boga i Jego Kościoła. Nie ma rewolucji, a słuchaj i rozejrzyj się wszystko, co Boskie jest coraz bardziej krytykowane. " – a to jest własnie pokłosie tego co zapoczątkowano we Francji 230 lat temu czyli…..rewolucji :). Na to nakłada się inna rewolucja – pokojowa 🙂 – obyczajowo – kulturowa z drugiej połowy XX w. i już mamy pełen obraz przyczynowy tego stanu rzeczy, a co do skutków: obawiam się, że będą tragiczne. Módlmy się i ufajmy Panu, a może nie będzie tak źle.

    "Zgadzam się z ks. Jackiem, że traktowani jesteśmy jak ciemna masa głupich ludzi. " – ja też się zgadzam 🙂

    "Dodam tylko – wszystko nam odbierają, bo mają na to przyzwolenie, ale co ciekawego – sobie dodają. Brak słów…" – Urszulo, masz rację :). To jest właśnie chocholi taniec społeczeństwa, które jak zaczarowane niczego nie dostrzega i każdy kit przyjmuje jak oświeconą prawdę :/. Najgorsze jest to, że znowu odrodził się mit cwaniactwa i łajdactwa i na wiele ważnych spraw ludzie przymykają oczy :/.
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert

    ~Robert, 2011-07-04 15:30

    '' Ufaj […], twoja wiara cię ocaliła! ''

    Tak sobie myślę,tak po ludzku…
    Jak kochać, gdy zostaliśmy niejeden raz zdradzeni
    Jak wierzyć, gdy niejeden raz zostaliśmy wydani
    Jak ufać, gdy przeżywamy rozczarowania…
    Jak rozmawiać, gdy tyle razy nas okłamano…
    To znaczy, że nie mamy wierzyć, ufać, kochać, zamknąć się w sobie, uciec od wszystkich?
    A przecież mimo tego, że nas zdradzono, oszukano, wydano, trzeba kochać, wierzyć, ufać. Bo tylko na tej drodze jesteśmy w stanie natrafić na płomyki ludzkiej wiary, nadziei i miłości….

    Szymon uwierzył, i poszedł za Jezusem
    Tomasz uwierzył, uwierzyli inni apostołowie.
    Wierzyć – ufać to znaczy pójść za 
    To znaczy być zachwyconym….
    To znaczy starać się naśladować.
    Nawet bez ''stara się'', bo w zachwycie już to się mieści – naśladowanie
    Gdzie nie ma naśladowania, nie ma zachwytu, nie ma ''pójścia za'' nie ma ufności, nie ma wiary

    przepraszam tak jakoś wzięło mnie na refleksję…
    Wybaczycie mi to, prawda ?

    Domownik – A 

    ~Domownik – A, 2011-07-04 19:04

    Tak, trzeba wierzyc, ufac i byc pełnym miłości. Bóg człowiekowi wskazał jak postępowac aby nie zmarnowac tego daru jakim jest nasze życie. A Chrystus prowadzi nas za rękę – tak na prawdę jest, jeśli tylko za nim podążamy! Jeżeli ufamy, wierzymy i kochamy Chrystusa, staramy się wieśc życie zgodne z Prawem Bożym, to mamy o wiele większe szanse znacznie ostrzej, wyraźniej widziec zło (nawet jeśli ukrywa się za pozornym dobrem) i dokonywac własciwych wyborów. Mamy wówczas o wiele większe szanse nie wierzyc wiecej kłamcom i fałszywym prorokom oraz nie ufac szubrawcom 🙂 .
    Pozdrawiam serdecznie
    Robert 🙂

    ~Robert, 2011-07-04 21:03

    O KUL-u cd.: http://www.isakowicz.pl/index.php?page=news&kid=8&nid=4459

    ~Robert, 2011-07-04 21:19

    Za wszystkie wpisy dziękuję! Odniosłem się do nich w dzisiejszym (wtorkowym) wpisie wstępnym!

    ~Ks. Jacek, 2011-07-05 09:32

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.