Kto komu zbuduje dom?…

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Łukasz Osypiuk, należący w swoim czasie do jednej z młodzieżowych Wspólnot. Życzę Jubilatowi, aby zawsze podążał drogą Bożą i nie obawiał się nigdy całego swego życia – całego swego serca – Bogu ofiarować. O to będę się dla Niego modlił!

Moi Drodzy, nie wspomniałem wczoraj, bo nieco spieszyłem się z zamieszczeniem słówka, że przedwczoraj bliscy mi Ludzie z Lublina, Żanna i Łukasz Sulowscy, powitali na świecie drugiego swojego Syna, Ignacego. Bogu niech będą dzięki za ten dar! Zaledwie, trzy dni wcześniej byli jeszcze u mnie i mówiliśmy sobie, że przeżywają kolejny adwent – chociaż ten liturgiczny dopiero co minął. I oto ich rodziny adwent się dopełnił. Gratulujemy – i bardzo się cieszymy! Niech Bóg błogosławi Maleństwu i całej Rodzinie!

Zabieg naszej Mamy odbył się wczoraj po południu i przebiegł pomyślnie. Bogu niech będą dzięki! I Wam dziękuję za modlitewne wsparcie, o którym mnie zapewnialiście. Wielkie dzięki! Modlitwą będziemy wspierać proces powrotu do zdrowia, polecając także Panią Teresę i wszystkich Chorych i Cierpiących w naszych Rodzinach i w naszym otoczeniu!

Moi Drodzy, a ja dzisiaj, o godzinie 20:00, rozpocznę uczestnictwo w rekolekcjach kapłańskich, w domu rekolekcyjnym, przy naszym diecezjalnym Seminarium. Jest to taka dla mnie specyficzna sytuacja, bo osobiście tego nie planowałem, jednak decyzją naszego Księdza Biskupa każdy Ksiądz w Diecezji siedleckiej powinien co dwa lata przeżywać rekolekcje w tymże domu, pod kierunkiem diecezjalnego Centrum Formacji Kapłańskiej, a co dwa lata może je sobie organizować sam.

Ponieważ ja – jak wiecie – przeżywam już od dobrych kilku lat swoje rekolekcje kapłańskie w Kodniu, przeto i w tym roku także planuję je tam, we wrześniu. I wtedy jest to dla mnie czas bardzo intensywny, w którym staram się wyłączyć z jakiejkolwiek innej aktywności. Natomiast te rekolekcje potraktuję tak trochę „drugoplanowo”, co oznacza, że będę uczestniczył w wyznaczonych spotkaniach, ale też będę obecny na blogu, udam się także na swój dyżur spowiedniczy w Katedrze, który wypada w 30 dnia każdego miesiąca.

Na pewno jednak, znajdę czas na osobistą modlitwę w Kaplicy, a wówczas obiecuję pamiętać także o Was!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 3 Tygodnia zwykłego, rok II,

do czytań: 2 Sm 7,4–17; Mk 4,1–20

CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI SAMUELA:

Pan skierował do Natana następujące słowa: „Idź i powiedz mojemu słudze, Dawidowi: To mówi Pan: «Czy ty zbudujesz Mi dom na mieszkanie? Nie mieszkałem bowiem w domu od dnia, w którym wywiodłem z Egiptu synów Izraela, aż do dzisiaj. Przebywałem w namiocie albo przybytku. Czy w czasie wędrówki z całym Izraelem powiedziałem choć jedno słowo do kogoś z przywódców izraelskich pokoleń, którym przekazałem rządy nad ludem moim izraelskim: Dlaczego nie budujecie Mi domu cedrowego?»

A teraz przemówisz do sługi mojego, Dawida: «To mówi Pan Zastępów: Zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. I byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej, a ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej.

Od czasu, kiedy ustanowiłem sędziów nad ludem moim izraelskim, obdarzyłem cię pokojem ze wszystkimi wrogami. Tobie też Pan zapowiedział, że ci zbuduje dom. Kiedy wypełnią się dni twoje i spoczniesz obok swych przodków, wtedy wzbudzę tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i utwierdzę jego królestwo.

On zbuduje dom imieniu memu, Ja zaś utwierdzę tron jego królestwa na wieki. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem, a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. Lecz nie cofnę od niego mojej życzliwości, jak ją cofnąłem od Saula, twego poprzednika, którego opuściłem. Przede Mną dom twój i twoje królestwo będą trwać na wieki. Twój tron będzie utwierdzony na wieki»”.

Zgodnie z tymi wszystkimi słowami i zgodnie z tym całym widzeniem przemówił Natan do Dawida.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Jezus znowu zaczął nauczać nad jeziorem i bardzo wielki tłum ludzi zebrał się przy Nim. Dlatego wszedł do łodzi i usiadł w niej na jeziorze, a cały lud stał na brzegu jeziora. Uczył ich wiele w przypowieściach i mówił im w swojej nauce:

Słuchajcie: Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, jedno ziarno padło na drogę; i przyleciały ptaki, i wydziobały je. Inne padło na miejsce skaliste, gdzie nie miało wiele ziemi, i wnet wzeszło, bo gleba nie była głęboka. Lecz po wschodzie słońca przypaliło się i nie mając korzenia, uschło. Inne znów padło między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je, tak że nie wydało owocu. Inne w końcu padły na ziemię żyzną, wzeszły, wyrosły i wydały plon: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny”. I dodał: „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.

A gdy był sam, pytali Go ci, którzy przy Nim byli razem z Dwunastoma, o przypowieści. On im odrzekł: „Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana tajemnica”.

I mówił im: „Nie rozumiecie tej przypowieści? Jakże zrozumiecie inne przypowieści?

Siewca sieje słowo. A oto są ci posiani na drodze: u nich sieje się słowo, a skoro je usłyszą, zaraz przychodzi szatan i porywa słowo zasiane w nich. Podobnie na miejscach skalistych posiani są ci, którzy gdy usłyszą słowo, natychmiast przyjmują je z radością; lecz nie mają w sobie korzenia i są niestali. Gdy potem przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamują. Są inni, którzy są zasiani między ciernie: to są ci, którzy słuchają wprawdzie słowa, lecz troski tego świata, ułuda bogactwa i inne żądze wciskają się i zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. W końcu na ziemię żyzną zostali posiani ci, którzy słuchają słowa, przyjmują je i wydają owoc: trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny i stokrotny”.

Czy to Dawid zbuduje dom Bogu? Sam Bóg zdaje się o to pytać, a wręcz tego się domagać. Zresztą, w którymś momencie Dawid rzeczywiście zapragnął wybudować świątynię, jako trwałe i stabilne miejsce przebywania Arki Pana – by nie był to już namiot, w którym przebywała w czasie wędrówki ludu Izraela. Ale oto okazało się, że to nie Dawid, a jego syn wybuduje ów dom, co zresztą później rzeczywiście się stało.

Natomiast Bóg przekierowuje myślenie i spojrzenie Dawida na zupełnie inne tory, mówiąc, iż to właśnie On, Bóg, zbuduje Dawidowi dom. I choć rzecz wydaje się dotyczyć utrwalenia miejsca Boga wśród ludzi – by nie był to, jak wspomnieliśmy, jedynie przenośny namiot – to jednak Bóg mówi do Dawida: Zabrałem cię z pastwiska spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. I byłem z tobą wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi. Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tam, i będzie mieszkał na swoim miejscu, a nie poruszy się więcej, a ludzie nikczemni nie będą go już uciskać jak dawniej.

Warto zwrócić uwagę, że określenie: Dam ci sławę największych ludzi na ziemiw dosłownym tłumaczeniu brzmi: Uczynię wielkim twoje imię. Przyjmuje się, że ten, który nadaje imię, ma władzę nad tym, któremu je nadaje. Skoro zatem tym, który to imię nadaje, jest Bóg, a do tego wyraźnie pada obietnica, iże to imię będzie wielkim, to znak, że przed tym obdarowanym rzeczywiście rysuje się świetlana przyszłość.

Podobnie stwierdzenie: Wyznaczę miejsce mojemu ludowi, Izraelowi, i osadzę go tamw innym tłumaczeniu brzmi: A mojemu ludowi, Izraelowi, przydzielę miejsce, gdzie się osiedli. Tam go zasadzę… Otóż, obraz drzewa, zasadzonego nad wodą, albo na świętym dziedzińcu, często był stosowany przez Autorów biblijnych dla wyrażenia trwałego szczęścia człowieka. Dawcą i Gwarantem tego szczęścia jest Bóg.

Zobaczmy zatem, moi Drodzy, że w całej tej sprawie budowy domu Bożego – to sam Bóg przejmuje inicjatywę i wyraźnie przekierowuje myślenie człowieka z tego wymiaru czysto materialnego i doczesnego na wymiar duchowy i wieczny. Z jednej strony, to Bóg dopomina się niejako o dom dla siebie, ale jednocześnie obiecuje, że sam zbuduje dom, co należy rozumieć w ten sposób, że zapewni Dawidowi potomstwo. Późniejsi Prorocy tak to zrozumieli i my dzisiaj rozumiemy, że chodzi o potomstwo pisane małą, ale i wielką literą.

W pierwszym rzędzie, na pewno chodziło o mądrego syna Dawida, czyli Salomona. Wiemy jednak, że ten potomek nie pozostał do końca wierny Bogu… Dlatego Bóg zapowiada innego Potomka, czyli Mesjasza – i tak tę zapowiedź zrozumieli Prorocy, ta zaś wypowiedź Boga uważana jest za jeden z najważniejszych tekstów Starego Testamentu, stanowiąc bazę przyszłego przepowiadania Proroków.

Stało się tak jednak dlatego, że Bóg rzeczywiście przejął inicjatywę i przyjmując dom, który w przyszłości mieli zbudować ludzie, jednocześnie sam niejako „odwdzięczył się” budowlą znacznie mocniejszą, bo mającą trwać już na wieki – wielkim Potomstwem, danym Dawidowi.

Moi Drodzy, tę trudną wręcz do opisania i zrozumienia hojność Boga szczególnie wyraźnie widać w przypowieści, opowiedzianej dziś – i jednocześnie wytłumaczonej – przez Jezusa w Ewangelii. Bóg jest hojnym Siewcą słowa. Tak hojnym, że godzi się na to, aby część tego Jego daru – bądź, co bądź, przecież Boskiego daru – uległa zmarnowaniu! On, wielki i niezmierzony Pan i Władca świata i wszechświata, godzi się na to, aby stworzeni przez Niego ludzie zmarnowali dar, który z Jego ręki za darmo otrzymują, bo wystarczy Mu, jeśli chociaż część tego daru przyniesie plon. Nawet tylko trzydziestokrotny…

Rodzi się w tym kontekście pytanie: Czymże są nasze dary – wobec Bożych darów? I co my, tak naprawdę, możemy naszemu Bogu dać?… Co możemy Mu ofiarować, czego On by nie miał? Złoto?… Wielkie budowle?… Kosztowności?… A w tym kontekście, warto i to pytanie postawić: ile Bóg zyskuje na tym, że my przyjdziemy na Mszę Świętą, że się wyspowiadamy, że przystąpimy do Komunii Świętej? Ile dają Mu nasze modlitwy? Czy to Bóg na tym cokolwiek zyskuje, czy my zyskujemy? Czy to Bogu jest to wszystko potrzebne, czy może jednak nam?

I czy to Bogu są tak naprawdę potrzebne świątynie, które z takim poświęceniem budujemy, ozdabiamy, remontujemy, odnawiamy – czy nam, byśmy mieli święte miejsca, które będą nam przypominały o celu naszej ziemskiej wędrówki?… Czy to wszystko jest tak naprawdę potrzebne Bogu, czy jednak nam?…

A skoro tak – to czy my naprawdę nic nie możemy naszemu Bogu ofiarować? Ewangelia dzisiejsza przekonuje nas, że jednak możemy – i to coś, na czym Bogu naprawdę zależy. I co tylko my możemy Mu ofiarować, bo jeśli tego nie ofiarujemy, to Bóg nie będzie tego miał, gdyż tylko w naszej mocy jest to właśnie ofiarować. Co?

To oczywiste – nasze serca! Nasze gorące serca, które staną się żyzną glebą dla słowa Bożego, by mogło wydawać plon stokrotny! A nawet – choćby i trzydziestokrotny… To możemy Bogu dać – i to jest dokładnie w naszej mocy.

Czy dajemy?… I czy jesteśmy hojni w tym „obdarowywaniu Boga – tak, jak On jest hojny w obdarowywaniu nas – czy może wyliczamy „po dekagramie” nasze „modlitewki” i religijne praktyki, czyniąc niemalże Bogu łaskę, że je spełniamy? Ile jesteśmy w stanie dać siebie – i z siebie – naszemu Bogu?…

9 komentarzy

  • Ja zatrzymałam się z na słowach Boga wypowiedzianych ustami proroka Natana do Dawida ” Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem , a jeżeli zawini, będę go karcił rózgą ludzi i ciosami synów ludzkich. Lecz nie cofnę od niego mojej życzliwości” i skonfrontowałam ze słowami Jezusa z wczorajszej Ewangelii do swoich słuchaczy „Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką”.
    Bóg deklaruje człowiekowi relacje i więzi rodzinne; ojcowskie, matczyne, braterskie, siostrzane i zapewnia o swojej stałej życzliwości ale wymaga od człowieka posłuszeństwa i pełnienia woli Bożej.
    Musimy mieć świadomość, że na pierwszym miejscu musi być miłość Boga a na drugim miłość bliźniego, tak jak jest w przykazaniach Bożych. Bóg swoją miłość do nas przypieczętował Krwią Baranka ( dobrowolnie oddaną) i Ona ma najwyższą wartość w przymierzu Boga z człowiekiem.
    I tu dochodzę do pytania jakie stawia nam Ksiądz Jacek, co ja mogę ofiarować Bogu, jako dowód mojej miłości…czy pełnię Jego wolę, czy wypełniam przykazania, czy dbam o osobistą relację, szczerą rozmowę, czy wsłuchuję się co mówi do mnie Pan w swoim Słowie , poprzez drugiego człowieka, czy żyję Ewangelią, czy oddaję swoje życie na służbę Bogu i ludziom…

  • Dałem kiedyś Księdzu słowo, że będę czytał Jego bloga. Ile to już lat? Może nawet dziesiątka… Słowa – niestety – dotrzymuję. Sobie jednak także dałem słowo, że będę to robił tak długo, dopóki nie dostanę „obrazka” identycznego z tym, który mi Ksiądz podczas wizyty duszpasterskiej wręczył. I dziś stało się. Otrzymałem identyczny od jakże sympatycznego Księdza Wikarego z jednej z dwóch parafii w T. Niech Mu Bóg szczęścia przychyli… Oba stoją „wespół w zespół”. Co za ulga… Od dziś zostanie Ksiedzu tyko niereformowalna Dewotka oraz – coraz rzadziej – zawistny, zapyzialy i niespełniony Inkwizytor węszący wszędzie spiski, herezje i zdradę…. Gdzie Ksiądz podział pozostalych przez te lata? Dlaczego postanowili zniknąć? Dlaczego Ksiądz kłamie zachęcając do dyskusji, skoro ją tak skutecznie uniemożliwia, jeśli zawsze zwalcza pytających, wątpiących, nawet nieprzychylnych? „Dyskusja” na tym blogu to uniżone potakiwanie Nieomylnemu Wikaremu…
    Ostatnio to tylko martwa pustka — ożywiona jak katakumby…
    Gdyby jJezus z takim podejści.em, charakterem i talentem zbierał Apostołów – do dziś nie doliczyłby się nie to że dwunatki lecz nawet trójki… Reszta ze zwerbowanych sukcesywnie „dawałaby drapaka”….
    Zakladam, że Ksiądz się nie zechce nad tym zastanowić, choć wołałbym się mylić… A szkoda … Taki talent narracyjny….
    Mimo wszystzko… Powodzenia życzę…

    • Tiaaaa. Jak zwykle, kiedy już się odezwiesz, to tylko po to, żeby żółć wylewać…. i kto tu jest „zawistny, zapyzialy i niespełniony…” ?

      • Właśnie. A poza tym, znowu coś o tych obrazkach, a ja kompletnie nie kojarzę, o co chodzi – kto komu jaki obrazek dał i co z tego wynika?
        I tylko dla porządku przypomnę: czytanie tego bloga nie jest do zbawienia koniecznie potrzebne. Podobnie, jak i jego istnienie. Z pewnością, kiedyś nastąpi jego zamknięcie. Proszę być pewnym, że kiedy się przekonam, że nie jest on już potrzebny i nikomu dobra nie niesie – to zamknę go z dnia na dzień. Ot, tak po prostu.
        Sęk w tym, że wiele Osób, które się tu publicznie nie wypowiadają, dają różnymi drogami sygnały, że czytają. Dają o sobie znać – a to przez smsa, a to przez maila, a to wreszcie w osobistej rozmowie. I dla tych Osób staram się to robić. Natomiast jeżeli komuś nie odpowiada styl i forma, albo treść zagadnień – po prostu niech nie czyta. Po co się stresować?
        Natomiast bardzo proszę: nie pasuje do tworzonego tak usilnie własnego obrazu arbitra elegancji i mistrza inteligencji – obrażanie ludzi inwektywami w stylu: Dewotka, Inkwizytor czy Nieomylny Wikary. Nawet, jeżeli pisane są wielką literą. Po prostu – nie wypada. Trzeba jakiś styl zachować – zwłaszcza, jeśli się innym wypomina jego brak.
        A tak ogólnie – to serdecznie pozdrawiam!
        xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.