Miłością – na Miłość!

M

Niech
będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, życzę Wszystkim
pięknego przeżycia tak pięknej Uroczystości. Chociaż w
rozważaniu wspominam o sprawach nie zawsze pięknych… Zapraszam do
refleksji!
A
jutro u nas na forum także pięknie – bo słówko z Syberii!
Niech
Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty.
Amen
Gaudium
et spes! Ks. Jacek

Uroczystość
Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, C,
do
czytań: Rdz 14,18–20; 1 Kor 11,23–26; Łk 9,11b–17

CZYTANIE
Z KSIĘGI RODZAJU:
W
owych dniach: Melchizedek, król Szalemu, wyniósł chleb i wino; a
ponieważ był on kapłanem Boga Najwyższego, błogosławił Abrama,
mówiąc: „Niech będzie błogosławiony Abram przez Boga
Najwyższego, Stwórcę nieba i ziemi! Niech będzie błogosławiony
Bóg Najwyższy, który w twe ręce wydał twoich wrogów”. Abram
dał mu dziesiątą część ze wszystkiego.

CZYTANIE
Z PIERWSZEGO LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO KORYNTIAN:
Bracia:
Ja
otrzymałem od Pana to, co wam przekazałem, że Pan Jezus tej nocy,
k
iedy
został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i
rzekł: „To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją
pamiątkę!”
Podobnie,
skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: „
Ten
Kielich
jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić
będziecie, na moją pamiątkę”.
Ilekroć
bowiem spożywacie ten chleb
albo
pijecie kielich, śmierć Pa
ńską
głosicie, aż przyjdzie.

SŁOWA
EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO ŁUKASZA:
Jezus
opowiadał rzeszom o królestwie Bożym, a tych, którzy leczenia
potrzebowali, uzdrowił. Dzień począł się chylić ku wieczorowi.
Wtedy przystąpiło do Niego Dwunastu, mówiąc: „Odpraw tłum;
niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i
żywność; bo jesteśmy tu na pustkowiu”. Lecz On rzekł do nich:
„Wy dajcie im jeść”. Oni odpowiedzieli: „Mamy tylko pięć
chlebów i dwie ryby; chyba że pójdziemy i nakupimy żywności dla
wszystkich tych ludzi”.

Było
bowiem około pięciu tysięcy mężczyzn. Wtedy rzekł do swych
uczniów: „Każcie im rozsiąść się gromadami, mniej więcej po
pięćdziesięciu”. Uczynili tak i rozmieścili wszystkich.
A
On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i
odmówiwszy nad nimi błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom,
by podawali ludowi. Jedli i nasycili się wszyscy, i zebrano jeszcze
dwanaście koszów ułomków, które im zostały.

Tajemniczy
kananejski król Szalemu, czyli Jerozolimy – Melchizedek –
wyszedł na spotkanie wracającego ze zwycięskiej bitwy Abrama,
niosąc dar zupełnie niezwykły, a jednocześnie bardzo
prosty: chleb i wino. Chciał w ten sposób – jak się
przypuszcza – zdobyć przychylność zwycięskiego Patriarchy, a
jednocześnie uczcić jego znaczące dokonanie.

Dla
nas jednak prostota i niezwykłość tego daru pozostaje do dziś
dnia symbolem i zapowiedzią innego Króla Szalemu, czyli Króla
Pokoju
– Władcy niebieskiego Jeruzalem – który także
wychodzi na spotkanie człowieka z darem chleba i wina, ale
przebóstwionego, czyli przemienionego w swoje Ciało i Krew. Jak to
czyni?
Jak
relacjonuje Święty Paweł, w drugim dzisiejszym czytaniu, z
Pierwszego Listu do Koryntian, Pan
Jezus tej nocy, k
iedy
został wydany, wziął chleb i dzięki uczyniwszy, połamał i
rzekł: „To jest Ciało moje za was wydane. Czyńcie to na moją
pamiątkę!”
Podobnie,
skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: „
Ten
Kielich
jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej. Czyńcie to, ile razy pić
będziecie, na moją pamiątkę”.

Zanim
to się jednak stało, miało miejsce wiele zapowiedzi tego
wydarzenia. Jedną z nich – chyba
najstarszą,
starotestamentalną

– była ta, opisana w dzisiejszym pierwszym czytaniu. Ale sam
Jezus, dokonując kilkukrotnie spektakularnego
cudu
rozmnożenia chleba
dla
pięciu tysięcy mężczyzn – a więc zapewne i dla pięciu tysięcy
kobiet, i niemałej liczby obecnych tam dzieci – udowodnił, że
chleba, który z Jego ręki pochodzi,
nigdy
nie zabraknie

tym, którzy Jemu bezgranicznie zaufają i będą przy Nim trwali
tak, jak trwali przy Nim ci, o których mowa w dzisiejszej Ewangelii.

Jak
dla całej tej ogromnej rzeszy nie zabrakło pokarmu i tyle jeszcze
resztek zostało, tak i tego
świętego
Chleba nie zabraknie nieprzeliczonym rzeszom wiernych,
którzy
przez wszystkie wieki istnienia Kościoła będą go przyjmować z
ręki Jezusa.

A
to wszystko, co tu sobie mówimy, jasno i wyraźnie pokazuje nam, że

Jezusowi bardzo na tym zależy,

by
nigdy
nie
zabrakło Chleba…
I
w ogóle – sprawa jego rozmnożenia i podarowania człowiekowi
stanowi
niezwykle
istotną część całego przesłania Jezusa:

Jego nauczania i Jego
działalności.

Tak,
moi Drodzy, właśnie cud rozmnożenia chleba został jako jedyny
opisany
przez wszystkich czterech Ewangelistów

– poza oczywiście Zmartwychwstaniem. A cud eucharystycznej
przemiany do dziś dnia dokonuje się
na
ołtarzach całego świata

– i tak będzie do końca świata.

Skoro
zatem dla Jezusa jest to sprawa

tak ważna, że wręcz priorytetowa,

to z naszej strony
potrzeba
godnej odpowiedzi. Skoro Eucharystia zajmuje w Jezusowej misji i
nauczaniu tak ważne miejsce
i
skoro okazała się ona sposobem na to, by Jezus
mógł
z nami być zawsze i nas zbawiać

– przeto trzeba, aby naszą odpowiedzią była miłość i
przeogromny, szczery
szacunek
do Eucharystii.

A
dzisiejsza Uroczystość jest doskonałą okazją do tego, by to
sobie na nowo uświadomić.
W
jaki zatem sposób możemy okazywać
naszą
miłość i cześć dla Jezusa, obecnego w Eucharystii?
Nie
ma żadnej wątpliwości, że najpełniej i najmocniej wyrażamy tę
miłość poprzez otwieranie przed Jezusem swego
serca,
czyli jak najczęstsze przyjmowanie Komunii Świętej.
Najlepiej na każdej Mszy Świętej! Co oczywiście wiąże się z
systematyczną Spowiedzią Świętą
– nie rzadszą, jak co
miesiąc.
Jest
to również
pobożne
i skupione przeżywanie Mszy Świętej,
poprzez
aktywne i gorliwe uczestnictwo w liturgii,
czyli
uważne
słuchanie Bożego słowa,

wyraźne
śpiewy
i odpowiedzi liturgiczne,
także:
poprzez porządne
postawy
i gesty liturgiczne,

a więc chociażby
klękanie
w czasie Przeistoczenia
na
dwa kolana,

a nie na jedno (i to jeszcze z podpórką na łokciu), albo 
jakieś
dziwne
przykucnięcie;
to
porządne
wykonywanie znaku Krzyża,

a nie jakieś wymachiwanie ręką przed oczami…


Cześć
dla Eucharystii – to 
wreszcie
także udział
w
adoracjach Najświętszego Sakramentu,
zarówno
tych wspólnotowych, przed wystawionym Najświętszym Sakramentem,
jak i tych osobistych, przed Tabernakulum,
w
ciszy kościoła… Moi Drodzy,
nie
wychodźmy z kościoła zaraz po Mszy Świętej,

jeśli tuż po niej ma być krótka adoracja. Przychodźmy też na
adoracje pierwszoczwartkowe, czy inne…

Naprawdę,
to
jest czas bezcenny!

To jest czas wyjątkowego promieniowania Bożej łaski! Z pewnością,
nie będziemy musieli czekać aż na wieczność, żeby 
przekonać
się, ile nam ten czas daje,

bo już tutaj, na ziemi, nieraz się o tym przekonamy, jak bardzo
owocuje
on
w
naszym życiu.
I
także
te
króciutkie
chwile spotkania z Jezusem,

kiedy przechodząc koło kościoła, dosłownie
na
minutkę wejdziemy,

aby choć jedno zdanie powiedzieć, albo pobyć w ciszy…
Zechciejmy, moi Drodzy, wprowadzać tę praktykę do naszego życia
duchowego, że jak najczęściej, przechodzić koło kościoła,
dosłownie
na tę jedną chwilę zajd
ziemy,

aby pozdrowić Pana Jezusa. Kiedyś przekonamy się, jak były to
bezcenne
chwile!

Przechodząc zaś koło kościoła – zawsze uczyńmy
starannie
i pobożnie znak Krzyża.
To
nie tylko forma uczczenia Eucharystii, ale też świadectwo wiary,
dane innym.
Skoro
natomiast
mówimy
tu o przybywaniu do kościoła, to nie sposób nie wspomnieć o
kolejnej
form
ie
uczczenia obecności Jezusa w Eucharystii, jaką jest
odpowiednie
zachowanie w 
tym
miejscu
.

Moi Drodzy, to było zawsze oczywiste, a teraz – szczególnie w
dużych parafiach miejskich – jakby mniej…

Chodzi
mianowicie o to, że w kościele
nie
należy rozmawiać

bez
naprawdę ważnej potrzeby
,
posługiwać się w jakikolwiek sposób
telefonem
komórkowym, żuć gumy,
a
wykonując zdjęcia – zakłócać to, co jest najważniejsze, czyli
przeżywanie
liturgii

przez
osoby,
którym te zdjęcia robimy.
Niektórzy
robiący zdjęcia zachowują się i poruszają się po kościele jak
ten przysłowiowy
słoń
w składzie porcelany!
I
niektórzy uczestnicy
Mszy
Świętych ślubnych

czują się w kościele tak, jakby już byli na sali weselnej. To
naprawdę nie ten czas i nie to miejsce!
Jeżeli
zaś mówimy o zachowaniu w tym świętym miejscu,
to
też
nie
sposób nie wspomnieć
o
stroju, w jakim do niego przybywamy.

Szczególnie w dni upalne. Otóż, moi Drodzy, nigdy nie wolno nam
zapomnieć, że przybywamy
do
miejsca świętego, a wręcz najświętszego,
dlatego
nasz strój to także forma uczczenia tego miejsca i obecnego tu
Jezusa: uczczenia, albo – niech to nie zabrzmi zbyt ostro –
znieważenia!
Dlatego,
warto
przypomnieć
jasno
i precyzyjnie –

jak ten strój powinien wyglądać, aby
odpowiadał
powadze i świętości

miejsca. A posłużyć się w tym względzie możemy zasadami, które
od wielu już lat
funkcjonują
w Pieszej Pielgrzymce Podlaskiej

na Jasną Górę – i są naprawdę przestrzegane przez Pielgrzymów,
pomimo upałów, czy innych trudności.

Modyfikując
nieco te zasady, a właściwie – odnosząc je bardziej do sytuacji,
należy stwierdzić
konkretnie,
że
rękawy
zawsze winny zakrywać ramiona,

a więc nie powinny to być koszule, bluzki lub sukienki na tak
zwanych ramiączkach, często ze zbyt wyzywającym dekoltem. Sukienki
i spódnice
powinny
dosięgać kolan,

a panowie
zawsze
(!) winni być w kościele w długich spodniach. Zawsze!

Nie
należy
też przychodzić
w
klapkach plażowych!
Moi
Drodzy, generalnie należałoby się trzymać zasady, że do kościoła
ubieramy się
w
sposób przyzwoity i godny,

a więc nie w strój sportowy, albo taki, w jakim – przepraszam za
to wyrażenie –
wycieramy
kąty w domu lub w szkole,

natomiast w niedziele i święta winien to być
strój
odświętny!


Te
zasady przez tyle lat funkcjonowały i były uznawane za oczywiste,
do dziś zresztą wiele osób – na szczęście! –
za
oczywiste je
uznaje,
do pozostałych zaś kierujemy uprzejmą prośbę, aby swoim strojem
nie
umniejszali świętości tego miejsca.

Nie godzi się! I nie wypada!

Zresztą,
wielu z nas bywało na pielgrzymkach do Ziemi Świętej, albo nawet
do
Sanktuari
ów
Europy Zachodniej. Ileż to razy – jak sobie zapewne przypomina
my
– panie musiały
szukać
choćby jakiejś chusty, żeby zakryć odsłonięte ramiona,

bo inaczej nie byłyby wpuszczone do świątyni! I tam można tego
przestrzegać, a u nas –
rewia
mody plażowej!

Moi Drodzy, zróbmy z tym coś! To jest nasz szacunek do Jezusa,
obecnego tu w Najświętszej Eucharystii.
Mam
świadomość, że zwykle wiele osób uskarża się,
iż
jest
im
gorąco.
To prawda. Ale jakoś nie przypominam sobie żadnego takiego ślubu –
w naszej Parafii, czy w którejkolwiek – żeby przed ołtarzem
pan
młody stanął w koszulce na ramiączkach, w krótkich spodenkach i
w trampkach.

Naprawdę, nie przypominam sobie. A też nieraz było gorąco! Ot,
co!
Wychodząc
natomiast
z
naszymi rozważaniami poza świątynię, przypomnijmy, że kiedy
mijamy kapłana, niosącego Najświętszy Sakrament – zwykle do
kogoś chorego – wtedy należy
przeżegnać
się,
przyklęknąć, albo pokłonić.
Po
czym
zaś
poznajemy,
że ksiądz niesie Pana Jezusa? Oczywiście, po stroju. Ksiądz jest
ubrany wówczas
w
komżę i stułę, a na piersiach ma tak zwaną bursę,

w której jest właśnie Najświętszy Sakrament. Nigdy więcej tak
ubrany nie wychodzi poza kościół, dlatego nie zdarzyło się na
pewno, aby
w
takim stroju szedł po bułki
lub
na inne zakupy. Jeżeli zatem mijamy księdza, niosącego ową bursę,
zawsze winniśmy okazać uszanowanie dla obecności Jezusa w
Eucharystii.
I
kiedy wieziemy księdza z Najświętszym Sakramentem do swojego domu,
wówczas
w
samochodzie należy wyłączyć radio lub inny odtwarzać muzyki,

nie jest to również dobry czas na rozmowę z księdzem. Chyba, że
sam
ksiądz
zapyta o jakieś istotne sprawy, związane z chorym, do którego się
udaje, ale jest to zwykle
krótko
i po cichu.
Poza
tym, nie prowadzimy żadnych rozmów.
Kiedy
jesteśmy już na miejscu, wówczas
cała
rodzina powinna zgromadzić się razem

i po tym, jak kapłan wyspowiada chorego, być z nim w tym pokoju,
gdzie odbywa się cały obrzęd. Pięknym jest zwyczaj, jaki w
niejednym domu widziałem, że kiedy wchodziłem,
wszyscy
domownicy oczekiwali w przedpokoju i przyklęknęli,

ktoś miał zapaloną święcę, a kiedy spowiadałem chorego,
wówczas zza drzwi dochodził
wspólny
śpiew pieśni eucharystycznej.

Naprawdę, coś pięknego! Moi Drodzy, kiedyś to były sprawy
oczywiste. Warto do nich wracać!
Natomiast
niezrozumiałą – i w jakiejś mierze niedopuszczalną – jest dla
mnie sytuacja, w której ksiądz z 
Panem
Jezusem

wchodzi do domu, a tu tymczasem
każdy
jest zajęty swoimi sprawami:

ktoś tam robi coś w obejściu, inni są rozproszeni po domu, a z
sąsiedniego pokoju dochodzi
taki
łomot głośnej muzyki,
że
cały dom się trzęsie. W takiej sytuacji przyjmuję do wiadomości,
że
jestem
wśród ludzi niewierzących,
dla
których obecność Jezusa w Eucharystii nic nie znaczy! Bo inaczej
nie jestem sobie w stanie tego wytłumaczyć.

Co
zaś dotyczy miejsca złożenia bursy z Najświętszym Sakramentem w
pokoju chorego, to pamiętajmy, że powinien to być
stół
lub ława, okryte białym obrusem, a na nim – krzyżyk i dwie
zapalone świeczki.

Jeżeli ma być udzielany Sakrament Namaszczenia Chorych, to jeszcze
woda święcona i trochę waty. Ale obowiązkowo:
biały
obrus, krzyż i dwie zapalone świece.

Bo czasami naprawdę rozglądam się bezradnie po pokoju i nie widzę
kawałka miejsca, żeby złożyć Najświętszy Sakrament. A przecież
jest to właśnie
Najświętszy
(!)
Sakrament.
Moi
Drodzy, to są takie codzienne, praktyczne sprawy, związane z
uczczeniem obecności Jezusa w Eucharystii. I może tylko dla
przypomnienia – bo wciąż wiele Osób o to pyta – przypomnę, że
Komunię
Świętą możemy w ciągu jednego dnia przyjąć dwa razy.

Każdego dnia, bez względu, czy to święto, czy dzień powszedni.
Natomiast należy zachować taką oto zasadę, że 
pierwszy
raz możemy ją przyjąć na Mszy Świętej, lub poza nią.

Na przykład, kiedy wchodzimy do kościoła, idąc do pracy lub do
szkoły i jest właśnie udzielana Komunia Święta, wtedy – jeżeli
jest zachowany post eucharystyczny – możemy przystąpić do
Komunii Świętej pierwszy raz w ciągu dnia.

Podobnie,
w domu, kiedy przyjmuje ją ktoś chory, my także
możemy
z nim przyjąć Komunię Świętą po raz pierwszy.
Możemy
oczywiście także w czasie Mszy Świętej. Natomiast, żeby drugi
raz przyjąć Pana Jezusa do serca, trzeba
uczestniczyć
w całej Mszy Świętej!

Nie można zatem uznać, że skoro pierwszy raz przyjąłem na Mszy
Świętej, to drugi raz kiedykolwiek – nie! Bez względu na to,
kiedy przyjęliśmy po raz pierwszy,
za
drugim razem musi to być uczestnictwo w całej Mszy Świętej!
Wspomniałem
tu także o tak zwanym
poście
eucharystycznym.
Przypomnę,
że polega on na tym, że 
na
godzinę przed przyjęciem Komunii Świętej

– podkreślam: przed przyjęciem Komunii, a nie przed rozpoczęciem
Mszy Świętej – nie należy
niczego
jeść ani pić, poza czystą wodą i lekarstwami.

Oczywiście, ta zasada nie obowiązuje

osób chorych, osób w podeszłym wieku,

ani tych, którym lekarz zalecił specjalną dietę, a więc na
przykład
matek
w stanie błogosławionym.

Każda taka sytuacja zwalnia z tego obowiązku. Natomiast wszyscy,
którzy mogą go zachować, winni
wyliczyć
sobie czas przyjęcia Komunii Świętej

i na godzinę wcześniej zakończyć spożywanie i picie
czegokolwiek, poza wodą.
Moi
Drodzy,
Jezus
pozostając z nami w Eucharystii, okazał nam niezmierną miłość!
Odpowiedzmy
Mu na to naszą miłością

i uszanowaniem, zachowując te wszystkie formy i sposoby, które tu
sobie wymieniliśmy. A nade wszystko –
żyjąc
w sposób święty!
Jeżeli
bowiem przyjmujemy do serca Chleb eucharystyczny i okazujemy mu
zewnętrzne wyrazy szacunku, to potrzeba, abyśmy sami stawali się –
jak mawiał Święty Brat Albert Chmielowski –

chlebem dla innych!
Tym
dobrym chlebem, z którego każdy może ułamać, ile chce, i
zaspokoić swój duchowy głód.

Jezus
takim
Chlebem
stał się dla nas.

Odpowiedzmy Mu tym samym…

9 komentarzy

  • Zawsze wyciszam komórkę w Kościele.
    Dzisiaj jednak komórka nie jest zwykłym urządzeniem. W swoim telefonie mam zainstalowaną aplikację z Pismem Świętym i wszystkimi modlitwami (litanie, nowenny, liturgia godzin).
    Sam mój proboszcz brewiarz ma na czytniku. Mam nadzieję,że to jest czytnik, a nie tablet 😉
    Odnośnie stroju – zgadzam się. Swego czasu moja koleżanka była w Katarze. I nie wpuścili jej do Zoo,ponieważ miała za krótką spódnicę.
    Sissi

  • Jezus utajony w Najświętszym Sakramencie wyszedł dziś do nas na ulice, na dróżki wiejskie; nauczać, wyszedł głosić, wyszedł uzdrawiać, wyszedł karmić nas Słowem, bo Ciałem i Krwią zostaliśmy nakarmieni w Kościele na Eucharystii.
    Na procesji niosłam Serce Jezusa, które krwawiło. Niosłam Maryję "Wspomożenie wiernych" która płakała. Jej syn kapłan Piotr wczoraj opuścił stan kapłański, po roku od święceń. Usłyszany dziś, ten suchy fakt sprawił,że i moje serce łkało, więc dziś na procesji zdominowały mnie słowa pieśni "Wróć Synu, wróć Ojciec czeka…" Jezus dziś wołał po imieniu ks. Piotra… Proszę o modlitwę.

  • Dziękuję bardzo ks. Jacku za przypomnienie zasad zachowania I odpowiedniego ubioru w miejscach do których się udajemy. Kiedy widzę przykucanie zamiast przyklękania to przypominajà mi się słowa któregoś z księży ( nie pamiętam kiedy i gdzie słyszałam ) , że jest to pozycja do załatwienia swojej potrzeby a nie oddania Czci Bogu.
    Niby znamy to wszystko a jednak warto przypominać.
    Pan Bóg obdarzył nas dobrà pogoda aby móc wziaść udział w procesji Bożego Ciała. Było upalnie, ale chmury zasłoniły słoñńce. Tu we Wrocławiu w naszej parafii procesja jest około godziny 17.00 po mszy o 16.00 a więc nie w samo południe. Widziałam ładne dekoracje na balkonach przy trasie procesji, ale i gapiów też.
    Pozdrawiam wakacyjnie.
    Wiesia.

  • Kiedyś nie wpuszczano do Kościoła w nieodpowiednim stroju. Byłam dzieckiem i nie pamiętam gdzie to było.
    Jako dorosła osoba nie spotkałam się z tym żeby ktoś tego pilnował. Rozumiem, że jest zakaz i trudno żeby ktoś stał przy drzwiach i pilnował.

    Zawsze zastanawia mnie zachowanie i myślenie takich ludzi.

    Pozdrawiam
    Gosia

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.