Trwam!

T

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, dzisiaj w Celestynowie bardzo wyjątkowy dzień! Gościmy Misjonarza! Z Syberii! Oczywiście – Księdza Marka, mojego Brata, który będzie głosił Boże Słowo na wszystkich Mszach Świętych. Bardzo się z tego cieszę, tym bardziej, że wiele Osób już o to pyta, gdyż wizyta ta została zapowiedziana w ogłoszeniach przez Księdza Proboszcza i teraz ludzie interesują się, jaki jest ten Brat… Dzisiaj wszystko się okaże. A część tego, co będzie powiedziane, jest tu dzisiaj zamieszczone. Natomiast to „c.d.n.” na końcu – to zapowiedź tego, co będzie zamieszczone jutro. A co będzie? Zobaczymy… 
      A na głębokie przeżywanie Dnia Pańskiego posyłam moje błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Jest taka
pieśń: Oto jest dzień, który dał nam Pan…
Ja mogę ją
dziś zaśpiewać – Oto jest dzień, który dał mi Pan.
Pan mi dał
stanąć dziś przed Wami, być z Wami, wśród Was i modlić się z Wami.
Jestem
rodzonym bratem ks. Jacka, zapewne z niektórymi z Was znamy się trochę z naszych
wirtualnych, ale też jakże realnych spotkań na blogu mojego brata, zgłębiając
słowo Boże na każdy dzień.
Dziś też nie
może być wyjątku spróbujmy wejść w słowo Boże dzisiejszego dnia.
Kochani
zapewne wielu z Was ma ogród, może sad, jakieś kawałek poletka, na którym coś
hoduje…
I zapewne
czasem bywa tak, że chodzicie po tym swoim ogródku i cieszycie się, że tak
pięknie wszystko rośnie, i zauważacie, że coś nie rośnie, i jest jakiś chwast,
a to coś uschło, zaraz to wyrywacie, robicie porządek, żeby coś innego lepiej
mogło rosnąć, ziemia nieuprawiana, niedoglądana dziczeje.
To o czym
dziś mówię, to zwykły obraz z naszego, Waszego życia, dobrze Wam znany –
chodzicie po ogrodzie, pielęgnujecie go, żeby były plony…
I takiego
prostego obrazu używa dziś Jezus, żeby przekazać nam niesamowicie Ważne sprawy.
Bóg Ojciec
przechadza się po ogrodzie, patrzy jak wszystko rośnie, rozwija się i dojrzewa…
I widzi
gałązkę, która nie przynosi owocu, i tę odcina, i widzi gałązkę, która przynosi
owoc, i tę oczyszcza…
Taki sielski
obraz, przechadzającego się gospodarza, który jak gdyby od niechcenia coś
wyrywa, coś odcina, coś przycina, coś oczyszcza. I chciało by się za poetą
powtórzyć – Wsi spokojna, wsi wesoła… gdyby nie jeden mały szczegół.
Te gałązki,
te latorośle, to my, to nasze życie, które w jednej chwili może być odcięte i
skończone, i przegrane, i bezowocne…
A może być
oczyszczane, doświadczane…
Co znaczy:
oczyszcza? Znaczy coś przycina, więc rani. Bóg może nas ranić, On jedyny ma do
tego prawo, ponieważ On jedyny umie to robić. Jego ranienie przypomina
operację, która przywraca zdrowie, umacnia, a nie napad z bronią w ręku. On
zranił, On także uleczy. Dlatego jeśli czujemy taką ranę, doświadczenie,
problem w życiu, to nie znaczy, że Bóg nas opuścił, zapomniał, zostawił, że nie
kocha, ale przeciwnie – oczyszcza, żebyśmy owoc większy, lepszy, bogatszy
przynosili. Jaki jest owoc Twojego życia, z jakim owocem życia, tego tygodnia
przychodzisz na tę Mszę św. 
I jeszcze
jedno słowo, z dzisiejszej Ewangelii, może dziś bardziej znane z telewizji niż
z Ewangelii, ale to jest słowo z Ewangelii – Trwam.
Trwajcie we
Mnie…
Ja w was
trwać będę…
Jeżeli we
Mnie trwać nie będziecie…
Kto trwa we
mnie…
To słowo
pojawia się 7 razy w dzisiejszej Ewangelii i 2 razy w drugim czytaniu. To słowo
określa naszą relację do Jezusa i Jego do nas.
Słowo trwać
nie pasuje do pacierza rano wieczorem – oderwanego od reszty życia; nie pasuje
do świątecznej tylko spowiedzi, nawet i niedzielnej Mszy św. Trwam – to coś
stałego, nieprzerwanego, ciągłego, i od tego samego słowa – trwałego.
My zawsze, my
stale mamy być z Bogiem jak On jest z nami, a codzienna modlitwa, Msza św.,
spowiedź to tylko przypomnienie i mobilizacja, żeby tę trwałość chronić i
podtrzymywać.
I chciałbym
dziś zachęcić do dwóch rzeczy – do trwałego stanu łaski uświęcającej, a więc
spowiedź przynajmniej comiesięczna, albo wtedy, gdy ciężko zgrzeszymy i do
trwałego stanu modlitwy. Co to znaczy? To akty strzeliste, takie strzały
puszczane w niebo, częste „wzdychanie” do Pana Boga – Jezu ufam Tobie! Jezu
kocham Ciebie! Jezu ratuj! szczęść Boże! Boże dopomóż! albo znane we wschodniej
tradycji modlitwa Jezusowa – Jezu, Synu Boży ulituj się nade mną!
Cdn…
Życzę dobrej
i głębokiej niedzieli i tygodnia

6 komentarzy

  • Uprawianie winorośli wymaga od człowieka ogromnego trudu, ale daje też wymierne owoce włożonego przez nas wysiłku. Włożony wysiłek przyniesie owoce.
    Jest winny krzew, i jest Ten, kto uprawia winnicę, dba , troszczy się o nią. Żadna latorośl sama z siebie nie przyniesie owocu, jest to po prostu nierealne. Odciecię się od krzewu powoduje śmierć, a jeśli nawet coś by zaoowocowało, to byłyby to chyba cierpkie jagody, niż słodziutkie winogrona.
    Kościół to winnica Pańska.
    Bóg się o nią troszczy.
    Jak wiele w niej elementów, których nie wykorzystujemy. Lamentujemy, płaczemy, że nie ma owoców, a skąd mają być, skoro się nie staramy o dobre stanowisko, o dobrą glebę. Jaka jest więź każdego z nas z Krzewem Winnym. Na ile z Niego czerpiemy soki ożywcze.
    Jak często obrażamy się na Krzew Winny.

    Czasami myślę, że traktujemy siebie jak ziemię piątej, dziesiątej, piętnastej kategorii, i jako konsekwencja owoce są tej samej kategorii. Nie wmawiajmy sobie, że tacy już jesteśmy. Z zasady latorośl wyczuwa najlepszą ziemię.
    Jeśli nie będziemy trwać w Nim, owoców nie przyniesiemy, ponieważ bez Niego nic nie możemy uczynić.Oddajemy chwałę Ojcu przynosząc owoce, które są w nas.

    Należymy do Kościoła, na tyle, na ile Chrystus wybawia nas od nienawiści, na ile nadaje pełną treść codziennym naszym poczynaniom, i całemu życiu, na ile pomaga nam, bysmy się stawali wspaniałomyślni, odważni, bezinteresowni.

  • "Jak wiele w niej elementów, których nie wykorzystujemy. Lamentujemy, płaczemy, że nie ma owoców, a skąd mają być, skoro się nie staramy o dobre stanowisko, o dobrą glebę. Jaka jest więź każdego z nas z Krzewem Winnym. Na ile z Niego czerpiemy soki ożywcze. Jak często obrażamy się na Krzew Winny."
    Wszelkie niezadowolenie z tego, czego nam brak, płynie z braku wdzięczności za to, co posiadamy. /Daniel Defoe/
    Drzewo pielęgnowane i strzeżone troską właściciela przynosi mu owoce w spodziewanym czasie. /św. Jan od Krzyża/
    Te dwie cytaty przeczytałam jakiś czas temu i często powtarzam sobie.
    Moje drzewo – to moje zycie duchowne, na ile go pielęgnuję, na ile napełniam każdego dnia miłością Chrystusa – takich spodziewam się owoców.
    Z modlitwą… Tekla

  • Cudownie trafnie piszecie o owocach.Ciagle gdzies pedzimy,ciagle chcemy wiecej i wiecej a zapominamy o tym co najwazniejsze,wlasnie o tym krzewie winnym ktory jest zrodlem sily i zycia dla kazdego z nas.Tyle ze ciagle narzekamy,tak zle tak niedobrze.Brakuje pokoju w sercu,tego pieknego daru ktory dostajemy a zgluszamy.Ksieze Marku,dziekuje za dzisiejsze slowa i obecnosc w Celestynowie.Bylem,slyszalem.Mam nadzieje na owoce.
    Pozdrawiam
    Robson

  • Zgadzam się z powyższymi komentarzami. To prawda- nasze owoce wyrastają w zależności od tego jak o nie wcześniej zadbamy.
    Chciałabym podziękować wszystkim kapłanom, szczególnie tym z parafii Celestynów, którzy pomagają nam i oczyszczając nas w sakramencie pokuty chcą abyśmy przynosili owoc. Serdeczne Bóg zapłać księdzu Markowi za dzisiejszą homilię, którą dane mi było słyszeć.
    Szczęść Boże

  • "Co znaczy: oczyszcza? Znaczy coś przycina, więc rani. Bóg może nas ranić, On jedyny ma do tego prawo, ponieważ On jedyny umie to robić. Jego ranienie przypomina operację, która przywraca zdrowie, umacnia, a nie napad z bronią w ręku. On zranił, On także uleczy. Dlatego jeśli czujemy taką ranę, doświadczenie, problem w życiu, to nie znaczy, że Bóg nas opuścił, zapomniał, zostawił, że nie kocha, ale przeciwnie – oczyszcza, żebyśmy owoc większy, lepszy, bogatszy przynosili." Dokładnie!

    Jak wypowiadamy słowa /Bądź wola Twoja/, to nie jest jednoznaczne z tym, że Pan Bóg chce naszego cierpienia. On chce byśmy je pokonywali mocą miłości i wierności! I właśnie gdy myślimy, że nas opuścił On towarzyszy towarzyszy nam i pomaga nam, byśmy nawet w najtragiczniejszych chwilach wytrwali w miłości.

    "Musicie być mocni. Drodzy Bracia i Siostry!
    Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara!
    Musicie być mocni mocą wiary!
    Musicie być wierni!
    Dziś tej mocy bardziej Wam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów.
    Musicie być mocni mocą nadziei,
    która przynosi pełną radość życia i nie dozwala zasmucać Ducha Świętego!
    Musicie być mocni mocą miłości, która jest potężniejsza niż śmierć…
    Musicie być mocni miłością, która cierpliwa jest, łaskawa jest… " Bł. Jan Paweł II

    Pozdrawiam

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.