Wiem, kto jesteś: Święty Boży!

W

Szczęść Boże! Moi Drodzy, wczoraj wieczorem, wraz z Księdzem Tomaszem, odwiedziliśmy mieszkańców kilkunastu pokojów w ramach wizyty duszpasterskiej w akademikach. Dzisiaj po 19:00 wybieramy się do następnych. Proszę Was, abyśmy razem wspierali modlitwą dzieło wizyty duszpasterskiej w naszych Parafiach. I także tę, w akademikach, powierzajmy Bogu. Cieszę się, że jest taka odważna Młodzież, która nie wstydzi się zaprosić Księdza do swego pokoju – nie zważając na różne opinie i nastawienie otoczenia.

Za chwilę natomiast wybieram się do Garwolina, gdzie o godzinie 9:00 będę sprawował Mszę Świętą, a po niej będzie miało miejsce spotkanie opłatkowe garwolińskiego oddziału Duszpasterstwa Niewidomych i Niedowidzących naszej Diecezji. Siedleckie spotkanie – jak wspominałem – odbyło się w niedzielę, o godzinie 15:00, w Ośrodku naszego Duszpasterstwa.

Niech Pan będzie z tymi, którzy w Jego imię się jednoczą, wychodząc do siebie nawzajem z opłatkiem i dobrym słowem!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Wtorek 1 Tygodnia zwykłego, rok II,

do czytań: 1 Sm 1,9–20; Mk 1,21–28

CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI SAMUELA:

Gdy w Szilo skończono ucztę po ofierze, Anna wstała. A kapłan Heli siedział na krześle przed bramą przybytku. Ona zaś smutna na duszy zanosiła do Pana modlitwy i płakała nieutulona. Uczyniła również obietnicę, mówiąc:

Panie Zastępów! Jeżeli łaskawie wejrzysz na poniżenie służebnicy twojej i wspomnisz na mnie, i nie zapomnisz służebnicy twojej, i dasz mi potomka płci męskiej, wtedy oddam go dla Pana na wszystkie dni jego życia, a brzytwa nie dotknie jego głowy”.

Gdy się tak żarliwie modliła przed obliczem Pana, Heli przyglądał się jej ustom. Anna zaś mówiła tylko w głębi swego serca, poruszała wargami, lecz głosu nie było słychać. Heli sądził, że była pijana. Heli odezwał się do niej: „Dokąd będziesz pijana? Wytrzeźwiej od wina”.

Anna odrzekła: „Nie, panie mój. Jestem nieszczęśliwą kobietą, a nie upiłam się winem ani sycerą. Wylałam tylko duszę moją przed Panem. Nie uważaj swej służebnicy za córkę Beliala, gdyż z nadmiaru zmartwienia i boleści duszy mówiłam cały czas”.

Heli odpowiedział: „Idź w pokoju, a Bóg Izraela niech spełni prośbę twoją, jaką do Niego zaniosłaś”.

Odpowiedziała: „Obyś był życzliwy dla służebnicy twojej!” I poszła sobie ta kobieta: jadła i nie miała już twarzy tak smutnej jak przedtem.

Wstali o zaraniu, i oddawszy pokłon Panu, wrócili i udali się do domu swego w Rama. Elkana zbliżył się do żony swojej, Anny, a Pan wspomniał na nią. I stało się, że po upływie dni Anna poczęła i urodziła syna nazywając go imieniem Samuel, ponieważ mówiła: „Uprosiłam go od Pana”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

W mieście Kafarnaum Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie.

Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży”.

Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego.

A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: „Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne”. I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

Zdarza się człowiekowi nieraz znaleźć w takim położeniu i w takiej sytuacji, w których – zda się – wszelkie możliwe nieszczęścia zwaliły mu się na głowę. A to – jak w przypadku Anny – odczuwa dotkliwy brak kogoś lub czegoś, na kim lub na czym mu szczególnie zależy; a to doświadcza jakiegoś zmasowanego ataku zła, jak w przypadku opętanego z dzisiejszej Ewangelii. W jednym i drugim przypadku, człowiek sam z siebie nie jest w stanie zaradzić takiemu problemowi.

Dlatego zwraca się o pomoc do Boga – licząc niejednokrotnie dosłownie na cud! I bardzo często te cuda się zdarzają – jeżeli tylko człowiekowi nie zabraknie zaufania do Boga i wytrwałości w modlitwie. Tak było w przypadku Anny: pomimo naprawdę trudnego i przykrego położenia, nie przestawała prosić Boga – nierzadko przez łzy – o dar potomstwa. Nie zniechęcało jej negatywne nastawienie Peninny, drugiej żony jej męża, a także kapłana Helego, który podejrzewał ją o pijaństwo. Ona ufała Bogu i modliła się.

Nie wiemy, czy tak samo postępował opętany z dzisiejszej Ewangelii. Pewnie trudno było mu się modlić, skoro pozostawał pod tak silnym wpływem złego ducha. Na szczęście jednak, w odpowiednim czasie znalazł się w odpowiednim miejscu, to znaczy w synagodze w Kafarnaum – w czasie, kiedy przybył tam Jezus. Nie wykluczone, że nawet jeżeli nie sam opętany modlił się o własne uzdrowienie, to ktoś wytrwale modlił się za niego. Bo nadzwyczajna Boża interwencja nastąpiła: doczekał się uwolnienia z mocy złego.

Podobnie stało się w przypadku Anny: doczekała się potomka. Raz jeszcze podkreślmy: ani jedno, ani drugie uzdrowienie trudnej sytuacji, nie byłoby możliwe, gdyby nie specjalna, cudowna interwencja Boża! Okazało się, że tam, gdzie skończyły się możliwości człowieka, objawiły się możliwości Boga. A dla Niego przecież wszystko jest możliwe! Warto o tym zawsze pamiętać, moi Drodzy!

I nie chodzi tu, bynajmniej, o jakieś „czary mary”, ale o absolutną władzę Boga nad światem – władzę, która pozwala Mu uczynić dosłownie wszystko, co tylko uzna za dobre dla człowiekowi i naprawdę mu potrzebne. Nawet zawiesić lub przekroczyć prawa przyrody, prawa rządzące ludzkim organizmem, a także – działanie mocy złego, która nie jest wcale taka wielka i potężna, jakby się to niektórym mogło wydawać… Bóg może wszystko!

Co nie oznacza, że wszystko da nam na zawołanie – według jakiegoś naszego kaprysu. I nawet nasze głębokie przekonanie, że ta lub inna rzecz jest dla nas na pewno dobra, dlatego Bóg powinien nam ją dać – nie jest, tak naprawdę, rozstrzygającym argumentem dla Boga. On naprawdę wie lepiej! I widzi dalej! I znacznie głębiej sięga swoją myślą.

Dlatego – na przykład – dał Annie potomstwo, ale dopuścił do tego, by długo o nie prosiła i nawet znosiła takie, lub inne, przykrości. Czy to jednak – w ostatecznym rozrachunku – nie wyszło jej na dobre i nie wzmocniło jej więzi z Bogiem? Czyż nie nauczyło jej bardziej ufać Bogu i jak najpełniej polegać na Nim – tylko na Nim?

Uwolnił też opętanego z mocy złego, ale wcześniej dopuścił do tego, by zły duch w ogóle go opętał. Czyż jednak w ten sposób nie okazała się wielka Boża chwała i moc, wobec której zły duch tak naprawdę jest bezsilny i totalnie przegrany?…

A nie możemy też zapomnieć i o tym, że oba te wydarzenia – opisane na kartach Pisma Świętego – przez wieki są dla ludzi wielkim pięknym świadectwem, lekcją zaufania do Boga, który jako jedyny jest w stanie skutecznie pomóc człowiekowi w każdym jego zmartwieniu. Zobaczmy zatem, ile dobra tak naprawdę wynikło z tego początkowo trudnego położenia człowieka! Ile Bóg jest w stanie wyprowadzić dobra!

On także w naszym życiu jest w stanie to uczynić – pod tym wszakże warunkiem, że wszystko, naprawdę wszystko, będziemy przeżywać w łączności z Nim, Jemu wszystko oddawać, Jego prosić o pomoc w każdej, nawet najdrobniejszej sprawie; Jemu we wszystkim ufać! Nie kombinować po swojemu, nie zostawiać sobie jakiejś małej furtki – na zasadzie, że generalnie ufam Bogu, ale z pewnymi problemami to może jednak sam sobie poradzę… Nie! Bogu trzeba zaufać totalnie, na sto procent! Także wtedy, gdy nie od razu rozwiąże nasz problem, albo zrobi to inaczej, niż nam by się wydawało, że powinien to uczynić. Bezgranicznie, zawsze i we wszystkim – zaufać Bogu!

Czy stać mnie na takie zaufanie? Czy staram się ciągle o to, by ufać Bogu coraz bardziej i bardziej?… Czy powierzam Mu każdą moją sprawę, także tę najmniejszą i najdrobniejszą, która jednak jest dla mnie ważna?… Czy jestem wytrwały w modlitwie?…

2 komentarze

  • Człowiek opętany szukał Boga, szukał pomocy w modlitwie, bo był w synagodze w szabat. Pragnął być zdrowy, bo poznał już życie z szatanem, które go udręczyło.
    Za to szatan w nim mieszkający nie był z tego zadowolony, przewidywał kłopoty. Próbował jeszcze udawać przed ludźmi i Jezusem ważniaka, zrobić wrażenie na obecnych ” wiem kto jesteś ” ale czuł się na przegranej pozycji. Rozkaz Jezusa „milcz i wyjdź z niego” powalają i nokautują go całkowicie.
    Te stanowcze słowa Jezusa wskazują nam, byśmy my również nie próbowali dyskutować z szatanem, tylko zdecydowanie nie dopuszczali go do siebie. Kościół podaje nam wiele modlitw, prostych egzorcyzmów, które zabezpieczają nasze życie, każdy dzień, każdą noc od jego złego wpływu, np. modlitwa Święty Michale Archaniele…czy różaniec czy chociażby przeżegnanie się wodą święconą.

    • Pełna zgoda! Z szatanem – żadnych kompromisów! Nie dajemy palca, bo na pewno pociągnie za rękę. Albo weźmie jeszcze więcej!
      xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.