Kimże ja jestem, Panie?…

K

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Zuzanna Zagubień, należąca w swoim czasie do Wspólnoty młodzieżowej w Celestynowie. Niech Pan będzie Jej Przewodnikiem przez całe życie! Obiecuję się o to modlić!

Serdecznie pozdrawiam z rekolekcji kapłańskich! Jestem akurat w swoim mieszkaniu, w Ośrodku Duszpasterstwa akademickiego, bo na noc tu wracam, ale za chwilę wyjeżdżam na pierwsze, rekolekcyjne spotkanie – wspólną Jutrznię. Rekolekcje prowadzi Ksiądz Biskup Piotr Turzyński, Biskup Pomocniczy Radomski.

A organizuje i koordynuje niezmordowany Ksiądz Krzysztof Skwierczyński, Ojciec Duchowny naszego Seminarium i Ojciec Duchowny Kapłanów naszej Diecezji, Człowiek naprawdę niezwykłego formatu duchowego, któremu dziękuję przy tej okazji za ogromną życzliwość i otwartość wobec nas, Księży, ale także nie mniejszą otwartość na sprawy ludzi świeckich.

Nieraz zdarza mi się zajrzeć do jednej, czy drugiej salki w naszym Ośrodku i zobaczyć, że Ksiądz Krzysztof akurat kogoś tam spowiada… Nasz Ośrodek bowiem jest w samych Siedlcach, a Seminarium poza nimi, dlatego Ksiądz Krzysztof umawia się ze swoimi Rozmówcami i Penitentami właśnie u nas. Szczerze podziwiam to Jego zaangażowanie i raz jeszcze dziękuję za przykład pięknie przeżywanego kapłaństwa!

Obiecuję pamiętać o Was w modlitwie w czasie rekolekcji!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Czwartek 3 Tygodnia zwykłego, rok II,

do czytań: 2 Sm 7,18–19.24–29; Mk 4,21–25


CZYTANIE Z DRUGIEJ KSIĘGI SAMUELA:

Poszedł król Dawid i usiadłszy przed Panem mówił: „Kimże ja jestem, Panie mój, Boże, i czym jest mój ród, że doprowadziłeś mnie aż dotąd? Ale i to jeszcze wydało się Tobie za mało, Panie mój, Boże, lecz dałeś zapowiedź o domu sługi swego na daleką przyszłość. I to ma być prawo człowieka, Panie mój, Boże?

Ustaliłeś dla siebie swój lud izraelski, aby był dla Ciebie ludem na wieki, a Ty, o Panie, stałeś się dla niego Bogiem. Teraz więc, o Panie Boże, niech trwa na wieki słowo, któreś wyrzekł o słudze swoim i jego domu, i czyń, jak powiedziałeś, ażeby na wieki wielbione było imię Twe słowami: «Pan Zastępów jest Bogiem Izraela». A dom Twego sługi, Dawida, niech będzie trwały przed Tobą.

Tyś, bowiem, o Panie Zastępów, Boże Izraela, objawił słudze swemu, mówiąc: «Zbuduję ci dom». Dlatego to sługa Twój ośmiela się zwrócić do Ciebie z tą modlitwą. Teraz, o Panie mój, Boże, Tyś Bogiem, Twoje słowa są prawdą. Ty przekazujesz wspaniałą obietnicę słudze swemu.

Bądź teraz łaskaw pobłogosławić dom sługi swego, aby na wieki trwał przed Tobą. Wszak to Ty jesteś, mój Panie Boże, który to powiedział; a dzięki Twemu błogosławieństwu dom sługi Twojego będzie błogosławiony na wieki”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Jezus mówił ludowi: „Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem? Czy nie po to, aby je postawić na świeczniku? Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw. Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha”.

I mówił im: „Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. Bo kto ma, temu będzie dane; a kto nie ma, pozbawią go i tego, co ma”.

Czy zdarza nam się niekiedy tak właśnie usiąść przed Bogiem, jak to dzisiaj uczynił Dawid, i szczerze podziękować za wszystko, co się w naszym życiu dobrego dzieje i dokonuje? Powiedzmy, w kościele, przed Najświętszym Sakramentem, w jakiejś chwili ciszy, poza liturgią, albo w domu, przed krzyżem na ścianie, albo świętym obrazkiem – w takiej totalnej szczerości podziękować Bogu za wszystko, czego w naszym życiu dokonał?… Jak często – o ile w ogóle – zdarzyło się nam to w ostatnim czasie, albo nawet nie ostatnim, tylko jakimś dłuższym?…

Czy nie jest tak, że tylko narzekamy i narzekamy, bo tego nie mamy i tego, i jeszcze tamtego?… Dlatego prosimy o tyle spraw, o tyle potrzebnych nam darów, bez których nie wyobrażamy sobie życia. A i o samo życie nieraz prosimy, kiedy jakaś ciężka choroba się przyplącze i nie bardzo wiemy, co i jak robić… Tak wielu rzeczy i darów nam brakuje, chcielibyśmy jeszcze tyle otrzymać! Co jednak zrobić z tym, co już mamy? Zwłaszcza, że – jeśli się tak na spokojnie zastanowić – mamy naprawdę tak bardzo wiele?…

Moi Drodzy, czasami zdarza się nam zapewne rozmawiać z ludźmi, którzy narzekają, że nic im się w życiu nie układa, nic nie wychodzi, im zawsze wiatr w oczy wieje i zawsze mają „pod górę”; a do tego jeszcze ludzie są generalnie do nich źle nastawieni i w ogóle, w ogóle – wszystko nie tak, jak trzeba! Inni to mają dobrze, ale oni – biedni, pokrzywdzeni – mają po prostu w życiu pecha.

Nieraz doradzałem takim ludziom – kiedy zwracali się do mnie z takimi dylematami – żeby wzięli kartkę formatu A4 (naprawdę, wskazany jest przynajmniej taki format, nie mniejszy) i coś do pisania. Po czym, żeby usiedli wygodnie i pomyśleli tak bardzo spokojnie, co dobrego wydarzyło się w ich życiu przynajmniej w ciągu ostatniego tygodnia. Najlepiej w tym celu przebiec w pamięci kolejne dni i przypomnieć sobie, czego doświadczyliśmy dobrego i co sami innym dobrego uczyniliśmy.

Bo przecież każde dobro – i to przez nas doświadczone, i to od nas otrzymane – swe źródło ma w Bogu. Dlatego warto – tak punkt po punkcie – wypisać sobie te dobre rzeczy. Nawet tak oczywiste, jak to, że obudziliśmy się po raz kolejny, że dożyliśmy kolejnego dnia, podczas gdy tak wielu go nie dożyło… I że głodni nie jesteśmy, chociaż tylu ludzi na ziemi głoduje… I że nam żadne bomby na głowy nie spadają, chociaż tylu ludzi na świecie naprawdę nie jest pewnych jutra… I tak dalej, i tak dalej…

Oczywiście, także te konkretne, codzienne sytuacje, które w jakiś sposób stały się naszym udziałem, należałoby wypisać. Ale uczciwie i dokładnie! Czyli, trzeba się dobrze zastanowić i przypomnieć sobie takie sprawy, a to wymaga nieco wysiłku, gdyż zło – jak ten dym z ogniska – wżera się w oczy, nie pytając o zgodę. Nachalnie! Żeby jednak zauważyć dobro, trzeba się nieco wysilić. Ale na pewno uda się to bez problemów.

I z tak wypisaną kartką – a możemy być pewni, że sporo się na niej znajdzie – trzeba potem uczynić dokładnie to, co dzisiaj uczynił Dawid, czyli usiąść przed Bogiem i tak bardzo szczerze za to wszystko podziękować… Punkt po punkcie – odczytywać kolejne dobre sprawy i dziękować Bogu. I powtórzyć za Dawidem: Kimże ja jestem, Panie mój, Boże, i czym jest mój ród, że doprowadziłeś mnie aż dotąd?

Moi Drodzy, naprawdę warto się tak czasami dać ponieść pragnieniu wdzięczności, dać się ponieść zachwytowi i uwielbieniu wobec Boga – i wyrazić to bardzo szczerze! Nie biadolić tylko i nie narzekać, i nie stawiać Bogu kolejnych żądań, co i jak ma zrobić, ale zachwycić się tym, co już nam dał i prosto z serca Mu za to podziękować.

W ten sposób sami zobaczymy i zdziwimy się może, ile w nas samych jest dobra, ile jest go w ludziach, wśród których żyjemy. I ile jest w nas światła, które pochodzi od Boga! Tego światła nie wolno nam chować pod garncem lub pod łóżkiem… To światło należy wzmacniać. W jaki sposób?

Oczywiście, słuchając Bożego słowa, które jest właśnie owym mocnym światłem dla człowieka, ofiarowanym mu przez Boga. Dzisiejsze pouczenie Jezusa to dalszy ciąg tego, co mówił On wczoraj, w przypowieści o siewcy. Bo Boże słowo jest ziarnem, hojnie sianym w glebę ludzkich serc. Ale jest też światłem, którego nie można schować pod jakimś garncem, bo kiedy ludzie współcześni Jezusowi, oświetlający swoje domostwa małymi lampkami, stawianymi na świeczniku, nakładali na nie ów garniec, to nie po co innego, jak właśnie po to, by je zgasić.

Jeżeli ktoś żyje Bożym słowem, to nosi Boże światło w sobie i także na innych nim promieniuje. A kto nim nie żyje, kto go nie słucha i w życiu swym nie wypełnia, to straci nawet to światło, które ma w sobie jako człowiek. Bo to nasze ludzkie światło wymaga ciągłego podsycania, wzmacniania – światłem Bożego słowa!

Niechże zatem codzienny kontakt z Bożym słowem czyni nas lepszymi, coraz bardziej szlachetnymi ludźmi! Niech w nas rozpala najgłębszą wdzięczność za cenne Boże dary, których tak wiele otrzymujemy, a za które tak mało dziękujemy!

A jednym z wyrazów tej wdzięczności niech będzie – i to jak najczęściej – taka właśnie spontaniczna modlitwa, której przykład dał nam dzisiaj Dawid, a w której to tak bardzo szczerze i z serca podziękujemy Bogu za życie i zdrowie; za to, że nie żyjemy w atmosferze stałego zagrożenia życia z powodu wojny; za to, że jesteśmy w Kościele i mamy otwartą drogę do zbawienia; za ludzi nam bliskich, których obecność z nami na co dzień tak mało i rzadko doceniamy…

I za tyle, tyle dobra, jakie dzieje się w naszym życiu na co dzień – takiego drobnego dobra, które moglibyśmy każdorazowo nazywać „uśmiechem Pana Boga”; i za tyle jeszcze innych spraw, za które należy się Bogu nasze serdeczne podziękowanie.

Czyli – tak konkretnie, w moim przypadku – za co?…

2 komentarze

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.