O milczeniu Boga – i milczeniu człowieka…

O

Szczęść Boże! Dzisiaj ostatni dzień Rekolekcji w Celestynowie. Cały czas – w związku z tym – żyję w ostrym tempie. Ale może jutro będzie spokojniej?…
     Dzisiaj słówko z Syberii – o milczeniu Boga. I milczeniu człowieka… Po przeczytaniu tego, co Marek napisał, uświadomiłem sobie, że chyba ten temat na blogu, w rozważaniach, za rzadko się pojawiał… Dobrze, że dzisiaj go podejmujemy.
       Postaram się dzisiaj, w wolnej chwili, nieco poodpisywać na ostatnie Wasze wypowiedzi. Dziękuję za to, że kiedy ja „nie wyrabiam się na zakrętach”, to Wy jesteście i duchowo ubogacacie ten blog. 
          Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Depresja, samotność, opuszczenie,
to częsty stan człowieka dzisiejszych czasów. Można to nawet nazwać chorobą
naszej cywilizacji. Można długo wyliczać przyczyny takiego stanu rzeczy, ale z
drugiej strony, jest to jakaś wielka tajemnica.
Ta samotność, opuszczenie prowadzi
też człowieka to poważnych wątpliwości wiary, że albo człowiek zaczyna wątpić w
istnienie Boga, albo ma pretensje do Pana Boga, że mu nie pomaga, że milczy.
Na ten temat pięknie, głęboko
wypowiedział się papież, Benedykt XVI, w swojej środowej audiencji (07.03.), na
której miałem szczęście być.
Papież mówi w niej o roli
milczenia w naszej modlitwie. W ogóle o potrzebie milczenia. W jednym miejscu
powiedział: „Jest jednak także druga ważna relacja milczenia i modlitwy. Istnieje bowiem
nie tylko nasza cisza, przygotowująca nas na słuchanie Słowa Bożego; często w
naszej modlitwie mamy do czynienia z milczeniem Boga, doświadczamy niemal poczucia
opuszczenia, wydaje się nam, że Bóg nas nie słucha i nie odpowiada. Ale ta
cisza, jak miało to miejsce w przypadku Jezusa nie oznacza Jego nieobecności.
Chrześcijanin wie dobrze, że Bóg jest obecny i słucha, nawet w ciemności bólu,
odrzucenia i samotności. Jezus zapewnia uczniów i każdego z nas, że Bóg zna
dobrze nasze potrzeby w każdym momencie naszego życia”.
Potem papież wskazuje na przykład
Hioba: „Bóg zna nas
od wewnątrz, bardziej niż my samych siebie i nas miłuje: to powinno wystarczać.
Pod tym względem szczególnie istotne jest w Biblii doświadczenie Hioba.
Człowiek ten w krótkim okresie traci wszystko: rodzinę, majątek, przyjaciół,
zdrowie: wydaje się właśnie, że postawa Boga wobec niego jest postawą
porzucenia, całkowitego milczenia. A jednak Hiob w swojej relacji z Bogiem, rozmawia
z Bogiem, woła do Niego w swojej modlitwie, mimo wszystko zachowuje nienaruszoną
wiarę i na końcu odkrywa wartość swojego doświadczenia oraz milczenia Boga. W
ten sposób pod koniec, zwracając się do Stwórcy, może zakończyć: „Dotąd Cię
znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem” (Hi 42,5)”.
Także wielu świętych w swoim
życiu, duchowości, w swojej drodze świętości doświadczyło takiego milczenia
Boga.
Milczenie Boga, to Jego cicha obecność, to także znak
Jego miłości. On sam dziś o tym nas zapewnia. Na końcu I czytania, czytamy: „Zabrzmijcie
weselem, niebiosa! Raduj się, ziemio! Góry, wybuchnijcie radosnym okrzykiem!
Albowiem Pan pocieszył swój lud, zlitował się nad jego biednymi. Mówił Syjon:
Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał. Czyż może niewiasta zapomnieć o swym
niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja
nie zapomnę o tobie”.
To jest świadectwo wielkiej miłości Boga. Początek i
źródło tej miłości możemy znaleźć w relacji Trójcy Świętej, relacji Ojca i
Syna, o czym słyszymy dziś w Ewangelii: „Ojciec bowiem miłuje Syna i
ukazuje Mu to wszystko, co On sam czyni, i jeszcze większe dzieła ukaże Mu,
abyście się dziwili”.
Miłość Boga, to wieczna, nieskończona miłość, dla
której nie istnieją granice, nawet granica śmierci: „Jak Ojciec
wskrzesza umarłych i ożywia, tak również i Syn ożywia tych, których chce.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który
Mnie posłał, ma życie wieczne i nie idzie na sąd, lecz ze śmierci przeszedł do
życia. Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, że nadchodzi godzina, nawet już jest,
kiedy to umarli usłyszą głos Syna Bożego, i ci, którzy usłyszą, żyć będą”.
Nasza wielkopostna cisza – medytacja, adoracja,
kontemplacja Jezusa, Jego cierpienia, może nas doprowadzić do nowego,
głębokiego odkrycia i zrozumienia tej wielkiej Bożej miłości, która jest, nawet
jeśli niczego nie mówi.
To też przykład dla nas. Są czasem takie sytuacje, że
nie wiemy co powiedzieć człowiekowi – on cierpi, choruje, umiera, albo umarł mu
ktoś bliski… Nie wiemy co powiedzieć, wszystkie słowa wydają się małe. Wtedy
często uciekamy, nie wiemy jak się zachować, co powiedzieć, dlatego raczej
unikamy spotkań z takim człowiekiem, przez co on czuje się jeszcze bardziej
opuszczonym w swoim problemie. Bóg uczy nas, że można milczeć, ale trzeba być.
W takiej chwili o wiele ważniejsza jest obecność niż jakiekolwiek słowo.
Ta obecność, milcząca obecność i bliskość jest znakiem
i przejawem miłości.

12 komentarzy

  • Ja w kontekście tego milczenia Boga w życiu człowieka. Raczej może, odbierania przez człowieka relacji z Bogiem, jako Bożego milczenia, czy nawet opuszczenia.
    Dostałem takie słowa, nie pierwszy raz zresztą. Mniejsza o ich przyczyny.

    ,,Ja mam w sobie takie ogromne poczucie zranienia, takie głębokie poczucie bezsensu, że nie mam siły tego przezwyciężyć…
    Pan Bóg wymaga ode mnie zbyt wiele…
    Naprawdę.. zbyt wiele…

    Potrzebuję Pana Boga… Tylko On może mi pomóc. Tylko nie wiem czy On w ogóle chce mi pomóc.. Zostawił mnie samą.."

    Być może powiedzieli by tak i inni ludzie.

    Jest pytanie. Dlaczego, jako ludzie wierzący, tak odbierają relację z Panem Bogiem?
    Odpowiedzią może być zdanie z tego samego maila.
    ,,Ja miałam swoją wizję tego, w jaki sposób Pan Bóg ma mi pomóc. Nadal mam.”

    I jak tu Pan Bóg ma się odezwać, jeśli to On ma słuchać.
    Często nie dostrzegamy Boga w naszym życiu, bo zamiast mówić Wola Twoja Panie, Ty wiesz lepiej. Mówimy Bogu jak ma rozwiązywać nasze problemy.

    Po naszemu się one się cały czas nie rozwiązują, ale jednak uparcie powtarzamy. Tak i tak ma być.

    Nie Bóg milczy, tylko człowiek nie chce słuchać.

    Nie ma
    Spróbowałem, nie wyszło. Jeśli tak było, to Wiary nigdy nie było.

    Ale

    Raz wybrawszy, codziennie muszę wybierać. Napisałbym chcę wybierać.
    Jak Hiob.

  • Podczas cierpienia w naszym życiu chcemy usłyszeć od Boga odpowiedź na swe gorzkie pytania, a tych pytań jest wiele. Nie rozumiemy – pragniemy jakiegoś wyjaśnienia, odpowiedzi, ale czasem wydaje nam się, że Bóg nam nie odpowiada, że milczy. I nie rozumiemy również Jego milczenia.

    Nie widzimy tego, że odpowiedzią jest Pan Bóg. On sam zaprasza nas do dialogu. Dialogu takiego szczególnego. Dialogu milczenia. Ciszy.

    " Bóg uczy nas, że można milczeć, ale trzeba być. W takiej chwili o wiele ważniejsza jest obecność niż jakiekolwiek słowo." Dokładnie!

    Pozdrawiam

  • Jeszcze to zdanie.
    ,,Bóg uczy nas, że można milczeć, ale trzeba być. W takiej chwili o wiele ważniejsza jest obecność niż jakiekolwiek słowo".

    Tak w życiu tzw. realnym. Być trzeba, ale słowo wcale by nie zawadziło.
    Jednak teraz ludzie się spotykają, łączą w pewien sposób np. przez komunikatory, blogi. Spotykamy ludzi potrzebujących. Tu bez słowa się nie obejdzie.
    Jak pokazać, że jestem z Tobą, myślę o Tobie, wspieram darem modlitwy, jeśli tylko wejdziemy do czyjegoś życia w jego internetowym wymiarze, przez wejście na stronę, blog – bez pozostawienia słowa.
    Spotyka się takie miejsca w internecie, gdzie nie można słowa nie dać.
    Szpital, izolatka, zaostrzone warunki odnośnie kontaktu z innymi, przeszczep szpiku ileś dni z bliskimi przez szybkę. Przy tym ciągłe pytanie, przyjmie się, zacznie produkować krwinki…
    I zaakceptowany przed procedurami laptop. Jedyny kontakt z ludźmi. Tylko, czy ludzie się zainteresują. Leżąc na sali kilkuosobowej ileś dni, może być ciężko, a w takich warunkach.
    Jest taka Osoba. Właśnie w takich warunkach przebywająca. To jedna sprawa.
    Druga, to sposób, w jaki przeżywa swoją ciężką chorobę. To przebija z tego co pisze, ale też napisała w jednej z notek dosłownie, że stan jej wewnętrznej radości, ma się nijak do stanu jej chorego, umęczonego ciała.
    Wzór przeżywania choroby. Nie spotkałem jeszcze takiej osoby. To może być nauką dla innych.
    Czy do takiej Osoby można zajrzeć i nie dać słowa?
    Można, ale ja to nie bardzo mogę pojąć.
    Czego oczekiwalibyśmy na Jej miejscu?
    W takim ciężkim stanie nigdy, żadnego słowa,jakiegoś takiego na nie, względem Pana Boga, że Pan Bóg milczy, czy, że opuścił.
    Wybrawszy raz, wybiera stale i gorącym sercem.
    Oto adres Jej bloga.
    http://starynowyczlowiek.blog.onet.pl/

  • Bądźmy na pewno. I wczuwajmy się w potrzebę drugiego, ale też nie rozgrzeszajmy się za bardzo z tego nie dawania słowa.
    Czasem może być zbędne, ale czasem konieczne.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.