Czy da się żyć bez Boga?…

C

Szczęść Boże! Moi Drodzy, wyrażam wielką wdzięczność Panu za wczorajszą audycję w Katolickim Radiu Podlasie. Dziękuję także Szefostwu Radia za umożliwienie nam takich spotkań. A jednocześnie, wyrażam wielką wdzięczność Ekipie, która ze mną była.

A były ze mną – jak zapewne pamiętają Ci, którzy słuchali – następujące Osoby:

Karolina Kaliszuk, Studentka drugiego roku pedagogiki wczesnoszkolnej;

Joanna Chalecka, Studentka tego samego roku i kierunku;

Karolina Łubik, Studentka trzeciego roku dietetyki;

Weronika Soszyńska, Studentka pierwszego roku pedagogiki przedszkolnej;

Jakub Pałysa, Student pierwszego roku lingwistyki stosowanej.

Dodam tylko, że Dziewczyny są Studentkami Uniwersytetu Przyrodniczo – Humanistycznego w Siedlcach, a Jakub – Uniwersytetu Marii Curie – Skłodowskiej w Lublinie, ale pochodzi z naszej Diecezji, bo przecież z Parafii Miastków.

Dziękuję Im za współtworzenie tej audycji, jestem wdzięczny także Wszystkim, którzy nas słuchali, szczególnie zaś tym, którzy aktywnie włączyli się poprzez wiadomości smsowe. Po artykule w najnowszych numerze „Echa Katolickiego” na temat Duszpasterstwa akademickiego, to kolejny sygnał, wysłany w świat, na ten temat. Robimy, co możemy. Siejemy słowo – a Pan da wzrost. W sposób i w czasie, jaki sam wybierze. My natomiast wyszliśmy z siedziby Radia w bardzo dobrych nastrojach.

Niech Bóg będzie uwielbiony w tym dziele!

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 5 Tygodnia zwykłego, rok II,

do czytań: 1 Krl 12,26–32;13,33–34; Mk 8,1–10

CZYTANIE Z PIERWSZEJ KSIĘGI KRÓLEWSKIEJ:

Jeroboam pomyślał sobie tak: „W tych warunkach władza królewska może powrócić do rodu Dawida, bo jeżeli ten lud będzie chodził na składanie ofiar do świątyni Pana, to zechce wrócić do swego pana, Roboama, króla Judy, i wskutek tego mogą mnie zabić i wrócić do króla Judy, Roboama”.

Dlatego po zastanowieniu się król sporządził dwa złote cielce i ogłosił ludowi: „Zbyteczne jest, abyście chodzili do Jerozolimy. Izraelu, oto Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej”. Postawił zatem jednego w Betel, a drugiego umieścił w Dan. To oczywiście doprowadziło do grzechu, bo lud poszedł do jednego do Betel i do drugiego aż do Dan.

Ponadto urządził przybytki na wyżynach oraz mianował spośród zwykłego ludu kapłanów, którzy nie byli lewitami. Następnie Jeroboam ustanowił święto w ósmym miesiącu, piętnastego dnia tego miesiąca, naśladując święto obchodzone w Judzie, oraz sam przystąpił do ołtarza. Tak uczynił w Betel, składając krwawą ofiarę cielcom, które sporządził, i ustanowił w Betel kapłanów wyżyn, które urządził.

Jeroboam nie zawrócił ze swej złej drogi. Lecz przeciwnie, mianował kapłanów wyżyn spośród zwykłego ludu. Kto tylko chciał, tego wprowadzał na urząd, tak iż stawał się kapłanem wyżyn. Takie postępowanie stało się dla rodu Jeroboama sposobnością do grzechu i powodem usunięcia go i zgładzenia z powierzchni ziemi.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MARKA:

Gdy znowu wielki tłum był z Jezusem i nie mieli co jeść, przywołał do siebie uczniów i rzekł im: „Żal mi tego tłumu, bo już trzy dni trwają przy Mnie, a nie mają co jeść. A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, zasłabną w drodze; bo niektórzy z nich przyszli z daleka”.

Odpowiedzieli uczniowie: „Skąd tu na pustkowiu będzie mógł ktoś nakarmić ich chlebem?”

Zapytał ich: „Ile macie chlebów?”

Odpowiedzieli: „Siedem”.

I polecił ludowi usiąść na ziemi. A wziąwszy te siedem chlebów, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał uczniom, aby je rozdzielali. I rozdali tłumowi. Mieli też kilka rybek. I nad tymi odmówił błogosławieństwo i polecił je rozdać.

Jedli do sytości, a pozostałych ułomków zebrali siedem koszów. Było zaś około czterech tysięcy ludzi. Potem ich odprawił.

Zaraz też wsiadł z uczniami do łodzi i przybył w okolice Dalmanuty.

Bardzo dramatyczny obraz przedstawia dzisiejsze pierwsze czytanie. Już sam fakt, że wielkie królestwo, zjednoczone i mądrze kierowane przez Dawida, a potem w pierwszej części panowania Salomona, rozpadło się na stałe na dwa królestwa, jest bardzo smutną rzeczywistością. Dzisiaj jednak jesteśmy świadkami świadomego i otwartego przekroczenia wielu Bożych nakazów i zakazów przez króla Jeroboama, panującego w części północnej.

Oto bowiem postanowił on stworzyć dwa nowe sanktuaria, w Dan i Betel – po to, by jego poddani nie chodzili składać ofiar Bogu w świątyni jerozolimskiej, znajdującej się poza obszarem jego królestwa. Uzasadnia to dzisiaj w ten sposób: W tych warunkach władza królewska może powrócić do rodu Dawida, bo jeżeli ten lud będzie chodził na składanie ofiar do świątyni Pana, to zechce wrócić do swego pana, Roboama, króla Judy, i wskutek tego mogą mnie zabić i wrócić do króla Judy, Roboama.

Zatem, dla utrzymania się przy władzy za wszelką cenę, złamał wyraźne Boże polecenie, aby to w świątyni jerozolimskiej sprawowany był kult Boży. Ponadto – jak słyszymy – sporządził dwa złote cielce i ogłosił ludowi: „Zbyteczne jest, abyście chodzili do Jerozolimy. Izraelu, oto Bóg twój, który cię wyprowadził z ziemi egipskiej”. Postawił zatem jednego w Betel, a drugiego umieścił w Dan. To oczywiście doprowadziło do grzechu, bo lud poszedł do jednego do Betel i do drugiego aż do Dan.

Zatem, nie dość, że lud chodził do miejsc, których Bóg nie wybrał i nie wskazał jako miejsca kultu, to jeszcze oddawał cześć posągom cielców, chociaż Bóg wyraźnie zakazał sporządzania jakichkolwiek swoich podobizn, czy symbolów – nawet, jeśli te cielce miały być symbolem Boga Jedynego, bo tak zapewne było. Bóg nie pozwalał na to. Zatem, złamany został następny zakaz.

Ponadto, Jeroboam mianował spośród zwykłego ludu kapłanów, którzy nie byli lewitami, pomimo wyraźnego polecenia Boga, iż to z rodu Lewiego mają być kapłani. Wreszcie, w innym czasie, niż to Bóg wskazał, ustanowił sobie święto, w którym składał ofiary swoim posągom.

Widzimy zatem całą lawinę bezprawia i grzechu, nieposłuszeństwa woli Bożej, wyrażonej bardzo jasno i konkretnie. Dlatego w podsumowaniu dzisiejszego pierwszego czytania słyszymy, że Jeroboam nie zawrócił ze swej złej drogi. Lecz przeciwnie, mianował kapłanów wyżyn spośród zwykłego ludu. Kto tylko chciał, tego wprowadzał na urząd, tak iż stawał się kapłanem wyżyn. Takie postępowanie stało się dla rodu Jeroboama sposobnością do grzechu i powodem usunięcia go i zgładzenia z powierzchni ziemi.

Bardzo smutny koniec… Bardzo smutny obraz człowieka, który z powodu swojej pychy, a wręcz buty i arogancji; z powodu swego chorobliwego dążenia do wielkości za wszelką cenę, zdegradował się do najniższego możliwego poziomu! Totalny upadek człowieka, któremu wydawało się, że bez Boga lepiej ułoży swoją rzeczywistość. Widzimy, jak ułożył. Sam się pogrążył i pogrążył w grzechu swój lud, za który przecież był odpowiedzialny i który miał do Boga prowadzić, który miał czynić szczęśliwym. On sprowadził na niego takie nieszczęście.

I teraz, moi Drodzy, porównajmy tę postawę króla Jeroboama, który za grosz nie miał szacunku i zaufania do Boga – z postawą czterech tysięcy ludzi, o których mowa w dzisiejszej Ewangelii. Tu nawet trudno próbować cokolwiek porównywać! Ludzie ci tak zasłuchali się w nauce Jezusa, że zupełnie zapomnieli o sobie. Tak bardzo skupili się na słowie Bożym, że w ogóle nie zwrócili uwagi, że należałoby coś zjeść… Tak bardzo rozsmakowali się w pokarmie duchowym, w chlebie Bożego słowa, iż zupełnie nie pomyśleli, że i tego materialnego chleba trochę by się przydało…

Ale w tym momencie stało się coś, na co koniecznie musimy zwrócić uwagę, moi Drodzy. Oto Jezus niejako uprzedził ich prośbę, pomyślał za nich, nie czekał na sygnał z ich strony, tylko sam najpierw poruszył tę sprawę w rozmowie z Apostołami, a potem od razu sam rozwiązał problem. Ludzie nawet nie zdążyli poprosić!

I to jest bardzo czytelnym znakiem dla nas, że najbezpieczniejszą przestrzenią dla naszego życia i funkcjonowania – jest bliskość Jezusa! Pełne z Nim zjednoczenie. Trwanie w Nim. Totalne zaufanie do Niego. Nie ma innego sposobu – tak naprawdę – na szczęśliwe życie. Jeżeli nie będziemy tak nerwowo zabiegać o własny prestiż, własną pozycję i splendor, a oddamy swe życie do dyspozycji Jezusa, to On naprawdę poprowadzi nas prostą i pewną drogą. I nieraz uprzedzi naszą prośbę w tej, czy innej sprawie; nieraz da nam to, o czym nawet nie zdążymy Mu wspomnieć.

Owszem, to nie oznacza, że nasze życie będzie już tylko totalną beztroską, dlatego będziemy mogli założyć ręce i czekać na gwiazdkę z nieba, bo przecież zaufaliśmy Panu, to niech wszystko za nas zrobi. Nie, to nie w tym rzecz! Rzecz w tym, że życie człowiek totalnie ufającego Bogu – ma jakiś kierunek, jakiś sens i smak, jakiś porządek. A problemy – nawet, jeśli się pojawiają – nie są ciężarem ponad siły.

Życie natomiast człowieka, dla którego Bóg jest niekoniecznym dodatkiem do codzienności i który uważa, że bez Boga lepiej sobie poradzi – jest często takim właśnie miotaniem się pomiędzy swoimi własnymi zachciankami i humorami. I staczaniem się w grzech – stopniową degradacją, aż do całkowitego upadku.

Moi Drodzy, ja mam świadomość, że rozważamy tu sobie dziś o sprawach tak oczywistych, że o bardziej oczywiste trudno. Ale jeśli tak, to czemu tak wielu ludzi – wbrew tym „oczywistym oczywistościom” – wciąż próbuje po swojemu i bez Boga? Czemu tylu ludzi, zamiast uczyć się na błędach tych, którzy już skomplikowali sobie życie, pomijając Boga – sami chcą koniecznie przekonać się na własnej skórze, że takie życie nie ma sensu?… Czy mamy tyle czasu, żeby go tracić na tego typu fatalne eksperymenty?

I czy przy okazji – tak, jak to było w przypadku Jeroboama – nie przyczyniamy się do totalnego pogubienia się tych, za których jesteśmy odpowiedzialni i dla których jesteśmy wychowawcami i autorytetami?…

Może więc nie warto już eksperymentować i po raz któryś z kolei przekonywać się na własnej skórze, jak wygląda życie bez Boga lub wbrew Bogu, a żyć już tylko z Nim i w Nim?…

11 komentarzy

  • „Siejemy słowo – a Pan da wzrost ” , bo Pan pomnaża , bo Jezus rozdaje w obfitości tak jak w dzisiejszej Ewangelii. Siedmioma chlebami nakarmił 4000 ludzi do sytości i pozostało jeszcze 7 koszów ułomków chleba. Was wczoraj było tylko sześcioro głoszących, nawołujących młodzież do działania w różnych Wspólnotach Kościoła szczególnie w duszpasterstwie akademickim a słuchających mogło być tysiące i to Pan jest Ogrodnikiem serc słuchaczy więc ufamy, że otworzy, użyźni glebę serc młodych ludzi i zostaną nakarmieni Słowem Bożym a jak trzeba to i pizzą . Dobrze , że wybraliście sobie za Patrona tego spotkania Jana Pawła II, Przyjaciela młodzieży. Miło było słuchać młodzież bardzo otwartą, swobodnie wypowiadającą się i wyrażających swoje poglądy i spostrzeżenia na tematy ważne dla nich i Kościoła. Gratuluję Księdzu takiej młodzieży i myślę, że Księdza otwartość, spontaniczność, mądrość i wiedza sprzyjać będzie i nada tempa rozwojowi właściwego ducha wśród wszystkich studentów i słuchaczy. O co się wczoraj modliłam jako „dinozaur ” różańcem. Szczęść Wam Boże.

  • „Za ateiz­mem prze­mawia wiele ar­gu­mentów. Więcej niż za religią. W grun­cie rzeczy to logiczne, żeby być ateistą”.
    – Proszę najuprzejmiej spróbować odgadnąć KTO jest autorem tego bon-motu…

      • Szukajcie, a znajdziecie….
        To także autor myśli następującej:
        – Ateizm często po­kazu­je nam, że wie­rzy­my nie w Bo­ga praw­dzi­wego, a w bożka. 

        • Myślę, że to już każdy sam musi określić: czy wierzy – i w kogo wierzy. Jeżeli w bożka, to ma problem.
          xJ

    • Google podpowiadają:

      „Za ateiz­mem prze­mawia wiele ar­gu­mentów. Więcej niż za re­ligią. W grun­cie rzeczy to lo­giczne, żeby być ateistą. Tak jak lo­giczne i ro­zum­ne jest to, żeby się nie za­kochać… A prze­cież ludzie nie są w tym wy­pad­ku lo­giczni. Na szczęście.”
      Józef Tischner

      Ps. To i tak zbyt krótki cytat, bo aby zrozumieć cały kontekst wypowiedzi trzeba byłoby poznać całą wypowiedź.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.