Na ich oczach…

N

Szczęść Boże! Pięknie wczoraj przebiegła Uroczystość Odpustowa w Celestynowie. Gdyby jeszcze nie była zakłócona przez straganiarzy, którzy na parkingu kościelnym, bez żadnych uzgodnień z Proboszczem, ustawili się i robili zamieszanie… A przecież wszystko wcześniej wielokrotnie Proboszcz ustalał z Wójtem… No, cóż…
        Nie zakłóciło to – powtórzę raz jeszcze – duchowego wymiaru uroczystości, która zakończyła się przepiękną modlitwą różańcową na cmentarzu. Przyszło naprawdę bardzo wiele Osób. To dobry znak, że na odcinku ducha w Celestynowie coś „drgnęło”. Oby tak dalej!
      Zapraszam dzisiaj do refleksji nad spojrzeniem Bożym – i spojrzeniem ludzkim…
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek 19
tygodnia zwykłego, rok II,
do
czytań:  Ez 12,1–12;  Mt 18,21–19,1
CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA: 
Pan
skierował do mnie te słowa: „Synu człowieczy, mieszkasz wśród ludu opornego,
który ma oczy na to, by widzieć, a nie widzi, i ma uszy na to, by słyszeć, a
nie słyszy, ponieważ jest ludem opornym.
Synu
człowieczy, przygotuj sobie rzeczy na drogę zesłania, za dnia i na ich oczach,
i na ich oczach wyjdź z miejsca twego pobytu na inne. Może to zrozumieją,
chociaż to lud zbuntowany. Wynieś swoje tobołki, jak tobołki zesłańca, za dnia,
na ich oczach, i wyjdź wieczorem, na ich oczach, tak jak wychodzą zesłańcy. Na
ich oczach zrób sobie wyłom w murze i wyjdź przez niego. 
Na
ich oczach włóż tobołek na swoje barki i wyjdź, gdy zmierzch zapadnie. Zasłoń
twarz, abyś nie widział kraju, albowiem ustanawiam cię znakiem dla pokoleń
izraelskich”. I uczyniłem tak, jak mi rozkazano: tobołki wyniosłem za dnia, jak
tobołki zesłańca, wieczorem uczyniłem sobie rękami wyłom w murze, wyszedłem w
mroku i na ich oczach włożyłem tobołki na barki. 
Rano
skierował Pan do mnie te słowa: „Synu człowieczy, czy dom Izraela, lud
zbuntowany, zapytał się: «Co ty robisz?» Powiedz im: «Tak mówi Pan Bóg: Ta
przepowiednia odnosi się do władcy, będącego w Jerozolimie, i do całego domu
Izraela, który tam się znajduje». Powiedz: «Jestem dla was znakiem. Podobnie
jak ja uczyniłem, tak się wam stanie: Pójdą na zesłanie, w niewolę. Władca,
który znajduje się wśród nich, włoży na ramiona tobołki w mroku i wyjdzie;
zrobią wyłom w murze, aby mógł przez niego przejść, zasłoni on twarz, aby swoimi
oczami nie widział kraju»”.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
Piotr
zbliżył się do Jezusa i zapytał: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój
brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?”
Jezus
mu odrzekł: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem
razy. 
Dlatego
podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał się rozliczyć ze swymi
sługami. Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który był mu
winien dziesięć tysięcy talentów. Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan
kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać.
Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: «Panie, miej cierpliwość nade mną, a
wszystko ci oddam». Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu
darował. 
Lecz
gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który był mu winien sto
denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: «Oddaj, coś winien!» Jego
współsługa upadł przed nim i prosił go: «Miej cierpliwość nade mną, a oddam
tobie». On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki
nie odda długu. 
Współsłudzy
jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu
panu wszystko, co zaszło. Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu:
«Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. Czyż
więc i ty nie powinieneś był się ulitować nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem
się nad tobą?» I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu
całego długu nie odda. 
Podobnie
uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu
bratu”. 
Gdy Jezus dokończył tych
mów, opuścił Galileę i przeniósł się w granice Judei za Jordan.
Być może zwraca naszą uwagę
fakt kilkukrotnego powtarzania przez Boga stwierdzenia: na ich oczach – z jakim
zwrócił się do Proroka Ezechiela, aby ten na
oczach swego ludu
dokonał pewnych bardzo wymownych znaków. Wnioskujemy z
tych słów, iż Bogu bardzo zależało na tym, aby skierować uwagę swego ludu na te znaki i na zapowiedź, jaką w sobie
kryją.
A jest to zapowiedź zesłania w niewolę ludu – jak go sam Bóg
określił – opornego i zbuntowanego.
Zapowiedź ta, jak wiemy,
spełniła się. Zatem, lud nie odniósł do siebie tego, czego Pan dokonał na jego oczach, pomimo tego, iż Bogu
bardzo na tym zależało. Cóż zatem widzi
swoimi oczyma człowiek, kiedy Pan dokonuje dla niego jawnych i oczywistych
znaków?
To tak, jakby Bóg i człowiek o czymś zupełnie innym mówili i na zupełnie
inną rzeczywistość patrzyli.
O podobnym procesie
myślowym mówi nam dzisiejsza Ewangelia: oto sługa prosi o darowanie długu wysokości dziesięciu tysięcy talentów,
gdzie jeden talent to równowartość trzydziestu czterech kilogramów złota, a on
był winien – żeby to raz jeszcze powtórzyć – dziesięć tysięcy takich właśnie talentów, natomiast jego współsługa
był winien jemu samemu sto denarów,
czyli sto dniówek niewykwalifikowanego robotnika.
Dysproporcja zupełnie niewyobrażalna,
a jednak sługa zapomina o tym, co sam jest winien swemu panu, a rozlicza swego
współsługę z tego, co ten jest winien jemu samemu.
Można tylko zapytać: co ten
człowiek widział swoimi oczyma? I co miał w swoim sercu? Czyżby mu zupełnie wzrok i serce zaciemniło, że nic nie dostrzegł
więcej poza tym, co się jemu rzekomo należało? Oczywiście, należało mu się owe
sto denarów, ale w porównaniu z tym, co sam był winien, w ogóle nie powinien nawet głosu zabierać w tej sprawie! A
tymczasem – jak słyszymy – tak brutalnie domagał się zwrotu swej należności, że
aż sam musiał ponieść karę, nałożoną przez swego pana.
Kiedy tak, Kochani, czytamy
i rozważamy sobie te słowa, to uświadamiamy sobie jasno, że owa dziwna i trudna do wytłumaczenia
rozbieżność spojrzenia
często ma miejsce w naszym życiu. My zupełnie czego innego wymagamy od siebie,
aniżeli od innych! I bardzo łatwo samych
siebie rozgrzeszamy
z tego, czego innym jakoś nie możemy podarować. I
zupełnie inaczej przeliczamy swoje
możliwości, niż możliwości innych.
Jak to jest?
Dlaczego zanim zaczniemy
innych oskarżać czy rozliczać, nie zastanowimy się, co byśmy zrobili na ich miejscu? Czemu na daną sprawę nie staramy
się spojrzeć oczami tego drugiego?
Może wtedy okazałoby się, że zrobilibyśmy dokładnie
to samo, co on zrobił?
A tymczasem, tak pochopnie go rozliczamy…
Moi Drodzy, Pan i dziś
dokonuje wielu znaków na naszych oczach, aby nasze spojrzenie uzdrowić, aby je poszerzyć, aby zwrócić naszą uwagę na
to, co z Jego strony tak hojnie otrzymujemy, a co sami tak skąpo innym wymierzamy.

I nie chodzi tu jedynie o problem przebaczenia, ale o szeroko rozumiane dary
Bożej dobroci, tej nieograniczonej; oraz naszej dobroci – dość mocno ograniczonej…
Starajmy się patrzeć na te sprawy Bożymi oczyma, starajmy
się patrzeć na każdą sprawę oczyma drugiego człowieka… Jak wtedy wszystko
będzie wyglądało zupełnie inaczej
Mając to na uwadze,
pomyślmy:
·       
Czy
tego samego wymagam od siebie, co od innych?
·       
Czy
nie oskarżam innych o to, z czego sam tak łatwo się rozgrzeszam?
·       
Czy
na każdą sprawę staram się spojrzeć z perspektywy Bożej i z perspektywy
drugiego człowieka?
Synu człowieczy, mieszkasz wśród ludu
opornego, który ma oczy na to, by widzieć, a nie widzi, i ma uszy na to, by słyszeć,
a nie słyszy, ponieważ jest ludem opornym.

3 komentarze

  • Umiemy być przebaczający, wyrozumiali , wielkoduszni dla ludzi przestępców, nawet dla zbrodniarzy, którzy często czynią zło z premedytacją. Ale przebaczamy tylko tym, którzy działają w dużej odległości od nas.
    Za to często jesteśmy bezwględni, domagający się sprawiedliwości, pełnego zadośćuczynienia , wynagrodzenia wobec ludzi, którzy wyrządzili krzywdy nam osobiście.
    Dla tych ludzi niejednokrotnie nie mamy litości. Traktujemy ich jak wyjętych spod prawa, wobec których dozwolony jest każdy czyn, bylebyśmy wyrównali nasze krzywdy.
    A Chrystus myślał własnie o tych ludziach, gdy nakazał nam się modlić '' … i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom ''

    Myślę, że dzisiejsza Ewangelia na swój sposób jest bliska każdemu człowiekowi.
    Niemiłosierny sługa z Ewangelii powinien odsłaniać przed nami nasze własne przejawy zamknięcia, małoduszności, niechęci do przebaczania.
    Jak wiele razy zapominamy o tym, jak wiele nam przebaczono, darowano. A wtedy nie znajdujemy racji, by samemu okazywać miłosierdzie i dalej uparcie często tkwimy w niedostrzegalnej niewoli zła.

  • Uważam, że myśl Domownika o tym przebaczaniu na odległość i bezlitosnym traktowaniu tych, którzy nam bezpośrednio zawinili jest cenna i – no, niestety – bardzo prawdziwa. Rzeczywiście, za hasłami, które do niczego nie zobowiązują, nie zawsze idzie rzeczywiste działanie. Ale to nie znaczy, że nie powinniśmy tego zmieniać!
    Robertowi dzięki za namiary na artykuł! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.