Sierpień – miesiącem trzeźwości!

S

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Witam i pozdrawiam w Dniu Pańskim! Ostatni raz pozdrawiam ze Szklarskiej Poręby, bo już dzisiaj wracamy. Wczoraj odbył się pogodny wieczór – naprawdę bardzo pogodny, pomimo burzy na zewnątrz! Był grill, na czas którego burza się uciszyła, a potem, kiedy zaczęło padać, my wróciliśmy do sali i zaczęła się prezentacja Grup, a potem wspólne gry i zabawy, w których uczestniczyli nasi Gospodarze. Dzisiaj po południu wracamy, ubogaceni darem tego czasu, ale także – zmobilizowani do duchowej pracy, bowiem wczoraj, na Mszy Świętej, podjęliśmy konkretne końcowe postanowienia, właśnie tej pracy dotyczące. A dzisiaj Msza Święta z udziałem mieszkańców z okolicy.
    Ja zaś zapraszam Was, moi Drodzy, do refleksji nad Bożym Słowem, jednocześnie zachęcając do sierpniowej abstynencji. Niech ten piękny polski zwyczaj nie będzie przez nas pomijany i zapominany. Potrzeba jego zachowywania – jak widzimy – jest ogromna!
     Na głębokie przeżywanie Dnia Pańskiego posyłam moje błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek

17 Niedziela
zwykła, B,
do
czytań:  2 Krl 4,42–44;  Ef 4,1–6; 
J 6,1–15
CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ: 
Pewien
człowiek przyszedł z Baal-Szalisza, przynosząc mężowi Bożemu, Elizeuszowi,
chleb z pierwocin, dwadzieścia chlebów jęczmiennych i świeżego zboża w worku.
On zaś rozkazał: „Podaj ludziom i niech jedzą”. Lecz sługa jego odrzekł: „Jakże
to rozdzielę między stu ludzi?” A on odpowiedział: „Podaj ludziom i niech
jedzą, bo tak mówi Pan: Nasycą się i pozostawią resztki”. Położył więc to przed
nimi, a ci jedli i pozostawili resztki, według słowa Pańskiego.
CZYTANIE Z LISTU ŚW. PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN: 
Bracia:
Zachęcam was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania,
jakim zostaliście wezwani, z całą pokorą i cichością, z cierpliwością, znosząc
siebie nawzajem w miłości. Usiłujcie zachować jedność Ducha dzięki więzi, jaką
jest pokój. Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też zostaliście wezwani w jednej
nadziei, jaką daje wasze powołanie. Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest.
Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich, który jest i działa ponad wszystkimi, przez
wszystkich i we wszystkich.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA: 
Jezus
udał się za Jezioro Galilejskie, czyli Tyberiadzkie. Szedł za Nim wielki tłum,
bo widziano znaki, jakie czynił na tych, którzy chorowali. Jezus wszedł na
wzgórze i usiadł tam ze swoimi uczniami. A zbliżało się święto żydowskie,
Pascha. Kiedy więc Jezus podniósł oczy i ujrzał, że liczne tłumy schodzą się do
Niego, rzekł do Filipa: „Skąd kupimy chleba, aby oni się posilili?” A mówił to
wystawiając go na próbę. Wiedział bowiem, co miał czynić.
Odpowiedział
mu Filip: „Za dwieście denarów nie wystarczy chleba, aby każdy z nich mógł choć
trochę otrzymać”. Jeden z uczniów Jego, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do
Niego: „Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby
lecz cóż to jest dla tak wielu?” Jezus zatem rzekł: „Każcie ludziom usiąść”. A
w miejscu tym było wiele trawy. Usiedli więc mężczyźni, a liczba ich dochodziła
do pięciu tysięcy. 
Jezus
więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie
uczynił i z rybami rozdając tyle, ile kto chciał. A gdy się nasycili, rzekł do
uczniów: „Zbierzcie pozostałe ułomki, aby nic nie zginęło”. Zebrali więc i
ułomkami z pięciu chlebów jęczmiennych, które zostały po spożywających,
napełnili dwanaście koszów. A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił
Jezus, mówili: „Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat”.
Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam
usunął się znów na górę.
Jak rozdzielić dwadzieścia
chlebów jęczmiennych i nieco zboża w worku pomiędzy stu ludzi, aby się
najedli, a nawet pozostawili resztki? Jak rozdzielić pięć chlebów jęczmiennych
i dwie ryby pomiędzy pięć tysięcy mężczyzn i – zapewne – niewiele mniejszą
grupę kobiet i dzieci, aby się nasycili i jeszcze pozostawili dwanaście koszów
resztek? Ludzie, przed którymi stanęło takie zadanie, nie potrafili mu
sprostać
. Ale przecież jest jeszcze Bóg, mocą którego takie znaki mogły się
dokonać. I rzeczywiście – dokonały się! Słyszymy o tym tak w pierwszym czytaniu, jak i w Ewangelii.
I w jednym, i w drugim
przypadku, chleba starczyło tym, którzy zasiedli, aby go spożywać. Bóg tak
zrządził, aby było go wystarczająco dużo, a nawet okazało się, że jest
więcej, niż potrzeba. W jednym i drugim przypadku pozostały ułomki. A zatem Bóg
okazał ponad miarę swoją dobroć i z wielkiej obfitości obdarował człowieka.
Dał mu chleb! Dał mu chleb dobry i dał go bardzo dużo!
Nikt nie musiał narzekać
na to, że mu nie starczyło i dojadać gdzieś u ludzi, w okolicy.
Dar Boży jest pełny i
hojny, niczego mu nie brakuje. Jest dany tak, aby każdy obdarowany
odczuł, że go posiada i mógł z niego w pełni skorzystać tak, jakby to tylko on go posiadał. Okoliczności
jednego, jak i drugiego wydarzenia, opowiedzianego w dzisiejszej Liturgii Słowa
jasno wskazują, że to Bóg bardzo konkretnie zadziałał. Człowiek nie
byłby w stanie w takiej sytuacji nic poradzić. To Bóg obdarował człowieka,
ratując go w sytuacji jego braku, jego głodu, zmęczenia, bezradności.
I nas tego uczy, abyśmy
chcieli i umieli obdarowywać innych dobrym chlebem i w dużych ilościach
to znaczy abyśmy byli hojni, chętni do
obdarowywania innych, do okazywania im pomocy.
I abyśmy nie dawali im byle
czego, nie dawali im z tego, co nam zbywa, ale zawsze starali się, aby dar nasz
był jak najlepszy i jak najpełniejszy. Dany z miłością, dany konkretnemu
człowiekowi, dany szybko – szczególnie w chwili największej potrzeby – dany
obficie.
Warto nieraz pomyśleć, jaki
jest ten chleb, którym obdarowuję innych? Czy jest to chleb dobry? Czy jest go
dużo?
Czy jest dany z miłością? Naturalnie, mówiąc tu o chlebie, mamy na
myśli generalnie wszelkie dary – to wszystko, czym człowiek jest w stanie
obdarować drugiego człowieka.
Obserwując dokładnie świat
wokół nas, zauważamy ludzi, którzy zawsze chętnie obdarowują innych. I to –
bynajmniej – niekoniecznie pieniędzmi. Tych najczęściej nie mają zbyt dużo. Obdarowują innych dobrym
słowem, modlitwą, życzliwością, czasem im poświęconym, obdarowują innych
uśmiechem, radością, zarażają swoim optymizmem. A kiedy ich na to stać – także
pomagają materialnie. To ludzie, którzy nigdy nikomu niczego nie wyliczają
dają bezinteresownie, dają chętnie, najwięcej jak mogą. I – co najważniejsze – dają rzeczy dobre!
Właśnie chleb, o którym
mowa w dzisiejszych czytaniach, jest symbolem tego, co człowiek może uczynić
najlepszego
, najbardziej wartościowego. I to właśnie chleb – także w Liturgii
– uważany jest za owoc pracy rąk ludzkich, symbol wszelkiej pracy i
wszelkich owoców tejże pracy. Wartości chleba nie sposób przecenić. Dać komuś
chleb – i to dać go w obfitości – to jednocześnie dać mu swoje serce, to
wręcz dać mu samego siebie.
Chyba w ten sposób rozumiał
także sprawę Jezus Chrystus, skoro chcąc pozostać ze swoim Ludem, ze swoim
Kościołem, pozostał właśnie pod postacią chleba i wina, chociaż mógł
pozostać pod każdą inną postacią, zwłaszcza – pod jakąś postacią większą, bardziej majestatyczną, a nie
w kawałku chleba, który tak łatwo zniszczyć, połamać…
Wydarzenia o których
słyszeliśmy dzisiaj, będące zapowiedzią Eucharystii, same w sobie są również
dowodem na to, że Bóg troszczy się o swój Lud. Zależy Mu bowiem nawet na
tym, aby zaspokoić ten głód doczesny człowieka, nie tylko ten duchowy, o wiele
przecież ważniejszy. Bóg daje człowiekowi dobry chleb, daje to, co ma
najlepszego.
Bóg daje człowiekowi samego siebie – już nic więcej dać nie może!
My natomiast, wsłuchani w
dzisiejszą Liturgię Słowa, chcemy naśladować tę dobroć Boga i dawać naszym
bliźnim
to, co mamy najcenniejszego. Wiemy, że nie zawsze to się udaje.
Ileż to razy człowiek podaje drugiemu człowiekowi dar wymuszony, skąpy, byle
jaki?…
Ile razy ten chleb, który pomnażamy i dajemy innym, jest gorzkim
chlebem
, powodującym łzy i pretensje?
Z pewnością takim złym
chlebem są obmowy i oszczerstwa, którymi obdarowujemy innych, często za ich
plecami. Takim chlebem gorzkim jest wszelka zazdrość, podejrzliwość, z
jaką odnosimy się do innych. Takim chlebem niedobrym są przekleństwa, chytrość,
skąpstwo… Ileż razy w taki właśnie sposób się obdarowujemy, ileż razy taki
właśnie chleb pomnażamy. Niestety – i tego chleba nie brakuje, i tego
chleba można najeść się do sytości. A
nawet do przesytu…
Takim chlebem bardzo
gorzkim jest to wszystko, co niszczy organizm człowieka, co uderza w jego
zdrowie, ale jednocześnie – co niszczy człowieka jako człowieka: w jego
godności i wielkości.
Takim chlebem bardzo gorzkim są więc narkotyki,
papierosy, takim niedobrym chlebem może być alkohol.
Jakże hojnie się nim
obdarowujemy. Przy każdej okazji, przy każdym większym spotkaniu, przy wspólnej
pracy, przy załatwianiu tego i owego – alkohol musi być! Nie mówiąc już
o przyjęciu weselnym czy innym rodzinnym – nie sposób go sobie wyobrazić bez
alkoholu.
A tymczasem – jak łatwo to
przeliczyć – gdybyśmy nie skupiali uwagi na tym złym chlebie, na tym złym
darze, jakim jest alkohol nadmiernie rozprowadzany i częstowany – z
pewnością więcej byłoby tego dobrego chleba, nawet dosłownie rozumianego
.
Bo najczęściej chleba – tego powszedniego – brakuje w tych domach, gdzie
alkohol leje się litrami. Nic dziwnego – coś za coś!
A przecież nie może tak
być, iż my, wierzący, my – przyjaciele Chrystusa, będziemy obdarowywali się złym
chlebem
, że będziemy pomnażać i dawać innym coś, co nie jest
prawdziwie dobre dla naszego zbawienia. My – przyjaciele Chrystusa – nie
możemy się nawzajem obdarowywać łzami, smutkiem, żalem i pretensją
.
I dlatego może dobrze, że
mamy sierpień – miesiąc trzeźwości, a wraz z nim okazję do tego, aby zrobić
nieco porządku w sercach, aby pozbyć się tego, co chlebem nie jest, co nie
jest tym chlebem dobrym
, o którym mowa w dzisiejszej Liturgii Słowa. Mamy
kolejną okazję do tego, aby powstrzymać się całkowicie od alkoholu
właśnie po to, aby zobaczyć i przekonać się, że bez niego też da się żyć,
że bez niego też da się załatwić wiele spraw, że można się bez niego dobrze bawić, że można się bez jego udziału spotkać,
sprawić innym niemałą radość. To nie jest prawdą, że alkohol jest na stałe
wpisany
w nasze spotkania, nasze świętowanie, nasze odpoczynki. Nie
jest!
Bez niego to wszystko też
jest możliwe, a na pewno – o wiele bardziej owocne. Zatem, odważmy się podjąć w
tej kwestii dobre i konkretne postanowienie!
Zapragnijmy dobrych darów ze strony innych, zapragnijmy ze strony innych dobrego
chleba i sami także tylko dobrem innych obdarowujmy. Nie dajmy sobie wmówić,
że alkohol jest naszym chlebem powszednim, chociaż niektórzy na pewno tak
sądzą, a niektórzy też – tak żyją!
Alkohol sam w sobie nie
jest złem i samo jego używanie – z umiarem i należytą kulturą – nie jest
grzechem. Ale wiemy, że bardzo często
jest on nadużywany
i powoduje prawdziwe spustoszenie w życiu tak wielu
osób. Dlatego podejmujemy to dobre dzieło wyrzeczenia się alkoholu w
miesiącu sierpniu
, aby udowodnić najpierw sobie samym, a potem innym, że
potrafimy zachować wobec alkoholu należyty dystans, że stać nas na to,
aby go sobie odmówić, aby upewnić się, że to my panujemy nad nim, a nie on
nad nami
! Aby też jasno
uświadomić sobie, że wiele spraw można bez niego załatwić i wiele problemów
rozwiązać.
A wtedy także możliwe
będzie spełnienie tej zachęty, jaką kieruje do nas wszystkich Paweł Apostoł w
drugim dzisiejszym czytaniu: Zachęcam
was
[…], abyście postępowali w sposób godny powołania, jakim zostaliście
wezwani, z całą pokorą i cichością,
z cierpliwością, znosząc siebie nawzajem w miłości.
Zaiste – trudno
mówić o takim znoszeniu siebie nawzajem w miłości, z pokorą i cichością w
momencie, kiedy mamy do czynienia z nadużywaniem alkoholu. Trudno tam wtedy
mówić o cichości i cierpliwości. A chodzi właśnie o to, aby ci, którzy
obdarzeni są tak wielką godnością dzieci Bożych, aby ci, którzy zostali powołani
do świętości
, a więc my wszyscy – abyśmy postępowali w sposób godny tego powołania.
Abyśmy obdarowywali się tylko
dobrem i to obdarowywali się nim jak najhojniej.
Abyśmy nigdy nie
podarowali drugiemu tego, co nie jest dobrym darem; tego, co jest grzechem lub
do niego wprost prowadzi. Bóg, w trosce o człowieka, dał mu chleb – pokarm
dobry, dodatkowo pomnożony miłością.
Dzisiaj wielu, pod pozorem troski o drugiego, a bardziej jeszcze pod pozorem
życzliwości wobec innych
, częstuje ich alkoholem, proponując też inne
wartości bez wartości i inne dobra, które tak naprawdę wcale nie są dobre. To wszystko – może nie od razu – ale po
jakimś czasie na pewno okaże się gorzkim chlebem!
Bóg obdarowuje nas tym,
co jest naprawdę dobre i nas wszystkich uczy takiego obdarowywania.
Dlatego uczmy się innych
obdarowywać tylko dobrem, choć to może nie będzie od razu bardzo
popularne, i przyjmować od innych tylko te dary, które niosą prawdziwe dobro
– choć to czasami nie będzie takie po ludzku przyjemne, a nawet będzie
kosztowało trochę wyrzeczeń. Ale – jak to słyszeliśmy w drugim czytaniu – Jedno jest Ciało i jeden Duch, bo też
zostaliście wezwani w jednej nadziei, jaką daje wasze powołanie
.
Jeden jest Pan, jedna wiara, jeden chrzest. Jeden jest Bóg i Ojciec wszystkich…
A my tu jeszcze możemy
dopowiedzieć, że jedno jest prawdziwe dobro, jedna jest prawdziwa wartość,
jedno jest prawdziwe bogactwo, jeden jest tak naprawdę dobry chleb.
A
wszystko inne jest namiastką, iluzją i kłamstwem. Uczmy się wybierać tylko to,
co naprawdę dobre… Uczmy się tylko to pomnażać i tylko to, co naprawdę dobre
– innym z serca dawać!
A
teraz w ciszy serc odpowiedzmy sami sobie:
·       
Czy
obdarowuję innych dobrym, czy gorzkim chlebem?
·       
Czy
umiem w sposób rozsądny korzystać z alkoholu?
·       
Czy
stać mnie będzie na sierpniową pełną abstynencję?
Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy
dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił i z rybami rozdając tyle,
ile kto chciał.

8 komentarzy

  • Dla mnie każdy miesiąc jest miesiącem trzeźwości.
    Wieki temu 🙂 podpisałam deklarację członkowską KWC
    Im dalej od tego wydarzenia, tym bardziej jestem przekonana, że śmiało można iść przez życie bez spożywania alkoholu. Nie żałuję swojej młodzieńczej decyzji. Nigdy nie miałam problemu w towarzystwie powiedzieć – nie, dziękuję nie piję.

    Potrzebujący człowiek serca i obecności pragnie. Poświęćmy mu czas idąc z takim człowiekiem do sklepu i kupmy jemu żywność.To jest właśnie rozmnożenie chlebów.
    Dzieci nie potrzebują wszystkiego co jest w owym czasie modne, ale potrzeba im ramion matki i ojca, ich słów, wspólnego wysiłku.
    To jest właśnie rozmnożenie chlebów.
    Nigdy narzekanie i biadolenie nic dobrego nie przyniosło, ale pożyteczne słowo na pewno pociechę daje. To jest rozmnożenie chlebów.

    Nagła sprawa kogoś bliskiego.
    Wtedy poruszamy niebo i ziemię.
    To jest rozmnożenie chlebów.

    Nasuwa się pytanie, czy musimy czekać, aż do ekstremalnych chwil, które często powalają nas na ziemię ?
    Potrzeba wskazuje możliwości,ale nie pretenduje do tego, że obejmie wszystko. Podzielmy się tym, co mamy, a owoce zobaczymy post factum.
    Dobro może być naiwne, ale trzeba dołożyć do tego prawdę, a wtedy już trudno o pomyłkę.
    Musimy uważać na rozrzytność i niegospodarność, bo to są dwie skrajności grozące nam w dziele rozmnożenia chlebów.
    Mamy świadomość tego, że lepszą rzeczą jest dać komuś wędkę niż rybę.
    Lepiej jest nauczyć zdobywać mąkę i piec chleb, niż rozdawać całe kosze chleba.
    Rozmnożenie , którego jesteśmy świadkami na każdej Mszy ma tego nas uczyć.
    W czasie rozmnożenia nie ma miejsca na pretensjonalność. To nie są rzucone ochłapy, to dar, który możemy przyjąć, a dar nikomu się nie należy. Z darem postępuje się ostrożnie , aby nie zmarnować ani kruszynki, aby nie uronić ani kropli. Perspektywa daru otwiera nam oczy na najmniejsze okruchy. Wiemy, że w sytości zbierać należy to, co pozostało, byśmy się mogli dzielić się dalej.

    Mamy Króla, który ciągle zastawia dla nas stół.
    Wystarczy tylko byśmy przyszli i posłuchali, przyjęli Chleb Życia. Cudu rozmnożenia chlebów doświadczy ten, kto idzie za Chrystusem, kto odczuje, że cierpi głód, którego nikt poza Bogiem nie może zaspokoić.

  • "…z pewnością więcej byłoby tego dobrego chleba, nawet dosłownie rozumianego. Bo najczęściej chleba – tego powszedniego – brakuje w tych domach, gdzie alkohol leje się litrami." Oj, tak . Niestety problem alkoholizmu nie maleje. Co z tego , że jest wiele placówek czy grup wsparcia, czy pomocy, skoro ci najbardziej potrzebujący nie chcą z nich korzystać. Nie przyznają się do swojego problemu. Uważają, że mogą przestać pić z dnia na dzień, albo nie przeszkadza im fakt, że są alkoholikami. Topią (jak im się wydaje) swoje problemu w alkoholu. Sami sobie wyrządzają krzywdę. Niestety jest też wiele osób ( czasem najbliższa rodzina) , która patrzy na drugiego człowieka i pozwala mu się sturlać na samo dno. Niestety problem alkoholizmu nie maleje zarówno u starszych jak i młodszych.
    Pozdrawiam

  • Witam serdecznie!
    Dla mnie przytoczone fragmenty Pisma św., o chlebie, o nasyceniu, podobnie jak sekwencja psalmu "Otwierasz rękę, karmisz nas do syta" są dla nas wszystkich wskazówką, informacją, dowodem na to, że Bóg wspiera nas, hojnie obdarza potrzebnymi łaskami, w tym również dobrami materialnymi.
    Być może słowa te, są dla nas (żyjących w czasie kryzysu, kiedy widzimy załamujący się rynek pracy, finansów, zwalniającą gospodarkę, upadające, bankrutujące firmy, itd) sygnałem, że Bóg czuwa nad nami, że do niego winniśmy zanosić modlitwy również o ten chleb powszedni, o pomoc w utrzymaniu rodziny, o pracę dobrą i godnie opłacaną. Może właśnie dziś, kiedy widzimy, że nawet silna (wydawać by się mogło) Europa nie jest w stanie poradzić sobie z kryzysem, bo w Hiszpanii 50% młodych do 25 roku życia jest bez pracy (podobnie osoby powyżej 50 roku), bo coraz częściej mówi się o wyjściu Grecji ze strefy euro, itd., może właśnie teraz powinniśmy jeszcze bardziej przyjrzeć się tym fragmentom Pisma i wołać razem z psalmistą "otwierasz rękę, karmisz nas do syta". Są to również słowa, które obrazują, że Bóg ma dla również dary niematerialne: zgodę, miłość, szacunek, wzajemną troskę człowieka o człowieka, matki o dziecko, dziecko o matkę, itd.
    Moi Drodzy, zachęcam do zastanowienia się nad tym, do modlitwy, do refleksji. Zapewne wśród Czytelników i Blogowiczów są osoby, które mają rodziny, na których spoczywa troska o dom, o rodzinę, o wyżywienie, o zapłatę rachunków, kredytów mieszkaniowych i o wiele innych rzeczy. Miejmy nadzieję, że Dobry Bóg wspomoże nas w trudach życia codziennego i nasyci do pełna wszelkimi dobrami.
    Pozdrawiam!
    Dawid

    • Cóż – wielu mądrych ludzi mówi i pisze o różnych zagrożeniach ekonomicznych i społecznych od lat, jednak w mainstreamie traktowani są jako "oszołomy" :). Zachęcam za Dawidem i do modlitwy i do refleksji.
      Pozdrawiam
      R.

  • Miałem pominąc refleksję w temacie alkoholu, bo rzeczywiscie był i jest to problem ogromny. Na szczęscie ks. Jacek napisał to zdanie: "Alkohol sam w sobie nie jest złem i samo jego używanie – z umiarem i należytą kulturą – nie jest grzechem", bo już zaczynałem się martwić, że być może Jezus się "pomylił" i zamiast wodę w wino, powinien zamienić wino w wodę ;). Oczywiscie zachęcam do abstynencji zwłaszcza tych, którzy z alkoholem mają jakikolwiek problem często nawet o tym nie wiedząc (nie ma chyba w Polsce rodziny, która nie zetknęłaby się z problemem alkoholowym w ten czy inny sposób).

  • Oj, to przykra prawda! Chyba każda rodzina kiedyś się z tym zetknęła, albo aktualnie się z tym problemem mocuje. Dlatego potrzebna jest abstynencja, a więc rezygnacja z tego, co mi wolno, aby uprosić trzeźwość tylu pogubionym…
    Bo wszelkie reformy gospodarcze i inne – naprawdę musimy zacząć od reformy moralnej! Módlmy się o chleb na każdy stół – zamiast alkoholu… Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.