Maryjo, pomóż nam myśleć trzeźwo po polsku!

M

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, to co tu widzicie, to słowo, jakie dzisiaj głoszę na uroczystej Mszy Świętej w intencji Ojczyzny, w Celestynowie. Jak wiecie – tak właśnie myślę. Chyba Was niczym nie zaskoczę…
   Na przeżywanie dzisiejszej Uroczystości przesyłam moje kapłańskie błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Uroczystość
Najświętszej Maryi Panny,
Królowej i
Głównej Patronki Polski,
do czytań z
t. VI. Lekcjonarza:
                             Ap
11,19a;12,1.3–6a.10ab;  Kol 1,12–16;  J 19,25–27
 „Wielka Boga Człowieka Matko, Najświętsza
Dziewico! Ja, Jan Kazimierz, za zmiłowaniem Syna Twojego, Króla królów, a Pana
mojego i Twoim miłosierdziem król, do Najświętszych stóp Twoich przypadłszy, Ciebie dziś za Patronkę moją i za Królową
państw moich obieram!
Tak samego siebie, jak i moje Królestwo polskie,
księstwo litewskie, ruskie, pruskie, mazowieckie, żmudzkie, inflanckie,
smoleńskie, czernichowskie oraz wojsko obu narodów i wszystkie moje ludy Twojej osobliwej opiece i obronie polecam,
Twej pomocy i zlitowania w tym klęsk pełnym i opłakanym Królestwa mojego stanie
przeciw nieprzyjaciołom Rzymskiego Kościoła pokornie przyzywam.
A ponieważ nadzwyczajnymi
dobrodziejstwami Twymi zniewolony pałam wraz z narodem moim nowym a żarliwym pragnieniem
poświęcenia się Twej służbie, przyrzekam przeto, tak moim, jak senatorów i
ludów moich imieniem, Tobie i Twojemu Synowi, Panu naszemu Jezusowi
Chrystusowi, że po wszystkich ziemiach
Królestwa mojego cześć i nabożeństwo ku Tobie rozszerzać będę!
Czcigodny
Księże Proboszczu!
Wielce
Szanowni
Przedstawiciele
Władz Samorządowych i Oświatowych!
Najczcigodniejsi
Kombatanci
i Wszyscy,
którzy walczyliście o wolną Polskę!
Drodzy
Strażacy!
Dostojne
Poczty Sztandarowe!
Drodzy
Członkowie naszych parafialnych Wspólnot!
Umiłowani
przez Chrystusa w Jego Kościele – Siostry i Bracia!
Tymi zacytowanymi na
początku słowami król Jan Kazimierz w
dniu 1 kwietnia 1656 roku, w katedrze lwowskiej, przed cudownym obrazem Matki
Bożej Łaskawej obierał Maryję za Królową swoich państw,
a Królestwo Polskie
polecał Jej szczególnej obronie.
Dnia
26 sierpnia 1956 roku, Episkopat Polski dokonał aktu odnowienia tych ślubów. Prymas Polski, Stefan Kardynał Wyszyński,
był wtedy w więzieniu.
Symbolizował go pusty tron i wiązanka biało – czerwonych
kwiatów. Po sumie pontyfikalnej odczytano ułożony przez Prymasa akt odnowienia
ślubów narodu. W odróżnieniu od poprzednich, ten akt ślubowania dotykał bolączek narodu, które Prymas uznał za szczególnie
niebezpieczne dla jego chrześcijańskiego życia.
Wtedy to rozpoczęła się
Wielka Nowenna, przygotowująca do Jubileuszu Tysiąclecia Chrztu Polski. W dniu 5
maja 1957 roku, wszystkie diecezje i parafie oddały się pod opiekę Maryi.
 Dnia 3
maja 1966 roku, Prymas Polski, Kardynał Stefan Wyszyński,
w obecności
Episkopatu Polski i tysięcznych rzesz oddał w macierzyńską niewolę Maryi, za
wolność Kościoła, rozpoczynające się nowe tysiąclecie Polski. A wcześniej, bo w
1962 roku – czyli dokładnie pięćdziesiąt lat temu – Błogosławiony Papież Jan XXIII ogłosił Maryję Królową Polski,
główną Patronką kraju i niebieską Opiekunką naszego narodu.
            Świątynia Boga w Niebie się otwarła i Arka
Jego Przymierza ukazała się w Jego świątyni. Potem ukazał się wielki znak na Niebie:
Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod Jej stopami, a na Jej głowie wieniec
z gwiazd dwunastu
. Słowa z Księgi Apokalipsy, które usłyszeliśmy w
pierwszym czytaniu, oddają wielką chwałę Maryi, królującej w Niebie. I jeżeli
to, co Apostoł Paweł wyraził w Liście do Kolosan, a my wysłuchaliśmy w drugim
czytaniu, odnosi się do nas ludzi, to z pewnością w pierwszej kolejności odnosi się to Maryi właśnie.
A
usłyszeliśmy bardzo ważne stwierdzenia: On
– to znaczy Jezus – jest obrazem Boga niewidzialnego, Pierworodnym wobec każdego
stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to,
co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy
Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone.
On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie
. Tak, bo to
właśnie On, Jezus Chrystus, przez swoją Mękę, Śmierć i chwalebne Zmartwychwstanie
dokonał nowego stworzenia, całkowitego
odnowienia świata i człowieka.
Nie byłoby zatem tego apokaliptycznego
obrazu Niewiasty obleczonej w słońce, nie byłoby także tego odnowienia
wszystkiego, o którym mówi Paweł, gdyby
nie było tego Wydarzenia, o którym mówi dzisiejsza Ewangelia: Kalwarii i niezwykłej
koronacji z Krzyża.
Bo
to właśnie wtedy Jezus, powierzając Maryi Jana, oddał Jej pod opiekę cały Kościół i cały świat. A Jan w Maryi
otrzymał Matkę. I jeżeli dzisiaj mówimy o królowaniu Maryi, to właśnie jest to
takiego rodzaju królowanie: jest to
stanie pod krzyżem Jezusa!
Tu na ziemi królowanie Maryi właśnie na tym polega.
Razem z Nią zdążamy wszyscy do pełni Bożego
Królestwa w Niebie
– a tam już nie będzie bólu i rozczarowań, tam już nie
będzie cierpienia ni strachu.
Zanim
tam jednak dojdziemy, trzeba nam pokonać
wiele trudności i wyzwań, które niesie codzienność.
Maryja zaś, która w
apokaliptycznej wizji jawi się jako pełna chwały Niewiasta, obleczona w słońce
i księżyc pod Jej stopami, wcześniej jednak jawi się jako Niewiasta cierpiąca, stojąca pod krzyżem swego Syna. A dlaczego?
A
dlatego, że tak bardzo poważnie odniosła do siebie słowa Jezusa, iż ma się stać Matką wszystkich ludzi. Dlatego przemierza wraz z nimi ludzkie
drogi, dzieli ludzkie bóle, włącza się w ludzkie dramaty, staje pod każdym ludzkim krzyżem, pociesza w każdym ludzkim
cierpieniu. Takie jest jej królowanie. Także – a może przede wszystkim – w naszej Ojczyźnie. Bo dzisiaj
bardziej, niż kiedykolwiek, trzeba powtórzyć za Janem Kazimierzem słowa: „wszystkie […] ludy Twojej
osobliwej opiece i obronie polecam, Twej pomocy i zlitowania w tym klęsk pełnym i opłakanym Królestwa
mojego stanie […] pokornie przyzywam.”
Wszyscy doskonale wiemy, o czym
mowa.
I nawet jeżeli ktoś chciałby
na siłę wmawiać sobie i innym, że jest inaczej, to oczywiste fakty – bolesne fakty! – przeczą takim stwierdzeniom. W
dniu 11 listopada ubiegłego roku dane mi było w tego miejsca, w czasie podobnej
uroczystości, głosić Boże Słowo. Wtedy także podstawą były te czytania, których
przed chwilą wysłuchaliśmy. Raz jeszcze wczoraj
odczytałem sobie tamtą homilię
i przypomniałem sobie, że mówiłem wówczas o
arogancji władzy, o wyprzedaży majątku narodowego, o zakłamywaniu i tuszowaniu
prawdy o Katastrofie Smoleńskiej, o niszczeniu wolności słowa i wolności
poglądów, o jakimś totalnym zniewoleniu duchowym. Tak było wówczas.
Dzisiaj, po niemal pół
roku, z całą pewnością i odpowiedzialnością stwierdzam, że jest jeszcze gorzej!  Pomyślałem sobie, że poproszę Księdza Proboszcza,
aby mi już więcej nie zlecał takich kazań, bo nie wiem, co będę musiał powiedzieć
za kolejne pół roku… Ale dzisiaj jest o
wiele gorzej, niż było wtedy!
To już najwyższy czas, żeby bić na alarm! Albo zacząć myśleć! Trzeźwo myśleć – i
wyciągać wnioski!
Bo jakkolwiek śledztwo w sprawie Katastrofy Smoleńskiej
postąpiło i w jaskrawy sposób obnaża całe zakłamanie oficjalnych czynników, to
ciągle jeszcze – już zupełnie wbrew zdrowemu rozsądkowi – próbuje się coś
wmawiać i manipulować. A dowody są niszczone lub same niszczeją – lub są starannie czyszczone, jak ostatnio wrak
samolotu. Pomyślmy, o czym to świadczy?
A to, co się dzieje z
emeryturami, jest coraz powszechniej nazywane zakamuflowaną eutanazją. Zarówno skandalicznie niska wartość świadczeń,
brak środków na leki, totalne zamieszanie związane z dostępem do lekarza, jak i
wysokość wieku emerytalnego, muszą
zmobilizować do myślenia i do zapytania: o co tu chodzi?
Zresztą, czy my
nie wiemy, o co chodzi?
A tak na marginesie, to przedwczoraj,
w Domu Rodzinnym, usłyszałem taki żart – dość gorzki, niestety… Otóż, przez
otwarte okna Kancelarii Premiera wydobywają się okrzyki: „Sto lat! Sto lat!”
Przechodnie na ulicy pytają: „Pewnie jakaś impreza?” Na to ktoś stwierdza: „Nie!
Oni tam ustalają wiek emerytalny”… Gorzki
żart, przez łzy
… Ale czyżbyśmy znowu dożyliśmy takich czasów, w których
możemy już tylko gorzko żartować, i to
jeszcze – po kryjomu?
Pewnie tak, bo w
przestrzeni medialnej nie przewidziano miejsca dla wolnych poglądów, ani dla
patriotyzmu, ani dla tradycyjnych wartości. Obowiązuje „jedynie słuszna” opcja, a telewizję katolicką, która
ośmiela się prezentować inne zdanie, należy wyrzucić nawet, jeżeli argumenty za
takim rozwiązaniem przeczą nie tylko
rozumowi i zdrowemu rozsądkowi, ale nawet ludzkiej godności.
Na tym odcinku
arogancja władzy posuwa się już do jakiegoś niebezpiecznego extremum! Bo nie liczą się ani wielotysięczne demonstracje,
ani ponad dwa miliony podpisów!
Członkowie konstytucyjnego rzekomo gremium
z bezczelnymi twarzami patrzą wszystkim w oczy, jakby zdawali się mówić: „Nie damy – i co nam zrobicie?”
Kochani, o czym to świadczy? Pomyślmy trzeźwo! To raczej oczywiste…
Do tego wszystkiego trzeba
dodać coraz trudniejszą sytuację w szkołach. Coraz mniej lekcji historii – bo i po co Polakom znać swoją historię?!
– coraz mniej miejsca na naukę religii, a w gąszczu absurdalnych przepisów
nauczyciele i wychowawcy mają coraz
mniejszą możliwość postawienia jakichkolwiek wymagań uczniowi,
bo mogą
zderzyć się z prawami ucznia, lub któreś naruszyć. Do czego to wszystko ma
doprowadzić? Do czego ma doprowadzić
likwidacja tak wielu szkół?
I do czego ma doprowadzić
wyprzedaż za bezcen majątku narodowego: do
czego ma doprowadzić wyprzedaż polskich firm,
polskich zakładów pracy, polskich
banków i polskich gazet?… Skąd bierze się tak
wielkie bezrobocie,
dlaczego tak wielu ludzi żyje na krawędzi nędzy, albo wprost – w nędzy? Dlaczego?! Czy
my naprawdę jesteśmy takim biednym narodem, czy my naprawdę nie mamy tak wielu
bogactw naturalnych, czy Polakom naprawdę
brakuje potężnego potencjału intelektualnego i kreatywności?
Czyśmy już
wiele razy nie dali dowodu na to, że
stać nas na bardzo wiele i że wiele potrafimy osiągnąć?
To dlaczego jest
tak, jak jest?
Dlaczego młodzi ludzie,
świetnie wykształceni i znający po kilka języków, nie mają perspektyw i muszą uciekać za granicę? Przecież mieli
właśnie wracać z emigracji, a oni muszą uciekać – za chlebem!
A skąd się wziął i czemu ma
służyć ten tak zmasowany ostatnio atak
na Kościół
w naszym kraju – tak na odcinku jego nauczania, jak i
funkcjonowania w społeczeństwie: jego finansowania, jego wolności? I co to za jakieś absurdalne stwierdzenia o
klękaniu przed księdzem,
jakby któryś z tych ludzi rzeczywiście klękał?… A
z innej strony patrząc, trzeba by zapytać o
stan infrastruktury drogowej, kolejowej, w kopalniach
– to kolejny dramat,
za który życiem płacą kolejarze, kierowcy, górnicy…
Czy jeszcze mam dalej wymieniać?! Z której by strony nie
spojrzeć – jest coraz gorzej!
Gdzie leży przyczyna tego wszystkiego, co widzimy
dziś w naszej Ojczyźnie? Wiele takich i tym podobnych pytań często sobie
zadaję, poruszając te tematy przy okazji różnych spotkań, także na swoim blogu.
I oto niejednokrotnie spotykam się z
reakcjami, które są dla mnie niemałym zaskoczeniem.
Są to reakcje bezpardonowego
sprzeciwu, nieraz bardzo agresywnego – reakcje,
w których nie brakuje także inwektyw!
Słyszę zarzuty, że jątrzę,
że dzielę ludzi, że sieję zamęt… A tak w ogóle, jakim prawem zabieram głos w sprawach, o których nic nie wiem,
skoro nie żyję na tym świecie zbyt długo i niewiele pamiętam z czasów realnego
socjalizmu lub tak zwanego przełomu?…
Akurat z tym ostatnim
zarzutem najtrudniej mi się zgodzić,
bo na tej zasadzie nie można byłoby w szkole czy w rozmowach podejmować – na
przykład – tematu bitwy pod Grunwaldem, bo nikogo z rozmówców wtedy tam nie
było… Przecież to absurd!
Ale – dobrze! Przyjmując –
wbrew logice – taki sposób myślenia i zgadzając się na to, pozwolę sobie zapytać kombatantów i tych, którzy walczyli o wolną
Polskę: tak, właśnie tych wszystkich, którzy dzisiaj otrzymują skandalicznie niskie
emerytury,
którym nie starcza na leki i którzy miesiącami oczekują na
wizytę u lekarza, podczas kiedy ich oprawcy i oskarżyciele pławią się w luksusach,
śmiejąc się w oczy wymiarowi sprawiedliwości – właśnie tych wszystkich, niegdyś
walczących o wolną Polskę, chcę zapytać: To
jest ta Polska?! O taką walczyliście?! O takiej marzyliście?! Za taką cierpieliście?!
Naprawdę?!
Oj, chyba musimy sobie z
bólem powiedzieć, że nie udał nam się
ten dziejowy przełom! I ta polska wolność też nam się nie udała.
Dociera to
do naszej świadomości tym bardziej, im więcej dowiadujemy się o kulisach
tamtych wydarzeń oraz o przywódcach ówczesnej
tak zwanej opozycji, a zwłaszcza o jednym
… I dlatego może trzeba jeszcze
raz spróbować, ale tym razem – w inny sposób!
Może trzeba wreszcie posłuchać tego, co przez tyle lat chciał nam powiedzieć
Jan Paweł II? Ileż to myśmy Mu klaskali?
Ileż to razy śpiewaliśmy: „Sto lat!”, czy też: „Zostań z nami!”?
Dzisiaj,
kiedy się ogląda lub słucha relacji z tamtych spotkań, to – prawdę mówiąc –
ogarnia mnie szczery gniew i potężne wzburzenie, bo zadaję sobie pytanie, gdzie ci rozentuzjazmowani ludzie są
dzisiaj? Jakich wyborów dokonują? Jak się wypowiadają?
Trzeba nam bowiem, Kochani,
uświadomić sobie jedno: to, że dzisiaj w Polsce dzieje się to, co się dzieje, to nie jest wina jakichś „ich”, jakichś
„onych” – jak to wcześniej bywało.
Tego, co jest teraz u nas, nikt nam nie narzucił. To myśmy tych
ludzi wybrali, to myśmy wybrali taki styl i taki stan rzeczy. To prawda, że ja
na nich nie głosowałem i może wielu z Was też nie. Ale ci wszyscy, którzy nami
rządzą, zostali wybrani w demokratycznych
wyborach.
To my – jako naród
wybraliśmy ich: albo na nich głosując, albo nie biorąc w wyborach udziału. Bo
ta ostatnia forma – to też wybór!
Dlatego nie możemy mieć
dzisiaj do nikogo pretensji, tylko trzeba zacząć jeszcze raz pochylać się nad tym wszystkim, czego nas uczył Jan Paweł
II,
trzeba się wziąć do solidnej pracy, ale – chyba przede wszystkim! – trzeba nam zacząć bardzo solidną modlitwę!
Wręcz heroiczną! I pełną wiary! Prawdziwej wiary!
Kochani, gdybyśmy taką
wiarę mieli, to nasz kościół w czasie adoracji czwartkowej, kiedy modlimy się
za Ojczyznę, powinien „pękać w szwach”.
A jak jest? Dobrze wiemy! I dobrze wiemy, jak wygląda nasza modlitwa – i nasze
chrześcijańskie życie! Na ile w realiach
codzienności liczymy się z Bogiem i nauczaniem Kościoła
… Wiemy to dobrze.
Dlatego coraz częściej mówi się o nas, że jesteśmy narodem praktykującym, ale niewierzącym. Czy to nie jest prawdą?
Czy ta prawda musi być aż tak brutalna?
Każdy sam sobie musi na te
pytania odpowiedzieć. Ale na pewno wszyscy musimy się zacząć solidnie modlić i pracować – nad zmianą
myślenia! Tak, nad zmianą myślenia!
Bo w tych wszystkich zarzutach, jakie
mi postanowiono i w tych inwektywach, jakie usłyszałem, nie te zarzuty same w sobie są przerażające, ani nawet owe
inwektywy nie są czymś niespotykanym,
lub szokującym.
Do wszystkiego się idzie przyzwyczaić… Najbardziej smutnym
i zastanawiającym jest to, że ktoś tak
może w
ogóle myśleć! I że myślenie
tak wielu osób, szczególnie młodych – chociaż nie tylko! – może być aż tak skażone!
Kochani, to tu jest źródło
naszych obecnych problemów: skażone
myślenie!
Wielu z nas bezwiednie i bezrefleksyjnie – tak się przynajmniej
wydaje – powtarza różne absurdalne stwierdzenia, żywcem przekalkowane z mediów oficjalnego nurtu. I to nic, że z
prawdą, logiką i sensem nie mają one nic wspólnego, ale są chwytliwe, łatwo się
nimi szermuje, a do tego – można to
czynić bez żadnej odpowiedzialności.
Więc, co szkodzi tak myśleć i mówić?
Znowu inni mówią tak, bo
dali się wpędzić w kompleks niższości i
swoistego zastraszenia,
polegający na tym, że może lepiej pewnych spraw nie
ruszać, bo po co wywoływać kłótnie? Czy nie lepiej mieć przynajmniej względny spokój, po co to robić zamieszanie?
Co to w ogóle zmieni? A jeszcze do
tego pani z „jedynie słusznej” stacji skrytykuje, albo pan z programu „na żywo”
cynicznie wyśmieje, albo pan redaktor naczelny „jedynej prawowitej gazety”
wytoczy proces o zniesławienie… Po co to
ruszać takie sprawy?
Właśnie po to, moi Drodzy,
aby wreszcie coś w tej naszej Ojczyźnie
drgnęło ku dobremu, ku prawdzie – i ku wolności!
Ale tym razem – prawdziwej wolności! Dlatego trzeba o
tym mówić! Jasno i bez ogródek!
Ja oczywiście wiem, z
jakimi to się reakcjami spotka. I wiem, z jakimi reakcjami spotka się także
całe moje dzisiejsze wystąpienie. Mam tego świadomość. Ale to właśnie dlatego chcę z całą mocą podkreślić, że tak jak
mówię dzisiaj – będę mówił zawsze!
Biorąc odpowiedzialność za każde słowo i
za każdą refleksję, tak właśnie będę
mówił zawsze!
I przy każdej możliwej okazji, a nawet bez okazji! I nic mnie nie obchodzą słowa żadnej „jaśnie
oświeconej” krytyki!
Po to ksiądz jest księdzem, żeby patrząc ludziom prosto w oczy, mówił prawdę! I ja po to jestem
księdzem!
Chcę to jednoznacznie i ostatecznie określić – tu, w tym świętym
miejscu i w tej uroczystej chwili! I nie
daj mi Boże, bym kiedykolwiek miał zaprzestać!
O to dzisiaj proszę – dla siebie w pierwszej kolejności, ale
i dla Was wszystkich. Proszę Maryję, Królową Polski – naszą Matkę i Królową –
aby wyprosiła nam jasne i trzeźwe myślenie!
I odwagę życia w prawdzie! A przywołuję
w tym kontekście słowa liturgii Wigilii Paschalnej, z nocy Zmartwychwstania,
kiedy to kończąc obrzędy związane z poświęceniem ognia i zapaleniem nowego Paschału,
Celebrans mówi: „Niech światło Chrystusa
chwalebnie zmartwychwstałego rozproszy ciemności naszych serc i umysłów!”
.
Ten moment jest mało
zauważalny, bo liturgia Wigilii Paschalnej jest przepiękna i przebogata, składa
się z wielu elementów, słów i znaków, dlatego to wezwanie gdzieś w tym wszystkim trochę ginie i jest za mało
doceniane.
Może więc dzisiaj trzeba je zauważyć i uczynić naszą modlitwą.
Maryjo, Królowo Polski,
prosimy Cię dzisiaj, abyś – jako Królowa – zechciała
zejść ze sztandarów i proporców,
abyś zechciała jeszcze raz zejść z tronu
swej niebieskiej chwały i abyś zechciała
jeszcze raz stanąć pod krzyżem
Pod
naszym polskim krzyżem
… I poproś swego Syna – chwalebnie zmartwychwstałego
aby rozproszył ciemności naszych
polskich serc i umysłów. Wyproś nam odnowę moralną! Wyproś nam skuteczne i
prawdziwe przebudzenie! I trzeźwe myślenie!
                                                                                 
Amen

6 komentarzy

  • Lekarstwem na to by cokolwiek drgnęło w naszej Ojczyźnie jest deklaracja rządzących i decydujących o losach wszystkich by obwołać Chrystusa Królem Polski. Lecz słowa "co to w ogóle zmieni" słyszę nie od świeckich tylko z ust osób duchownych. A największym wrogiem aktu intronizacji jest episkopat. Komu to więc brakuje wiary?
    Można i trzeba koniecznie wołać o rozsądek, nawrócenie i prawdę dla rządzących, tylko oni tego nie chcą słuchać. Przecież obdarzeni są wolną wolą przez Boga, którego odrzucają, bo ich panem jest władza i pieniądz. Dlatego Bóg pozwala nam odczuć konsekwencje naszych wyborów.

    Dasiek

    • A może ogłosić że jesteśmy Mocarstwem Bożym Na Chwałę Trójcy Świętej?

      Wtedy nikt nam nie podskoczy, bo zadzeirac z samym Panem Bogiem to przerabane nie?…

      Co za absurd…

      i Bogu niech będą dzięki że nie dali koncesji, AMEN!

      Upadły.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.