Bóg nie umarł?

B

Wspomnienie św. Pio z Petrelciny


(Koh 3,1-11)
Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasądzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas miłowania i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju. Cóż przyjdzie pracującemu z trudu, jaki sobie zadaje? Przyjrzałem się pracy, jaką Bóg obarczył ludzi, by się nią trudzili. Uczynił wszystko pięknie w swoim czasie, dał im nawet wyobrażenie o dziejach świata, tak jednak, że nie pojmie człowiek dzieł, jakich Bóg dokonuje od początku aż do końca.



(Łk 9,18-22)
Gdy raz Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: Za kogo uważają Mnie tłumy? Oni odpowiedzieli: Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał. Zapytał ich: A wy za kogo Mnie uważacie? Piotr odpowiedział: Za Mesjasza Bożego. Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam serdecznie z Syberii, z Surgutu.

W następnym tygodniu będę przeżywał swoje rekolekcje kapłańskie, w Bijsku, na Ałtaju. Zjeżdża się kilku księży, Polaków, organizują to ojcowie redemtoryści, którzy mają swoją parafię w Kiemierowo, w naszej diecezji. Już teraz więc, proszę o modlitwę.

U nas złota jesień, umieszczam dziś kilka fotografii z naszej jesieni.

Dziś w Liturgii wspominamy św. Ojca Pio. Jego postać jest nam chyba bliska, znana, jednak zachęcam, by przy okazji dzisiejszego wspomnienia coś o nim albo jego przeczytać.

Krótka biografia jest np. tu: http://www.brewiarz.pl/czytelnia/swieci/09-23a.php3

A co dziś w liturgii słowa?

Pierwsze czytanie to piękne słowa mądrości Koheleta – „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem”.

Zwłaszcza jeśli się denerwujemy, czegoś się nie możemy doczekać, wszystko chcemy zrobić na raz, chcemy, żeby coś było już, natychmiast, a tego nie ma… Powtarzajmy sobie te słowa z dzisiejszego czytania – wszystko ma swój czas.

Niech to porządkuje nasz czas, nasze zajęcia, pracę i odpoczynek. To nie zwalnia, a wprost mobilizuje do organizacji i dobrego wykorzystania czasu, co chyba nierzadko jest naszym problemem.

Warto w dzisiejszym rozmyślaniu i o tym porozmyślać – czy jak jest czas modlitwy to ja się rzeczywiście modlę, a jak czas pracy to rzeczywiście pracuję, a jak czas snu to rzeczywiście śpię…

Jak zarządzam swoim czasem, jak nim gospodaruję, jak wykorzystuję ten wielki dar Boga, ten talent.

A dzisiejsza Ewangelia to pytanie Jezusa – za kogo uważają Mnie tłumy? Za kogo wy Mnie uważacie?

Ciekawe, że Jezus zadaje to pytanie po modlitwie, albo i na modlitwie. To jest jakaś refleksja modlitewna i może dla nas odpowiedź na to pytanie też powinna być taką…

„Gdy raz Jezus modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: Za kogo uważają Mnie tłumy?”

Wczoraj, w Ewangelii z dnia, słyszeliśmy pytanie Heroda – „Któż jest więc ten, o którym takie rzeczy słyszę?”

Kim jest Jezus? Zdziwienie Heroda i pytanie – kim jest Jezus?

Pytanie samego Jezusa – za kogo uważają Mnie ludzie? – wy za kogo Mnie uważacie?

Kim Ja dla was jestem?

Kim jest dla nas Jezus?

To jest ważne pytanie i ważna odpowiedź. Ciągle musimy do niej wracać, tym częściej im częściej sie modlimy. Kim jest Jezus? Kim On jest dla mnie?

Sam Jezus po odpowiedzi Piotra zabrania im o tym mówić, a ich wprowadza w tajemnicę Krzyża, tajemnicę swojego cierpienia: „Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie”.

W tym duchu proponuję przeczytać fragment z listów św. Ojca Pio, który znajdujemy dziś w Liturgii Godzin:

„Nie wątpcie, że wszystko, co spotkało wasze dusze, zrządził Pan. Nie lękajcie się tak bardzo popadnięcia w zło, czyli znieważenia Boga. Niech wam wystarczy świadomość, że w całym biegu waszego życia nigdy nie obraziliście Pana, który, owszem, coraz to bardziej jest uwielbiany.

Jeżeli ten najłaskawszy Oblubieniec waszej duszy ukrywa się, czyni to nie dlatego, jak sądzicie, że chciałby was ukarać za wasze niewierności, lecz dlatego, iż coraz bardziej próbuje On wierność i stałość waszą. Chce On jednocześnie dokładniej oczyścić waszą duszę z drobnych przywiązań uczuciowych, które są niewidoczne dla oczu ciała; myślę o tych przywiązaniach i winach, od których nawet człowiek sprawiedliwy nie jest wolny. Mówi bowiem Pismo Święte: „Prawy siedmiokroć upadnie”.

I wierzcie mi, że gdybym nie wiedział, iż tak bardzo cierpicie, cieszyłbym się mniej, ponieważ rozumiałbym, że Pan dał wam mniej pereł… Odrzućcie, jako pokusy, nieprzyjazne wątpliwości… Odrzućcie też wahania, które odnoszą się do sposobu waszego życia, mianowicie, że nie słyszycie Bożych wezwań i opieracie się słodkim zachętom Oblubieńca. Wszystko to nie pochodzi od dobrego ducha, lecz od złego. Są to diabelskie sztuczki, które zmierzają do tego, abyście odeszli od doskonałości lub przynajmniej opóźnili się w drodze do niej. Nie gaście ducha!

A kiedy Jezus się objawia, dziękujcie Mu; jeśli się ukrywa, to też Mu dziękujcie: wszystko to są rozkosze miłości. Pragnę, abyście wraz z Jezusem na krzyżu oddali ducha i wraz z Nim wykrzyknęli: „Wykonało się””.

I w tym duchu chciałbym podjąć jeszcze jeden temat. Pojawił się, głośny w Polsce film: Bóg nie umarł.

Film ten jest dodatkiem do najnowszego Gościa Niedzielnego. Jego reklama jest na okładce Gościa.

Film jest też dostępny w internecie, gdzie też go obejrzałem. Czytałem też artukuł w Gosciu poświęcony temu filmowi.

W pierwszej reakcji film mi się spodobał, wywołał dobre emocje. Jednak po chwili refleksji wiele rzeczy zaczęło mnie zastanawiać. I jeśli to byłby jeden z wielu filmów, to nic bym nie mówił. Jednak jeżeli jest to film reklamowany i rozprowadzany przez największy chyba tygodnik katolicki w Polsce, to chciałbym podzielić się swoimi spostrzeżeniami, które też chyba są próbą poszukiwania odpoiwedzi – kim jest Jezus? Kim jest Jezus dla mnie, dla nas?

Zaniepokoił mnie już sam tytuł filmu, bardzo propagowany w samym filmie – Bóg nie umarł. Czyżby? Bóg nie umarł?

A śmierć Jezusa na Krzyżu, którą dziś Jezus zapowiada? Czy to jest śmierć na niby, czy może nie uznajemy w Jezusie Boga? Na ile mi wiadomo – Bóg umarł i zmartwychwstał i żyje.

I nie jest to chyba tylko czepianie się sformułowań, bo przecież wiadomo, że nie o to chodziło autorowi, ale… Ten film trochę pokazuje taki protestancki obraz Boga, protestancką wizję wiary.

Happy end, którego spodziewamy się od początku filmu, jest chyba trochę uproszczeniem. Jasne, że problem obrony wiary jest czymś niezwykle ważnym. Jednak czy rzeczywiście nasza wiara jest atakowana w taki sposób, tak wprost? Kto z Was doświadczył na uczelni, czy w pracy, żeby tak wprost kazano się wyprzeć Boga i stawiano to jako warunek?

Myślę, że szatan działa w sposób bardziej zakamuflowany i obrana wiary jest dziś dużo trudniejsza niż ta pokazana w filmie. Nie jest to w naszym życiu tak czarno białe.

Trochę też mnie zaniepokoił wątek wypadku i umierania profesora. Jakże to wszystko przypominało nasze, w takim wypadku, odpuszczenie grzechów czy namaszczenie chorych – w tym wypadku, ostatnie namaszczenie.

Jednak tego tam nie było. Jasne – pastor to nie ksiądz – nie może odpuszczać grzechów, nie może udzielac namszczenia chorych. Jednak czy w takim przypadku stwierdzenie – czy przyjmujesz Jezusa, jako Pana i Zbawiciela? – i dodanie – tylko tyle, nic więcej nie trzeba… – czy to jest wszystko?

Co byście powiedzieli stojąc nad umierajacym człowiekiem, w chwili wypadku? – nawet nie będąc księdzem. Chyba trzeba by powiedzieć – żałuj za grzechy, proś o Boże przebaczenie, Boże miłosierdzie. Wiara w Jeusa – tak, ale też zwrócenie się do Niego w pokorze i uniżeniu, otwarcie się na Boże miłosierdzie.

Niedawno przyszła do mnie rodzina, mieszkają 60 km. od Surgutu, pochodzą z Węgier, chodzili do jakiegoś kościoła, długo próbowaliśmy ustalić jakiego. Okazało się, że są to reformaci. I mówią oni – tam, w naszym kościele wszystko było tak jak tu – organy, ławki, podobne obrzędy. Były tylko dwie małe różnice – nie było spowiedzi w obecności kapłana i nie było krzyża – ani na wieży, ani w kościele, ani na sobie nie czynili znaku krzyża. Takie małe różnice…

Coś takiego widzimy w tym filmie – takie małe różnice – co się czepiać. Czy jednak te „małe” różnice nie wpływają decydująco na odpowiedź na pytanie Jeuzsa – za kogo wy mnie uważacie?

Czy te „małe” różnice nie są na tyle znaczące, że taki film nie powinien być tak propagowany przez opiniotwórcze media katolickie?

A jeśli już oglądamy ten film w gronie katolików, to chyba trzeba by opatrzeć go jakimś komentarzem po, żeby nie było niepotrzebnego zamieszania w głowie. Bo może dziś wiary trzeba by bronić nie tyle przed ateistami, a bardziej przed chrześcijanami, którzy próbują przemycić nam trochę zafałszowany obraz Boga – Boga naszych emocji, Boga bez Krzyża, Boga, który nie umarł.

Pozdrawiam.

16 komentarzy

  • Święty Ojciec Pio jest pierwszym świętym, którym się zainteresowałam w dorosłym życiu. Mam obrazek z Jego relikwiami, które ze czcią całuję, gdy czytam Jego słowa na każdy dzień roku. Wczoraj skończyłam Nowennę, prosząc o łaski dla siebie i moich najbliższych. Cieszę się, że dziś w kościele i w Księdza rozważaniu znalazła się wzmianka o Jego dzisiejszym obowiązkowym wspomnieniu.

  • Ja oprócz wartości rozważania pozwolę sobie tradycyjnie dostrzec wartość artystyczną zdjęć. Są naprawdę bardzo ładne i przy okazji dają nam możliwość wglądu w piękno syberyjskiego krajobrazu.
    Pozdrawiam serdecznie.
    J.B.

  • Film "Bóg nie umarł" jest dołączony do najnowszego "Gościa Niedzielnego". Cena Gościa – 5 zł. Nie widziałam go jeszcze.
    Sissi

  • Nie widziałem filmu – co do obaw Ks. Marka: zgadzam się z podanymi przykładami i biorę poprawkę na to, że to amerykańskie dzieło, a jak wiadomo fast foody wzięły się własnie z USA :). Zauważę jeszcze, że geograficzne piętro wyżej, czyli w Kanadzie zalegalizowane są morderstwa dzieci, natomiast nielegalne i karane jest stawanie w obronie tych ofiar. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ pięknie o protestantyzmie, zwłaszcza luteranizmie) pisze i mówi ks. prof. Tadeusz Guz – polecam poczytać i posłuchać, a znajdzie się odpowieź na wiele pytań dlaczego na zachodzie jest tak a nie inaczej :). Co do tytułu filmu: myślę, że to po prostu odpowiedź na niezrozumiane stwierdzenie F. Nietzsche "Bóg umarł"….

    • Oczywiście, dlatego w pełni zgadzam się z nimi, polegając na opinii i przykładach Ks. Marka (niestety, nie widziałem filmu). Z tego powodu przywołałem ks. prof. T. Guza, który bardzo dogłębnie bada cały proces protestantyzmu, zwłaszcza genezę. Teraz, jak i wcześniej, zbieramy owoce działań złego.

  • Widziałam filmy "Bóg nie umarł" a nawet "Bóg nie umarł 2" i ponieważ występują w nich pastorowie, więc widz wie, że nie jest to katolickie postrzegania wiary i Boga. Sądzę jednak, że filmy poruszają tematy ważne w życiu ludzi i warto je obejrzeć. Co do promocji tychże, przez wydawnictwa katolickie, to myślę, że zachętę do obejrzenia można by zaopatrzyć jakimś stosownym, rzeczowym wyjaśnieniem, szczególnie dla widzów młodych.

    • O ten komentarz cały czas chodzi. Bo to, że w filmach tych zawarto dużo wartościowych treści i przesłań, jest prawdą. Ale – jak zauważył Ksiądz Marek – mącenie ludziom w głowach dokonuje się zwykle właśnie w sposób zawoalowany, niedostrzegalny i w atmosferze promocji dobra… Ks. Jacek

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.