Czy mi w ogóle czegoś nie wolno?

C
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Kochani, raz jeszcze polecam Waszej uwadze Oświadczenie Pana Sebastiana Karczewskiego. To naprawdę ważna sprawa.
     A dzisiaj w Celestynowie o godzinie 12.00 będzie miała liturgia wschodnia, jaką będzie sprawował Biskup Grekokatolicki Benedykt Aleksiejczuk. Taka celebracja odbyła się już rok temu. Jedną z intencji modlitwy będzie pojednanie polsko – ukraińskie. Inicjatywa piękna – oby tylko dokonała się na fundamencie pełnej prawdy o Rzezi Wołyńskiej. I w ogóle – aby każde pojednanie nie sprowadzało się do pięknych, ale tylko zewnętrznych gestów, lecz żeby było budowane na gruntownym zgłębieniu prawdy.
   Na piękne i niezwykle radosne przeżywanie Dnia Pańskiego – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen
                 Gaudium et spes!  Ks. Jacek

13
Niedziela zwykła, C,
do
czytań: 1 Krl 19,16b.19–21; Ga 5,1.13–18; Łk 9,51–62
CZYTANIE
Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:
Pan
rzekł do Eliasza: „Elizeusza, syna Szafata z Abel-Mechola,
namaścisz na proroka po tobie”.
Poszedł
wkrótce stamtąd Eliasz i odnalazł Elizeusza, syna Szafata,
orzącego wołami: dwanaście par wołów przed nim, a on przy
dwunastej. Wtedy Eliasz, podszedłszy do niego, zarzucił na niego
swój płaszcz. Wówczas Elizeusz zostawił woły i pobiegłszy za
Eliaszem, powiedział: „Pozwól mi ucałować mego ojca i moją
matkę, abym potem poszedł za tobą”. On mu odpowiedział: „Idź
i wracaj, bo po co to ci uczyniłem?”
Wtedy
powrócił do niego i zaraz wziął parę wołów, złożył ją na
ofiarę, a na jarzmie wołów ugotował ich mięso oraz dał ludziom,
aby zjedli. Następnie wybrał się i poszedłszy za Eliaszem, stał
się jego sługą.
CZYTANIE
Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO GALATÓW:
Bracia:
Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie
poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli.
Wy
zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie
bierzcie tej wolności za zachętę do hołdowania ciału, wręcz
przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie. Bo całe
Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: „Będziesz miłował
bliźniego swego jak siebie samego”. A jeśli u was jeden drugiego
kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie nie zjedli.
Oto,
czego uczę: postępujcie według Ducha, a nie spełnicie pożądania
ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do
czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że
nie czyńcie tego, co chcecie. Jeśli jednak pozwolicie się
prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Gdy
dopełniał się czas wzięcia Jezusa z tego świata, postanowił
udać się do Jerozolimy i wysłał przed sobą posłańców. Ci
wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka
samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak,
ponieważ zmierzał do Jerozolimy.
Widząc
to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: „Panie, czy chcesz, a powiemy,
żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?” Lecz On odwróciwszy
się zabronił im. I udali się do innego miasteczka.
A
gdy szli drogą, ktoś powiedział do Niego: „Pójdę za Tobą,
dokądkolwiek się udasz”. Jezus mu odpowiedział: „Lisy mają
nory i ptaki powietrzne gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca,
gdzie by głowę mógł wesprzeć”.
Do
innego rzekł: „Pójdź za Mną”. Ten zaś odpowiedział: „Panie,
pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”. Odparł mu:
„Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś
królestwo Boże”. Jeszcze inny rzekł: „Panie, chcę pójść za
Tobą, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi w domu”.
Jezus mu odpowiedział: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a
wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego”.
Kiedy dzisiaj z uwagą
słuchaliśmy drugiego czytania z Listu Świętego Pawła Apostoła
do Galatów, to zapewne wielu z nas
odniosłoby te słowa do swojej
osobistej sytuacji:
Tylko nie bierzcie tej wolności za zachętę do
hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie
sobie wzajemnie. Bo całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie:
„Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”. A jeśli
u was jeden drugiego kąsa i pożera, baczcie, byście się wzajemnie
nie zjedli.
Bardzo
mocne słowa Apostoła, ale – zdaje się – trudno odmówić im
racji. Zawsze, ilekroć człowiek bądź to niewłaściwie korzysta z
wolności, bądź to jej wprost nadużywa – dochodzi do
nieszczęścia, czy wręcz tragedii.
Wolność traktowana w
sposób absolutny; wolność, która nie kieruje się konkretnymi
zasadami, a szczególnie odpowiedzialnością, staje się samowolą
i prowadzi w rezultacie do tego, że jeden drugiego kąsa i
pożera.
Nie w sensie
dosłownym, bo
bardziej chodzi tu o poniżanie drugiego człowieka i umniejszanie
jego godności,
ale może być i tak, że samowola prowadzi także
do ran i bólu fizycznego.
Próbkę
takiego stanu rzeczy daje nam dzisiejsza Ewangelia, w której
słyszymy, jak to Jakub i Jan skłonni byli odręcznie”
wymierzyć sprawiedliwość
mieszkańcom jednego z miasteczek
samarytańskich: Panie, czy chcesz, a powiemy, aby ogień spadł
z nieba i zniszczył ich?
Jezus zabronił im. Nie na tym
bowiem polega wolność, nie na tym polega sprawiedliwość, aby
iść za pierwszym porywem woli i samowoli, ale aby do swoich
ludzkich relacji wprowadzić Chrystusa,
aby liczyć się z Jego
wolą, z Jego zasadami.
Rozwiązanie,
które powzięli Apostołowie – zniszczenie ogniem miasteczka
samarytańskiego – wydawało się jedynym słusznym wyjściem
z sytuacji, która zaistniała. Jeżeli bowiem mieszkańcy tej
miejscowości tak otwarcie sprzeciwiali się Jezusowi, tak
otwarcie odwrócili się od Niego, to nie może być innego
rozwiązania sprawy, jak tylko zniszczenie wszystkiego. A jednak
Jezus nie tak widział całą sprawę.
Chociaż
na pewno nie ucieszyła go postawa owych mieszkańców, to jednak
zabronił uczynić im krzywdy. Na tym bowiem powinna polegać
prawdziwa wolność i sprawiedliwość, aby rozeznać,
co w danej sytuacji, w określonych okolicznościach jest dobre i
potrzebne i – przede wszystkim! – co w danej sytuacji zgodne
jest z wolą Bożą.
A
wolę swoją wyraża Jezus dzisiaj bardzo krótkim zdaniem: Pójdź
za Mną!
Wielu zastanawiało się już od dawna i
nadal się zastanawia, czy Jezus w ten sposób nie ogranicza
ludzkiej wolności? Jeżeli bowiem każe iść za
sobą, to czy w ten sposób nie zniewala człowieka, który
może chciałby akurat w tym momencie pójść sobie inną drogą?
Czy Jezus, kiedy mówi: Pójdź za Mną! – nie
dokonuje sam wyboru za człowieka, który przecież ma prawo dokonać
tego wyboru osobiście?
Jeżeli
byśmy postrzegali wolność w kategoriach samowoli, to z
pewnością Jezusowe polecenie jest dla niej ograniczeniem. Bo oto
człowiek ma w tej chwili taki kaprys, za chwilę inny;
chciałby sobie raz zrobić to, drugim razem tamto, a tu nagle Jezus
mówi: „Tego nie wolno, tego czynić nie możesz!” Jak to –
nie mogę?
Czy ja czegoś nie mogę?
Przecież jestem wolny!
Tak
myśli sobie człowiek, buntując się przeciw nakazom Bożym. I
idzie swoją drogą, krocząc za kolejnymi swymi zmiennymi kaprysami.
Początkowo jest mu dobrze, wszystko układa się tak,
jak sobie pomyślał i zaplanował. Ale z czasem okazuje się, że
rzeczywistość wokół niego staje się coraz bardziej smutna.
Ludzie są zmęczeni jego obecnością, unikają go, czy wprost –
boją się go, czują się zmęczeni zmiennością jego kaprysów
i zachcianek,
nigdy nie są w stanie przewidzieć, co człowiek
ten uczyni, do czego się posunie i na co go stać?
I
w końcu człowiek taki – „absolutnie wolny” – staje się dla
nich ciężarem nie do zniesienia. Bo okazuje się, że jego totalna
wolność jakoś bardzo ogranicza wolność innych i kiedy on
robi to, co chce – inni nie mają zapewnionych nawet najbardziej
podstawowych praw
. Dziwnie więc wygląda ta wolność – taka
bardzo „niesprawiedliwa”,
skoro jednym daje tak dużo, a
drugim tak dużo zabiera.
Trzeba
zatem znaleźć inny sposób na wolność, tak aby wszyscy mogli
odczuć jej dobrodziejstwo. Nie ma wątpliwości, że takim
sposobem jest przestrzeganie nakazów Chrystusa.
I z pewnością
– będzie to oznaczało ograniczenie naszej własnej samowoli, ale
uczyni życie ludzi bardziej ludzkim. Bo jeden człowiek wcale nie
musi być dla drugiego ciężarem,
wcale nie musi być dla niego
przeszkodą i uprzykrzeniem. Może być darem i pomocą. I o
to właśnie chodzi!
Ale
żeby to osiągnąć, trzeba usłyszeć i zrealizować słowa Jezusa,
które wyraźnie i stanowczo domagają się pójścia za Nim.
Trzeba bardzo konkretnie odpowiedzieć na jego zaproszenie. Można Mu
odmówić, można Go nie przyjąć, ale zarówno odrzucić Jezusa,
jak i przyjąć – można tylko w całej pełni.
Nie da się
trochę Jezusa przyjąć, a trochę nie przyjąć.
Tym, którzy
chcieli uczynić to i owo, a dopiero potem pójść za Nim, Jezus
mówi w Ewangelii: Idźcie już teraz, od razu! Nie oglądajcie
się na prawo i lewo, nie zaprzątajcie sobie serca innymi sprawami.
Pójdźcie za Mną!
Na
tym właśnie polega problem, że dzisiaj wielu niby słucha Jezusa,
ale tak naprawdę nie chce zamykać za sobą wszystkich
furtek. Słuchają Jezusa, modlą się do Niego, ale niektóre
sprawy sami rozwiążą lepie
j, więc niech się tu Jezus
we wszystko nie „miesza”.
Elizeusz,
o którym mowa w pierwszym czytaniu z Księgi Królewskiej, co prawda
uzyskał pozwolenie na to, aby się pożegnać ze swoimi
rodzicami, ale i on został przynaglony przez Eliasza, aby w sposób
jawny i zdecydowany podjął decyzję i odpowiedział na
powołanie do służby Bożej. Wziął on to sobie tak głęboko do
serca, że całkowicie rozstał się z dotychczasowym życiem,
czego symbolicznym wyrazem było złożenie w ofierze pary wołów,
za pomocą których do tego momentu jeszcze pracował, a którym to
gestem chciał podkreślić, że wszystko, co dotychczasowe, kończy
się i zamyka
.
Jezus,
powołując w Ewangelii uczniów, mówi: Zostaw umarłym
grzebanie ich umarłych.
Nie oznacza to braku szacunku dla
umarłych, nie oznacza to, że nie należy ich pochować.
Oznacza to, że opowiadając się za Jezusem – nie można być
połowicznym, nie można oglądać się wstecz. Nie można
przyznawać się do Jezusa, a jednocześnie postępować według
własnej samowoli.
Nie można odmawiać w pacierzu Dziesięciu
Przykazań, a postępować według własnych zachcianek, a więc
według własnych przykazań, tworzonych w danej chwili i w
danym momencie, w zależności od humoru i osobistej wygody.
To
właśnie dlatego tak wielu wierzących w Boga nie wychodzi z
sądów, żyje w ciągłej kłótni,
żyje w ciągłym gniewie,
ciągle się z kimś procesuje – właśnie dlatego, że albo sami
uznali swoją wolność za najważniejszą, albo padli ofiarą
kogoś, kto tak sprawę traktuje
.
Czy
człowiekowi bowiem wolno szkodzić drugiemu?
Czy wolno mu zabrać
jakąś rzecz tylko dlatego, że jest mu potrzebna, albo mu się
podoba? Czy człowiekowi wolno upijać się do nieprzytomności
i czynić w domu awantury? Czy wolno człowiekowi zaorać miedzę
drugiemu, czy wolno mu z pola podkradać uprawy, albo z grobu znicze;
czy wolno oszukać w sklepie, czy wolno sprzedawać
przeterminowany lub zepsuty towar? Czy wolno niepotrzebnie
pracować w niedzielę?
Czy
wolno człowiekowi mówić o drugim to, co się w danej chwili
pomyśli i przywidzi, czy wolno rzucać pod adresem drugiego
oskarżenia i niesprawiedliwe opinie?
To
wszystko wolno! – odpowie człowiek samowolny
, który uważa
siebie za jedynego i najważniejszego, który stawia siebie w centrum
wszelkich relacji z innymi. Jezus jednak powie: Nie wolno!
bo taka „bezpańska” wolność, którą nazwać należy swawolą,
wkracza w sferę wolności drugiego człowieka i bardzo go krzywdzi.
Bo
wielu – niestety – potraktowało wolność jako dar wyłącznie
im tylko dany
, dlatego tak bezkarnie swoją wolnością
ograniczają wolność innych. Nie chodzi tu o to, aby
narzekać, ale aby zrobić rachunek sumienia z wolności. Czy
przypadkiem nie traktuję jej jako wolności do popełniania grzechu?
Czy zdaje sobie sprawę z tego, że taka wolność prowadzi w
prostej drodze do zniewolenia grzechem?
Tak
wielu tych, którzy stoczyli się na dno nałogu, którzy dali się
oszukać szatanowi i weszli z nim w układy, dzisiaj żyją na
dnie moralnej nędzy
i chociaż oszukują samych siebie i innych
mówiąc, że wszystko jest w porządku, to jednak wiadomym jest –
i widać to bardzo wyraźnie – że nie są oni szczęśliwi i
tak wewnętrznie chcieliby z tym zerwać, ale nie mają sił lub nie
wiedzą jak.
A na początku byli tacy „wolni”, tacy swobodni,
żadne tłumaczenia, żadne ostrzeżenia rodziców, przyjaciół –
nie skutkowały. Dopiero przegrane życie i dramat wielu osobistych
cierpień przekonuje takich nieroztropnych użytkowników
wolności
, że wolność musi kierować się określonymi
zasadami, że nie może być mowy o wolności absolutnej, nie może
być mowy o wolności bez Chrystusa!
Prawdziwa
wolność to odpowiedzialność. Prawdziwa wolność to konsekwentne,
zdecydowane podążanie za Chrystusem, pełnienie
Jego woli.
Prawdziwa wolność szanuje wolność innych.
Prawdziwa wolność nigdy nie dopuści do tego, aby jeden
drugiego kąsał i pożerał
, ale wyzwala wszystkie
moce i całą dobrą energię w człowieku
, aby ten w drugim
człowieku – dostrzegł Chrystusa.
Bo
ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajmy w niej
i nie poddawajmy się na nowo pod jarzmo niewoli
!

Dodaj komentarz

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.