Witaj Święta i poczęta – niepokalanie!

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, właśnie zabieram się za odpisywanie na ostatnie Wasze komentarze. Nie ukrywam, że wczoraj, w czasie długiej podróży, sporo o tych sprawach myślałem. Tyle, że kiedy wróciłem w nocy, nie bardzo byłem w stanie napisać coś sensownego. Doszło bowiem jeszcze jedno trudne przeżycie.
      Oto w trakcie podróży dowiedziałem się w rozmowie telefonicznej, iż wczoraj rano zmarł Ksiądz Profesor Antoni Kość, werbista – mój Profesor z KUL, na Wydziale Prawa, oraz Przewodniczący Komisji w trakcie obrony pracy magisterskiej, a wreszcie Przewodniczący Komisji w trakcie obrony mojego doktoratu. A kiedy, tuż po obronie doktoratu, dowiedziałem się, że Wydział Prawa, na którym miałem zostać zatrudniony, bezpardonowo rozstaje się ze mną, to właśnie Ksiądz Profesor rozmawiał ze mną jak człowiek, wziął moją stronę i próbował coś w mojej sprawie robić. Kiedy natomiast spotkaliśmy się później, na doktorskiej promocji, Ksiądz Profesor nie udawał – jak wielu „wielkich” ludzi tej dziwnej „katolickiej” uczelni – że mnie nie zna, tylko zapytał, czy mam środki do życia, skoro stało się tak, jak się stało.
        Ja to wszystko zachowuję w pamięci, zamieniając w modlitwę wdzięczności za życie i pracę Księdza Profesora. Jestem wstrząśnięty wiadomością o tej niespodziewanej śmierci… Księże Profesorze – dziękuję! Odpoczywaj w Panu…
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość Niepokalanego Poczęcia N. M. P.
do czytań z t. VI Lekcjonarza: 
                    Rdz 3,9–15;  Ef 1,3–6.11–12;  Łk 1,26–38
Prawdę o Niepokalanym Poczęciu Maryi ogłosił uroczyście i ostatecznie jako dogmat wiary katolickiej Papież Pius IX, w dniu 8 grudnia 1854 roku, bullą Ineffabilis Deus. Jak jednak zapewne wiemy, sama Matka Boża potwierdziła papieskie orzeczenie w czasie jednego z objawień w Lourdes, cztery lata później, czyli w roku 1858, mówiąc o sobie: „Ja jestem Niepokalane Poczęcie”!
A zatem, Kościół samodzielnie doszedł – oczywiście: pod tchnieniem Ducha Świętego – do określenia prawdy, która potem z wysokości Nieba została potwierdzona. W rzeczy samej, nie ma w tym niczego dziwnego. Mamy tylko jeszcze jedno potwierdzenie, że Duch Święty dobrze prowadzi Kościół Chrystusowy, będąc dla niego prawdziwym natchnieniem.
Sama zaś prawda, którą dziś rozważamy, także jest pod każdym względem niezwykła. Papież Pius IX, w wymienionym wcześniej dokumencie, tak ją definiuje: „Ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia, mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmocnego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego, została zachowana nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego – jest prawdą przez Boga objawioną i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć.”
A zatem, Maryja – jako jedyna z całego rodzaju ludzkiego – urodziła się bez zmazy grzechu pierworodnego. My wszyscy jesteśmy od tej zmazy uwalniani w Sakramencie Chrztu Świętego. Maryja natomiast, z powodu tego niezwykłego zadania, jakie zostało Jej powierzone przez Boga, została zachowana od tegoż grzechu. Była to – jak słyszeliśmy – łaska uprzedzająca: uprzedzająca Ofiarę Zbawczą Chrystusa na Krzyżu, która miała się dopiero dokonać w późniejszym czasie. Jednak Bóg, już patrząc na owoce tej Ofiary, obdarzył Matkę swego Syna nadzwyczajną łaską. Nie godziło się bowiem, by mogła być skażona grzechem Ta, która pod swoim sercem nosiła Zbawiciela świata, Syna Bożego.
Trzeba jednocześnie dodać, że to nie w XIX wieku dopiero Kościół – mówiąc kolokwialnie – wpadł na pomysł o obdarzeniu Maryi tym tytułem i nie wtedy dopiero prawda ta została odkryta. Oto bowiem już właściwie od samego początku istnienie Kościoła była ona – z różnym natężeniem w różnym czasie i miejscu – przyjmowana przez wiernych. Zmysł wiary ludu Bożego podpowiadał, że słowa, jakimi w dzisiejszej Ewangelii Anioł Gabriel określił Maryję, a więc: pełna łaski – oznaczają właśnie, że Maryja jest wypełniona łaską Bożą i że nie ma w Niej niczego z grzechu! Nawet cienia grzechu! Nawet odrobiny!
W ten sposób Maryja podejmuje wyzwanie, jakie wypowiedział sam Bóg w chwili upadku pierwszych rodziców – o czym słyszeliśmy w pierwszym czytaniu: potomstwo owej pierwszej niewiasty, Ewy, miało zgładzić szatana. I tak się stało, ale żeby tak się mogło stać i aby grzech mógł zostać definitywnie pokonany, to Maryja, nowa Niewiasta, została od tego grzechu uwolniona już w chwili poczęcia, ale pozostała również wolną od niego przez całe swoje życie.
Czyż to nie jest piękne, Kochani? Z pewnością – jest piękne! Ale już słyszę, jak mi ktoś tu mówi: Oczywiście, piękne! Tyle, że nierealne! Bo my akurat poczęliśmy się ze zmazą grzechu pierworodnego i grzech ciągnie się za nami jak kula u nogi, i cały czas o niego się potykamy, upadamy… Potem powstajemy, ale znowu upadamy… I znowu powstajemy, ale znowu upadamy… I tak przez całe życie. I jak w tym kontekście rozumieć tajemnicę Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny w odniesieniu do naszego życia? Czyż nie są to dwa zupełnie odległe od siebie światy?
Na pierwszy rzut oka tak się może wydawać. Jednak Święty Paweł Apostoł w drugim dzisiejszym czytaniu spieszy z wyjaśnieniem, że tak nie jest. Oto bowiem pisze on tak: Niech będzie błogosławione Bóg i Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa. […] W Nim […] wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nieskalani przed Jego obliczem!
A zatem, Kochani, zobaczmy: my też jesteśmy wybrani! Tak – wybrani do świętości! Wszyscy jesteśmy powołani do świętości! Święty Paweł dopowiada jeszcze: Z miłości przeznaczył nas dla siebie – oczywiście: Bóg Ojciec – jako przybranych synów przez Jezusa Chrystusa, według postanowienia swej woli. Otóż właśnie! I to w Nim – czyli w Jezusie – dostąpiliśmy udziału również my, z góry przeznaczeni zamiarem Tego, który dokonuje wszystkiego zgodnie z zamysłem swej woli, po to, byśmy istnieli ku chwale Jego majestatu.
Tak, moi Drodzy! My wszyscy jesteśmy z góry przeznaczeni do świętości. Wszyscy – bez wyjątku! Inna sprawa, że nie wszyscy osiągają świętość, niektórzy bowiem po drodze gdzieś się gubią i – to bardzo przykre – przegrywają swoje życie, przegrywają zbawienie. Ale szansę mają wszyscy!
I nie jest żadną przeszkodą to, że nie jesteśmy – tak jak Maryja – niepokalanie poczęci. Nie szkodzi! Chrzest skutecznie zmył z nas ten grzech. Ale teraz pytanie: jak ja rozwijam w sobie dar Chrztu Świętego? Jak rozwijam w sobie łaskę tego Sakramentu? Jak realizuję zadania, z niego wynikające? I czy mam świadomość przeogromnej godności, jaką zostałem w nim obdarzony? Po czym konkretnie to widać?
Od odpowiedzi na te pytania zależy moja świętość!

4 komentarze

  • "…jak wielu "wielkich" ludzi tej dziwnej "katolickiej" uczelni" – przedziwne przewartościowania, ale nie jedyne – niestety – w tym zagłuszającym sumienia baranim bekaniu. Ciekawe co powiedziałby Prymas tysiąclecia o usunięciu z uczelni swojego imienia prof. Krasnodębskiego za to, że ma inne poglądy niż te ogólnie obowiązujące w stadzie :/ ?

  • Serdeczne wyrazy współczucia z powodu śmierci Księdza Profesora Antoniego Kość. Zapewne nasz Pan przyjmie Go w "szeregi świętych" i wierzę również, że Ksiądz zasili te szeregi tam w czasie kiedy Bóg wyznaczył. Mam także nadzieję, że dołączą wszyscy, którzy nie gubią się na drodze do świętości.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.