Miejcie wiarę w Boga!

M

Szczęść Boże! Kochani, wczoraj zakończyliśmy maj i czas pięknych nabożeństw majowych, ale oto dzisiaj rozpoczynamy czerwiec – i nabożeństwa do Serca Jezusa. Rozpoczynamy go mocnym akcentem – pierwszym piątkiem miesiąca. Może warto dzisiaj pójść do Spowiedzi, nawet jeżeli nie obchodzimy pierwszych piątków? A może warto zacząć i obejść dziewięć pierwszych piątków?… Zachęcam!
    A ja dzisiaj o 9.00 ruszam do Chorych. W ostatnim miesiącu odeszły do Pana dwie Osoby, jedną z nich namaściłem, będąc w szpitalu, bo ten Pan leżał na tym samym oddziale, co ja… Ot, takie ludzkie drogi…
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Św. Justyna Męczennika, I piątek miesiąca,
do czytań:  1 P 4,7–13; 
Mk 11,11–25
Dzisiejszy dzień łączy w
sobie przeżywanie pierwszego piątku
miesiąca ze wspomnieniem Świętego Justyna Męczennika,
którego Kościół
przywołuje właśnie w dniu 1 czerwca. Zobaczmy zatem, kim był Święty Justyn?
Urodził się na początku II
wieku w Samarii, w rodzinie pogańskiej. Od młodości pasjonował się filozofią i problemami ogólnoludzkimi. Przebadał
systemy Platona, Arystotelesa, i innych myślicieli. Bardziej jeszcze nurtowały go
problemy religijne. W ten sposób zainteresował się – między innymi – chrześcijaństwem.
Czytał Pismo Święte i przyglądał się
życiu chrześcijan.
Badał ich naukę, obserwował ich obyczaje.
W trzydziestym trzecim roku życia przyjął Chrzest. Stał się gorliwym wyznawcą
i najważniejszym apologetą chrześcijańskim w II wieku. Wykorzystując autorytet,
jaki sobie zdobył prawością charakteru i wiedzą, zgromadził koło siebie uczniów i chętnie z nimi prowadził dyskusje
na tematy filozoficzne, etyczne i religijne. Sam przekonany o tym, że tylko w chrześcijaństwie jest pełna prawda,
dążył do tego, by i jego uczniowie byli o tym przekonani. Spotykał się z filozofami pogańskimi i żydowskimi, i żarliwie z
nimi dyskutował na wspomniane tematy.
W roku 135 spotkał się na
przykład w Efezie z pewnym rabinem żydowskim, Tryfonem, i odbył z nim
wielogodzinną dyskusję. Pamiątką tego
jest dzieło Świętego Justyna pod tytułem „Dialog z Żydem Tryfonem”.
W tym
czasie wydał też dwie apologie. Pierwszą z nich skierował do Rzymian, drugą zaś
formalnie do senatu rzymskiego. Wykazywał w nich odważnie, jak mylne poglądy mieli poganie o chrześcijanach i obalał
zarzuty, stawiane wyznawcom Chrystusa przez pogan.
A było to znakiem niemałej
odwagi. Od stu bowiem lat wiara w Chrystusa była na państwowym indeksie. Od czasów Nerona chrześcijanie byli uważani
za głównego wroga cesarstwa
– wroga, którego należało tępić wszelkimi
dostępnymi środkami. Nie odwołano
krwawych edyktów,
wydanych przez Nerona i przez Domicjana. Za czasów
Świętego Justyna panował wprawdzie raczej łagodny cesarz Antoninus Pius,
wszakże za panowania następnego cesarza, Marka Aureliusza, prześladowanie wybuchło ponownie. I właśnie ofiarą tych
prześladowań padł nasz Patron. Został
aresztowany i z wyroku sądu ścięty mieczem w 165 roku.
W swoich pismach Święty
Justyn podjął pierwsze próby zbliżenia nauki chrześcijańskiej i filozofii
greckiej. Justyn żył zaledwie około stu lat po śmierci świętych Apostołów
Piotra i Pawła, dlatego też stworzone
przezeń dzieła mają znaczenie fundamentalne dla zapoznania się z ówczesną
sytuacją Kościoła,
jego organizacją i wewnętrzną strukturą, z obrzędami i
liturgią. Warto podkreślić, że Justyn był człowiekiem
świeckim,
który wykorzystał swoją wiedzę dla obrony wiary chrześcijańskiej.
            A
oto jak – według „Akt świętych męczenników Justyna i Towarzyszy” – dokonało się
męczeństwo dzisiejszego Patrona: „Święci mężowie zostali pojmani i
przyprowadzeni do prefekta Rzymu, Rustyka. Gdy ich postawiono przed sądem, Rustyk
rzekł do Justyna: „Pokłoń się bogom i bądź posłuszny rozkazom cesarzy”. Justyn
odrzekł: „Nie możemy być oskarżeni ani
pojmani za to, że słuchamy przykazań naszego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa”.

Rustyk rzekł: „Powiedz, jaką naukę wyznajesz?” Justyn odpowiedział: „Usiłowałem
poznać wszystkie, ale przyjąłem
prawdziwą naukę chrześcijan,
chociaż ona nie podoba się tym, którzy pozostają
w błędzie”.
Rustyk rzekł: „A te nauki
ci odpowiadają, nędzniku?” Na to Justyn: „Tak jest, ponieważ stosuję się do nich zgodnie z prawowitą doktryną”. Rustyk
zapytał: „Jakaż to doktryna?” Justyn odparł: „Czcimy Boga chrześcijan!
Wierzymy, że na początku On sam stworzył i uczynił wszystko, co istnieje, rzeczy
widzialne i niewidzialne. I czcimy Pana,
Jezusa Chrystusa, Syna Bożego.
O Nim prorocy zapowiadali, że przyjdzie do
ludzi głosić zbawienie i nauczać wybranych uczniów. Jestem tylko człowiekiem i
niewiele mogę powiedzieć o jego nieskończonym Bóstwie, jednak moc proroctwa
uznaję – w proroczym natchnieniu był On
zapowiedziany jako Syn Boga.
A wiem, że prorocy natchnieni z nieba zapowiadali
Jego przyjście do ludzi”.
Na to Rustyk zapytał: „A więc jesteś chrześcijaninem?” Odpowiedział
mu Justyn: „Tak jest, jestem
chrześcijaninem”.
Na to prefekt rzekł do Justyna: „Posłuchaj ty, który
mówisz, że jesteś uczony, i utrzymujesz, żeś poznał prawdziwą naukę: jeżeli
zostaniesz ubiczowany, a potem ścięty, to myślisz, że pójdziesz do nieba?” Justyn
odrzekł: „Mam żywą nadzieję, że jeżeli mnie to spotka, to pójdę do Niego! Wiem bowiem, że aż do czasu, gdy świat przeminie,
nie odmawia On swojej łaski tym, którzy żyją według Jego nauki”.
Prefekt
Rustyk zapytał: „Tak więc przypuszczasz, że pójdziesz do nieba, aby tam odebrać
odpowiednią nagrodę?” Justyn odpowiedział: „Nie
przypuszczam, lecz wiem, że tak jest i jestem tego pewien”.
Prefekt Rustyk powiedział:
„Wróćmy do sprawy, o którą chodzi, bo sprawa jest pilna i nie da się jej
uniknąć. Przystańcie na to, czego się od
was żąda i razem złóżcie ofiarę bogom”.
Justyn odparł: „Nikt o zdrowych zmysłach nie przejdzie od wiary do bezbożności”! Rustyk
na to: „Jeżeli nie posłuchacie, zostaniecie ukarani bez żadnej litości”. Justyn
odparł: „Pragniemy ponieść karę dla naszego Pana, Jezusa Chrystusa, i dostąpić zbawienia! Będzie to dla nas
rękojmią i ocaleniem w dniu straszliwego i powszechnego Sądu naszego Pana i
Zbawcy”! Podobnie mówili i pozostali męczennicy: „Uczyń z nami, co chcesz! Jesteśmy chrześcijanami i nie składamy ofiar
bożkom”.
Wtedy prefekt Rustyk
ogłosił wyrok: „Zgodnie z prawem ci, którzy nie posłuchali rozkazu cesarza i
nie chcieli złożyć ofiary bogom, mają
być biczowani, a następnie ścięci”.
Święci męczennicy, wielbiąc Boga,
zostali odprowadzeni na miejsce kaźni i tam ścięci. Tak wyznali Zbawiciela i to wyznanie przypieczętowali męczeństwem.” Tyle
ze starożytnych akt męczeństwa dzisiejszego Patrona.
A my, słuchając Bożego
Słowa, przeznaczonego na dzień dzisiejszy w Liturgii Kościoła, odnajdujemy w
nim wielką zachętę do wiary głębokiej i
modlitwy żarliwej.
Oto Jezus mówi: Miejcie wiarę w Boga. Zaprawdę powiadam wam:
Kto powie tej górze: Podnieś się i rzuć w morze, a nie wątpi w duszy, lecz
wierzy, że spełni się to,
co mówi, tak mu się stanie. Dlatego powiadam
wam: Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że
otrzymacie. A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw
komu, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia
wasze
.
A Święty Piotr w pierwszym czytaniu
stwierdza: Przede wszystkim, miejcie wytrwałą miłość jedni ku drugim, bo miłość zakrywa
wiele grzechów.
[…] Temu żarowi, który
w pośrodku was trwa dla waszego doświadczenia, nie dziwcie się, jakby was spotkało
coś niezwykłego, ale cieszcie się, im bardziej jesteście uczestnikami cierpień
Chrystusowych, abyście się cieszyli i radowali przy objawieniu się Jego chwały.
Kochani, Jezus na
potwierdzenie swoich słów sprawia, że zdrowe
i mocne drzewo figowe usycha
w jednej chwili. Można by powiedzieć, że stało
się to zupełnie bez powodu, bo przecież ten czas – jak zaznacza Ewangelista –
nie był czasem owocowania, a Jezus właśnie szukał tam owocu. Ale w ten sposób
otrzymujemy jasny i wyraźny sygnał od Pana, że jest On w stanie zmienić nawet prawa przyrody, aby okazać swoją potęgę.
Bo to On jest Panem, a cały świat podlega Jego woli. Dlatego kiedy w modlitwie
będziemy zwracali się do Niego, możemy
wypraszać nawet rzeczy niezwykłe, a wręcz – powiedzmy i to – nawet cuda,

jeżeli tylko będziemy głęboko wierzyli w to, że tak się może stać.
Jednak zapewne w tej chwili
wielu z nas tutaj obecnych, słuchając tego, co mówię, myśli sobie, że to takie
bajanie bez sensu, bo już tyle razy w
życiu o coś prosili, a to się nie stało.
Zwróćmy jednak uwagą na jedną
sprawę. Jezus dzisiaj łączy naukę o modlitwie
z nauką o przebaczeniu.
Niejako w jednym ciągu myślowym dotyka sprawy modlitwy
i wybaczenia win. Chwilę wcześniej słyszeliśmy o wypędzeniu przekupniów ze
świątyni. Święty Piotr daje kilka konkretnych, praktycznych rad dotyczących
postawy chrześcijańskiej. Święty Justyn mężnie
broni wiary, za którą w końcu oddaje życie.
Jaka z tego wszystkiego płynie
dla nas nauka?
Zapewne taka, że nasza modlitwa nie może przypominać jedynie
doraźnego załatwienia sprawy,
jak się załatwia sprawę z urzędnikiem w biurze,
albo na zasadzie zrobienia zakupów w sklepie. A zatem, potrzeba mi czegoś, to
biegnę, kupuję – i po sprawie. Potrzeba
mi czegoś od Pana Boga, to wtedy się modlę, proszę i obrażam się, że od razu
nie otrzymuję. A to nie tak!
Tu chodzi o to, aby z tym Bogiem
się zżyć, aby przyjąć Jego zasady,
aby być z Nim w stałym kontakcie! I
wtedy, wśród wielu rozmów, jakie będziemy z Nim przeprowadzali, także prosić Go usilnie o dobro, na jakim nam zależy.
Oczywiście, Bóg będzie nam dawał rzeczy dobre i te, które służą naszemu zbawieniu,
nie da nam natomiast rzeczy szkodliwych. Natomiast z całą pewnością nieraz zadziwi nas, dokonując rzeczy wręcz niezwykłych,
jeżeli tylko my będziemy Go traktowali jako swego Boga i Pana, jako swego Przyjaciela,
a Jego naukę – jako główną zasadę życia!
Bo Bóg jest właśnie Ojcem i
Przyjacielem, a nie handlarzem, czy
urzędnikiem.
Dlatego warto nam się postarać o codzienne budowanie tej
przyjaźni. I o żarliwą modlitwę we wszystkich naszych sprawach i potrzebach. Modlitwę z wiarą, z bardzo mocną wiarą!
Niech przykład takiej wiary
daje nam dzisiejszy Patron, a pomocą w
jej zgłębieniu niech będzie dzisiejszy pierwszy piątek miesiąca,
który nie
będzie jedynie okazją do pospiesznego zaliczenia zwyczajowej Spowiedzi, ale
wyraźnym krokiem naprzód na drodze
naszej przyjaźni z Jezusem.
W tym kontekście zastanówmy
się:
·       
Czy
czuję w każdej chwili swego życia stałą bliskość Jezusa?
·       
Czy
często i spontanicznie z Nim rozmawiam, także w trakcie swoich różnych zajęć?
·       
Czy
nie zwracam się do Jezusa tylko na zasadzie: „Jak trwoga, to do Boga”?
Jezus im odpowiedział: Miejcie wiarę w Boga!

12 komentarzy

  • "..nasza modlitwa nie może przypominać jedynie doraźnego załatwienia sprawy.." Dokładnie !

    Ktoś mądzrze powiedział : "SERCE ZAMIAST KOCHAĆ UPRAWIA HANDEL".

    Zdarza się, że jak prosimy o coś, to nie otrzymujemy. Rzeczywiście bywa i tak. Czasem jednak mamy sytuację w życiu, że z 
    logicznego punktu widzenia (naszego ludzkiego) nie ma dobrego rozwiązania, albo już tak długo prosimy, że przestaliśmy
    wierzyć w poprawę sytuacji czy dobre zakończenie. Nie wierzymy, że może się coś zmienić i dlatego nawet nie prosimy o pomoc
    . Straciliśmy nadzieję i siły. Jednak ku naszemu zdziwieniu (bywa, że i po długim czasie) następuje obrót problemu. Jest nam wtedy wstyd, że zwątpiliśmy… A Pan Bóg nie zapomina o nas i zaszwe wyciąga do nas pomocną dłoń. Nie zapomina o nas. Dlatego i my nie powinniśmy zapominać o Nim i pamiętać zawsze, a nie tylko jak mamy jakiś problem.

    Z Bogiem. Gosia

  • "Dlatego i my nie powinniśmy zapominać o Nim i pamiętać zawsze, a nie tylko jak mamy jakiś problem." – tak Gosiu, dlatego zamiast przysłowiowego "jak trwoga to do Boga" wcielajmy w życie hasło: "Czy radośc, czy trwoga – zawsze do Boga!" 🙂

  • Gosiu, całkowicie się podpisuję. Może tylko w tych ,,długoterminowych" modlitwach, oczekiwaniach, wykreśliłbym słowo zwątpienie.
    Coś jest upragnione, ale już nie tak oczekiwane.
    Zresztą może zależy to od tego, czego to dotyczy.
    Ja tak właśnie mam jak napisałaś.
    Kiedyś czegoś pragnąłem, może nawet specjalnej modlitwy nie było. Potem szukałem i próbowałem. Może tu, może tu. Już, już wydawało mi się, że może, że dobrze wybrałem, ale okazało się, że to nie to. Już w zasadzie przestałem pragnąć i wtedy samo przyszło, i jakby z drugiej strony. A to co jest przekracza moje wcześniejsze oczekiwania.
    Może nie zawsze dostajemy to, czy tamto od Pana Boga, tak na już, ale dostajemy, może na innych warunkach i wtedy, gdy to jest nam może bardziej potrzebne.
    I dar jest na maksa.
    Pozdrawiam.

  • Gdy posiadamy wiarę w Boga, wtedy dokonują się niesamowite , niewiarygodne rzeczy – przenosimy góry. Nasza wiara złączyła się z pewnością bycia obdarowanymi Wierzymy , to zarazem nie wątpimy w duszy, chociaż na zewnątrz panuje burza. Próbujmy medytować burzę na morzu i uczniów w łodzi, na wezgłowiu której śpi Chrystus. Wiara naprawdę góry przenosi.
    Wodą w życiu chrześcijanina jest …. modlitwa.
    Żaden człowiek chyba nie liczy na to, że niepodlewany ogród przyniesie owoce, nie jakieś, ale zdrowe, porządne. Wszystko o co w modlitwie prosimy, stanie się nam, tylko musimy wierzyć, ze to otrzymamy. Człowiek wybiera miarę swojego własnego owocowania. Kurek można otworzyć na oścież, by woda wielką strugą popłynęła, a można też tylko uchylić, by kropelka za kropelką.. To od nas zależy …..

  • "Bóg pysznym się sprzeciwia a pokornym daje łaskę."
    I przede wszystkim pokora w modlitwie . Gdzie jest pokora tam żyje prawdziwą wiarę.
    Modlitwa – to jest źródło życia…Oczywiście, modlitwa jest "Wodą w życiu chrześcijanina "- tak.Zgadzam się z Tobą, Aniu). Odczuwamy pragnienie – chcemy powiedzić Bogy, całkowicie zdając się na Nego … Ugasimy pragnienie – całkowicie poddając się Jego woli. Czy zawsze mam odczuwam pragnienie? Czy zawsze mam pokorę?
    Pozdrawiam serdecznie.
    Z Panem Bogiem.
    Józefa

  • Francesco,
    Czasem Jezus postępuje niezrozumiale dla nas. Czasem jest nam ciężko i nie zgadzamy się, nie rozumiemy. Zadajemy wiele pytań bez odpowiedzi. Pan Jezus ma plan dla każdego z nas i wie co robi. Przekonałeś się dostając "dar na maksa" i ja też się już o tym przekonałam. I myślę, że nie tylko My.
    Z Bogiem
    Gosia

  • Czytając to wszystko, co powyżej napisaliście, Kochani, raz jeszcze powtórzę to, co napisałem w rozważaniu: mamy się modlić z wielką wiarą! Ani na chwilę nie wolno nam wątpić, że Pan pomoże! I to pomoże skutecznie – chociaż nie zawsze "po naszemu"… Mamy się modlić z wiarą! A z tym – chyba bywa trochę różnie… Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.