O korektach naszych planów…

O

Szczęść
Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:


Karol
Kulikowski, za moich czasów – Lektor w Radoryżu Kościelnym, na
moim pierwszym wikariacie;

Karol
Bisek – Szef Wspólnoty młodzieżowej w Serokomli, w czasie mojego
rocznego pobytu w tejże Parafii, u początku moich studiów na KUL.
Urodziny
przeżywa natomiast Małgorzata Osypiuk, z niegdysiejszej Wspólnoty
młodzieżowej w Białej Podlaskiej.
Wszystkim
świętującym życzę takiej otwartości na natchnienia Ducha
Świętego, jakiej przykład daje nam dzisiaj Święty Paweł. Więcej
o tym w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!
A
dla mnie teraz bardzo trudny czas – wystawianie ocen na koniec roku
moim Uczniom. Jakież to trudne zadanie! Nieraz mówiłem moim
Uczniom, że kiedy byłem dzieckiem, strasznie lubiłem bawić się w
szkołę, bo wydawało mi się, że to takie „fajne” wystawiać
oceny – nauczyciel jest przez to taki ważny, a samo stawianie ocen
do dziennika to taka „frajda”! A dzisiaj dużo bym dał, żeby
nie musieć tego robić.

Wychodzę
bowiem z założenia, że mi osobiście oceny z religii nie są w
ogóle potrzebne i można się spokojnie bez nich obyć. Przynajmniej
– ja bym się obył. Ale skoro już są – to niech coś wyrażają.
Jestem zdecydowanym przeciwnikiem stwierdzenia, że „z religii –
to wszystkim piątki, albo szóstki”. A niby z jakiego powodu?
Ocena – jeśli już ma być – niech będzie uczciwa. I właśnie
to uczciwe ocenienie pracy Ucznia, jego motywacji i postawy w szkole,
naprawdę nie jest łatwe – żeby go nie skrzywdzić, ale też nie
rozpieszczać zbyt pozytywnymi, nie zasłużonymi ocenami. Trudne to…
Ale – czy ktoś obiecywał, że na tym świecie będzie nam łatwo?
Na
szczęście, mamy pomoc z Nieba. I tego się trzymajmy!
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Wtorek
7 Tygodnia Wielkanocy,
do
czytań: Dz 20,17–27; J 17,1–11a

CZYTANIE
Z DZIEJÓW APOSTOLSKICH:
Paweł
z Miletu posłał do Efezu i wezwał starszych Kościoła. A gdy do
niego przybyli, przemówił do nich:

Wiecie,
jakim byłem wśród was od pierwszej chwili, w której stanąłem w
Azji. Jak służyłem Panu z całą pokorą wśród łez i
doświadczeń, które mnie spotkały z powodu zasadzek żydowskich.
Jak nie uchylałem się tchórzliwie od niczego, co pożyteczne, tak
że przemawiałem i nauczałem was publicznie i po domach, nawołując
zarówno Żydów, jak i Greków do nawrócenia się do Boga i do
wiary w Pana naszego Jezusa.
A
teraz, naglony Duchem, udaję się do Jerozolimy; nie wiem, co mnie
tam spotka oprócz tego, że czekają mnie więzy i utrapienia, o
czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym mieście. Lecz ja zgoła
nie cenię sobie życia, bylebym tylko dokończył biegu i
posługiwania, które otrzymałem od Pana Jezusa: bylebym dał
świadectwo o Ewangelii łaski Bożej.
Wiem
teraz, że wy wszyscy, wśród których przeszedłem głosząc
królestwo, już mnie nie ujrzycie. Dlatego oświadczam wam dzisiaj:
Nie jestem winien niczyjej krwi, bo nie uchylałem się tchórzliwie
od głoszenia wam całej woli Bożej”.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚW
IĘTEGO
JANA:
W
czasie ostatniej wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, rzekł:

Ojcze,
nadeszła godzina! Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią
otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym
człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś.
A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego
Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa.

Ja
Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem
dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz
Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim
świat powstał.
Objawiłem
imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty
Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że
wszystko, cokolwiek Mi dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem,
które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyjęli i
prawdziwie poznali, że od Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś
Ty Mnie posłał.
Ja
za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi
dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a
Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwałą. Już nie
jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do
Ciebie”.

Oto
Paweł żegna się z Kościołem w Efezie. Dokonuje swoistego
podsumowania tego wszystkiego, co pod natchnieniem Ducha
Świętego zrealizował, czego dokonał, a jednocześnie – ile
zniósł cierpień
i związanych z tym dziełem przeciwności.
Tak o tym mówi: Wiecie, jakim byłem wśród was od pierwszej
chwili, w której stanąłem w Azji. Jak służyłem Panu z całą
pokorą wśród łez i doświadczeń, które mnie spotkały z powodu
zasadzek żydowskich. Jak nie uchylałem się tchórzliwie od
niczego, co pożyteczne, tak że przemawiałem i nauczałem was
publicznie i po domach, nawołując zarówno Żydów, jak i Greków
do nawrócenia się do Boga i do wiary w Pana naszego Jezusa
.

Można
powiedzieć, że w ten sposób zrealizował Boży plan wobec Kościoła
efeskiego, teraz natomiast podejmuje się realizacji następnego
planu
– wobec wszystkich, do których zostanie posłany. O tym
z kolei tak mówi: A teraz, naglony Duchem, udaję się do
Jerozolimy; nie wiem, co mnie tam spotka oprócz tego, że czekają
mnie więzy i utrapienia, o czym zapewnia mnie Duch Święty w każdym
mieście.
Wiemy, że akurat te przewidywania spełniły się
co do joty. Niestety.

Przypuszczamy
natomiast, że nie spełniło się to przewidywanie: Wiem
teraz, że wy wszyscy, wśród których przeszedłem głosząc
królestwo, już mnie nie ujrzycie.
Komentatorzy biblijni
wskazują na przynajmniej jeszcze jedną wizytę Pawła w tejże
Wspólnocie – o ile nie był tam nawet częściej. Zatem,
nie spełniło się to jego przewidywanie.

Pewną
ciekawostką jest zatem, dlaczego je publicznie wypowiedział
i – co jeszcze ciekawsze – dlaczego zostało to zapisane
na kartach Pisma Świętego, przez co od dwóch tysięcy lat o tym
czytamy,
zarówno w trakcie liturgii, jak i w ramach osobistej
lektury, chociaż zdanie to jest świadectwem ewidentnie mylnego
przewidywania
Apostoła. Czemu – kiedy się okazało, że Paweł
jednak był jeszcze w Efezie – jakiś redaktor, opracowujący
całość Księgi Dziejów Apostolskich, tego zdania po prostu nie
usunął?

A
może właśnie dlatego, aby także tym epizodem Pismo Święte
uczyło nas pełnej dyspozycyjności wobec woli Bożej? Abyśmy
– tak, jak Paweł – czynili bardzo konkretne plany, dotyczące
swojego życia, abyśmy mieli na to swoje życie jakiś pomysł
i realizowali „określoną strategię”, ale zawsze byli
otwarci
na to, że Duch Święty może w tych naszych planach
dokonać niezbędnych korekt, jeżeli tego będzie się
domagało większe dobro… Jeżeli tego będzie się domagało
zbawienie nasze – i innych, bliskich nam osób.

Tego
typu dyspozycyjność i otwartość z naszej strony będzie możliwa,
jeżeli zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby nawiązać z
Bogiem relacje,
jak najbardziej zbliżone do tych, ukazanych w
dzisiejszej Ewangelii: relacji między Bożym Synem, a Jego Ojcem.
Sam Jezus tak o tym mówi: Objawiłem imię Twoje ludziom,
których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a
oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi
dałeś, pochodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś,
im przekazałem, a oni je przyjęli i prawdziwie poznali, że od
Ciebie wyszedłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał.

Wielkim
pragnieniem Jezusa było i jest to, by jak najściślejsza więź
łączyła
ludzi z Ojcem Niebieskim – na wzór tej, która
odwiecznie łączyła z Ojcem Jego Syna. Oczywiście, nasza ludzka
więź nigdy nie będzie taką, jaka zachodzi pomiędzy
poszczególnymi Osobami Trójcy Świętej. Ale może być naprawdę
mocna. I – jako taka – może mieć realny wpływ na
kształt naszego życia.
Obyśmy
tylko się odważyli taką duchową łączność nawiązać, obyśmy
się odważyli oddać całkowicie do dyspozycji Jezusa,
który będzie mógł realizować w nas i przez nas – w sposób
absolutnie swobodny – swoje plany. To znaczy, my też
powinniśmy te plany mieć i starać się je dokładnie
wypełniać. Układać je z pomocą Ducha Świętego, pytając, co
On radziłby nam w nich uwzględnić –
a potem je konsekwentnie
realizować. To się z pewnością uda, podobnie jak Pawłowi udało
się zrealizować większość zamiarów, powziętych pod
natchnieniem Ducha Świętego i z Jego pomocą wypełnianych.

Ale
będą sytuacje, w których ze strony Bożej przyjdzie wyraźna
prośba o zmianę planów
i podjęcie innego, może nawet
zaskakującego, a może i trudniejszego zadania…
Czy
jestem gotów zgodzić się na taką Bożą prośbę?…

4 komentarze

  • Ja odczytuję dzisiejszą Ewangelię jako raport życia zdany przez Syna , Bogu Ojcu.
    Swoje sprawozdanie Jezus rozpoczyna prośbą i kończy prośbą ale środek wypowiedzi stanowi zwięzłe zdanie relacji z zadania powierzonego Jezusowi na ziemi.
    Jezusowe "Ja idę do Ciebie" może wypowiadać każdy kto idzie drogą powołania, drogą ufności w Bożą Opatrzność, drogą miłości i prawdy wskazanej przez Jezusa. Kto uznaje, że Jezus jest jego Drogą, Prawdą i Życiem może spokojnie mówić każdego dnia " Ja idę do Ciebie" Ojcze.

  • Hmmm, nie zapisał się mój komentarz…nie mam siły pisać drugi raz.

    Napiszę tylko; Jezusowe " Ja idę do Ciebie" i powtórzę od siebie, że ja też idę do Ojca, mozolnie, w trudzie, w radości, w entuzjazmie i codziennie jestem bliżej Tatusia, który wygląda na mnie jak Ojciec miłosierny.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.