Czy Bóg naprawdę działa w moim życiu?…

C

Szczęść Boże! Dziękuję za te wczorajsze wpisy o zakochaniu – i w kontekście rozważań adwentowych, i w oderwaniu od nich… A dzisiaj kilka słów refleksji o dostrzeganiu Bożego działania i dziękowaniu Bogu za nie…
   A tak przy okazji, Kochani, przypominam: Adwent się kończy! Czy obok zabiegów wokół przygotowań zewnętrznych nie zabrakło wytrwałości do wewnętrznego przygotowania się? O tym wczoraj Benedykt XVI przypomniał nam na audiencji generalnej!
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek
22 grudnia 2011., czwartek, 
do czytań:  1 Sm 1,24–28;  Łk 1,46–56
To, co łączy dzisiejsze oba czytania, to wielkie dziękczynienie Bogu i uwielbienie za to, że spełniają się Jego zapowiedzi i niezwykłe obietnice. Bo Bóg zawsze dotrzymuje słowa! Bóg słów na wiatr nie rzuca! I to, co zapowiada – spełnia w całej rozciągłości. I za to właśnie dzisiaj dziękuje Mu Anna, matka Samuela. I za to właśnie dzisiaj dziękuje Maryja, Matka Jezusa w domu Elżbiety, matki Jana.
W obu tych wypowiedziach pobrzmiewa podziw dla niezwykłości Bożego działania i wdzięczność za to, iż jest ono po prostu niezmierzone. Jest niczym nie ograniczone. Boża łaskawość jest tak hojna, że przewyższa najśmielsze oczekiwania człowieka. Najlepiej oddają to słowa Maryi, dzisiaj wypowiedziane pod adresem Boga, który okazał moc swego ramienia, rozproszył pyszniących się zamysłami serc swoich. Strącił władców z tronu, a wywyższył pokornych. Głodnych nasycił dobrami, a bogatych z niczym odprawił.
Zaprawdę, wielkie jest działanie Boga! A jednak dzisiaj, kiedy tak sobie o tym mówimy, z pewnością wiele osób zarzuciłoby nam, że może i owszem – tak wypada o Bogu mówić, bo przyzwyczailiśmy się od dziecka dziękować Mu za wszystko i mówić, że jest miłosierny, że jest hojny, że jest dobry… Tyle tylko, że akurat moje życie tego nie potwierdza! Bo mi się w życiu nic nie układa: a to konflikty w rodzinie, a to z pracą krucho, a to zarobki byle jakie, a na dokładkę – problemy ze zdrowiem… No, owszem, jakoś tam ten „wózek” się ciągnie, ale żeby już tak strasznie się zachwycać jakąś nadzwyczajną cudownością tego życia – to bez przesady!
Tak wiele osób myśli i mówi, dorzucając do tego pełne goryczy przypuszczenie, że może po prostu źle się modlą, albo za słabo się modlą i dlatego Bóg nie wysłuchuje ich pragnień. Tymczasem jednak, trzeba nam uświadomić sobie, że zarówno Anna, matka Samuela, jak i Maryja, Matka Jezusa, czy wreszcie Elżbieta, matka Jana – też nie miały w życiu łatwo i lekko. Ich życie także nie było – mówiąc kolokwialnie – usłane różami! One też musiały zmagać się z trudami i przeciwnościami niełatwej codzienności, one też musiały dźwigać ciężary związane z codzienną pracą i utrzymaniem… One też w końcu musiały udźwignąć wyzwania, jakie niesie ze sobą stan błogosławiony i macierzyństwo.
Ale one wszystkie potrafiły patrzeć nieco dalej i nieco szerzej, niż tylko na to, że w tej chwili jest mi ciężko, czy trudno. One potrafiły na swoje życie spojrzeć z pewnej perspektywy, w pewnej jakiejś całości i – nie pomijając trudności – potrafiły jednak dostrzec, że dobra jest więcej i że jest ono wyraźne.
I my także to zauważymy, jeżeli na swoją sytuację nie będziemy spoglądać jedynie przez pryzmat obecnej chwili i aktualnego nastroju, pomijając wszystko, co do tej pory się w naszym życiu dokonało i ciągle się dokonuje. Może zatem ten jeden z ostatnich dni Adwentu będzie dobrym czasem, by podjąć wysiłek poszerzenia spojrzenia na swoje życie i dostrzeżenia działania Boga, które się dokonujeCiągle się dokonuje
W tym kontekście zastanówmy się:
·        Czy przesadnie nie narzekam na swoją sytuację i nie „rozczulam się” nad sobą?
·        Jak często zdarza mi się na modlitwie dziękować Bogu?
·        Ile wymagam i oczekuję od Boga – a ile od siebie?
Wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny, święte jest imię Jego!

2 komentarze

  • Czytając dzisiejsze rozważania, doszłam do wniosku, że ufność w dobroć i miłosierdzie Boga, pozwala żyć nadzieją i zapewnia tzw. spokojny sen. Nie jestem idealna i często zdarza mi się narzekać na swoją sytuację (problemy w pracy, możliwe redukcje etatów). Zaraz jednak próbuję "podpowiedzieć" Panu Bogu rozwiązanie. Nie osiągnęłam jeszcze wieku emerytalnego, ale jednocześnie nie mam ochrony przed zwolnieniem. Myślę jednak, że gdyby zredukowano mój etat, to mogłabym pomóc synowej w opiece nad małą czteromiesięczną wnusią.
    Jeśli chodzi o podziękowania Bogu, to robię to przy każdej modlitwie i okazji. Najbardziej dziękuję za uratowanie mi życia w 1978 roku, kiedy to przechodziłam bardzo poważną operację głowy (tętniak mózgu). Dziękuję również za moich dwóch kochanych synów urodzonych już po tej operacji. Dziękuję za wyczekaną wnuczkę, za dobre przeżycie każdego dnia, za to, że potrafię pomagać innym ludziom, za całe moje życie i za Rodziców, dzięki którym poznałam Boga.
    Przede wszystkim wymagam od siebie (w myśl zasady: chcesz zmieniać świat – zacznij od siebie) i ciągle proszę Boga o pomoc w każdej podjętej przeze mnie inicjatywie.
    Niech Bóg prowadzi mnie sobie tylko znanymi drogami. Zgadzam się na Jego wolę.

    Mirka

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.