Wyprowadził ze sobą, osobno – na górę…

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj Ksiądz Proboszcz wyruszył na kilka dni na Pielgrzymkę, aby być z niemałą grupą Pątników z Celestynowa, która dołączyła do grupy ze Świdra. Ja w tym czasie będę przewodniczył parafialnej pielgrzymce duchowej. 
    A tak w ogóle, to nasza Parafia w ostatnich dniach dość intensywnie żyje pielgrzymkami, bo w sobotę dotarła do nas Pielgrzymka Drohiczyńska, która nocowała w Regucie, tam miała w sobotę Apel, a w niedzielę – poranną Mszę Świętą. Wczoraj także przechodziła przez teren naszej Parafii Pielgrzymka Łomżyńska. I wczoraj – jak wspomniałem – wyruszyła dość spora grupa naszych Parafian na Pielgrzymkę Warszawską. W tych dniach z różnych stron Polski idzie wiele Pielgrzymek, w tym – Pielgrzymka Podlaska, z którą jestem od tak wielu lat związany.
       Moi Drodzy, łączmy się z Pątnikami, wspierajmy ich modlitwą, a oni – niech modlą się za nas!
       Dzisiaj natomiast Święto Przemienienia Pańskiego. Zapraszam do refleksji…
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Święto
Przemienienia Pańskiego,
do czytań z
t. VI Lekcjonarza:  2 P 1,16–19;  Mk 9,2–10
CZYTANIE Z DRUGIEGO LISTU ŚWIĘTEGO PIOTRA APOSTOŁA: 
Najmilsi:
Nie za wymyślonymi mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i
przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale nauczaliśmy jako naoczni
świadkowie Jego wielkości. Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy
taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu: „To jest mój Syn umiłowany,
w którym mam upodobanie”. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z
Nim razem byliśmy na górze świętej.
Mamy
jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej
trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a
gwiazda poranna wzejdzie w waszych sercach.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:
Jezus
wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i zaprowadził ich samych osobno na górę
wysoką. Tam przemienił się wobec nich. Jego odzienie stało się lśniąco białe
tak, jak żaden wytwórca sukna na ziemi wybielić nie zdoła.
I
ukazał się im Eliasz z Mojżeszem, którzy rozmawiali z Jezusem. Wtedy Piotr
rzekł do Jezusa: „Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy; postawimy trzy namioty: jeden
dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza”. Nie widział bowiem, co
należy mówić, tak byli przestraszeni. 
I zjawił się obłok,
osłaniający ich, a z obłoku odezwał się głos: „To jest mój Syn umiłowany, Jego
słuchajcie”. I zaraz potem, gdy się rozejrzeli, nikogo już nie widzieli przy
sobie, tylko samego Jezusa. A gdy schodzili z góry, przykazał im, aby nikomu
nie rozpowiadali o tym, co widzieli, zanim Syn Człowieczy nie powstanie z
martwych. Zachowali to polecenie, rozprawiając tylko między sobą, co znaczy
powstać z martwych.
Jezus wziął ze sobą trzech
swoich Uczniów – tych, o których się mówi, że byli Mu najbliżsi – wziął osobno
i wziął na górę. Zauważmy, Kochani, tę triadę: Jezus wziął ze sobą, wziął osobno, wziął na górę… A kiedy się to
dokonało – nastąpiło jedyne w swoim
rodzaju spotkanie i jedyne w swoim rodzaju objawienie,
któremu podobnego
nie ma w całym Piśmie Świętym.
Oczywiście, różnych
objawień Boga było więcej, ale to jedno było takie właśnie wyjątkowe, bo oto
oczom zdumionych Piotra, Jakuba i Jana ukazał się Jezus, z którym w końcu
przyszli i którego dobrze znali, jednak tym
razem był On otoczony jakimś nadzwyczajnym blaskiem! A do tego jeszcze –
Mojżesz i Eliasz
… Coś niesamowitego!
Trudno się zatem dziwić
reakcji Piotra, który poruszony takim wydarzeniem, zaczął coś bełkotać o jakichś namiotach. Niektórzy komentatorzy dopatrują
się w tym nawet jakichś głębszych treści, wskazując na namiot jako miejsce
zatrzymania, miejsce spotkania, a zatem widzą w wypowiedzi Piotra uzewnętrznione głębokie pragnienie
zatrzymania tej chwili,
utrwalenia jej i jakiegoś głębszego przeżycia.
Osobiście nie jestem pewien, czy można aż tak dalekie wnioski wyciągać, czy
jednak – jak wskazuje Ewangelista – nie jest to po prostu zwykły strach, który jest w takiej sytuacji czymś naprawdę normalnym
i zrozumiałym, a który spowodował, że Piotr wygadywał „trzy po trzy” jakieś dziwne rzeczy
Nie ma jednak wątpliwości,
że dokonało się coś nadzwyczajnego, coś
szczególnego
… A kiedy się dokonało? Kiedy Apostołowie dali się Jezusowi poprowadzić ze sobą, kiedy dali się poprowadzić
osobno, kiedy dali się poprowadzić na górę
… Sam Piotr w dzisiejszym
pierwszym czytaniu relacjonuje to wydarzenie, wskazując jednocześnie na to, iż
ma ono przełożyć się na życie zarówno
jego samego, jak i wszystkich wierzących w Chrystusa
. Bo wydarzenie to samo
w sobie nic by wręcz nie znaczyło, gdyby nie stanowiło potwierdzenia prorockiej mowy, którą Piotr określa jako mocniejszą!
Tak, bo wszystkie cuda i nadzwyczajne
znaki Jezusa dawane były po to i tylko po to, aby potwierdzały Jego naukę, Jego misję. One nie były po to, aby
zaszokować, zdziwić, wzbudzić sensację czy tanią popularność. One były i dzisiaj są po to, aby ludzie coś
zrozumieli –
aby coś więcej
zrozumieli – a następnie żyli tym, co
zrozumieli. Abyśmy to my zrozumieli – i my według tego żyli!
A będzie to
możliwe tylko wtedy, gdy – żeby to jeszcze raz powtórzyć – damy się poprowadzić Jezusowi ze sobą, damy się poprowadzić osobno,
damy się poprowadzić na górę
… Co to znaczy?
To znaczy, że uwierzymy tylko Jezusowi i tylko Jego
zasady będziemy wprowadzali w życie, nie czyjeś inne… Że uwierzymy Mu bezgranicznie i we wszystko, co nam powie.
A nade wszystko – że w ogóle zechcemy w Niego uwierzyć, że naprawdę chętnie za Nim pójdziemy, a nie dla zasady, dla tradycji, czy
jedynie „na wszelki wypadek”…
A pójście osobno oznacza oderwanie
się od całego zgiełku świata i hałasu, w jakim na co dzień żyjemy.
Oczywiście,
nie chodzi tu – bynajmniej – o bujanie w obłokach i zaniedbywanie obowiązków,
ale o to, by starać się w tym swoim zabieganym życiu tworzyć przestrzeń ciszy, spokoju, refleksji… Chociaż czasami, raz
na jakiś czas – aby odpocząć, porozmawiać
z Bogiem, powziąć jakieś dobre myśli
, postanowienia
Takim czasem powinna być każda modlitwa, ale mogą to być także rekolekcje, na które warto się gdzieś
wybrać, a propozycji teraz jest coraz więcej… I nie tylko dla ludzi należących
do różnych wspólnot, bo zaproszenie skierowane jest do wszystkich chętnych… Chętnych – i odważnych! A nawet, Kochani,
zwykły urlop i wyjazd z rodziną gdzieś poza dom może być okazją do spokojnego
spaceru, czy innych chwil wyciszenia, w
czasie których naprawdę Bóg może dużo powiedzieć
I wreszcie – wyjście na górę oznacza w Biblii zawsze
wejście w bliższy kontakt z Bogiem.
Góra jest symbolem wyjścia ponad poziom
ziemi,
a więc ponad swoją codzienność, zwyczajność, powszedniość, a
skierowanie się do Boga, do którego z wysokości góry jest w jakimś sensie –
oczywiście sensie metaforycznym – bliżej.
Przeto wejście na górę oznacza w tym
wymiarze jednostkowym
to, o czym tu sobie mówimy, a więc nawiązanie kontaktu z Bogiem i oderwanie
się w tym momencie od swojej codzienności
, zaś w wymiarze całościowym oznacza – ustawienie w życiu właściwej hierarchii
wartości i ważności,
co będzie się wyrażało tym, że Bóg i spotkanie z Nim,
kierowanie się Jego zasadami i uznawanie Jego wartości zawsze będzie
priorytetem, a codzienność i związane z
nią sprawy będą owym wartościom wyższym podporządkowane.
Zatem, Kochani, dajmy się poprowadzić Jezusowi, aby się
przekonać, że On naprawdę jest z nami, że naprawdę działa, że ukazuje nam blask
swojej chwały i moc swego ramienia, czyniąc w ten sposób nasze życie mądrzejszym, piękniejszym i łatwiejszym!
I właśnie te refleksje
mając na uwadze, pomyślmy w głębi serca:
·       
Jak
w praktyce swego życia daję się poprowadzić Jezusowi ze sobą?
·       
Czy
mam odwagę pójść z Jezusem osobno?
·       
Czy
daję się Jezusowi poprowadzić na górę?
To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie!

6 komentarzy

  • "Sam Piotr w dzisiejszym pierwszym czytaniu relacjonuje to wydarzenie, wskazując jednocześnie na to, iż ma ono przełożyć się na życie zarówno jego samego, jak i wszystkich wierzących w Chrystusa." – zwłaszcza, że obecność Eliasza i Mojżesza zdecydowanie uwiarygodniała boskość Jezusa w oczach prostych Żydów :), bo obie postacie były i są niezwykle ważne w judaizmie. Zwróćmy uwagę na to, że droga Jezusa jest procesem formowania się Jego posłannictwa – od Narodzin po Zmartwychwstanie, a w procesie każdy etap jest w swoim wymiarze ważny. W Ewangeliach mamy przykłady tego, że Jego uczniowie wierzyli w Jego nauki, mówili o Synu Bożym – ale nie rozumieli o co tak naprawdę chodzi. Przemienienie w obecności tak ważnych dla Żydów postaci jak Mojżesz i Eliasz, ich fizycznej emanacji w obecności Jezusa (łącznie z z jego fizyczną przemianą) musiało być wydarzeniem tworzącym "własciwą matrycę" postrzegania Jezusa jako Chrystusa dla tych trzech uczniów. Zresztą, ich reakcja dużo mówiąca jednak o przyziemności, jak i inne zachowania nawet po śmierci Pana, świadczą o ich "słabości" i "słabościach" :-), z czego Jezus doskonale zdawał sobie sprawę ;-).

  • Moi drodzy jeśli ktoś z Was chciałby podarować pielgrzymce jakąś intencję to zapraszam do mojej grupy. Na stornie jest specjalny formularz do przesyłania do nas intencji. Moja grupa zaniesie wszystko obiecujemy 🙂 http://www.szara.jezuici.pl
    Ja osobiscie bardzo polecam pielgrzymkę i tę formę rekolekcji, modlitwy i wzrastania. Dla mnie to szczególny czas i miejsca. Pozdrawiam ciepło, Karolina

  • Maria Valtorta Poemat Boga-Człowieka

    Musicie żyć przy Mnie i widzieć Moją chwałę aż do końca. Bądźcie tego godni, gdyż czas jest bliski. Bądźcie posłuszni Ojcu, który jest Moim i waszym [Ojcem]. Teraz wróćmy do ludzi, bo przyszedłem, żeby być pośród nich i żeby ich przyprowadzić do Boga. Chodźmy. Bądźcie święci, pamiętając o tej godzinie. Bądźcie silni i wierni. Będziecie mieć udział w Mojej najpełniejszej chwale. Ale teraz nie mówcie nikomu o tym, co widzieliście, nawet waszym towarzyszom. Kiedy Syn Człowieczy powstanie z martwych i powróci do Chwały Swego Ojca, wtedy powiecie. Wtedy bowiem potrzebna będzie wiara, żeby mieć udział w Moim Królestwie.»

    «Ale czy Eliasz nie miał przybyć, żeby przygotować Twoje Królestwo? Tak mówią nauczyciele» [– pytają.]

    «Eliasz już przyszedł i przygotował drogi dla Pana. Wszystko dzieje się tak, jak zostało objawione. Ci jednak, którzy wyjaśniają Objawienie, nie znają go ani nie rozumieją. Nie widzą i nie rozpoznają znaków czasu ani posłańców Boga. Eliasz powrócił po raz pierwszy. Powróci po raz drugi, żeby przygotować ostatnich dla Boga, kiedy bliskie będą ostatnie czasy. Teraz powrócił, żeby przygotować pierwszych dla Chrystusa. Ludzie jednak nie chcieli go rozpoznać. Dręczyli go i zadali mu śmierć. To samo uczynią z Synem Człowieczym, gdyż ludzie nie chcą uznać tego, co jest ich dobrem.»

    Trzej [apostołowie] pochylają głowy, zamyśleni i smutni. Schodzą drogą, którą wspinali się z Jezusem.

    • …I znowu, w czasie postoju w połowie drogi, Piotr mówi:

      «O, Panie! Ja też mówię tak, jak Twoja Matka wczoraj: “Dlaczegoś nam to uczynił?” I powiem też: “Dlaczegoś nam to powiedział?” Twoje ostatnie słowa wymazały z naszych serc radość chwalebnego widoku! To wielki dzień lęku. Najpierw przeraziła nas tamta wielka światłość, która nas zbudziła, silniejsza niż gdyby góra stanęła w ogniu lub gdyby księżyc spadł, żeby rozświetlić płaskowyż na naszych oczach. Potem – Twój wygląd i sposób, w jaki się oderwałeś od ziemi, jakbyś miał się wznieść w górę… Wystraszyłem się, że – czując wstręt do niegodziwości Izraela – powrócisz do Nieba, być może na rozkaz Najwyższego. Potem odczułem lęk, widząc pojawiającego się Mojżesza, którego ludzie w jego czasie nie mogli oglądać bez zasłony, tak na jego obliczu jaśniało odbicie Boga. Wtedy był jeszcze człowiekiem, teraz zaś jest szczęśliwym duchem, rozpalonym Bogiem. A Eliasz… Miłosierdzia Bożego! Sądziłem, że nadeszła dla mnie ostatnia chwila. Przypomniały mi się wszystkie grzechy popełnione w ciągu życia, odkąd byłem całkiem mały, kiedy kradłem owoce w ogrodzie sąsiada, aż do ostatniego, kiedy udzieliłem Ci złej rady w ostatnich dniach. Z jakim drżeniem okazywałem skruchę! Potem wydawało mi się, że ci dwaj sprawiedliwi darzą mnie miłością i… ośmieliłem się przemówić. Ale nawet ich miłość wywoływała we mnie strach, bo nie zasługuję na miłość podobnych duchów. A potem… a potem… Strach największy! Głos Boga!… Dżeowa przemówił! Do nas! Powiedział nam: “Słuchajcie Go!” – Ciebie. On ogłosił Ciebie “Swym Synem Umiłowanym, w którym ma upodobanie”. Jaki lęk! Dżeowa!… Do nas!… Z pewnością tylko Twoja moc zachowała nas przy życiu!… Kiedy nas dotknąłeś, Twoje palce płonęły jak ogień. I to był [powód] mojego ostatniego przerażenia. Sądziłem, że to godzina ostatniego sądu i że to Anioł mnie dotknął, żeby mi odebrać duszę i zanieść ją do Najwyższego… Ale jak mogła Twoja Matka… widzieć… słyszeć… żyć w tej godzinie, o której mówiłeś wczoraj, i nie umrzeć? Ona była sama, młoda, bez Ciebie…»

      «Maryja, Nieskalana, nie mogła się bać Boga. Ewa się Go nie bała tak długo, jak długo była niewinna. I miała Mnie. Mnie, Ojca i Ducha – Nas, którzy jesteśmy w Niebie, na ziemi, w każdym miejscu. I mamy Swe Tabernakulum w Sercu Maryi» – mówi łagodnie Jezus.

      «Coś takiego!… Coś takiego!… Potem jednak mówiłeś o śmierci… I cała radość się skończyła… Ale dlaczego akurat dla nas trzech to wszystko? Czy nie byłoby dobrze, żeby wszyscy ujrzeli Twoją chwałę?» [– pyta na koniec Piotr.]

      «Właśnie dlatego, że mdlejecie słysząc o śmierci Syna Człowieczego – o śmierci w męczarniach – Człowiek-Bóg chciał was umocnić na tę godzinę i na zawsze przez poznanie z wyprzedzeniem tego, jaki będę po śmierci. Pamiętajcie o wszystkim, aby o tym opowiedzieć w swoim czasie… Zrozumieliście?»

      «O, tak, Panie! Tego nie można zapomnieć, a opowiadanie o tym byłoby daremne. Wzięliby nas za ‘pijanych’.»

      Dasiek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.