Piszę, byś wiedział, jak należy postępować w domu Bożym…

P
Szczęść Boże! Pozdrawiam serdecznie, życząc błogosławionego i dobrego dnia, owocującego współpracą w budowaniu dobra!
                        Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa
24 Tygodnia zwykłego, rok I,
Wspomnienie
Św. Męczenników
Korneliusza,
Papieża i Cypriana, Biskupa,
do
czytań: 1 Tm 3,14–16; Łk 7,31–35
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Najdroższy:
Piszę ci to wszystko spodziewając się przybyć do ciebie możliwie
szybko. Gdybym zaś się opóźniał, piszę, byś wiedział, jak
należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga
żywego, filarem i podporą prawdy.
A
bez wątpienia wielka jest tajemnica pobożności. Ten, który
objawił się w ciele, usprawiedliwiony został w Duchu, ukazał się
aniołom, ogłoszony został poganom, znalazł wiarę w świecie,
wzięty został w chwale.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO
ŁUKASZA:
Po
odejściu wysłanników Jana Chrzciciela Jezus powiedział do tłumów:
Z
kim więc mam porównać ludzi tego pokolenia? Do kogo są podobni?
Podobni są do dzieci, które przebywają na rynku i głośno
przymawiają jedne drugim: «Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście;
biadaliśmy, a wyście nie płakali».
Przyszedł
bowiem Jan Chrzciciel: nie jadł chleba i nie pił wina; a wy
mówicie: «Zły duch go opętał».
Przyszedł
Syn Człowieczy: je i pije; a wy mówicie: «Oto żarłok i pijak,
przyjaciel celników i grzeszników». A jednak wszystkie dzieci
mądrości przyznały jej słuszność”.
Jakkolwiek
Paweł wybiera się do Tymoteusza i nawet chciałby przybyć szybko,
to jednak nie chcąc, aby w jakikolwiek sposób dzieło Boże
ucierpiało,
lub żeby jego rozwój został spowolniony
postanawia w Liście opisać i rozstrzygnąć najważniejsze związane
z nim sprawy. Może się bowiem zdarzyć, że owo przybycie Pawła z
jakichś względów się opóźni
– a przecież czyhających
nie niego przeszkód zwykle nie brakowało – dlatego Tymoteusz musi
mieć wskazówki, co i jak robić.
I stąd myśl o wysłaniu
Listu. Tak przynajmniej sam Paweł uzasadnia dzisiaj fakt jego
napisania.
Widać
w tym wszystkim ducha współpracy i wzajemnego wspierania się w
dziele Bożym dwóch oddanych mu ludzi. Widać, że Pawłowi bardzo
na tych spawach zależało
– to akurat nas nie dziwi, o tym
wiemy, bo każdy epizod jego apostolskiej działalności nas o tym
przekonywał. Z taką bowiem gorliwością, z jaką początkowo
niszczył Kościół Chrystusa, później go tworzył i budował.
W
inny sposób – bo inaczej ułożyła się historia jego życia, ale
równie gorliwie
– w dzieło to włączył się młody Biskup
Tymoteusz. O jego gorliwości dowiadujemy się w największym stopniu
od samego Pawła. Kiedy zaś dwaj tak oddani sprawie wielcy mężowie
połączyli swe siły i zjednoczyli się we wspólnym
budowaniu, wspólnym tworzeniu Bożego dzieła, nie może nikogo
dziwić, że dzieło to naprawdę intensywnie się rozwijało.
Jeżeli
bowiem tej współpracy brak, a we wzajemne relacje wkradną
się ludzkie ambicje, pycha, upór i jakaś duchowa niedojrzałość,
to raczej trudno liczyć na szczególnie intensywny rozwój dobrego
dzieła. Także tego Bożego. Jakkolwiek bowiem sam Bóg w swoje
dzieła angażuje się jako pierwszy, to jednak małostkowe
postawy i działania ludzi,
blokujące współpracę między
nimi, są w stanie dzieło to spowolnić. Chociaż nie mogą
– na szczęście –
zniszczyć go całkowicie!
Jasno
o tym wszystkim mówi dzisiaj Jezus w Ewangelii, przywołując
przykład dzieci, bawiących się na rynku i sprawiającym sobie
nawzajem drobne złośliwości. Kategoryczna jest również pod tym
względem Jego ocena ludzi Mu współczesnych, którzy
odrzucili najpierw Jana Chrzciciela, a niedługo potem mieli odrzucić
Jego samego, zgłaszając zarzuty do sposobu działania tak
jednego, jak i Drugiego, chociaż każdy z nich działał w zupełnie
innym stylu.
Jednak
to nie o styl działania Jana czy Jezusa tak naprawdę chodziło, a o
wewnętrzne złe nastawienie ludzi. To zaś nastawienie, za
każdym razem – dopóki się nie zmieni – jest w stanie
skutecznie niszczyć wszelkie dobro. Ale nie może zniszczyć do
końca. Jezus kończy bowiem dzisiejsze swe pouczenie stwierdzeniem:
A
jednak wszystkie dzieci mądrości przyznały jej słuszność.

Tak,
mądrość zawsze zwycięży, dobro zwycięży, przeto żadne
dzieło Boże nie zostanie zniszczone

przez ludzką pychę i chore, wygórowane ambicje. Może jednak
zostać spowolnione.
Pomni
zatem na ostrzeżenie Jezusa, zawarte w dzisiejszej Ewangelii, a
wzmocnieni dobrym przykładem pełnej
miłości i wzajemnego wspierania się

Apostoła Pawła i młodego Biskupa
Tymoteusza, uświadamiamy sobie, że i my także winniśmy stale
otwierać
się na współpracę z innymi,

poskramiając przy tym – choć to niewątpliwie bardzo trudne –
swoje osobiste, wygórowane ambicje, a poszukując ciągle nowych
sposobów nawiązania wspólnoty
i twórczej współpracy

z innymi, by Boże dzieło mogło swobodnie się rozwijać i
przynosić błogosławione owoce.
A
konkretny przykład nawiązania takiej właśnie współpracy i
duchowej wspólnoty odnajdujemy
w świadectwie życia dzisiejszych Patronów,

Świętych
Korneliusza, Papieża i Cypriana, Biskupa.
Pierwszy
z nich,
Korneliusz,
został
Papieżem w roku 251. Zwalczał schizmę Nowacjana – człowieka,
którego do spowodowania rozłamu w Kościele pchnęło nie co
innego, jak właśnie rozbudzone ponad miarę ludzkie ambicje i żądza
władzy
we wspólnocie wierzących.
Papieża
w jego zdecydowanym stanowisku popierał Biskup Kartaginy, Cyprian. Cesarz Gallus skazał Korneliusza na
wygnanie do Civitavecchii, gdzie przebywał
w bardzo złych warunkach i gdzie też
zmarł
w roku 253.
Z
kolei Cyprian
drugi
dzisiejszy
Patron
urodził
się w Kartaginie około roku 210

w rodzinie pogańskiej. Po nawróceniu na chrześcijaństwo, został
kapłanem i biskupem Kartaginy. Okazał się znakomitym pasterzem i
obrońcą wiary. Został
ścięty 14 września 258 roku

w czasie prześladowania Waleriana. W
tym samym czasie w Rzymie odbywało się przeniesienie relikwii
Świętego Korneliusza. Ze względu na łączącą
ich przyjaźń i wzajemne wspieranie się w obliczu prześladowań,

obu Męczennikom przypisano wspólne wspomnienie liturgiczne.
Mając
na uwadze zarówno te dobre, jak i te negatywne przykłady ludzkich
postaw, pomni na usłyszane przed chwilą Boże słowo, zapytajmy
samych siebie:

Czy
nie próbuję budować jakiejkolwiek wspólnoty z ludźmi jedynie
wokół swojej osoby i tylko na swoich zasadach?

Czy
potrafię uważnie wysłuchać i ewentualnie nawet przyjąć zdanie
drugiego – choćby było ono inne od mojego zdania?

Czy
sukcesy i osiągnięcia innych mnie cieszą, czy złoszczą?

Bez
wątpienia wielka jest tajemnica pobożności!

9 komentarzy

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.