O znakach identyfikujących…

O

Szczęść Boże! Witam w kolejnym dniu. Zapracowanym – jak dla mnie. Zaraz wyruszam na wizytę duszpasterską, a w trakcie będzie jeszcze zbiórka naszej Służby Liturgicznej. Jest co robić, ale i radość z tego jest ogromna. Zwłaszcza, kiedy widać odzew ze strony ludzi. A muszę powiedzieć, że życzliwość w czasie wizyty duszpasterskiej jest ogromna. Naprawdę, w żadnym domu nie spotkałem się – jak dotąd, czy też w zeszłym roku – z jakimkolwiek afrontem. Także wtedy, gdy trzeba było podjąć trudne tematy, dotyczące niezbyt aktywnej religijności rodziny… 
    Zresztą, mam nadzieję, że temat wizyty duszpasterskiej jeszcze na naszym forum podejmiemy… Chyba, że zechcecie już teraz podzielić się jakimiś refleksjami?…
     Zapraszam tymczasem do pochylenia się nad dzisiejszym Słowem…
            Gaudium et spes!  Ks. Jacek
5
stycznia 2013., pierwsza sobota miesiąca,
do
czytań: 1 J 3,11–21; J 1,43–51
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA: 
Najmilsi:
Taka jest wola Boża, którą objawiono nam od początku, abyśmy się
wzajemnie miłowali. Nie tak, jak Kain, który pochodził od Złego i
zabił swego brata. A dlaczego go zabił? Ponieważ czyny jego były
złe, brata zaś sprawiedliwe. Nie dziwcie się, bracia, jeśli świat
was nienawidzi. My wiemy, że przeszliśmy ze śmierci do życia, bo
miłujemy braci, kto zaś nie miłuje, trwa w śmierci.
Każdy,
kto nienawidzi swego brata, jest zabójcą, a wiecie, że żaden
zabójca nie nosi w sobie życia wiecznego. Po tym poznaliśmy
miłość, że On oddał za nas życie swoje. 
My
także winniśmy oddać życie za braci. Jeśliby ktoś posiadał
majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi
niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim
miłość Boga? 
Dzieci,
nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Po tym
poznamy, że jesteśmy z prawdy, i uspokoimy przed Nim nasze serce. A
jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego
serca i zna wszystko. Umiłowani, jeśli serce nas nie oskarża, mamy
ufność wobec Boga.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA: 
Jezus
postanowił udać się do Galilei. I spotkał Filipa. Jezus
powiedział do niego: „Pójdź za Mną”. Filip zaś pochodził z
Betsaidy, z miasta Andrzeja i Piotra. Filip spotkał Natanaela i
powiedział do niego: „Znaleźliśmy Tego, o którym pisał Mojżesz
w Prawie i Prorocy, Jezusa, syna Józefa, z Nazaretu”.
Rzekł
do niego Natanael: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?”
Odpowiedział mu Filip: „Chodź i zobacz”. Jezus ujrzał, jak
Natanael zbliżał się do Niego, i powiedział o nim: „Patrz, to
prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu”.
Powiedział
do Niego Natanael: „Skąd mnie znasz?” Odrzekł mu Jezus:
„Widziałem cię, zanim cię zawołał Filip, gdy byłeś pod
drzewem figowym”. Odpowiedział Mu Natanael: „Rabbi, Ty jesteś
Synem Bożym, Ty jesteś królem Izraela!” Odparł mu Jezus: „Czy
dlatego wierzysz, że powiedziałem ci: «Widziałem cię pod drzewem
figowym»? Zobaczysz jeszcze więcej niż to”. 
Potem
powiedział do niego: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Ujrzycie
niebiosa otwarte i aniołów Bożych wstępujących i zstępujących
na Syna Człowieczego”.
Po
czym Natanael rozpoznał w Jezusie oczekiwanego Mesjasza? I czym
Jezus przekonał
go do siebie? Nie wiemy. Słyszymy
o drzewie figowym, pod którym Jezus widział swego przyszłego
ucznia, ale doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że tu nie o
drzewo jako takie chodzi,
ale bardziej o jakieś wydarzenie z
życia Natanaela – i to chyba dość ważne wydarzenie
które Jezus tymi słowami mu przypomniał. A to przekonało go do
Jezusa i zadecydowało, iż faktycznie dostrzegł w Nim Syna
Bożego i króla Izraela
– jak się sam wyraził.
A
czym mnie Jezus do siebie przekonał?
Jakie wydarzenie w moim
życiu zadecydowało o tym, że poszedłem za Nim, że w Niego
uwierzyłem?
A może był to ciąg różnych wydarzeń? A może
to jakaś sytuacja, która zaistniała i się rozwiązała, a może
to jakieś słowo, a może to jakieś trudne doświadczenie?
Kochani,
warto się nad tym zastanowić i poszukać w pamięci takiego
wydarzenia, poszukać zapisanych na kartach swej osobistej, życiowej
historii takich właśnie znaków identyfikujących Jezusa i
wskazujących na Jego obecność, na Jego
działanie, na Jego łaskawość dla nas. Z pewnością – takich
sytuacji nie brakuje. A jeżeli ich nie dostrzegamy, albo nie od razu
dostrzegamy, to może dlatego, że za mało uważnie patrzymy,
za mało starannie wytężamy swój wzrok i za mało nam na tym
zależy. Bo Pan takie znaki daje – i to daje ich naprawdę dużo.
Trzeba je tylko dostrzec. Tylko… A może –
Natomiast
przy tej okazji same wręcz nasuwają się jeszcze dwa inne pytania.
Pierwsze: po czym Jezus może rozpoznać w nas swoich uczniów?
Jakie znaki, jakie czyny – konkretne czyny – identyfikują nas
jako Jego przyjaciół?
Jakie wydarzenia z naszego życia
pozwalają Jezusowi z radością dostrzec w nas ludzi Jemu bliskich?
I
drugie pytanie: po czym mogą nas zidentyfikować – jako
uczniów i przyjaciół Jezusa – nasi bliźni? Jakimi
słowami, jakimi sytuacjami, jakimi postawami przekonujemy ludzi do
Jezusa?
W
tym kontekście bardzo mocno i jasno brzmią słowa Świętego Jana z
dzisiejszego pierwszego czytania: My
także winniśmy oddać życie za braci. Jeśliby ktoś posiadał
majętność tego świata i widział, że brat jego cierpi
niedostatek, a zamknął przed nim swe serce, jak może trwać w nim
miłość Boga? Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale
czynem i prawdą. Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy, i uspokoimy
przed Nim nasze serce. A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg
jest większy od naszego serca i zna wszystko. Umiłowani, jeśli
serce nas nie oskarża, mamy ufność wobec Boga.
Kochani,
gdzie jest to drzewo figowe – i
co
w
ogóle
jest
tym drzewem figowym

– pod którym Jezus nas widział i rozpoznał w nas swoich uczniów?
Co jest w naszym życiu taką sytuacją, albo też – co chcemy
uczynić w naszym życiu taką
wizytówką naszej postawy i naszego chrześcijaństwa,

aby Jezus o każdej i każdym z nas mógł powiedzieć: Patrz, oto
człowiek, w którym nie ma podstępu? I aby
mógł
powiedzieć: Patrz,
oto mój prawdziwy przyjaciel, oto mój wierny uczeń?

3 komentarze

  • Poemat Boga-Człowieka, Maria Valtorta

    Chcecie wiedzieć, co trzeba robić, by zostać uczniem Bożego Słowa, Mesjasza, Słowa Ojca, które przychodzi zgromadzić Izraela, aby na nowo usłyszał słowa Dekalogu świętego i niezmiennego. [Słowa Dekalogu] stanowią źródło uświęcenia, są już bowiem na świecie. O ileż bardziej jednak człowiek będzie mógł się uświęcić w godzinie Odkupienia i Królestwa.

    Oto, co mówię głuchym, ślepym, niemym, trędowatym, paralitykom, umarłym: “Wstańcie, bądźcie uzdrowieni, chodźcie, bądźcie wskrzeszeni. Oto otwierają się dla was rzeki światła, słowa, fale dźwięków, abyście mogli widzieć, słyszeć i mówić o Mnie.” Jednak bardziej niż do waszych ciał zwracam się do waszego ducha. Ludzie dobrej woli, przyjdźcie do Mnie bez lęku. Jeśli wasz duch jest zraniony, przywrócę mu doskonałość. Jeśli jest chory, uzdrowię go. Jeśli jest martwy, wskrzeszę go. Pragnę jedynie dobrej woli.

    Czy trudne jest to, czego od was wymagam? Nie. Nie narzucam wam kilkuset przepisów rabinów. Mówię wam tylko: postępujcie według [wskazań] Dekalogu. Prawo jest niezmienne. Wiele wieków przeminęło, odkąd Prawo zostało dane ludziom: piękne, czyste, świeże jak stworzenie, które się narodziło; jak róża, która zaczyna się rozwijać na łodydze. Proste, jasne i łatwe do realizacji. W ciągu wieków winy i skłonności ludzkie skomplikowały Prawo i [wprowadziły] mniejsze przepisy, z ich jarzmami, obostrzeniami i strasznymi zastrzeżeniami. Ja prowadzę was ku Prawu takiemu, jakie dał Najwyższy. Jednak proszę was, dla waszego dobra, przyjmijcie je ze szczerym sercem Izraelitów tamtego czasu. Bardziej niż w słowach szemracie w waszych sercach, że wina bardziej niż w was, małych ludziach, jest tam, na górze. Wiem o tym. Księga Powtórzonego Prawa mówi, co trzeba robić. Nie ma nic do dorzucenia.

    Nie osądzajcie tych, którzy dają do wypełnienia innym to, czego sami nie robią. Czyńcie to, co Bóg mówi. Ponad wszystko usiłujcie praktykować dwa główne przykazania. Jeśli będziecie kochać Boga wszystkimi siłami waszej istoty, nie będziecie grzeszyć, grzech bowiem jest boleścią, którą zadaje się Bogu. Kto kocha, ten nie chce zadawać cierpienia.

    Jeśli tylko będziecie kochać bliźnich jak samych siebie, będziecie synami szanującymi rodziców, małżonkami wiernymi współmałżonkowi, ludźmi uczciwymi w handlu, nie używającymi przemocy wobec wrogów, nie dającymi fałszywego świadectwa, nie zazdroszczącymi tym, którzy coś posiadają. Nie będziecie pożądliwie pragnąć żony waszego bliźniego. Nie będziecie chcieli czynić innym tego, czego nie chcielibyście, aby wam czyniono: okradać, zabijać, przeklinać, wchodzić jak kukułka do czyjegoś gniazda.

    Mówię wam więcej: “Bądźcie posłuszni w stopniu doskonałym dwom przykazaniom miłości: kochajcie nawet waszych wrogów.” Och! Jakże będzie was miłował Najwyższy. On tak bardzo kocha człowieka, który stał się Jego wrogiem popełniając grzech pierworodny i grzechy osobiste. Najwyższy kocha go w takim stopniu, że zesłał mu Odkupiciela, Baranka, którym jest Jego Syn: Ja, który do was mówię, Mesjasz obiecany dla odkupienia was z wszelkiej winy, o ile będziecie potrafili kochać tak jak On.

    Kochajcie. Niech miłość będzie drabiną. Przy jej pomocy – stawszy się aniołami – wstąpicie jak w wizji Jakuba aż do Nieba, słuchając Ojca mówiącego do wszystkich i do każdego z was: “Będę twoim obrońcą wszędzie, dokąd pójdziesz, i doprowadzę cię do tego kraju: do Nieba, do Królestwa Wiecznego.” Pokój wam wszystkim.

    Dasiek

  • Spotkanie z Jezusem żywym, prawdziwym zawsze pozostawia w sercu i duszy ślad i obojętnie czy Go się spotkało w kościele, w hospicjum, w domu czy na łące. Myślę, że rzadko bywa olśnieniem, oślepieniem jak w przypadku Szawła, częściej Jezus działa poprzez swojego Ducha, który daje odczuć Swą obecność w małych znakach; w dobrym natchnieniu, dobrej myśli. Te zaś przynaglają nas do dobrych czynów, do ustawicznego przypodobania się naszemu Panu. Pewnie każdy człowiek wierzący miał takie momenty, które wyraźnie przypomniały nam, uświadomiły, że jesteśmy dziełem rąk Stwórcy a co za tym idzie uświadomiły nam prawdę, że dzięki Jego łasce urodziliśmy się, dzięki Jego łasce żyjemy tu i w przyszłym świecie. Mam pozostało tylko starać się ze wszystkich sił kochać Boga i bliźniego jak siebie samego. Dziękuję, Przyjacielu, Duchu Jezusa, że nas oświecasz, prowadzisz, umacniasz, pocieszasz, nauczasz co mamy czynić aby osiągnąć życie wieczne i że jesteś z nami po wszystkie dni aż do skończenia świata.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.