„Stylem zręcznym i gładkim Kronikę napisał”…

&

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Witam i pozdrawiam wszystkich, zapraszając do rozważenia świadectwa świętości Błogosławionego Wincentego Kadłubka – człowieka nie tylko uczonego, ale naprawdę mądrego. Zwykliśmy bowiem często utożsamiać uczoność z mądrością, a to – jak pewnie nieraz przekonaliśmy się – nie zawsze idzie w parze. Kiedy jednak wielką uczoność połączy się ze świętością, mamy z całą pewnością do czynienia z mądrością. I tego właśnie, Kochani, życzmy sobie nawzajem.
      A przy okazji – proszę Was o modlitwę za mojego Brata, Księdza Marka, który wraz ze swoim Proboszczem, Księdzem Andrzejem Duklewskim, przeżywa w tych dniach rekolekcje kapłańskie.
             Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Wspomnienie
Bł. Wincentego Kadłubka, Biskupa,
do
czytań:  Ga 1,13–24;  Łk 10,38–42
CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW: 
Bracia:
Słyszeliście o moim postępowaniu ongiś, gdy jeszcze wyznawałem judaizm, jak z
niezwykłą gorliwością zwalczałem Kościół Boży i usiłowałem go zniszczyć, jak w
żarliwości o judaizm przewyższałem wielu moich rówieśników z mego narodu, jak
byłem szczególnie wielkim zapaleńcem w zachowywaniu tradycji moich przodków.
Gdy
jednak spodobało się Temu, który wybrał mnie jeszcze w łonie matki mojej i
powołał łaską swoją, aby objawić Syna swego we mnie, bym Ewangelię o Nim głosił
poganom, natychmiast, nie radząc się ciała i krwi ani nie udając się do
Jerozolimy, do tych, którzy apostołami stali się pierwej niż ja, skierowałem
się do Arabii, a później znowu wróciłem do Damaszku. Następnie, trzy lata
później, udałem się do Jerozolimy dla zapoznania się z Kefasem, zatrzymując się
u niego tylko piętnaście dni. Spośród zaś innych, którzy należą do grona apostołów,
widziałem jedynie Jakuba, brata Pańskiego. A Bóg jest mi świadkiem, że w tym,
co tu do was piszę, nie kłamię. 
Potem
udałem się do krain Syrii i Cylicji. Kościołom zaś chrześcijańskim w Judei
pozostawałem osobiście nie znany. Docierała do nich jedynie wieść: ten, co
dawniej nas prześladował, teraz jako Dobrą Nowinę głosi wiarę, którą ongiś
usiłował wytępić. I wielbili Boga z mego powodu.
SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
przyszedł do jednej wsi. Tam pewna niewiasta, imieniem Marta, przyjęła Go do
swego domu. Miała ona siostrę, imieniem Maria, która siadła u nóg Pana i przysłuchiwała
się Jego mowie.
Natomiast Marta uwijała się
koło rozmaitych posług. Przystąpiła więc do Niego i rzekła: „Panie, czy ci to
obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej,
żeby mi pomogła”. A Pan jej odpowiedział: „Marto, Marto, troszczysz się i
niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą
cząstkę, której nie będzie pozbawiona”.
Patron dnia dzisiejszego, Wincenty,
urodził się w Karwowie pod Opatowem pomiędzy 1155 a 1160 rokiem.
W
sprawie jego pochodzenia nie ma zgodności wśród historyków. Wiadomo jednak, iż pierwsze nauki pobierał w pobliskiej
Stopnicy,
potem udał się do Krakowa, gdzie uczęszczał do szkoły katedralnej.
Następnie studiował w Paryżu, lub w Bolonii.
Do kraju powrócił po roku 1183, włączając się od razu do elity uczonych w Polsce. Zapewne zaraz po
powrocie ze swoich studiów otrzymał święcenia kapłańskie, po czym na dworze
księcia Kazimierza Sprawiedliwego objął stanowisko notariusza i kanclerza. Prawdopodobnie
w tym czasie zaczął pisać swoją „Kronikę polską” – największe dzieło swego życia i literatury
tamtych czasów.
W 1207 roku, po śmierci biskupa krakowskiego, Pełki, Wincenty
został wybrany jego następcą. Papież
Innocenty III, bullą z 18 marca 1208 roku, zatwierdził ten wybór.
Jako biskup,
kiedy się podpisywał, zawsze do swego imienia dodawał określenie: „niegodny sługa Kościoła”. Świadczyło
to o jego wielkiej pokorze.
W ramach swojej pasterskiej działalności, wprowadzał w życie diecezji krakowskiej reformy inspirowane wówczas
przez Stolicę Apostolską: wprowadzał celibat, dążył do uniezależnienia Kościoła
od władzy świeckiej. Uczestniczył w licznych
synodach,
zwołanych specjalnie w celu wprowadzenia tychże reform, brał także udział w Soborze Laterańskim IV.
A to właśnie na tym Soborze wprowadzono
obowiązek Spowiedzi i Komunii Świętej wielkanocnej,
obostrzono przepisy
odnośnie do małżeństwa, przepisy dotyczące karności kościelnej, zwłaszcza
celibatu duchownych. Po powrocie do kraju Wincenty energicznie wprowadził w
swojej diecezji uchwalone na soborze ustawy.
Ponadto, szerzył kult
Świętego Floriana i Świętego Stanisława Biskupa.
Cześć do Najświętszego
Sakramentu miał podkreślić przez wprowadzenie tak zwanej wiecznej lampy przed tabernakulum. Po dziesięciu latach pasterzowania
diecezji krakowskiej, w roku 1218, za
pozwoleniem Papieża Honoriusza III, Wincenty zrzekł się urzędu.
Czuł, że
spełnił zadanie swojego życia i postanowił wstąpić do klasztoru. Wybrał sobie
opactwo cystersów w Jędrzejowie, przy kościele, który sam konsekrował.
Zgodnie z zasadą ascetyczną: „Bogu
wszystko – sobie nic”
, pozostawił swój majątek rodowy, bogactwo i splendor
urzędu biskupiego; sławę, jaką cieszył się na dworze księcia krakowskiego – i
boso, jako pokutnik, udał się pieszo do
klasztoru.
Przeżył w nim pięć ostatnich lat swego życia. Mimo że liczył wtedy
około siedemdziesięciu lat, jako zwyczajny mnich spełniał wszystkie obowiązki surowej reguły: wstawał o północy na
dwugodzinne pacierze, uczestniczył siedem razy każdego dnia we wspólnych
modlitwach, zachowywał posty. A zasadą cysterskich pokutników było wówczas
skąpe pożywienie, zgrzebny strój i krótki sen.
W wolnych chwilach kończył pisać „Kronikę polską”. Jako biskup krakowski napisał trzy
pierwsze księgi. Teraz zamierzał dzieło dokończyć. Niestety, napisał tylko część czwartą – śmierć zabrała
go zbyt szybko, przerywając dzieło w
najciekawszym miejscu, kiedy nasz Patron zaczął pisać dzieje, których sam był
świadkiem.
Zakończył Kronikę na roku 1202.
Wincenty Kadłubek jest pierwszym historykiem polskim. Jego
historia ma formę dialogu. Jest pisana pięknym
językiem łacińskim.
Wartością dzieła jest to, iż zawiera w sobie wszystkie podania i mity o początkach
Polski.
Nie brakuje w niej poetyckiej fantazji, ale są także ważne informacje historyczne i nawiązania
do tradycji.
Biskup – zakonnik, Wincenty
Kadłubek, zmarł w Jędrzejowie, w dniu 8 marca 1223 roku
i został pochowany
w prezbiterium klasztornego kościoła, co może świadczyć o tym, że zmarł w
opinii świętości. Jego publiczny kult
nie rozwinął się od razu.
Klasztory cysterskie były bowiem wówczas
szczelnie zamknięte, nawet ich wspaniałe świątynie służyły tylko celom
klasztornym. Jednak jego grób nawiedzali
książęta i królowie, a w księgach klasztornych spisano około stu pięćdziesięciu
cudownych wydarzeń,
przypisywanych Wincentemu. Kiedy zaś, w dniu 26
kwietnia 1633 roku, otwarto grób, okazało się, że ciało znaleziono prawie nienaruszone, co przyczyniło się do rozbudzenia
jego czci.
W roku 1764 Kongregacja Obrzędów zatwierdziła kult, a Papież
Klemens XIII podpisał odpowiednią bullę, co równało się z ogłoszeniem go
Błogosławionym.
A oto co napisał o swoim Poprzedniku inny wielki historyk polskich
dziejów, Jan Długosz, w dziele zatytułowanym „Roczniki Królestwa Polskiego”:
„Biskup krakowski Fulko, czyli Pełka, spędziwszy dwadzieścia jeden
lat na stolicy biskupiej, umarł jedenastego września i został pochowany w
katedrze krakowskiej. Na jego miejsce wybrano
jednomyślnie magistra Wincentego, syna Kadłubka z Karwowa,
wsi położonej
blisko Opatowa, prepozyta sandomierskiego, szlachcica z rodu Różyców, dla jego
niezwykłych zdolności i wykształcenia, którymi się wybijał. Innocenty III zatwierdził ten wybór. 
Wincenty obrał sobie naukę
za szlachectwo, ojczyznę, matkę i karmicielkę.
Rozumiejąc, że jego
stanowisko biskupie jest związane z różnymi troskami i niebezpieczeństwami, zapragnął
opuścić morze grożące zgubą. Będąc mężem niezwykle wykształconym i ogromnie
pobożnym, postanowił ustąpić ze
stanowiska biskupa, które zajmował już prawie dwanaście lat.
Przedtem przez
długi czas nie mógł tego uczynić, bo jego
zamiarowi sprzeciwiali się książę Leszek Biały i kapituła krakowska,
którzy
głęboko boleli nad tym, że państwo i Kościół zostaną pozbawieni tak wybitnej
osobistości. Ciągłymi jednak prośbami i głęboką pokorą pokonał opór księcia i
kapituły. 
Wincenty udał się do klasztoru w Jędrzejowie, gdzie wtedy bracia
bardzo gorliwie przestrzegali zasad życia cysterskiego. Przyjął habit i złożył
śluby zakonne, a z doskonałego stawszy
się najdoskonalszym, zaczął naśladować ubóstwo Chrystusa
i służyć swojemu
Bogu surowym życiem. Pozbył się stroju i
trosk biskupich, by przepłynąć burzliwe morze doczesnego życia,
które wśród
zgiełku grzechów oddziela nas od Boga. Jego szlachetny duch w ciągłym dążeniu
do rzeczy wzniosłych, niebieskich i do najwyższego dobra nie mógł znieść, że
przebywa wśród rzeczy ziemskich, niemal jak w cieniu, i przez surowe życie
zakonne kierował swój umysł ku niebieskiemu światłu. Po pięciu latach
spędzonych pobożnie w klasztorze jędrzejowskim, ósmego marca, zeszedł ze świata, by otrzymać niewiędnący wieniec za
swoje trudy od Chrystusa,
dla którego wszystko opuścił. Pochowano go w
tymże klasztorze w Jędrzejowie na środku chóru. 
Jeszcze w czasie zarządzania stolicą biskupią w Krakowie napisał,
dzięki niezwykłej żywości umysłu, stylem
zręcznym i gładkim kronikę o dziejach ojczystych.
Napisał ją tak starannie
i rozsądnie, że zyskał sławę równą pisarzom starożytnym, których przez tyle
wieków podziwiamy.” Tak o dzisiejszym naszym Patronie napisał Jan Długosz.
A my, przyjmując Boże Słowo, przeznaczonego na dzień dzisiejszy w
liturgii Kościoła, słyszymy pokorne wyznanie Pawła, jak to z prześladowcy Chrystusa stał się – za Jego łaską – Apostołem i głosicielem
Dobrej Nowiny.
W ten sposób, niczym ewangeliczna Maria, zasłuchał się w
głos Pana, łącząc jednak z owym zasłuchaniem
aktywność Marty.
Podobnie i Błogosławiony Wincenty – bardzo pragnął wyciszenia
i możliwości spokojnej pracy nad zgłębianiem nauki, jednak wola Boża kazała mu,
na pewnym etapie życia, podjąć bardzo aktywną
działalność pasterską.
Z jednego i drugiego wywiązał się znakomicie, łącząc
ogromną wiedzę i światowe wręcz obycie –
ze świętością życia.
Wpatrując się w jego przykład, podobnie jak i w przykład Pawła czy
też ewangelicznych niewiast, warto zastanowić się przez chwilę:
·       
Czy rozwijam wszystkie talenty, jakie
dał mi Pan?
·       
Czy jest we mnie stałe pragnienie
dowiedzenia się czegoś nowego, jeśli idzie o wiedzę religijną lub każdą inną?
·       
Czy zdobywam wiedzę i umiejętności po
to, by innym służyć, czy po to, by się nad innych wywyższać?
Marto, Marto, troszczysz się i
niepokoisz o wiele, a potrzeba mało albo tylko jednego. Maria obrała najlepszą
cząstkę, której nie będzie pozbawiona

Dodaj komentarz

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.