Wstań i jedz!

W

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Przepraszam za opóźnienie, ale dzisiaj u mnie duży ruch: spotkanie na szczycie! Rodzice oraz Ania, Kamil i Weronika spotkali się z Markiem. Dlatego dużo od rana się dzieje i teraz dopiero zamieszczam słówko, życząc wszystkim pięknej niedzieli!
Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

19 Niedziela zwykła, B,
do czytań:  1 Krl 19,4–8; 
Ef 4,30–5,2;  J 6,41–51
CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ: 
Eliasz
poszedł na pustynię na odległość jednego dnia drogi. Przyszedłszy, usiadł pod
jednym z janowców i pragnąc umrzeć, rzekł: „Wielki już czas, o Panie! Odbierz
mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków!” Po czym położył się tam i
zasnął. A oto anioł, trącając go, powiedział mu: „Wstań i jedz!” Eliasz
spojrzał, a oto przy jego głowie podpłomyk i dzban z wodą. Podniósł się więc,
zjadł i wypił, i znowu się położył.
Powtórnie
anioł Pana wrócił i trącając go, powiedział: „Wstań, jedz, bo przed tobą długa
droga!” Powstawszy zatem, zjadł i wypił. Następnie mocą tego pożywienia szedł
czterdzieści dni i czterdzieści nocy, aż do Bożej góry Horeb.
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN: 
Bracia:
Nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na
dzień odkupienia. Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew,
wrzaskliwość, znieważanie – wraz ze wszelką złością. Bądźcie dla siebie
nawzajem dobrzy i miłosierni. Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg nam
przebaczył w Chrystusie. Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane i
postępujcie drogą miłości, bo i Chrystus was umiłował i samego siebie wydał za
nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:
Żydzi
szemrali przeciwko Jezusowi, dlatego że powiedział: „Jam jest chleb, który z
nieba zstąpił”. I mówili: „Czyż to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i
matkę znamy? Jakżeż może On teraz mówić: «Z nieba zstąpiłem»?” Jezus im odpowiedział:
„Nie szemrajcie między sobą. Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie
Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym. Napisane
jest u Proroków: Oni wszyscy będą uczniami Boga. Każdy, kto od Ojca usłyszał i
nauczył się, przyjdzie do Mnie. Nie znaczy to, aby ktokolwiek widział Ojca; jedynie
Ten, który jest od Boga, widział Ojca.
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we
Mnie wierzy, ma życie wieczne. Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę
na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa,
nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa
ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie
świata”.
Zapewne nieraz w życiu
byliśmy w takim nastroju, w jakim dzisiaj znalazł się Prorok Eliasz, że już żyć mu się odechciało i pragnął śmierci. Nasza
codzienność co i raz funduje nam dawkę takich wrażeń, po których naprawdę jedynym wyjściem wydawałoby się
rozpłynięcie w jakiejś nicości,
albo przynajmniej ukrycie się przed całym
światem.
Jednak – jak słyszeliśmy – Eliaszowi nie dane było zbyt długo
rozczulać się nad sobą.
Oto bowiem w nadzwyczajnej wizji ukazał mu się
Anioł, który dość zdecydowanie postawił
go na nogi.
I to dosłownie, bo zażądał od niego, aby ten posilił się przyniesionym przezeń
podpłomykiem,
a kiedy ten wykonał polecenie i znowu się położył – pewnie po
to, żeby znowu biadolić nad sobą – Anioł jeszcze
raz zadziałał tak samo.
I kiedy po raz drugi Eliasz spożył posiłek, to mocą
tego pokarmu szedł czterdzieści dni i
czterdzieści nocy.
Cóż to był za pokarm, że
spowodował taki przypływ sił tak bardzo osłabionego i wykończonego człowieka? Cóż to był za pokarm? A może to był
zwykły pokarm, tylko dany w odpowiednim czasie, a nade wszystko – dany człowiekowi przez Boga, przeto był
on w jakiś sposób przez Boga pobłogosławiony i przez Boga wzmocniony, dlatego
spowodował tak niezwykłe skutki?…
Z pewnością stał się on
zapowiedzią innego Pokarmu – tego, który
w Ewangelii zapowiedział dziś Jezus.
Oto bowiem słyszymy zapowiedź
Eucharystii, a więc tego Chleba, który nie tylko siły fizyczne, ale przede
wszystkim – siły duchowe wzmacnia w człowieku.
Kiedy bowiem Eliasz mocą spożytego pokarmu szedł czterdzieści dni i
czterdzieści nocy, to każdy, kto spożywać będzie Chleb życia – będzie szedł przez całe życie doczesne i
wieczne! Będzie żył na wieki!
A zatem, będzie tak napełniony i tak
wzmocniony, że żadne ograniczenia czasu
ani ludzkiej kondycji nie będą go już dotyczyły.
I będzie mógł kroczyć
drogami codzienności, podejmując wciąż z nowym zapałem wyzwania, jakie ona ze
sobą niesie.
A jakie to są wyzwania?
Usłyszeliśmy je w drugim czytaniu, z Listu Świętego Pawła: Niech
zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważanie
– wraz ze wszelką złością. Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni.
Przebaczajcie sobie nawzajem, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie.


chciałoby się odpowiedzieć Świętemu Pawłowi: to bardzo piękne słowa! Ale jakże nierealne w dzisiejszym świecie, w dzisiejszych
czasach
– tak zapędzonych, rozdyskutowanych, napiętych… Ludzie żyją w
ciągłym pędzie i w ciągłym stresie, każdy walczy o swoje, zdobywa pozycję, a tu
Apostoł domaga się, by znikła wszelka gorycz, uniesienie… Jak to osiągnąć? Czy to dzisiaj w ogóle możliwe? I czy to ma sens?
To możliwe i ma sens, a
nawet jest chyba coraz większą koniecznością
– żeby ludzie się całkiem nie pozabijali.
Ale jest to możliwe dla tego, kto
spożywa Chleb, podarowany przez Jezusa.
Kochani, jak bardzo
logicznie układa się w pewną całość takie stwierdzenie przy konfesjonale, że nic mi się w życiu nie układa, rzeczywistość
przecieka mi przez palce, nie ogarniam sytuacji, jestem nerwowy, wybuchowy, nie
mogę wytrzymać z samym sobą – a jednocześnie stwierdzenie, że u Spowiedzi ostatni raz byłem pół roku
temu, albo trzy miesiące
… Zdaje się, że trzy miesiące – to nie tak znowu
dużo. To prawda, ale ten ktoś pewnie przynajmniej
od dwóch miesięcy nie przystępował do Komunii Świętej!
A jeżeli u Spowiedzi
był pół roku temu, to i dłużej nie przystępował. Trudno się zatem, Kochani,
dziwić, że jest tak, jak jest.
Oczywiście, nie mówimy
tutaj o takim pustym i pośpiesznym
zaliczaniu Komunii Świętej,
nie mówimy o zwyczajowym jedynie – przepraszam
za to wyrażenie – „połykaniu opłatków”.
Bo być może w niektórych sytuacjach do tego wszystko się sprowadza. Mówimy
tutaj o spotkaniu z żywym Jezusem, o
zaproszeniu Jezusa do swego serca, o zjednoczeniu się z Nim w sposób jak najpełniejszy!

To o tym mówimy – nie o zwyczaju, tradycji, praktyce dla praktyki.
Dlatego pamiętajmy zawsze o przygotowaniu się do przyjęcia Komunii
Świętej, o systematycznej, przynajmniej comiesięcznej Spowiedzi!
Pamiętajmy
też o wewnętrznym wyciszeniu, w jakim powinno się dokonywać to spotkanie.
Pamiętajmy o dziękczynieniu po przyjęciu
tego Daru,
żeby nie było tak, iż od razu po Mszy Świętej, albo po przyjęciu
Komunii poza Mszą Świętą od razu biegnę do drzwi i uciekam, nie powiedziawszy Jezusowi ani jednego słowa!
Pamiętajmy o tym, że
Komunia Święta powinna stać się wręcz naszym chlebem codziennym, chlebem powszednim. Nie: spowszedniałym – to co
innego! – ale powszednim,
czyli takim zwyczajnym, częstym, stałym pokarmem,
wzmacniającym nas wewnętrznie! Do tego stanu trzeba dążyć, taki stan trzeba
starać się osiągać.
Pamiętajmy też, że przed
przyjęciem Komunii Świętej powinniśmy zachować
godzinny post eucharystyczny,
czyli powstrzymać się od pokarmów i napojów,
z wyjątkiem lekarstw, w ciągu godziny bezpośrednio poprzedzającej Komunię
Świętą. I pamiętajmy też, że możemy
Komunię Świętą przyjmować dwukrotnie w ciągu dnia,
o ile drugi raz uczestniczymy
w całej Mszy Świętej. Nie można natomiast przyjmować więcej razy, niż dwa.
Pamiętajmy wreszcie także o adoracji, która jest uwielbieniem Chrystusowej
obecności w Eucharystii.
Niech nas nigdy nie braknie na tym spotkaniu z Jezusem,
wykorzystujmy każdą okazję do tego, aby takie spotkanie przeżyć! Rozmawiajmy z
Jezusem o wszystkim, co przeżywamy…
Kochani, tak wiele jest
sposobów, aby doświadczyć Bożej mocy i pomocy. Tyle, że może trzeba takiego
trącenia w bok, jakiego doświadczył Eliasza: Wstań i jedz!, abyśmy zmobilizowali
się do częstego i chętnego przyjmowania
Komunii Świętej
… Abyśmy nie szukali pomocy tam, gdzie jej nie znajdziemy i
nie karmili swego serca tym, co nie jest dobrym chlebem… Czy potrzebujemy aż
takiego mocnego poruszenia przez jakąś życiową sytuację, lub trudne doświadczenie?
Czy nie wystarczy cicha i pełna miłości
zachęta Jezusa?
… 

2 komentarze

  • Ja myślę, że jeśli Pan będzie zmuszony dać komuś takiego "kopniaka", to będzie to dawka tak dozowana i tak wyliczona, aby odpowiadała potrzebom i nie była za ostra. Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.