Być prostaczkiem – czy w ogóle warto?…

B
Szczęść Boże! Moi Drodzy, mam dwie wiadomości. Jedna i druga dobra. Którą chcecie najpierw?
      Pierwsza to taka, że dzisiaj w nocy wrócił do Parafii Ksiądz Proboszcz. A więc – co by nie mówić – Parafia miastkowska uratowana!
         Druga zaś to taka, że jutro – słówko Piotra.
Dobrego dnia Wszystkim życzę!
                                         Gaudium et spes!  Ks. Jacek

Środa
15 Tygodnia zwykłego, rok I,
do
czytań: Wj 3,1–6.9–12; Mt 11,25–27
CZYTANIE
Z KSIĘGI WYJŚCIA:
Gdy
Mojżesz pasał owce swego teścia Jetry, kapłana Madianitów,
zaprowadził pewnego razu owce w głąb pustyni i przyszedł do Bożej
góry Horeb. Wtedy ukazał mu się anioł Pana w płomieniu ognia, ze
środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie
spłonął od niego.
Wtedy
Mojżesz powiedział do siebie: „Podejdę, żeby się przyjrzeć
temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?” Gdy zaś
Pan ujrzał, że Mojżesz podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał
Bóg do niego ze środka krzewu: „Mojżeszu, Mojżeszu!” On zaś
odpowiedział: „Oto jestem”. Rzekł mu: „Nie zbliżaj się tu!
Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią
świętą”.
Powiedział
jeszcze Pan: „Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem
Izaaka i Bogiem Jakuba”. Mojżesz zasłonił twarz, bał się
bowiem zwrócić oczy na Boga. „Teraz oto doszło wołanie synów
Izraela do Mnie, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach,
jakie im zadają Egipcjanie. Idź przeto teraz, oto posyłam cię do
faraona, i wyprowadź lud mój, Izraela, z Egiptu”.
A
Mojżesz odrzekł Bogu: „Kimże jestem, bym miał iść do faraona
i wyprowadzić synów Izraela z Egiptu?” A On powiedział: „Ja
będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem,
będzie to, że po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć
Bogu na tej górze”.
SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:
W
owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: „Wysławiam Cię,
Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i
roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie
było Twoje upodobanie.
Wszystko
przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani
Ojca nikt nie zna, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”.
Mocne
słowa zawiera w sobie dzisiejsza Ewangelia. Jezus mówi: Wysławiam
Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed
mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.

A
zaraz potem stwierdza,
że Ojca zna tylko Syn, oraz ten,
komu Syn zechce objawić.

A
komu Syn zechce objawić? Komu Bóg chce objawiać swoją moc i
chwałę?
W
pierwszym czytaniu słyszymy, że zechciał
się objawić Mojżeszowi

– temu cudownie uratowanemu dziecku, wydobytemu z wody przez córkę
faraona i na dworze faraona wychowanemu,
a potem ponownie związanemu
ze swoim narodem… To właśnie do niego przemówił
Bóg z płonącego krzewu,

aby objawić mu wolę wyzwolenia swego narodu z niewoli egipskiej.
A
Mojżesz – ponieważ czuł się prostaczkiem, pomimo swojej
dworskiej przeszłości – zareagował na to pytaniem, w którym
wybrzmiało mocne niedowierzanie: Kimże
jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić synów Izraela z
Egiptu?

My
jednak wiemy, że wywiązał się z tego zadania – i to wywiązał
się w stopniu najwyższym! Dlaczego?
Dlatego, że uwierzył Bogu, który odpowiadając na jego obawy,
zapewnił go: Ja
będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem,
będzie to, że po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć
Bogu na tej górze
.
Tych
znaków zresztą było dużo więcej – każda z tak zwanych plag
egipskich była
takim znakiem Boga,
mającym
potwierdzić posłannictwo Mojżesza i złamać opór faraona.
Niemniej
jednak, trzeba nam to zauważyć i mocno podkreślić, że Mojżesz
był człowiekiem bardzo prostym i pokornym, czyli znającym swoje
ludzkie ograniczenia i swoją ludzką słabość, ale też szczerze
ufającym Bogu i całkowicie
zdanym na 
Bożą
moc i pomoc.

Dlatego ani
dworska etykieta go nie zmieniła, ani świadomość swoistego
wyróżnienia
przez Boga,

którego znakiem było niewątpliwie tak cudowne uratowanie
przed śmiercią. Na którymś etapie życia dowiedział się zapewne
o tym wszystkim, ale to tylko uczyniło go jeszcze
bardziej pokornym i posłusznym Bogu.

Czyli – prawdziwym prostaczkiem, a więc człowiekiem
prostolinijnym, szczerym, prostym, ufnym…
Z
takim właśnie człowiekiem Bóg może
dokonywać
naprawdę wielkich rzeczy, bo człowiek taki nie
stawia
swemu
Bogu tam i barier,

zbudowanych ze swoich ambicji, poczucia samowystarczalności, a
czasami wręcz pychy. Mojżesz wiedział, że o własnych siłach nie
dokona niczego. Jego własna inteligencja i nawet jakieś
doświadczenie życia na królewskim dworze –
to
jednak za mało,
aby
w imieniu całego swego narodu stanąć
przed
despotycznym
władcą
i żądać od niego wypuszczenia ludu z niewoli.
Jednak
z Bożą pomocą – poszedł. On – prostaczek, człowiek skromny,
pełen ludzkich ograniczeń i obaw… On,
w którym Bóg
znalazł upodobanie i jemu,
a nie komuś innemu, objawił się w gorejącym krzaku.

Cóż
zatem my możemy zrobić i jak kształtować swoją postawę, aby
Jezus i nam zechciał objawiać

zarówno
siebie,
jak
i
Ojca, jak
też wreszcie wszelkie
sprawy duchowe?… Wydaje się, że jeśli idzie o Jezusowe
„chcenie”, to z tym akurat nie ma najmniejszego problemu. Bo
Jezus chce
te sprawy objawiać wszystkim.

Problem leży po drugiej stronie – po stronie tych, którym mógłby
je objawiać.
Problem
leży po
stronie owych prostaczków,

a dokładniej – po stronie tych, którzy mają odwagę stać się
prostaczkami, którzy w ogóle chcą
się takimi stać.

Życiowe doświadczenie pokazuje bowiem, że to wcale nie takie proste
– że to naprawdę duża sztuka i spora umiejętność. I że to
wcale nie
takie znowu dzisiaj atrakcyjne…

Ani też modne…
Czy
jednak dla chrześcijanina jest jakaś lepsza propozycja na życie i
lepszy sposób na mądre i owocne przejście przez tę ziemię,
aniżeli bycie prostaczkiem, czyli
człowiekiem
w
pełni – w sposób oczywiście wolny i świadomy – zależnym od
Jezusa?…

13 komentarzy

  • Wracając do zeszłotygodniowego wykładu ks.prof. Tadeusza Guza – bardzo się cieszę z obecności na nim. Niestety, widoczna jest presja przełożonych na Ks. Prof. i z tego powodu nie kógł obszernie odpowiedzieć na kilka pytań. Postatam się wrzucić link z wykładu, który powinien pojawić się na stronach "Naszego Dziennika". Jednym z ważnych elementów, które przywołał Ls. Tadeusz było zwrócenie uwagi na fakt, że w świecie wykluczenia Boga z dyskursu publicznego (polityka, nauka i różne "środowiska") prezydent największego ekonomicznoe i militarnie państwa w publicznym przemówieniu wrócił Bogu oraz takim wartościom jak ojczyzna i rodzina należne miejsce (na co większość komentatorów nie zwróciła uwagi). Tymczasem w USA dzieją się dziwne rzeczy i prezydent Trump ma na swoim podwórku wiele do zrobienia: http://www.m.pch24.pl/usa–miasto-wydalo-zgode-na-postawienie-pomnika-szatana–wczesniej-usunieto-obelisk-z-krzyzem,53191,i.html

    • Na naszych oczach dokonuje się walka na śmierć i życie dobra i zła. W Polsce i na świecie. W jakiś sposób – także w Kościele. Musimy się bardzo mocno trzymać Jezusa – także przez intensywne życie sakramentalne i życie Bożym słowem – bo tylko w ten sposób te wszystkie zagrożenia nie będą nam w stanie zagrozić… Ks. Jacek

  • Tramp "wrócił Bogu należne miejsce"… Osobliwe… To z Nim jest już tak źle, że heretyk musi Mu przywracać miejsce??? A może sam zbrzydził sobie "prawowiernych"? Na przykład za głupotę i umysłową niereformowalność?

    • Gdybyś nie pajacował, a czytał ze zrozumieniem, to prawdopodobnie doczytałbyś, że chodzi o dyskurs publiczny mędrku. I nie jest ważne to, czy o miejscu Boga w życiu człowieka i społeczeństw mówi protestant, do którego postawy można mieć wiele do życzenia, czy też sam papież! Ważne jest, że mówi bez politpoprawnego wstydu używania słowa "Bóg" – dotarło?

  • Wczoraj na spotkaniu modlitewnym "w ciemno" wyszłam na środek ( nie wiedząc o co chodzi prowadzącemu, bo prosił o wystąpienie z szeregu jednej kobiety a odważnych nie było). Padło pytanie " Jezus Cię pyta, czy pójdziesz za Nim? co mu odpowiesz? " ( chodzi o ewangelizację szeroko rozumianą). Odpowiedziałam; " oto jestem, poślij mnie". Jezus obdarował mnie piękną białą różą. Jezus nie czeka aż się wykażę, wynagradza na zapas, obdarowuje na drogę, tak jak Jego Ojciec, Mojżesza. Wiem, że mogę liczyć na Jezusa, bo Jezus na moc i błogosławieństwo Ojca "Wszystko przekazał Mi Ojciec mój"

    • Też mam dziś same dobre nowiny :).
      1/Łazienka skończona definitywnie, rozruch wszystkich urządzeń wypadł pozytywnie
      2/ Mąż nie zraził się pracą przy której schudł 5kg, bo oznajmił mi dzisiaj, że w sierpniu maluje kuchnie.
      3/ Zięć z córką przyjechali swym pierwszym w życiu samochodem. oznajmiając mam, że od września dostał propozycję awansu.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.