Jednak – Hosanna!

J

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym urodziny przeżywa Żanna Sulowska, Żona Łukasza, a Mama Cypriana i Ignacego; bardzo życzliwa mi Osoba, mieszkająca w Lublinie. Dziękując za życzliwość i dobry kontakt, życzę Bożego błogosławieństwa, mocy, mądrości i miłości Bożej! Zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, trwajmy w modlitwie! Wzmacniajmy modlitwę! Im bardziej epidemia się sroży, tym więcej modlitwy! To Bóg zadecyduje, kiedy – i w jaki sposób – problem się rozwiąże. Dlatego coraz bardziej i bardziej ufajmy Bogu!

Nie jest to bynajmniej jakąś naiwnością. Trzeba zachować konieczne środki bezpieczeństwa, ostrożności i zdrowego rozsądku, ale nie możemy w tym wszystkim zapominać o Bogu! Właśnie takie poleganie na ludzkich jedynie sposobach jest skrajną naiwnością. Bo Panu Bogu już nieraz udało się zaskoczyć nawet najbardziej kompetentne prognozy najbardziej kompetentnych ekspertów!

Dlatego módlmy się, podejmujmy konkretne postanowienia poprawy i dzieła pokutne. I tutaj jedna, bardzo ważna prośba, już kierowana zresztą przeze mnie – i przez Księdza Marka – w ostatnich dniach: skorzystajmy z możliwości, jakie jednak w obecnej sytuacji są, by przystąpić do Spowiedzi Świętej.

To prawda, że są pewne utrudnienia w tym względzie i nie mamy tego, jak dotąd – by tak rzec – podanego na tacy. Trzeba dowiedzieć się, kiedy w naszym kościele jest adoracja Najświętszego Sakramentu, kiedy nasi Duszpasterze czuwają w konfesjonałach, ewentualnie można udać się do sąsiedniej Parafii, albo zadzwonić do swoich Księży i umówić się na Spowiedź. Z tego, co wiem, większość Parafii takie możliwości stwarza. Zatem, jeżeli ktoś naprawdę chce się wyspowiadać, to taką możliwość ma.

Dlatego nie można tylko narzekać na takie, lub inne, zarządzenia władz, ograniczające nam możliwość osobistego uczestniczenia we Mszy Świętej i korzystania z Sakramentów. Rzeczywiście, powtarzamy to ciągle w naszych dyskusjach, że można to było wszystko rozegrać inaczej i dać wiernym większe możliwości.

Skoro jednak jest, jak jest, to zamiast biadolić i narzekać, trzeba uruchomić naszą wrodzoną, polską zaradność i dotrzeć do Spowiedzi. A jeżeli jest w ciągu dnia wystawienie Najświętszego Sakramentu, albo chociażby kościół jest otwarty, to jest to doskonała okazja do osobistego spotkania z Panem i powierzenia Mu wszystkich naszych pytań, wątpliwości, naszej bezradności i bezsilności, a może też obaw i lęków…

Moi Drodzy, wykażmy się zaradnością! Bo w naszych kapłańskich rozmowach nieraz pojawia się takie spostrzeżenie, że nawet w tych utrudnionych warunkach więcej Osób mogłoby skorzystać z możliwości, jakie są, aniżeli rzeczywiście korzysta.

Dlatego też, moi Drodzy, jak najmocniej i jak najserdeczniej zwracajmy się ku Panu! Powierzajmy Mu siebie i nasze życie! Bezgranicznie ufajmy Mu i zdajmy się na Jego wolę! On ma dla nas na pewno najlepszy plan! Przyjmijmy każde rozwiązanie, jakie On sam dla nas przewidział – z pewnością, będzie to rozwiązanie najlepsze.

Co nie przeszkadza nam modlić się z ogromną wiarą i nadzieją o przeżycie tych Świąt Paschalnych w wielkiej radości! Niech będą one czasem wielkiego triumfu Chrystusa Zmartwychwstałego!

I na takie właśnie przeżycie dzisiejszej Niedzieli Palmowej i całego Wielkiego Tygodnia – niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej, A,

5 kwietnia 2020.,

Do czytań: Mt 21,1–11; Iz 50,4–7; Flp 2,6–11; Mt 26,14–27,66

PROCESJA Z PALMAMI:

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy się przybliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał swoich uczniów i rzekł im: „Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie oślicę uwiązaną i źrebię z nią. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie. A gdyby wam kto co mówił, powiecie: «Pan ich potrzebuje, a zaraz je puści»”.

Stało się to, żeby się spełniło słowo proroka: „Powiedzcie Córze Syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy”.

Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. A ogromny tłum słał swe płaszcze na drodze, inni obcinali gałązki z drzew i ścielili na drodze. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno:

Hosanna Synowi Dawida.

Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie.

Hosanna na wysokościach”.

Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: „Kto to jest?” A tłumy odpowiadały: „To jest prorok Jezus z Nazaretu w Galilei”.

MSZA ŚWIĘTA:

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA IZAJASZA:

Pan Bóg mnie obdarzył językiem wymownym, bym umiał przyjść z pomocą strudzonemu przez słowo krzepiące. Każdego rana pobudza me ucho, bym słuchał jak uczniowie. Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem.

Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. Nie zasłoniłem mej twarzy przed zniewagami i opluciem.

Pan Bóg mnie wspomaga, dlatego jestem nieczuły na obelgi, dlatego uczyniłem twarz moją jak głaz i wiem, że wstydu nie doznam.

CZYTANIE Z LISTU ŚWIĘTEGO PAWŁA APOSTOŁA DO FILIPIAN:

Chrystus Jezus istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w tym, co zewnętrzne, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.

Dlatego też Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca.

MĘKA NASZEGO PANA JEZUSA CHRYSTUSA WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jeden z Dwunastu, imieniem Judasz Iskariota, udał się do arcykapłanów i powiedział: „Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam.” A oni wyznaczyli mu trzydzieści srebrników. Odtąd szukał sposobności, żeby Go wydać.

W pierwszy dzień Przaśników przystąpili do Jezusa uczniowie i zapytali Go: „Gdzie chcesz, żebyśmy Ci przygotowali Paschę do spożycia?” On odrzekł: „Idźcie do miasta, do znanego nam człowieka i powiedzcie mu: Nauczyciel mówi: Czas mój jest bliski; u ciebie chcę urządzić Paschę z moimi uczniami.” Uczniowie uczynili tak, jak im polecił Jezus, i przygotowali Paschę.

Z nastaniem wieczoru zajął miejsce u stołu razem z dwunastu uczniami. A gdy jedli, rzekł: „Zaprawdę powiadam wam: jeden z was Mnie zdradzi.” Zasmuceni tym bardzo, zaczęli pytać jeden przez drugiego: „Chyba nie ja, Panie?” On zaś odpowiedział:Ten, który ze Mną rękę zanurza w misie, on Mnie zdradzi. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane; lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził.” Wtedy Judasz, który Go miał zdradzić, powiedział: „Czy nie ja, Rabbi?” Odpowiedział mu: „Tak, to ty jesteś.”

A gdy oni jedli, Jezus wziął chleb i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał go i dał uczniom, mówiąc: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje.” Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, mówiąc: „Pijcie z niego wszyscy; bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego.” Po odśpiewaniu hymnu wyszli na Górę Oliwną.

Wówczas Jezus rzekł do nich: „Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei.” Piotr Mu odpowiedział: „Choćby wszyscy zwątpili w Ciebie, ja nigdy nie zwątpię.” Jezus mu rzekł: „Zaprawdę powiadam ci: Jeszcze tej nocy, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz.” Na to Piotr: „Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie zaprę się Ciebie.” Podobnie zapewniali wszyscy uczniowie.

Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: „Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił.” Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: „Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną.” I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty.”

Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra:Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe.” Powtórnie odszedł i tak się modlił: „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja.”

Potem przyszedł i znów zastał ich śpiących, bo oczy ich były senne. Zostawiwszy ich, odszedł znowu i modlił się po raz trzeci, powtarzając te same słowa. Potem wrócił do uczniów i rzekł do nich: „Śpicie jeszcze i odpoczywacie? A oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy; oto się zbliża mój zdrajca.”

Gdy On jeszcze mówił, oto przyszedł Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim wielka zgraja z mieczami i kijami od arcykapłanów i starszych ludu. Zdrajca zaś dał im taki znak: „Ten, którego pocałuję, to On; Jego pochwyćcie.” Zaraz też przystąpił do Jezusa, mówiąc: „Witaj, Rabbi.” I pocałował Go. A Jezus rzekł do niego: „Przyjacielu, po coś przyszedł?” Wtedy rzucili się na Jezusa i pochwycili Go.

A oto jeden z tych, którzy byli z Jezusem, wyciągnął rękę, dobył miecza i ugodziwszy sługę najwyższego kapłana, odciął mu ucho. Wtedy Jezus rzekł do niego: „Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną. Czy myślisz, że nie mógłbym prosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów? Jakże więc spełnią się Pisma, że tak się stać musi?”

W owej chwili Jezus rzekł do tłumów:Wyszliście z mieczami i kijami jak na zbójcę, żeby Mnie pochwycić. Codziennie zasiadałem w świątyni i nauczałem, a nie pojmaliście Mnie. Lecz stało się to wszystko, żeby się wypełniły Pisma proroków.” Wtedy wszyscy uczniowie opuścili Go i uciekli.

Ci zaś, którzy pochwycili Jezusa, zaprowadzili Go do najwyższego kapłana, Kajfasza, gdzie zebrali się uczeni w Piśmie i starsi. A Piotr szedł za Nim z daleka, aż do pałacu najwyższego kapłana. Wszedł tam na dziedziniec i usiadł między służbą, aby widzieć, jaki będzie wynik.

Tymczasem arcykapłani i cała Wysoka Rada szukali fałszywego świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić. Lecz nie znaleźli, jakkolwiek występowało wielu fałszywych świadków. W końcu stanęli dwaj i zeznali: „On powiedział: Mogę zburzyć przybytek Boży i w ciągu trzech dni go odbudować.” Wtedy powstał najwyższy kapłan i rzekł do Niego: „Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciwko Tobie?” Lecz Jezus milczał. A najwyższy kapłan rzekł do Niego: „Poprzysięgam Cię na Boga żywego, powiedz nam: Czy Ty jesteś Mesjaszem, Synem Bożym?” Jezus mu odpowiedział: „Tak, Ja Nim jestem. Ale powiadam wam: Odtąd ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego na obłokach niebieskich.” Wtedy najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: „Zbluźnił. Na cóż nam jeszcze potrzeba świadków? Oto teraz słyszeliście bluźnierstwo. Co wam się zdaje?” Oni odpowiedzieli: „Winien jest śmierci.” Wówczas zaczęli pluć Mu w twarz i bić Go pięściami, a inni policzkowali Go i szydzili: „Prorokój nam Mesjaszu, kto Cię uderzył?”

Piotr zaś siedział zewnątrz na dziedzińcu. Podeszła do niego jedna służąca i rzekła: „I ty byłeś z Galilejczykiem Jezusem.” Lecz on zaprzeczył temu wobec wszystkich i rzekł: „Nie wiem, co mówisz.” A gdy wyszedł ku bramie, zauważyła go inna i rzekła do tych, co tam byli: „Ten był z Jezusem Nazarejczykiem.” I znowu zaprzeczył pod przysięgą: „Nie znam tego Człowieka.” Po chwili ci, którzy tam stali, zbliżyli się i rzekli do Piotra: „Na pewno i ty jesteś jednym z nich, bo i twoja mowa cię zdradza.” Wtedy począł się zaklinać i przysięgać: „Nie znam tego Człowieka.” I w tej chwili kogut zapiał. Wspomniał Piotr na słowo Jezusa, który mu powiedział: Zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał.

A gdy nastał ranek, wszyscy arcykapłani i starsi ludu powzięli uchwałę przeciw Jezusowi, żeby Go zgładzić. Związawszy Go zaprowadzili i wydali w ręce namiestnika Poncjusza Piłata.

Wtedy Judasz, który Go wydał, widząc, że Go skazano, opamiętał się, zwrócił trzydzieści srebrników arcykapłanom i starszym i rzekł: „Zgrzeszyłem, wydawszy krew niewinną.” Lecz oni odparli: „Co nas to obchodzi? To twoja sprawa.” Rzuciwszy srebrniki do przybytku, oddalił się, potem poszedł i powiesił się. Arcykapłani zaś wzięli srebrniki i orzekli: „Nie wolno kłaść ich do skarbca świątyni, bo są zapłatą za krew.” Po odbyciu narady kupili za nie pole garncarza na grzebanie cudzoziemców.

Dlatego pole to aż po dziś dzień nosi nazwę Pole Krwi. Wtedy spełniło się to, co powiedział prorok Jeremiasz: Wzięli trzydzieści srebrników, zapłatę za Tego, którego oszacowali synowie Izraela. I dali je za pole garncarza, jak mi Pan rozkazał.

Jezusa zaś stawiono przed namiestnikiem. Namiestnik zadał Mu pytanie: „Czy Ty jesteś królem żydowskim?” Jezus odpowiedział: „Tak, Ja nim jestem.” A gdy Go oskarżali arcykapłani i starsi, nic nie odpowiadał. Wtedy zapytał Go Piłat: „Nie słyszysz, jak wiele zeznają przeciw Tobie?” On jednak nie odpowiadał mu na żadne pytanie, tak że namiestnik bardzo się dziwił.

A był zwyczaj, że na każde święto namiestnik uwalniał jednego więźnia, którego chcieli. Trzymano zaś wtedy znacznego więźnia, imieniem Barabasz. Gdy się więc zebrali, spytał ich Piłat: „Którego chcecie, żebym wam uwolnił, Barabasza czy Jezusa, zwanego Mesjaszem?” Wiedział bowiem, że przez zawiść Go wydali. A gdy on odbywał przewód sądowy, żona jego przysłała mu ostrzeżenie: „Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu.”

Tymczasem arcykapłani i starsi namówili tłumy, żeby prosiły o Barabasza, a domagały się śmierci Jezusa. Pytał ich namiestnik: „Którego z tych dwóch chcecie, żebym wam uwolnił?” Odpowiedzieli: „Barabasza.” Rzekł do nich Piłat: „Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?” Zawołali wszyscy: „Na krzyż z Nim!”

Namiestnik odpowiedział: „Cóż właściwie złego uczynił?” Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: „Na krzyż z Nim!” Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: „Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz.” A cały lud zawołał: „Krew Jego na nas i na dzieci nasze. Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.

Wtedy żołnierze namiestnika zabrali Jezusa z sobą do pretorium i zgromadzili koło Niego całą kohortę. Rozebrali Go z Jego szat i narzucili na Niego płaszcz szkarłatny. Uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę, a do prawej ręki dali Mu trzcinę. Potem przyklękali przed Nim i szydzili z Niego, mówiąc: „Witaj, królu żydowski!” Przy tym pluli na Niego, brali trzcinę i bili Go po głowie. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego płaszcz, włożyli na Niego własne Jego szaty i odprowadzili Go na ukrzyżowanie.

Wychodząc spotkali pewnego człowieka z Cyreny, imieniem Szymon. Tego przymusili, żeby niósł krzyż Jezusa. Gdy przyszli na miejsce zwane Golgotą, to znaczy Miejsce Czaszki, dali Mu pić wino zaprawione goryczą. Skosztował, ale nie chciał pić.

Gdy Go ukrzyżowali, rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy. I siedząc, tam Go pilnowali. A nad głową Jego umieścili napis z podaniem Jego winy: To jest Jezus, król żydowski. Wtedy też ukrzyżowano z Nim dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej stronie.

Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go i potrząsali głowami, mówiąc: „Ty, który burzysz przybytek i w trzech dniach go odbudowujesz, ocal sam siebie; jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża.” Podobnie arcykapłani z uczonymi w Piśmie i starszymi, szydząc, powtarzali: „Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Jest królem Izraela: niechże teraz zejdzie z krzyża, a uwierzymy w Niego. Zaufał Bogu: niechże Go teraz wybawi, jeśli Go miłuje. Przecież powiedział: Jestem Synem Bożym.” Tak samo lżyli Go i złoczyńcy, którzy byli z Nim ukrzyżowani.

Od godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. Około godziny dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: „Elí, Elí, lemá sabachtháni?” To znaczy: „Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” Słysząc to, niektórzy ze stojących tam mówili: „On Eliasza woła.” Zaraz też jeden z nich pobiegł i wziąwszy gąbkę, napełnił ją octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić. Lecz inni mówili: „Poczekaj! Zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, aby Go wybawić.” A Jezus raz jeszcze zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha.

A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli do Miasta Świętego i ukazali się wielu.

Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: „Prawdziwie, ten był Synem Bożym.”

Było tam również wiele niewiast, które przypatrywały się z daleka. Szły one za Jezusem z Galilei i usługiwały Mu. Między nimi były: Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba i Józefa, oraz matka synów Zebedeusza.

Pod wieczór przyszedł zamożny człowiek z Arymatei, imieniem Józef, który też był uczniem Jezusa. On udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Wówczas Piłat kazał je wydać. Józef zabrał ciało, owinął je w czyste płótno i złożył w swoim nowym grobie, który kazał wykuć w skale. Przed wejście do grobu zatoczył duży kamień i odszedł. Lecz Maria Magdalena i druga Maria pozostały tam, siedząc naprzeciw grobu.

Nazajutrz, to znaczy po dniu Przygotowania, zebrali się arcykapłani i faryzeusze u Piłata i oznajmili: „Panie, przypomnieliśmy sobie, że ów oszust powiedział jeszcze za życia: Po trzech dniach powstanę. Każ więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby przypadkiem nie przyszli Jego uczniowie, nie wykradli Go i nie powiedzieli ludowi: Powstał z martwych. I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze.” Rzekł im Piłat: „Macie straż: idźcie, zabezpieczcie grób, jak umiecie.” Oni poszli i zabezpieczyli grób opieczętowując kamień i stawiając straż.

Bardzo mocne jest to zderzenie słów: Hosanna Synowi Dawida. Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie. Hosanna na wysokościach; które to słowa usłyszeliśmy w Ewangelii, poprzedzającej liturgię, a tymi, które usłyszeliśmy w Ewangelii opisującej Mękę Pańską: Na krzyż z Nim! Bardzo mocne zderzenie.

I nawet, jeżeli jest tak, jak udowadnia w swej fenomenalnej książce „Jezus z Nazaretu”, Ojciec Święty Benedykt XVI, iż to nie ci sami ludzie krzyczeli jedno i drugie, to jednak było to wołanie z tej samej Ziemi, wołanie rodzaju ludzkiego, który raz swego Boga pod niebiosa wychwala, a innym razem – totalnie odrzuca.

W której grupie ludzi znalazł się dzisiejszy świat: w tej od Hosanna, czy tej, wrzeszczącej z nienawiścią: Na krzyż z Nim?… A w której grupie widzę samego siebie?… Albo może inaczej: czy w moim życiu więcej jest Hosanna, czy jednak: Na krzyż z Nim? O czym bardziej świadczy moja postawa?…

Pomóż mi, Panie, tak tę moją postawę kształtować, aby całe moje życie było jednym wielkim Hosanna – Twoją cześć! Jednak – Hosanna!

9 komentarzy

  • Na pewno ten zbiór miał część wspólną. Poza tym apostołowie nie krzyczeli, ale opuścili Jezusa w chwili próby.

    Nie przyjęli Cię, Panie, wśród swoich
    Nie przyjęli, bo prawdy się bali
    I za cenę ucieczki od siebie
    Bez skrupułów Cię zamordowali.
    Dziś jak kiedyś przychodzisz do swoich,
    Do nas wszystkich, wierzących, ochrzczonych
    I jak kiedyś, znów jesteś wśród swoich,
    Niewygodny, niechciany, rzucony.

    Daruj Panie nam błądzącym,
    Że twą prawdę odrzucamy,
    Nam bez wiary, choć wierzącym,
    Że przed tobą uciekamy.
    Otwórz serca nam współczesnym,
    Byśmy ciebie przyjąć chcieli,
    Otwórz serca na twe słowo,
    Byśmy sercem je przyjęli.

    Tak boicie się prawdy o sobie,
    Bo jest gorzka, bo przykra, bo boli.
    Tak boicie się mojej miłości,
    Że was zniszczy, że może zniewoli.
    I żyjecie beze mnie, bo po co?
    Wygodniejszy jest grzech, zakłamanie.
    Panie, dosyć! Ja też chcę mieć serce!

    [nie znam autora]

    • Panie, dosyć! – Dosyć już nas doświadczyłeś, pozwól nam przyjść do Ciebie.
      Ja też chcę mieć serce!. – Jak Twoje, przebaczające i kochające! Amen.

      • Podpisuję się pod Waszymi refleksjami, moi Drodzy! Bardzo za nie dziękuję! I modlę się tymi dramatycznymi, ale pełnymi wiary, słowami Anny, którymi zwraca się tutaj do Pana! Panie, pozwól nam – w to Święte Triduum, w dniu Twojego największego zwycięstwa – przyjść do Ciebie!
        xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.