Czy mam odwagę żyć w świetle?

C

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, znaki, które dziś wypiszemy na drzwiach naszych domów, będą dla wszystkich wokół wyraźnym sygnałem, że w tym domu mieszkają ludzie wierzący. Niech one oznaczają także stan światła i łaski, jakie panują w naszych sercach!
       Dzisiaj w Celestynowie o 14.00 – Orszak Trzech Króli. My, Księża, mamy wziąć w nim udział, przebrani za… Zgadnijcie! Więcej napiszę jutro.
    Na głębokie i radosne przeżywanie dzisiejszej Uroczystości przesyłam kapłańskie błogosławieństwo: Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący – Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                Gaudium et spes!  Ks. Jacek
Uroczystość
Objawienia Pańskiego,
do
czytań: Iz 60,1–6; Ef 3,2–3a.5–6; Mt 2,1–12
CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA: 
Powstań,
świeć, Jeruzalem, bo przyszło twe światło i chwała Pana
rozbłyska nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok
spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan i Jego chwała jawi się
nad tobą. I pójdą narody do twojego światła, królowie do blasku
twojego wschodu. Podnieś oczy wokoło i popatrz: Ci wszyscy zebrani
zdążają do ciebie. Twoi synowie przychodzą z daleka, na rękach
niesione twe córki. Wtedy zobaczysz i promienieć będziesz, zadrży
i rozszerzy się twoje serce, bo do ciebie napłyną bogactwa
zamorskie, zasoby narodów przyjdą ku tobie. Zaleje cię mnogość
wielbłądów, dromadery z Madianu i z Efy. Wszyscy oni przybędą ze
Saby, ofiarują złoto i kadzidło, nucąc radośnie hymny na cześć
Pana.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO EFEZJAN: 
Bracia:
Przecież słyszeliście o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla
was, że mianowicie przez objawienie oznajmiona mi została ta
tajemnica. Nie była ona oznajmiona synom ludzkim w poprzednich
pokoleniach, tak jak teraz została objawiona przez Ducha świętym
Jego apostołom i prorokom, to znaczy że poganie już są
współdziedzicami i współczłonkami Ciała, i współuczestnikami
obietnicy w Chrystusie Jezusie przez Ewangelię.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA: 
Gdy
Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda,
oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: „Gdzie jest
nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na
Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon”. Skoro usłyszał to
król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc
wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma
się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: „W Betlejem judzkim,
bo tak napisał prorok: «A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś
zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie
wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela»”.
Wtedy
Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o
czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł:
„Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je
znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu
pokłon”. Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. 
A
oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż
przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy
ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli
Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon.
I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i
mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda,
inną drogą udali się do ojczyzny.
Jeżeli
uważnie wczytamy się w słowa proroctwa Izajasza, to z pewnością
uwagę naszą zwróci wielki dynamizm ukazanej tam sceny. Oto
jakiś wielki tłum ludzi zdąża w jednym kierunku. Ale nie w
jakimś tam przypadkowym kierunku,
tylko w kierunku określonym:
w kierunku światła.
Ludzie
ci niosą wielkie bogactwa, prowadzą wielbłądy, dromadery, niosą
złoto, kadzidło. Jednymi z tych, którzy zdążają w tym wielkim
pochodzie, są królowie, a więc przedstawiciele władzy,
przedstawiciele swojego ludu, jego zwierzchnicy.
Jest to zatem
jakiś pochód potężny, jest to wielki pochód przez ziemię ludzi,
którzy pragną dojść do światła. To światło odbierają jako
jakieś wielkie dobro dla siebie, dlatego do niego wytrwale zdążają.

Myślę,
że właśnie w taki sposób możemy sobie wyobrazić to, co pokazał
Prorok Izajasz w pierwszym czytaniu. A drugie czytanie podpowiada nam
nieco sposób rozumienia tego, co Izajasz tak plastycznie
przedstawił w swojej prorockiej wizji.
Słyszymy bowiem słowa
Apostoła Pawła, skierowane do Efezjan: Przecież słyszeliście
o udzieleniu przez Boga łaski danej mi dla was, że mianowicie przez
objawienie oznajmiona mi została ta tajemnica. Nie była ona
oznajmiona synom ludzkim w poprzednich pokoleniach, tak jak teraz
została objawiona przez Ducha świętym jego Apostołom i prorokom,
to znaczy że poganie już są współdziedzicami i współczłonkami
Ciała, i współuczestnikami obietnicy w Chrystusie Jezusie przez
Ewangelię.
Właśnie,
to bardzo jasne stwierdzenie Apostoła. Od początku bowiem istnienia
Kościoła zastanawiano się, czy poganie, którzy nie wyznawali
religii żydowskiej, muszą najpierw przejść na judaizm, a potem
na chrześcijaństwo,
czy mogą od razu stać się
chrześcijanami. Zarówno pierwszy Sobór, który odbył się w
Jerozolimie w roku 50, jak i wiele wypowiedzi – szczególnie
Apostoła Pawła – wskazuje, że poganie są zaproszeni do
zbawienia i że wystarczy, jeżeli szczerym sercem zwrócą
się do Boga, nie przechodząc przez judaizm. Niezwykle jasno mówi o
tym także dzisiejszy fragment, przed chwilą przez nas wysłuchany.
To
właśnie przedstawicielami tychże ludów pogańskich, tychże ludów
odległych są trzej tajemniczy mężowie, o których słyszymy
dzisiaj w Ewangelii. Bardzo mało dowiadujemy się o nich z kart
Pisma Świętego, a jeśli już, to tylko to, że byli Mędrcami
ze Wschodu.
Tradycja nadała im godność królewską, innym
razem nazywa się ich Magami, nie ma zatem wątpliwości, iż byli to
ludzie, którzy w hierarchii społecznej swoich narodów znaczyli
bardzo wiele.
I
to właśnie oni przybywają – właściwie jako jedni z pierwszych,
zaraz po pasterzach – aby oddać pokłon nowo narodzonemu Królowi.
Nie uczynił tego Herod, król Narodu Wybranego. Jak on postąpił,
to my zresztą dobrze wiemy. On poczuł się zagrożony
pojawieniem się Jezusa,
zobaczył w nim konkurenta dla swojego
panowania, dlatego ze strachu o swoją pozycję, ale także – z
jakiejś wielkiej zawiści wymordował okrutnie wszystkich chłopców,
będących w wieku Jezusa.
Tak
zareagował ten, kto właściwie jako pierwszy powinien oddać
pokłon Synowi Bożemu.
On właśnie się odwrócił, a do żłóbka
przybyli przedstawiciele ludów odległych, narodów pogańskich. I
dlatego to Święto, które dzisiaj przeżywamy, ma tak ogromne
znaczenie: oto bowiem wieść o Narodzeniu Syna Bożego przekracza
dzisiaj ramy, granice Narodu Wybranego.
Poprzez
dzisiejsze wydarzenie Bóg mówi, że do Jego Syna ma prawo każdy
człowiek!
Nikt nie jest wyłączony, nikt nie jest przekreślony,
nikt nie stoi na uboczu. Chyba, że sam tam się umieści, sam tam
stanie. Ale Bóg nikogo od siebie nie odpycha, wszystkich zaprasza.
Więcej nawet – daje szansę spotkania z sobą tym wszystkim,
którzy mają serce szczere i otwarte, a niejako na uboczu pozostawia
tych, którzy mieliby do tego prawo z racji swego pochodzenia,
przynależności do danego Narodu.
Dzisiaj
Bóg mówi do nas, że to, iż ktoś ma taką, czy inną pozycję; że
przynależy do takiej, czy innej grupy, społeczności – jeszcze
niczego nie rozstrzyga. Spotkanie z Bogiem, dar przychodzącego
Boga –
nikomu się z góry nie należy! To jest
zawsze łaską, a przyjąć ją mogą ci, którzy serca mają
otwarte.
Bo
tak, jak słyszeliśmy w pierwszym czytaniu, jak słyszeliśmy u
Apostoła Pawła, czy wreszcie – jak pokazało nam to wydarzenie
pokłonu trzech Mędrców: to Bóg wyszedł z inicjatywą. On
rozpalił owe światło,
do którego dążył cały ten pochód,
ukazany przez Izajasza, do którego dążyli Mędrcy. Bóg dał
światło, wskazał kierunek, ale to człowiek musiał się – i
nadal musi – do tego światła skierować.
Ale
można – niestety – na to światło pozostać skutecznie
zamkniętym.
Można całkowicie to światło zlekceważyć, można
pójść swoją drogą. Niestety, można, i – niestety – wielu
taką drogę wybiera. I może się nagle okazać – o czym na innym
miejscu wielokrotnie wskazywała nauka Pisma Świętego, a w tym:
nauczanie Jezusa – iż ludzie będący daleko, dzięki
otwartości swojego serca, szybciej znajdą się u Boga,
szybciej
do Niego dotrą, szybciej posiądą dar światła, aniżeli ci,
którzy – jak by się mogło wydawać – byli do tego
przeznaczeni.
Bo
Bóg zaprasza wszystkich. Daje znaki. Roznieca światło. Roztacza
blask. Ale co z tym wszystkim zrobi człowiek? To są pytania
już nie tylko do tych, o których mówi dzisiaj Pismo Święte. To
są pytania do nas.
Kochani,
to my musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy dostrzegamy światło,
które przed nami roztacza Bóg? Bo z pewnością zauważamy, że nie
brakuje wokół nas mroku i ciemności. Aż nadto często
rozmawiamy o tym w czasie odbywającej się aktualnie w naszej
Parafii wizyty duszpasterskiej.
Nie
brakuje problemów z pracą i w pracy, często uskarżamy się
na krzywdzące, czy lekceważące traktowanie przez pracodawcę,
mówimy o niesprawiedliwym wynagradzaniu, o zwalnianiu z pracy z
byle powodu,
o wypłatach za pracę, które nie są żadnym
wynagrodzeniem za wiele godzin wystanych przy maszynie; mówimy o
wzajemnym podkopywaniu sobie opinii, pozycji,
o wzajemnym
oczernianiu siebie, obmawianiu, o takiej zwykłej – jeśli tak
można określić – nienawiści. Niestety, podobne postawy
zauważamy nieraz także w swoim własnym, rodzinnym domu, z
bólem stwierdzając, że trudno dogadać się z własnym mężem,
czy synem, szczególnie zaś wtedy, kiedy w grę wchodzi alkohol.
Bardzo
często przychodzi nam, kapłanom, usłyszeć takie zdanie, że mąż
czy syn nie chodzi do kościoła, nie był u Spowiedzi – „no,
proszę księdza, muszę powiedzieć, że tak właśnie jest, po co
mam kłamać? Mówiłam mu, że o wszystkim księdzu powiem”.
Najczęściej – niestety – zainteresowanego nie ma wówczas w
domu.
Wszystkie
te wspomniane postawy to wyraźny dowód na istnienie ciemności,
zalegających w naszym życiu, często także w naszych sercach. Ale
czy to znaczy, że los człowieka jest przesądzony? Czy to
znaczy, że nie ma już promyka nadziei?
Wręcz
przeciwnie! Do tego bardzo często dochodziliśmy w trakcie rozmów.
Dostrzegaliśmy, że jest jakieś światełko w tunelu, że jest
promyk nadziei. I właśnie dzisiaj sam Bóg przychodzi do nas ze
wskazaniem, że tym Światłem jest On sam, że tym Światłem
jest Jego Syn, narodzony w Betlejemskiej Grocie.
Obyśmy się tylko
odważyli pójść za tym Światłem! Obyśmy się odważyli
wszystkie ciemne zakamarki w swoim sercu odkryć przed Światłem!
Wszystkie – naprawdę wszystkie! Bo jeżeli chociaż jeden
zachowamy i ukryjemy, to nic w naszym życiu nie zacznie się
zmieniać…
Niech
znaki, które dziś wypiszemy na drzwiach naszych domów, będą
czytelną informacją dla całego świata, że w naszych sercach
bezgranicznie panuje światło.
Czy stać nas na taką odwagę?…

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.