Natychmiast – czy kiedyś tam?…

N

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Ksiądz Dariusz Radzikowski, mój Kolega z roku Święceń. Niech Mu Pan błogosławi w kapłańskiej posłudze. Zapewniam o modlitwie!

I zapewniam o niej Was wszystkich, szczególnie kiedy będę w Kodniu, przed obliczem Matki Bożej, bo właśnie tam się wybieram.

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Poniedziałek 1 Tygodnia zwykłego, rok II,

do czytań: 1 Sm 1,1–8; Mk 1,14–20

POCZĄTEK PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:

Był pewien człowiek w Ramataim, Sufita z górskiej okolicy Efraima, imieniem Elkana, syn Jerochama, syna Elihu, syna Tochu, syna Sufa Efratyty. Miał on dwie żony: jednej było na imię Anna, a drugiej Peninna. Peninna miała dzieci, natomiast Anna była bezdzietna.

Corocznie człowiek ten udawał się z miasta swego, aby oddać pokłon i złożyć ofiarę Panu Zastępów w Szilo. Byli tam dwaj synowie Hellego: Chofni i Pinchas, kapłani Pana.

Pewnego dnia Elkana składał ofiarę. Dał wtedy żonie swej Peninnie, wszystkim jej synom i córkom po części ze składanej ofiary. Również Annie dał część, lecz podwójną, gdyż Annę bardzo miłował, mimo że Pan zamknął jej łono. Jej rywalka zasmucała ją bardzo w tym celu, aby się trapiła, że Pan zamknął jej łono.

I tak działo się przez wiele lat. Ile razy szła do świątyni Pana, dokuczała jej w ten sposób. Anna więc płakała i nie jadła.

I rzekł do niej jej mąż, Elkana: „Anno, czemu płaczesz? Dlaczego nie jesz? Czemu się smuci twoje serce? Czyż ja nie znaczę dla ciebie więcej niż dziesięciu synów?”

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: „Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.

Przechodząc brzegiem Jeziora Galilejskiego ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do niech: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.

Idąc nieco dalej ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.

Jeżeli uważnie wysłuchaliśmy dzisiejszej Ewangelii, a także wczorajszego opisu chrztu Jezusa, to być może zauważyliśmy, że w obu opisach jakoś wyraźnie rzuca się w oczy słowo: natychmiast.

Jezus, po przyjęciu chrztu, natychmiast wyszedł z wody. Dlaczego? Dlatego, że nie miał do wyznania żadnych grzechów. Ale być może również dlatego, że był to początek Jego publicznej działalności, przeto kiedy dokonał zamierzonego przez siebie gestu i w znaku wody z Jordanu wziął niejako na siebie te wszystkie grzechy, które – tak metaforycznie mówiąc – zostawili tam ludzie, wówczas natychmiast wyszedł, aby zacząć dokonywać zbawienia świata. Zresztą, wtedy także z Nieba zostały wypowiedziane słowa, potwierdzające Jego misję.

I oto dzisiaj, kiedy tenże Jezus zwrócił się do czterech ludzi, którym zaproponował współpracę w dziele zbawiania świata, oni także poszli za nim natychmiast. A dokładnie działo się to tak: Przechodząc brzegiem Jeziora Galilejskiego ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do niech: „Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi”. I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim. Idąc nieco dalej ujrzał Jakuba, syna Zebedeusza, i brata jego, Jana, którzy też byli w łodzi i naprawiali sieci. Zaraz ich powołał, a oni zostawili ojca swego Zebedeusza, razem z najemnikami w łodzi i poszli za Nim.

Co prawda, w drugim przypadku nie padło samo słowo natychmiast, ale wyraźnie widzimy, że decyzja przyszłych Apostołów była taka sama, jak tych pierwszych: po prostu, zostawili ojca w łodzi i poszli. Można powiedzieć – znowu nieco metaforycznie – że przesiedli się z jednej łodzi do drugiej: z tej ojcowskiej do Jezusowej. Zwłaszcza, że Jezus powiedział dwóm pierwszym: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi.

Owo: Pójdźcie za mną! – w judaizmie czasów Jezusa – oznaczało wstąpienie do szkoły danego mistrza, nauczyciela. W praktyce zaś polegało dokładnie na tym, co potem przez trzy lata działo się w relacjach Jezusa z Apostołami: oni byli ze sobą, Apostołowie słuchali swego Mistrza, podążali za Nim, rozmawiali z Nim, dopytywali o wiele rzeczy, sami pewne zadania z czasem zaczynali spełniać… A po tej trzyletniej szkole – kiedy ich Mistrz odszedł w widzialnej postaci do Nieba – przejęli ster Jego Kościoła na ziemi.

Jednak na początku trzeba było, aby ich wybór dokonał się natychmiast! Nie było dnia do stracenia. Nie było czasu na długie wahania. Sprawa była pilna! Wszak Jezus powiedział wyraźnie: Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię. I to właśnie trzeba było głosić ludziom! Natychmiast! Sprawa absolutnie paląca!

Zresztą, jak widzimy, Apostołowie dokładnie tak ją odczytali. Bo pewne rzeczy i pewne sprawy trzeba w życiu podejmować natychmiast!

Chyba z takiego założenia wychodził Elkana, o którym mowa w dzisiejszym pierwszym czytaniu. I może w tym akurat przypadku trudno mówić o jakimś pośpiechu i radykalizmie, to jednak trzeba zauważyć, że nie uzależniał on swojej miłości do Anny od tego, czy da mu ona potomstwo – chociaż była to wówczas naprawdę bardzo ważna sprawa. Kobieta, która nie była w stanie zrodzić potomstwa, uchodziła za pohańbioną!

Tymczasem – jak słyszymy – Elkana nie przywiązywał do tego aż tak ostatecznej wagi, tylko obdarzył swoją żonę ogromną miłością. Większą nawet, aniżeli drugą, która potomstwo mu dała. Bo uznał, że to już teraz, natychmiast, należy miłość małżeńską okazać, a nie czekać na lepszy czas, lub spełnienie jakichś warunków. Choćby nawet tak ważnych, jak spłodzenie potomstwa.

W ten sposób – możemy powiedzieć – miłość ta była z pewnością szczera, bo Elkana miłował swoją żonę dla niej samej, a nie „za coś” – choćby nawet za to, że da mu potomstwo. On kochał ją jako ją, a nie jej – takie czy inne – zalety czy zasługi. Bo taka jest miłość, okazywana natychmiast.

I wybór Jezusa, dokonany natychmiast – kiedy człowiek nie wie, co go może w związku z tym spotkać i dokąd go w życiu ten wybór zaprowadzi – jest znakiem najbardziej autentycznej miłości do Jezusa! Tak, wybór dokonany natychmiast, a nie po przekalkulowaniu ewentualnych korzyści i strat.

Jak ja – w mojej codzienności – opowiadam się za Jezusem: natychmiast i na sto procent, czy zaraz, potem, ewentualnie?…

5 komentarzy

  • Hm.., nie podjęłam natychmiast decyzji, rozważam, proszę o światło Ducha Świętego. Mam czas do przyszłego poniedziałku co wybrać; czy pozostać w obecnej Wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym, czy przyłączyć się do powstającej w mojej parafii. Bóg działa w obydwu, więc muszę wybrać po ludzku co dla mnie lepsze. Sercem związana jestem z obecną , to już 9 lat wspólnego wzrastania. Spotkania mamy co tydzień we wtorki. Nowa, w której zrobiłam Seminarium Odnowy Wiary jest pod egidą Ruch Światło Życie i spotkania byłyby tylko raz w miesiącu, w trzeci poniedziałek. Mimo iż same spotkania mi nie kolidują , jednak muszę wziąć pod uwagę rekolekcje wyjazdowe 4razy w roku, zarówno w jednej jak i drugiej wspólnocie i to już jest za dużo dla mnie i ten czynnik zmusza mnie do wyboru jednej.
    Duchu Święty wskaż, Duchu Święty prowadź.

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.