Kto jest prawdziwym krewnym Jezusa?…

K
Szczęść Boże! Serdecznie pozdrawiam i zapraszam do refleksji nad niezwykle bogatym świadectwem świętości Błogosławionego Władysława z Gielniowa. Dobrego dnia, Kochani!
           Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Bł. Władysława z Gielniowa,
do
czytań:  Prz 21,1–6.10–13;  Łk 8,19–21
CZYTANIE Z KSIĘGI PRZYSŁÓW: 
Serca
króla w ręku Pana jak płynąca woda; On zwraca je, dokąd sam chce: Każdego droga
zdaje mu się prawa, lecz Pan osądza serca. Postępowanie uczciwe i prawe milsze
dla Pana niż krwawa ofiara. Dumne oczy i serce nadęte, ta pochodnia występnych
jest grzechem. Zamiary pracowitego przynoszą zysk, a wszystkich spieszących się
biedę.
Gromadzenie
skarbów językiem kłamliwym to wiatr ścigany, szukanie śmierci. Dusza grzesznika
pożąda zła, w jego oczach bliźni nie znajduje łaski. Gdy karzą naśmiewcę,
mądrzeje prostaczek, gdy uczą mądrego, on wiedzę zdobywa. Sprawiedliwy Bóg
myśli o domu zbrodniarza, w nieszczęście wtrąca nieprawych. Kto uszy zatyka na
krzyk ubogiego, sam będzie wołał bez skutku.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Przyszli do Jezusa Jego
matka i bracia, lecz nie mogli się dostać do Niego z powodu tłumu. Oznajmiono
Mu: „Twoja matka i bracia stoją na dworze i chce się widzieć z Tobą”. Lecz On
im odpowiedział: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego
i wypełniają je”.
Patron dnia dzisiejszego, Marcin
Jan
– bo takie imiona otrzymał na Chrzcie – urodził się w Gielniowie koło Opoczna około 1440 roku. Jego rodzice
byli ubogimi mieszczanami. Po ukończeniu szkoły parafialnej udał się do
Krakowa, gdzie kontynuował swoje studia, aż znalazł się na tamtejszym Uniwersytecie
w roku 1462.
W Krakowie zapoznał się z Zakonem Bernardynów, do którego wstąpił
w dniu 1 sierpnia tego samego – 1462
roku, przyjmując imię zakonne Władysław.
Tu również najprawdopodobniej odbył
swoje studia zakonne i otrzymał
święcenia kapłańskie.
Nie wiadomo, gdzie spędził pierwsze lata w kapłaństwie.
Nie są nam także znane urzędy, jakie sprawował w owym czasie w zakonie. Możemy
przypuszczać, że pełnił urząd kaznodziei, natomiast wiadomo na pewno, iż po 1487 roku sprawował urząd wikariusza
prowincji i prowincjała.
Przez sześć lat czuwał nad
ponad dwudziestu domami zakonu w Polsce:
odbywając co roku kapituły
prowincji, wizytując domy braci i sióstr, troszcząc się o domy formacyjne, uczestnicząc w kapitułach generalnych we
Włoszech.
Za jego rządów polska prowincja Bernardynów powiększyła się o kilka
nowych placówek. Dla swojego zakonu Władysław zasłużył się jednak najbardziej
tym, że stał się współautorem konstytucji,
które zatwierdzone przez kapitułę prowincji i kapitułę generalną, stały się
na pewien czas dla prowincji obowiązującym kodeksem postępowania.
Jego życie było
przepełnione modlitwą i duchem pokuty.
Miał
szczególne nabożeństwo do Męki Pańskiej. Sypiał
zaledwie kilka godzin
na wytartym sienniku, bez poduszki, przykryty jedynie
własnym habitem. Często podejmował surowe posty i biczowania. Na modlitwę poświęcał wiele godzin.
Chodził zawsze boso, nawet w najsurowsze zimy. Wyróżniał się niezwykłą
gorliwością o zbawienie dusz, nie
oszczędzając się na ambonie i w konfesjonale.
Pomimo wielkiej surowości dla siebie, był dla swoich podwładnych prawdziwym ojcem. Otaczał szczególną opieką
zakonników starszych, spracowanych oraz chorych. W swoich konstytucjach nakładał
bardzo surowe kary na tych przełożonych,
którzy by zaniedbali opieki nad braćmi chorymi lub starszymi.
Zabraniał
przełożonym zdobywać dla siebie czegokolwiek, czego by nie dali wcześniej swoim
podopiecznym.
Kandydatów do zakonu nakazywał wybierać bardzo starannie. Mistrzów
nowicjatu przestrzegał przed zbytnią gorliwością w stosowaniu prób i kar. Gdzie
jednak widział nadużycia i świadome rozluźnienie reguły, był nieubłagany i stanowczy. Miał niezwykle czułe serce dla potrzebujących.
Zapamiętano go także jako
płomiennego kaznodzieję.
Był jednym z
pierwszych duchownych, który wprowadził
do Kościoła język polski poprzez kazania i poetyckie teksty.
Tradycja przypisała
mu autorstwo wielu pobożnych pieśni. Sam je układał i uczył wiernych śpiewać.
Służyły one pogłębieniu życia duchowego, zapoznaniu się z prawdami wiary i moralności,
ukochaniu tajemnic Bożych, zwłaszcza Osoby
Jezusa Chrystusa i Jego Matki.
Nie tylko sam układał teksty, ale zachęcał
do tego także swoich współbraci. Ponadto układał w języku polskim koronki,
godzinki i inne nabożeństwa.
Charakterystycznym rysem osobowości Władysława było także jego nabożeństwo do Imienia Jezusa
oraz do Najświętszej Maryi Panny.
W 1504 roku został gwardianem przy kościele
Świętej Anny w Warszawie. I tutaj też zmarł w dniu 4 maja 1505 roku, w kilka
tygodni po ekstazie, jaką przeżył
podczas kazania w Wielki Piątek.
Zaraz po śmierci oddawano Władysławowi
cześć należną Świętym. Błogosławionym ogłosił go Benedykt XIV w roku 1750. Natomiast
w dniu 19 grudnia 1962 roku, Papież Jan
XXIII ogłosił go głównym Patronem Warszawy.
My zaś słuchając Bożego Słowa, przeznaczonego na dzisiejszy dzień,
odnajdujemy we fragmencie Księgi Przysłów kilka konkretnych porad, dotyczących
postępowania prawego i uczciwego, a zrealizowanych w całej pełni w życiu
Błogosławionego Władysława. Oto usłyszeliśmy, że postępowanie uczciwe i prawe milsze dla
Pana niż krwawa ofiara. Dumne oczy i serce nadęte, ta pochodnia występnych jest
grzechem. Zamiary pracowitego przynoszą zysk, a wszystkich spieszących się
biedę. Gromadzenie skarbów językiem kłamliwym to wiatr ścigany, szukanie
śmierci. Dusza grzesznika pożąda zła, w jego oczach bliźni nie znajduje łaski.
Gdy karzą naśmiewcę, mądrzeje prostaczek, gdy uczą mądrego, on wiedzę zdobywa.
Władysław z
Gielniowa nie miał ani dumnych oczu, ani serca nadętego, nie pożądał zła i nie
gromadził skarbów… W ten sposób wszedł
On do grona krewnych Jezusa, a więc tych, którzy słuchają Bożego Słowa i
wypełnianie je w życiu.
A życie naszego dzisiejszego Patrona – to przecież
żywa Ewangelia i przykład tak zwyczajnie, a jednocześnie tak pięknie
realizowanej świętości.
I chociaż
większość z nas nie należy do zakonu czy do stanu duchownego, to jednak wszyscy
możemy czegoś nauczyć się od Błogosławionego Władysława. Możemy się od Niego
nauczyć szczerej pobożności, nabożeństwa
do Męki Pańskiej, troski o starszych i chorych, ducha pokuty i wyrzeczenia,
pracowitości, mądrego i pełnego wykorzystania czasu, życzliwości dla ludzi

Który z tych wzorców weźmiemy dla siebie, aby w ten sposób włączyć się do grona
krewnych Jezusa?…

9 komentarzy

    • Oczywiście, że nie. Jeśli ktoś "nie jest bratem Chrystusa", to ciężko mi sobie wyobrazić jaki jest względem innych? Czy potrafi być im "bratem" ? Chrystus cały czas nas uczy o przebaczaniu bliźniemu, pomocy , a przede wszystkim o miłości do drugiego człowieka. Już nie wspomnę o miłości do Chrystusa. Jak można kochać bliźniego nie kochając Chrystusa? Oczywiście, jest wielu takich co im Chrystus nie jest potrzebny (tak im się wydaje) w życiu.

  • Myślę, że wzór nie jest ciężko wybrać (aczkolwiek zdarza się wybrać i ten zły). Ciężej natomiast jest naśladować, o dorównaniu nawet nie wspomnę. Wydawałoby się, że potrzeba tak nie wiele "…którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je…” – tylko słuchać i wypełniać je (czasem z trudem przychodzi nam samo wysłuchanie),a w rzeczywistości potrzeba dużo pracy i wysiłku, żeby przynajmniej próbować dorównać. Co nie znaczy, że mamy się zniechęcać, bo nasze starania napewno nie pójdą na marne.

    Dobrej nocy 🙂
    Pozdrawiam

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.