Wzorem bądź w miłości!

W
Szczęść Boże! Moi Drodzy, dzisiaj – w kolejną rocznicę napaści Związku Sowieckiego na Polskę – proszę o modlitwę w intencji naszej Ojczyzny. Szczególnie w obliczu skrajnej nieodpowiedzialności rządzących, którzy tak naiwnie chcą narazić nasz kraj na poważne niebezpieczeństwo. Proszę Wszystkich o modlitwę! Ja staram się czynić to codziennie – wierzę, że wielu z Was też – ale proszę, abyśmy w tej modlitwie się jednoczyli i nie ustawali. 
        A tak zupełnie z innej strony: dzisiaj kalendarz przewiduje jedne z kilku w ciągu roku imienin Roberta. Zastanawiam się, czy to nasz Robert przypadkiem dzisiaj nie świętuje?… Jeżeli tak, to będziemy mieli okazję złożyć serdeczne życzenia. Jednak ja zrobię to ewentualnie dopiero w sobotę, bo jutro – słówko z Syberii!
       Pozdrawiam serdecznie i dobrego dnia życzę! I jeszcze raz proszę – módlmy się za Ojczyznę! I patrzmy trzeźwo na to, co się u nas dzieje! I – w razie potrzeby – otwierajmy oczy innym!
                                    Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Czwartek
24 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: 1 Tm 4,12–16; Łk 7,36–50
CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO TYMOTEUSZA:
Najmilszy:
Niechaj nikt nie lekceważy twego młodego wieku; lecz wzorem bądź
dla wiernych w mowie, w obejściu, w miłości, w wierze, w
czystości. Do czasu, aż przyjdę, przykładaj się do czytania,
zachęcania, nauki. Nie zaniedbuj w sobie charyzmatu, który został
ci dany za sprawą proroctwa i przez włożenie rąk kolegium
prezbiterów. W tych rzeczach się ćwicz, cały im się oddaj, aby
twój postęp widoczny był dla wszystkich. Uważaj na siebie i na
naukę, trwaj w nich. To bowiem czyniąc i siebie samego zbawisz, i
tych, którzy cię słuchają.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jeden
z faryzeuszów zaprosił Jezusa do siebie na posiłek. Wszedł więc
do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. A oto kobieta, która
prowadziła w mieście życie grzeszne, dowiedziawszy się, że jest
gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku i
stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła oblewać Jego
nogi łzami i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała
Jego stopy i namaszczała je olejkiem.
Widząc
to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: „Gdyby On
był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta,
która się Go dotyka, że jest grzesznicą”.
Na
to Jezus rzekł do niego: „Szymonie, muszę ci coś powiedzieć”.
On
rzekł: „Powiedz, Nauczycielu”.
Pewien
wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset
denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać,
darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował?”
Szymon
odpowiedział: „Sądzę, że ten, któremu więcej darował”.
On
mu rzekł: „Słusznie osądziłeś”. Potem zwrócił się do
kobiety i rzekł Szymonowi: „”Widzisz tę kobietę? Wszedłem
do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami
oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi
pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg
moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem
namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej
liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się
odpuszcza, mało miłuje”.
Do
niej zaś rzekł: „Twoje grzechy są odpuszczone”.
Na
to współbiesiadnicy zaczęli mówić sami do siebie: „Któż On
jest, że nawet grzechy odpuszcza?”
On
zaś rzekł do kobiety: „Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju”.
Chyba
nie tylko słowa Apostoła Pawła, skierowane do Tymoteusza: Niechaj
nikt nie lekceważy twego młodego wieku; lecz wzorem bądź dla
wiernych w mowie, w obejściu, w miłości, w wierze, w czystości


ale
także życiowe doświadczenie przekonuje nas, że wiek
człowieka wcale nie musi decydować

o poziomie jego zachowania, o stylu jego wypowiedzi, o trafności
jego życiowych decyzji…
Zapewne
bowiem bylibyśmy w stanie wskazać wielu
całkiem
młodych ludzi, którzy 
dla innych autorytetami,

do których inni po radę i wsparcie przychodzą, których słowa
wyznaczają
innym kierunek

ich postępowania… A
znowu znamy i takich, którzy mając „na karku” siedemdziesiąt i
więcej lat, niczego
się chyba w życiu nie nauczyli,

ich codzienność jest mdła i postawa nijaka, a jak już coś
powiedzą, to nie wiadomo, czy śmiać się, czy płakać.
Zaznaczmy
w tym momencie, że mówimy tu o życiowej mądrości, która
jest
czymś
więcej, niż tylko wykształceni
em,
czy tytułem
naukowym,
bo tak wykształcenie, jak i tytuły można obecnie zdobyć w
stosunkowo młodym wieku, ale to akurat nie
gwarantuje życiowej mądrości.

My
natomiast mówimy tu sobie właśnie o
mądrości,

którą – przynajmniej w odniesieniu do Tymoteusza – Święty
Paweł określił jako bycie dla
innych wzorem
w
mowie, w obejściu, w miłości, w

wierze,
w czystości…

Żeby
zaś Tymoteuszowi w tym jego młodym wieku nie uderzyła do
głowy przysłowiowa
„woda sodowa” z powodu niemałej jednak
odpowiedzialności,
jaka
na niego spadłą,
i – bądź co bądź – wyraźnego
wywyższenia

we wspólnocie młodego Kościoła, Paweł doradza mu bardzo
konkretnie: Do
czasu, aż przyjdę, przykładaj się do czytania, zachęcania,
nauki. Nie zaniedbuj w sobie charyzmatu, który został ci dany za
sprawą proroctwa i przez włożenie rąk kolegium prezbiterów. W
tych rzeczach się ćwicz, cały im się oddaj, aby twój postęp
widoczny był dla wszystkich. Uważaj na siebie i na naukę, trwaj w
nich. To bowiem czyniąc i siebie samego zbawisz, i tych, którzy cię
słuchają.

Otóż
właśnie, tylko w ten sposób Tymoteusz sam się utrzyma na wysokim
duchowym poziomie

i innym pomoże ten sam poziom osiągnąć i utrzymać – aż do
osiągnięcia
tego
najwyższego
poziomu,
o jakim dziś mówi Paweł, a jakim jest wieczne
zbawienie.

Doprawdy, już więcej osiągnąć się nie da i dlatego właśnie
osiągnięcie
tego najwyższego poziomu

winno być celem życia każdego człowieka.
Jednakże
ten poziom osiąga się stopniowo – chociażby poprzez kolejne
etapy rozwoju
ludzkiego, duchowego…

Także intelektualnego
– bo czemuż by i ten pomijać?… Przecież
Apostoł wyraźnie nakazuje swemu uczniowi, a jednocześnie temu,
który dla innych był nauczycielem, aby się przykładał
do czytania i do nauki.

Tak, bo tylko w ten sposób, poprzez naukę, pracę i modlitwę
(jakież to „oklepane” hasła, prawda?…) mógł on
osiągnąć
postęp – jak się tego domaga Paweł – widoczny
[…]
dla
wszystkich
.
I
nie po to, aby wzbudzać w innych podziw, zachwyt i uznanie, ale by
być dla nich wzorem, przewodnikiem, pasterzem…
Aby
być zawsze z
nimi – i dla nich.
Aby
ich prowadzić, nauczać i w
razie potrzeby upominać,
ale także – a może przede wszystkim – słuchać,
rozumieć, współczuć, przebaczać grzechy…

To też jest wymiar
mądrości

i to nawet wielkiej mądrości, bo dotykającej ducha i serca
drugiego człowieka.
Przykład
takiej właśnie mądrości dał dzisiaj Jezus w Ewangelii. I chociaż
obecnym wokół – z gospodarzem domu na czele – wydawało
się, że Jezus nie wie,

kim jest kobieta, która namaszcza Jego stopy
i jakie grzechy ma na sumieniu, to jednak Jezus szybko te wątpliwości
rozwiał, jasno
dowodząc, że zna
jej przewinienia, ale też –

odpuszczając j
e
wszystkie
.
A
to z kolei bardzo zaskoczyło zebranych,
którzy takiego obrotu sprawy zupełnie się nie spodziewali.
Przekonali
się bowiem, że Ten, którego nazywali Nauczycielem, był w stanie
nie
tylko wyłożyć im swoją naukę,

ale też potrafił głęboko
patrzeć w ludzkie serca.

A to jest ewidentnym znakiem i potwierdzeniem wielkiej mądrości.
Kochani,
kształtowanie w sercach takiej właśnie mądrości jest zadaniem i
dla nas. I to dla każdej i każdego z nas – bez
wyjątku! I bez względu na wiek.
Bo
żaden wiek nie jest zbyt
wczesny

na to, aby taką postawę w sobie zacząć kształtować – i żaden
nie jest zbyt
późny.

Dlatego
trzeba
odnieść do siebie tę poradę, jaką Paweł skierował
do Tymoteusza i także codziennie
przykładać się do czytania

wartościowych
pozycji
i
nauki
czegoś
nowego,
jak najczęściej podejmować na ten temat rozmowy,
rozwijać
swoje
talenty i charyzmaty…
A
to wszystko po to, aby nauczyć się tak głęboko
patrzeć w oczy i w serce drugiego człowieka,

jak patrzył – i ciągle patrzy – sam Jezus. I
aby także nasz postęp w tym, co dobre i mądre – podobnie, jak
postęp Tymoteusza – widoczny
był dla wszystkich.
W
tym kontekście zastanówmy się:

Czy
staram się stale coś dobrego czytać i czegoś nowego się uczyć?

Czy
– i jak konkretnie – rozwijam swoje talenty?

Czy
moja wiedza i życiowe doświadczenie przekłada się na życiową
mądrość?

Odpuszczone
są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu
mało się odpuszcza, mało miłuje…

14 komentarzy

    • Brawo!!!
      Od razu widać, że nauka Jezusa o przebaczaniu trafiła na podatne [dobrze wynawożone naturalnym składnikiem] podłoże. Nie ma to jak dobrze dokopać…nieboszczykowi…

    • Nie ma to jak dobrze "dokopać" żyjącym, zwłaszcza Kościołowi, księżom, katolikom (bo gdzieżby komu innemu) – w tym jesteś dobry panie Katolik Poganin vel Moje Nazwisko vel…… coś tam coś tam. Rozumując w ten sposób należałoby w ogóle nie uczyć historii – oj przepraszam, należałoby uczyć historii tylko takiej miłej, wygładzonej, gdzie nie było wojen (a jak były to tylko te w obronie przed wrażymi siłami prawicowych ekstremistów) i uciśnionych mniejszości (oczywiście przede wszystkim seksualnych). Nie było ludzi postępujących nikczemnie, morderców, zbrodniarzy wojennych, ludobójstwa, etc…..skoro nie było winnych, to nie było czynów, czyż nie? Samo się robiło.

    • Podpisuję się pod opinią Roberta. I tylko dopowiem, że nikt nie znieważył tutaj żadnego nieboszczyka, bo nikt nie zbezcześcił jego ciała – zdemontowano tylko pomnik, który mu się absolutnie nie należał. Ks. Jacek

  • Drogi Ksieże Jacku zawsze raduje się moje serce gdy wchodzę na tego bloga. Bóg zapłać za Słowo Boże. Dla mnie to właśnie Ono jest najlepszą codzienna lekturą i nauczycielem Mądrości 🙂 serdecznie pozdrawiam i pamietam w modlitwie s. M. Stella

  • "1732. Gdy się modliłam za Polskę, usłyszałam te słowa: Polskę szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która przygotuje świat na ostateczne przyjście moje."

    — św. Faustyna —

    • "83. Napisz to: Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia. Nim nadejdzie dzień sprawiedliwy, będzie dany ludziom znak na niebie taki. Zgaśnie wszelkie światło na niebie i będzie wielka ciemność po całej ziemi. Wtenczas ukaże się znak krzyża na niebie, a z otworów, gdzie były ręce i nogi przebite Zbawiciela, będą wychodziły wielkie światła, które przez jakiś czas będą oświecać ziemię. Będzie to na krótki czas przed dniem ostatecznym."

  • Witam serdecznie! Modlitwa jest rzeczą istotną, również w kontekście ojczyzny. Niemniej, proponowałbym modlitwę za nas, żebyśmy nie dali się ogłupić wyborczą kiełbasą kandydatów wszystkich ugrupowań. Oto w moim małym mieście, Białej Podlaskiej, obserwuję poczynania niejakiego senatora G. Biereckiego, w których czynnie uczestniczą duchowni. Przykładów można mnożyć, ale najbardziej spektakularnym jest przykład wielkiej "miłości" senatora do Kodnia i Matki Kodeńskiej. Podczas uroczystości 15 sierpnia wierni nie wiedzieli już, czy ważniejszy jest senator (wymieniany z nazwiska kilka razy) czy Matka Boża. Oto na miesiąc przed wyborami odbędzie się premiera filmu Błogosławiona wina (nt. Kodnia i obrazu Matki Bożej Kodeńskiej). Czy to przypadek? Zbieg okoliczności? Odpowiedzcie sobie sami. Od kilku miesięcy słyszymy w Białej jak wielkie rzeczy uczynił nam prezydent miasta i senator Bierecki. Niedługo, niczym okresie stalinizmu, dowiemy się, ze dziś nad moim miastem zaświeciło słońce dzięki senatorowi. Owszem, napiszecie Państwo, ze każdy tak robi, że PO albo PSL jest jeszcze gorsze. Nie przeczę. Pytam jednak, jak się to ma to hasła "prawo i sprawiedliwość". Jak się to ma do samego kościoła, który staje się targowiskiem partii politycznych (a konkretnie kandydujących osób). Oto nagle, na chwilę przed wyborami prezydent miasta funduje figurkę Michała Archanioła (patrona Białej). W kościele w Leśnej Podlaskiej na stoliku z prasą katolicką wyłożony jest Tygodnik Podlaski (gazeta sponsorowana przez wspomnianego senatora). Czy nie jest to przesada? Czy gdyby Jezus przyszedł dziś, nie potraktowałby ów polityków i przychylnych takim działaniom kapłanów, jak kupców zgromadzonych przy świątyni? Czy to jest prawdziwe oblicze kościoła? Jeśli tak, to mówię stanowcze NIE, mojemu miejscu w TAKIM kościele! Oto z ust lokalnego prałata padają podczas kazania słowa, ze Matka Boża wybrała sobie Solidarność. Umiłowała, upatrzyła. No tak! A później jeszcze LPR, Samoobronę, PiS. Gdyby tak poskładać w całość wszystkie wypowiedzi okazałoby się, że zmieniała partie częściej niż były poseł Rokita. Dlaczego w kościele brakuje duchownych, którzy powiedzieliby stanowcze NIE dla powiązania władzy i kościoła. Którzy odsunęliby z pierwszych ławek pchających się tam polityków. Czyżby kościół chciał zostać tylko z nimi? Dawid

    • Nie wiem Dawidzie czy chodzi Tobie o konkretny kościół, czyli miejsce – budowlę, świątynię? Czy może o Kościół – zgromadzenie wiernych? Jeśli o pierwsze, to uczęszczaj do innego, skoro nie darzysz sympatią prałata. Jeśli jednak chodzi Tobie o to drugie, czyli Kościół, to pogłębiaj wiarę – czego życzę – bo w Kościele nie jesteś dla "prałatów", lecz dla własnego zbawienia i więzi z Chrystusem.

    • Podpisuję się pod zdaniem Roberta. Nie warto rezygnować ze swego miejsca w Kościele i swego udziału w życiu Kościoła tylko dlatego, że kilku księży zachowało się nieroztropnie. Byłoby to – obrazowo mówiąc – odmrożenie sobie uszu na złość mamie. Natomiast co do zasady – to pełna zgoda z tezami Dawida. Jeżeli jest dokładnie tak, jak pisze Dawid – i nie chodzi mi o to, że pisze nieprawdę, ale że zawsze należy wysłuchać także drugiej strony, a tutaj nie ma tej możliwości – to rzeczywiście są to sytuacje niedopuszczalne. Nie powinno się w czasie liturgii promować polityków żadnej opcji, natomiast powinno się bardzo czytelnie wskazywać na chrześcijańskie zasady i ich uwzględnienia przy wyborach domagać się od polityków.

      A co do krytycznej oceny pracy obecnego Prezydenta Białej Podlaskiej – człowieka, na którego i ja głosowałem – to coraz więcej takich głosów do mnie dociera. Także w moim Domu rodzinnym…

      Co zaś się tyczy filmu o Kodniu, to bardzo się z niego cieszę. Jestem mocno związany z Sanktuarium Kodeńskim. Dlatego bardzo bym się zmartwił, gdyby się okazało, że ten film też jest jakoś "uwiązany" politycznie…

      Pozdrawiam! Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.