Na drodze z Jezusem…

N

Szczęść Boże! Dziękuję Markowi za wczorajsze rozważanie i także przyłączam się do życzeń imieninowych dla naszej Mamy, polecając w codziennej modlitwie wszystkie sprawy, związane z Jej cierpliwym powracaniem do zdrowia. 
    A dzisiaj – pierwszy piątek. Nie ma u nas wizyty duszpasterskiej (poza kilkoma Rodzinami wieczorem), ale za to zaraz wyruszamy do Chorych. Dlatego przepraszam za opóźnienia w odpisywaniu, ale naprawdę nie wiem, za co mam się zabierać w pierwszej kolejności. Póki co – wszystkim życzę dobrego dnia, zapraszając do rozważenia dzisiejszego Słowa Bożego.
               Gaudium et spes!  Ks. Jacek

4
stycznia 2013., pierwszy piątek miesiąca,
do
czytań: 1 J 3,7–10; J 1,35–42
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO JANA APOSTOŁA: 
Dzieci,
nie dajcie się zwodzić nikomu; kto postępuje sprawiedliwie, jest
sprawiedliwy, tak jak On jest sprawiedliwy.
Kto
grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od
początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła
diabła. Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w
nim nasienie Boże; taki nie może grzeszyć, bo narodził się z
Boga. 
Dzięki
temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła: każdy, kto
postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga, jak i ten, kto nie
miłuje swego brata.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA: 
Jan
Chrzciciel stał wraz z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył
przechodzącego Jezusa, rzekł: „Oto Baranek Boży”. Dwaj
uczniowie usłyszeli, jak mówił, i poszli za Jezusem.
Jezus
zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do
nich: „Czego szukacie?” Oni powiedzieli do Niego: „Rabbi! (to
znaczy: Nauczycielu), gdzie mieszkasz?” Odpowiedział im:
„Chodźcie, a zobaczycie”. Poszli więc i zobaczyli, gdzie
mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny
dziesiątej. 
Jednym
z dwóch, którzy to usłyszeli od Jana i poszli za nim, był
Andrzej, brat Szymona Piotra. Ten spotkał najpierw swego brata i
rzekł do niego: „Znaleźliśmy Mesjasza” (to znaczy: Chrystusa).
I przyprowadził go do Jezusa. A Jezus wejrzawszy na niego rzekł:
„Ty jesteś Szymon, syn Jana, ty będziesz nazywał się Kefas”
(to znaczy: Piotr).
Bardzo wiele wątków
odnajdujemy w dzisiejszej Ewangelii. Krótki to – jak się wydaje –
fragment, a przecież zawiera tyle ciekawych sygnałów i wskazań.
Wszystkie zaś można by streścić i określić jednym
stwierdzeniem: poszukiwanie Jezusa. A może też: spotkanie
z Jezusem.
Oto
bowiem Jan Chrzciciel, widząc Jezusa, wskazuje na Niego swoim
uczniom. A zatem – spotkanie. Dwaj uczniowie Jana wtedy za
Jezusem poszli. Ale wkrótce, zagadnięci przez Jezusa, przyznali
się, że chcieli zobaczyć, gdzie mieszka. A zatem – poszukiwanie
bliższego kontaktu.
I kiedy już zobaczyli, kiedy u Jezusa się
zatrzymali, a na pewno przy okazji sporo porozmawiali, to wtedy
Andrzej triumfalnie obwieścił swemu bratu Szymonowi, że oto
znaleźli Mesjasza – i do Niego swego brata przyprowadził. A zatem
apostolstwo.
Zobaczmy,
Kochani, tę kolejność: spotkanie Jezusa, pójście za Nim,
zatrzymanie się u Niego, wejście z Nim w bliższą relację, a
wreszcie – przyprowadzenie innych do Niego.
W pigułce cała
historia życia chrześcijanina. A tak dokładniej, to może wzorzec,
według którego to życie powinno się układać. Właśnie tak
powinna wyglądać nasza chrześcijańska aktywność, nasza
osobista relacja z Jezusem.
Czy tak wygląda? Na to już każdy
sam musi sobie odpowiedzieć.
Dlatego
może dobrze byłoby prześledzić całą tę drogę, o której sobie
mówiliśmy – i porównać ją do swojej życiowej drogi. I
zobaczyć, gdzie są punkty zbieżne, a gdzie rozbieżne. Warto w
ogóle w tym kontekście zapytać samego siebie: czy ja Jezusa
spotykam?
Gdzie i kiedy spotykam Go najczęściej? Co mi w tym
pomaga, a co przeszkadza? A potem – czy od razu i bez zastrzeżeń
za Jezusem idę?
Czy nie oglądam się na prawo i lewo, albo może
i do tyłu? I czy chcę wejść z Jezusem w bliższą relację? Na
czym polega ta relacja?
A
potem – jakże ważne pytanie – czy jestem świadkiem,
apostołem? Czy tym spotkaniem, które
sam przeżyłem, potrafię dzielić się z innymi? Czy potrafię –
czy chcę – dzielić się Jezusem, którego spotkałem, z
którym wszedłem w bliższą relację?…
Oczywiście,
jeżeli nie wszedłem w bliższą relację, tylko tak powierzchownie,
albo jedynie zwyczajowo traktuję swoją wiarę, to nie ma o czym w
ogóle mówić, bo wtedy nie ma żadnego świadectwa.
Jest tylko gra pozorów, jakieś udawanie, ale nie ma niczego
głębszego, niczego trwałego. Bo jak można się dzielić czymś,
czego się samemu nie ma?
Bardzo
konkretnie i czytelnie wyjaśnia to dzisiaj Jan Apostoł w swoim
Liście, gdy pisze: Kto
postępuje sprawiedliwie, jest sprawiedliwy, tak jak On jest
sprawiedliwy.
Kto
grzeszy, jest dzieckiem diabła, ponieważ diabeł trwa w grzechu od
początku. Syn Boży objawił się po to, aby zniszczyć dzieła
diabła. Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w
nim nasienie Boże; taki nie może grzeszyć, bo narodził się z
Boga.
 A
na końcu – znak rozpoznawczy, po którym można określić, kto
jest kim: Dzięki
temu można rozpoznać dzieci Boga i dzieci diabła: każdy, kto
postępuje niesprawiedliwie, nie jest z Boga, jak i ten, kto nie
miłuje swego brata.
W
pierwszy piątek miesiąca – kolejny w moim życiu – muszę sobie
odważnie postawić to pytanie: czy według tego właśnie kryterium,
które wskazał dzisiaj Apostoł, jestem dzieckiem Boga? A
wracając do Ewangelii, to na którym etapie drogi za Jezusem,
drogi z Jezusem, aktualnie odnajduję siebie?

2 komentarze

  • Panie Jezu pomóż nam pielęgnować ziarenka miłości jakie włożyłeś w nasze serca podczas Chrztu Św. Niech rośnie z Twoją pomocą i kwitnie przemieniając nasze życie w piękny, pachnący kwiat. Pomóż nam postępować właściwie. Obdarz nas swoją miłością. Pozdrawiam. Rafał

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.