Na sześć dni przed Paschą…

N

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, jutro przewiduję podsumowanie Misji Świętych w
Kościeniewiczach. Dzisiaj natomiast – za chwilę – ruszam do
Chorych, z sakramentalnymi odwiedzinami przed Świętami. Jutro zaś
i pojutrze będę znowu w komisji egzaminacyjnej, tym razem – na
egzaminie ósmej Klasy. Dzisiaj mój udział nie był bezwzględnie
konieczny.
Dobrego
dnia! Polecam Waszej uwadze szczególnie ostatni akapit dzisiejszego
rozważania…

Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wielki
Poniedziałek,
do
czytań: Iz 42,1–7; J 12,1–11

CZYTANIE
Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

To
mówi Pan: „Oto mój sługa, którego podtrzymuję, wybrany mój, w
którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na nim spoczął;
on przyniesie narodom Prawo. Nie będzie wołał ni podnosił głosu,
nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny
nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On z mocą ogłosi
Prawo, nie zniechęci się ani nie załamie, aż utrwali Prawo na
ziemi, a Jego pouczenia wyczekują wyspy”.

Tak
mówi Pan Bóg, który stworzył i rozpiął niebo, rozpostarł
ziemię wraz z jej plonami, dał ludziom na niej dech ożywczy i
tchnienie tym, co po niej chodzą:

Ja,
Pan, powołałem cię słusznie, ująłem cię za rękę i
ukształtowałem, ustanowiłem cię przymierzem dla ludzi,
światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś
z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w
ciemności”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO JANA:

Na
sześć dni przed Paschą Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkał
Łazarz, którego Jezus wskrzesił z martwych. Urządzono tam dla
Niego ucztę. Marta posługiwała, a Łazarz był jednym z
zasiadających z Nim przy stole. Maria zaś wzięła funt
szlachetnego i drogocennego olejku nardowego i namaściła Jezusowi
nogi, a włosami je otarła. A dom napełnił się wonią olejku.

Na
to rzekł Judasz Iskariota, jeden z uczniów Jego, ten, który Go
miał wydać: „Czemu to nie sprzedano tego olejku za trzysta
denarów i nie rozdano ich ubogim?” Powiedział zaś to nie
dlatego, jakoby dbał o biednych, ale ponieważ był złodziejem, i
mając trzos wykradał to, co składano.

Na
to Jezus powiedział: „Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie
namaścić na dzień mojego pogrzebu. Bo ubogich zawsze macie u
siebie, ale Mnie nie zawsze macie”.

Wielki
tłum Żydów dowiedział się, że tam jest; a przybyli nie tylko ze
względu na Jezusa, ale także by ujrzeć Łazarza, którego
wskrzesił z martwych. Arcykapłani zatem postanowili stracić
również Łazarza, gdyż wielu z jego powodu odłączyło się od
Żydów i uwierzyło w Jezusa.

Sytuacja
coraz bardziej staje się napięta… A może lepiej powiedzieć:
szczególna, w jakiś sposób uroczysta… Do takiego
przekonania możemy dojść, słuchając dzisiejszych czytań
mszalnych, ale też w ogóle – czytań z tych dni.

Atmosfera
– tak po ludzku sądząc – staje się napięta, bo wokół Jezusa
coraz bardziej zacieśnia się krąg nienawiści, wrogości i
zdrady, zapadają już pierwsze postanowienia o Jego straceniu –
takie doraźne wyroki, wydawane przez starszyznę żydowską, w
czasie kolejnych ich rozmów na Jego temat – a i Jezus sam coraz
bardziej zdaje sobie sprawę
z tego, co się dzieje.

W
tym sensie można mówić o napięciu, my byśmy jeszcze powiedzieli
o obawie, a wręcz o strachu, bo kiedy człowiek widzi, że
otoczenie tak właśnie reaguje, kiedy na przykład zaczyna odbierać
– w dzisiejszych naszych realiach – głuche lub anonimowe
telefony z pogróżkami, albo w inny sposób jest zastraszany,
wówczas zwyczajnie zaczyna się bać o swoje
życie. Bo któż by się nie bał?…
Człowiek
wychodzi z domu i nie wie, czy do niego wróci, bo nagle ktoś
napadnie go
i ugodzi nożem, albo też okaże się, że padnie
ofiarą „zbiorowego samobójcy”, który w swoim czasie
grasował także w naszym kraju… Człowiek zwyczajnie obawia się o
swoje życie, chociaż tak naprawdę nie wie, co go czeka – czy
w ogóle coś złego go czeka.
Bo równie dobrze może się
okazać, że nic złego go nie spotka, gdyż sytuacja jakoś się
wyciszy i wyprostuje, a on sam odzyska spokój.
W
przypadku Jezusa mamy do czynienia z czymś zupełnie innym. Jezus
przez cały czas doskonale wie, co na Niego przyjdzie. On –
można by rzec – punkt po punkcie zna swoją najbliższą
przyszłość. Wie dokładnie, jakie cierpienia trzeba Mu
będzie znieść. Co więcej, On chce je podjąć! Nie
dlatego, by był jakimś masochistą, który lubuje się w
cierpieniu, ale dlatego, że nas kocha i bardzo chce
dokonać już naszego zbawienia. Dlatego mówimy o atmosferze
w jakiś sposób podniosłej, uroczystej…

Zobaczmy,
w jaki sposób Prorok Izajasz mówi o tajemniczym Bożym Słudze,
który ma być ofiarowany za zbawienie świata: jest On ukazany jako
ktoś, komu zlecono szczególną misję! Dzisiaj nawet nie ma
wprost mowy o cierpieniu – Sługa ów ma dokonać swoistego
pojednania Nieba z ziemią, ma dokonać otwarcia Nieba dla
ludzi… Swoim działaniem ma sprawić, że otworzą się oczy
niewidomych, z zamknięcia wyjdą więźniowie, a z więzienia ci, do
mieszkają w ciemności. Zatem, ofiarowanie się tego wyjątkowego
Bożego Sługi ma dokonać wielkich rzeczy w historii całego
świata.
I
takie właśnie nastawienie wyczuwamy dziś w słowach i gestach
Jezusa. On wie, co ma Go spotkać w najbliższych dniach. Czy
panikuje, czy podejmuje jakieś chaotyczne, motywowane przerażeniem
działania, żeby się uratować? Wprost przeciwnie – widzimy, że
w spokojny i bardzo godny sposób przygotowuje się do tego.

Mocnym
i wyrazistym tego znakiem jest pozwolenie na namaszczenie przez Marię
stóp bardzo drogim olejkiem z nardu. Pomimo obłudnych protestów
Judasza, Jezus mówi: Zostaw ją! Przechowała to, aby Mnie
namaścić na dzień mojego pogrzebu.
Było to
odpowiedzią na kłamliwe słowa Judasza, że pieniądze, wydane na
tenże olejek, można było przeznaczyć na ubogich. Jezus mówi
zdecydowanie i jasno: Ubogich zawsze macie u siebie, ale Mnie
nie zawsze macie.

Warto
– tak przy okazji – te słowa zadedykować tym, którzy chcieliby
sprowadzić Kościół jedynie do wymiaru instytucji
charytatywnej,
a ograniczyć pole jego pierwszorzędnej
działalności. Ale to uwaga na marginesie…

Natomiast
także to wydarzenie pokazuje, jak Jezus starannie przygotowuje
się
na to, co ma Go spotkać w najbliższych dniach i co ma
przeżyć. Czy świadomość tego wszystkiego wywoływała w Nim
strach, obawy?… Zapewne tak. Szczególnie, Jego późniejsza
modlitwa w Ogrójcu wyraźnie to pokazała. Po ludzku na pewno
się bał… Jednak nie zmieniło to w niczym Jego nastawienia do
całej sprawy: Jezus Chrystus, Boży Syn, nie oczekiwał ze strachem,
jak skazaniec oczekujący na wykonanie wyroku, tylko
przygotowywał się w sposób godny, a poniekąd także uroczysty, do
wypełnienia wielkiej misji, jaką Mu zlecił Ojciec. Przygotowywał
się do wielkiego Misterium!
I
to właśnie nastawienie Jezusa, i to Jego przygotowywanie się,
winno i nas zmobilizować do jak najgłębszego przygotowania się
w tych dniach do przeżycia Wielkiego Misterium, które – dzięki
liturgii Kościoła – tu i teraz ponownie się dokona. Czy z takim
nastawieniem oczekuję Świętego Triduum Paschalnego?… Czy jestem
w stanie łaski uświęcającej? Czy już zaplanowałem udział
w poszczególnych liturgiach Świętego Triduum?…

15 komentarzy

    • A może nie ostatnie?… Benedykt zapewniał, że nie będzie się publicznie już wypowiadał. Na szczęście – nie dotrzymał tego słowa. Na szczęście!
      A Jego przesłanie jest rzeczywiście – arcyważne!
      xJ

    • Oby nie ostatnie! Benedykt XVI udowadnia, że jego potencjał intelektualny jest wciąż na wysokim poziomie twórczym, a – moim zdaniem wyrażanym wówczas – jego odejście przedwczesne i niepotrzebne…. wciąż mam wątpliwości co do oficjalnie podanych jego przyczyn….

    • Nie ukrywam, że i ja żałuję tej Jego decyzji. A co do potencjału intelektualnego i duchowego tego wielkiego Pasterza i Nauczyciela – to jest on chyba nie do wyczerpania!
      xJ

  • Płonie Katedra Notre Dame – kropka nad "i" upadku chrześcijaństwa na zachodzie Europy. Ksiądz Bronisław Bozowski mawiał: „Nie ma przypadków, są tylko znaki”….

  • Szanowni. Moim skromnym zdaniem przypisywanie znaków do sytuacji, gdzie na skutek działania człowieka lub braku prewencji dochodzi do tragedii jest mocno szkodliwe dla całego spoleczeństwa. Zamiast wyciągać naukę na przyszłość, zwalamy to na nadprzyrodzone zjawiska. Zadajmy sobie w takiej sytuacji przytomne pytanie, czy robię wszystko co mogę, żeby mój kościół, rodzina, dom była bezpieczna. Czy przegląd techniczny domu, auta i inne odbiory techniczne są na tzw. papier przykrytkę czy inaczej. Upadek to będzie jeżeli bedziemy ignorancko podchodzili do zdrowego myślenia i klecicili teorie spiskowe dziejów w zwykłych sytuacjach losowych. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę Zdrowych i Spokojnych Świąt

    • :D:D:D – racja, przecież przyczyna pożaru była już znana zanim w ogóle się zaczął. Ooooooo, zaraz zaraz: przecież to zupełnie tak jak 9 lat temu pod Smoleńskiem …. 🙂

    • W przypadku Smolenska tez ciągle nie znamy przyczyny.Oprocz spekulacji jednej jak I drugiej strony do tej pory za duzo nie wiemy.

    • Abstrahując od przyczyn, ale widok płonącej katedry w Paryżu mi od razu nasunął skojarzenia z duchową kondycją Kościoła we Francji. Zwłaszcza, że wszyscy płaczą nad tą katedrą, używając przy tym (moim zdaniem: nadużywając słowa "tragedia"), gdy tymczasem tyle kościołów jest burzonych, palonych, profanowanych, albo zamienianych w domy publiczne. To nie jest tragedia? Prawdziwą tragedią jest duchowa ruina człowieka.
      xJ

    • Mnie pytasz jaka jest przyczyna :)? Sam napisałeś jaka i się dopytujesz? Nikt nie zwala na nadprzyrodzone zjawiska – pożary nie są rzeczą nadprzyrodzoną ale mogą być symboliczne i tyle. Zgadzam się z Ks. Jackiem: we Francji zostały w ostatnich miesiącach podpalonych kilkanaście kościołów – żaden w sposób nadprzyrodzony, ale jak najbardziej z pomoca człowieka… a sprawa Notre Dame być może była wypadkiem podczas prac renowacyjnych, co świadczy o upadku kultury pracy i bhp albo takim wypadkiem trochę zaplanowanym 🙂

    • Co nie zmienia faktu, że całe to wydarzenie jest symboliczne. Zwłaszcza, że już poruszyło tak wielu Francuzów. Kiedy to bowiem ostatnio widziano tam tylu ludzi, modlących się publicznie, na ulicy?…
      xJ

    • Nie zmienia i uważam, że jest wydarzeniem symbolicznym. Bardzo symbolicznym, o czym napisałem we wpisie informującym o tym dramacie. Drogi Ks. Jacku na niektórych ulicach Paryża widać bardzo dużo modlących się ludzi – w pokłonach w kierunku czarnego kamienia przechowywanego w Mekce 🙂

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.