Szukajcie dobra, a nie zła!

S

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywają:

Halina Orłowska, Żona Pana Karola, z którym przez lata prowadzili dom w Szklarskiej Porębie, dokąd od lat jeździmy;

Halina Klimkowicz, lekarka, opiekująca się – jako lekarz rodzinny – moimi Rodzicami, a przed laty lecząca także mnie, kiedy w klasie maturalnej nie mogłem wyplątać się z różnych dolegliwości, powodujących zwolnienia ze szkoły, przed samą studniówką.

Obu Paniom dziękuję za ogromną życzliwość, którą mi i moim Bliskim wielokrotnie okazywały i okazują. Życzę Bożego błogosławieństwa! I zapewniam o modlitwie!

Moi Drodzy, nieraz już prosiłem Was, ale dzisiaj proszę raz jeszcze o modlitwę w intencji Pani Teresy, Mamy mojego Przyjaciela, Księdza Leszka, która od tak długiego czasu bardzo cierpi i nie widać – tak po ludzku – żadnej perspektywy poprawy. Proszę o modlitewne wsparcie! To naprawdę ważne i potrzebne!

A jutro i w piątek – jak nakazuje tradycja ojców i praojców, dziadów i pradziadów, babek i prababek – słówka z Syberii! Czyli – powiew duchowej i intelektualnej świeżości!

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Środa 13 Tygodnia zwykłego, rok II,

1 lipca 2020.,

do czytań: Am 5,14–15.21–24; Mt 8,28–34

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA AMOSA:

Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli. Wtedy Pan Bóg Zastępów będzie z wami, tak jak to mówicie. Miejcie w nienawiści zło, a miłujcie dobro! Wymierzajcie wyroki sprawiedliwie! Może ulituje się Pan Bóg Zastępów nad Resztą pokolenia Józefa.

Nienawidzę, brzydzę się waszymi świętami. Nie będę miał upodobania w waszych uroczystych zebraniach. Bo kiedy składacie Mi całopalenia i wasze ofiary, nie znoszę tego, a na ofiary pojednania z tucznych wołów nie chcę patrzeć. Idź precz ode Mnie ze zgiełkiem pieśni twoich, i dźwięku twoich harf nie chcę słyszeć. Sprawiedliwość wystąpi z brzegów jak woda i prawość jak potok nie wysychający wyleje”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Gdy Jezus przybył na drugi brzeg do kraju Gadareńczyków, wybiegli Mu naprzeciw dwaj opętani, którzy wyszli z grobów, bardzo dzicy, tak że nikt nie mógł przejść tą drogą. Zaczęli krzyczeć: „Czego chcesz od nas, Jezusie, Synu Boży? Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas?”

A opodal nich pasła się duża trzoda świń. Złe duchy prosiły Go: „Jeżeli nas wyrzucasz, to poślij nas w tę trzodę świń”. Rzekł do nich: „Idźcie”Wyszły więc i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w falach.

Pasterze zaś uciekli i przyszedłszy do miasta rozpowiedzieli wszystko, a także zdarzenie z opętanymi. Wtedy całe miasto wyszło na spotkanie Jezusa; a gdy Go ujrzeli, prosili, żeby odszedł z ich granic.

Pierwsze zdania dzisiejszego pierwszego czytania wydają się być kluczem do zrozumienia całego dzisiejszego przesłania, zawartego w Bożym słowie: Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli. Wtedy Pan Bóg Zastępów będzie z wami, tak jak to mówicie. Człowiek ma aktywnie poszukiwać dobra, tworzyć je w swoim życiu, pomnażać – zło natomiast definitywnie pokonywać i oddalać od siebie. I taka właśnie postawa gwarantuje życie – oczywiście to życie wieczne – a także zapewnia bliskość Boga.

Następne zdania jeszcze bardziej konkretyzują te pouczenia. Słyszymy: Miejcie w nienawiści zło, a miłujcie dobro! Wymierzajcie wyroki sprawiedliwie! Może ulituje się Pan Bóg Zastępów nad Resztą pokolenia Józefa. Właśnie, może się ulituje… Czy więc nie ma co do tego żadnej pewności?

My dzisiaj wiemy, że jest, że Bóg na pewno ulituje się nad człowiekiem, który stara się czynić dobro, a zła unikać, ale to zdanie, wyrażone w trybie pewnego przypuszczenia, a nie pewności, jasno uświadamia nam, że wobec Boga powinniśmy zawsze przyjmować postawę pokorną. My nie możemy od Boga niczego żądać! Zwłaszcza, jeśli na naszym „koncie” jest tyle grzechów!

Tymczasem, ludziom – już w tamtych czasach, a i dzisiaj często również – wydaje się, że można Bogu „zamydlić oczy” jakąś pompatyczną obrzędowością, okazałą religijnością, za którą jednak nie idzie żaden głębszy duch, ani właściwa postawa. Stąd takie krytyczne słowa Boże: Nienawidzę, brzydzę się waszymi świętami. Nie będę miał upodobania w waszych uroczystych zebraniach. Bo kiedy składacie Mi całopalenia i wasze ofiary, nie znoszę tego, a na ofiary pojednania z tucznych wołów nie chcę patrzeć. Idź precz ode Mnie ze zgiełkiem pieśni twoich, i dźwięku twoich harf nie chcę słyszeć. Sprawiedliwość wystąpi z brzegów jak woda i prawość jak potok nie wysychający wyleje.

Czy zauważamy, z jakim zaangażowaniem – wręcz emocjonalnym – Bóg odcina się od takiej pustej obrzędowości, nie mającej żadnego pokrycia w czynach i postawach? Niesamowite wrażenie czynią w ustach Bożych takie słowa, jak: Nienawidzę, brzydzę się waszymi świętami…; czy też: Idź precz ode Mnie! Co ciekawe, Jezus w Ewangelii takiego sformułowania: Idź precz! – używał w odniesieniu do złego ducha. A Bóg w Starym Testamencie – w odniesieniu do swego ludu… Czyżby Bóg aż tak nienawidził swojego wybranego narodu?…

Wiemy, że nie o to chodzi. Bóg nigdy nie odrzucał i nie odrzuca ludzi. Odrzuca zło w ich postawie, obłudę, fałsz, pozoranctwo, dwulicowość… Czyli – tak naprawdę – owe radykalne stwierdzenia Boże – zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie – mają tego samego adresata: szatana! Tyle, że ukrywającego swe działanie w złych działaniach ludzi. Dlatego to nie ludzi Bóg odrzuca – jeszcze raz to podkreślmy – a intrygi złego ducha! A w tych sprawach jest naprawdę radykalny i bezlitosny.

Widzimy to na przykładzie dzisiejszej Ewangelii. Tak się składa, że w słowach Jezusa nie słyszymy dziś owego radykalnego: Idź precz, szatanie!, ale to, co Jezus uczynił, było o wiele bardziej radykalne i mocne, niż najmocniejsze nawet słowa. Bo Jezus w tym poniekąd symbolicznym geście – może nawet trudnym do zrozumienia z czysto ludzkiej perspektywy – pokazał, że szatanowi nigdy nie można dawać żadnych, najmniejszych szans.

Człowiekowi – owszem – trzeba dawać szansę: drugą, trzecią, setną, tysięczną! Trzeba mu zawsze pomagać wyplątywać się z szatańskich intryg. Złemu duchowi natomiast nie wolno nigdy pozwalać działać w sobie! Nawet, jeżeli te jego intrygi nie będą oznaczały jakiegoś krzyczącego i spektakularnego zła – takiego zamieszania, jakie wywoływali opętani z dzisiejszej Ewangelii – a będą się ukrywały za parawanem subtelnych pozorów, jak to miało miejsce w postawie narodu wybranego, o czym mowa w pierwszym czytaniu.

Tam też nie brakło wielkich grzechów i bardzo złych zachowań, ale było to „opakowywane” pozorami religijności. Za jednym i drugim stał zły duch, dlatego Bóg tak radykalnie odcina się od tego. I nam każe tak samo postępować.

Jeszcze raz podkreślmy: człowiekowi zawsze mamy dawać szansę – drugą, trzecią, setną, tysięczną! Szatanowi – ani jednej, nawet najmniejszej! Żadnych kompromisów ze złem! Żadnych pozorów i udawania przed Bogiem! Żadnego podwójnego życia: jednego na pokaz, drugiego w ukryciu własnego domu, własnego pokoiku…

Bóg i tak widzi wszystko! Przed Nim niczego nie ukryjemy – to zresztą zupełnie nie ma sensu! Dlatego musimy się duchowo zmobilizować i ciągle mobilizować, aby codziennie – bezlitośnie i bez cienia kompromisu – powtarzać szatanowi słowa samego Boga: Idź precz ode mnie!

Czy mam w sobie odwagę i determinację do wypowiedzenia tych słów? A może nawet nie tyle do ich wypowiedzenia, co wyrażenia ich swoją postawą?…

7 komentarzy

  • Panu Jezusowi są posłuszne nie tylko siły natury (co ukazała nam wczorajsza Ewangelia), ale także złe duchy. Dwaj opętani mieszkający w grobach, byli postrachem dla ludzi ale nie dla Jezusa. Wręcz przeciwnie to złe duchy czuły się zagrożone gdy przechodził Jezus i dlatego prosiły aby mogły wejść w świnie. Złe duchy nie przewidziały, że ich koniec jest bliski i schowek świński nie jest dla nich bezpieczny, bo Słowo Jezusa ma moc, bo Jezus miał i ma moc, bo Krew Jezusa, którą czcimy w miesiącu lipcu ma moc przezwyciężania zła i w naszym życiu.

    Modlitwa zanurzenia we Krwi Chrystusa
    Jezu, zanurzam w Twojej Przenajdroższej Krwi cały ten rozpoczynający się dzień, który jest darem Twojej nieskończonej miłości. Zanurzam w Twojej Krwi siebie samego. Wszystkie osoby, które dziś spotkam, o których pomyślę czy w jakikolwiek sposób czegokolwiek o nich się dowiem.
    Zanurzam moich bliskich i osoby powierzające się mojej modlitwie.
    Zanurzam w Twojej Krwi, Panie, wszystkie sytuacje, które dziś zaistnieją, wszystkie sprawy, które będę załatwiać, rozmowy, które będę prowadzić, prace, które będę wykonywać i mój odpoczynek.
    Zapraszam Cię, Jezu, do tych sytuacji, spraw, rozmów, prac i odpoczynku.
    Proszę, aby Twoja Krew przenikała te osoby i sprawy, przynosząc według Twojej woli uwolnienie, oczyszczenie, uzdrowienie i uświęcenie.
    Niech dziś zajaśnieje chwała Twojej Krwi i objawi się jej moc.
    Przyjmuję wszystko, co mi dziś ześlesz, ku chwale Twojej Krwi, ku pożytkowi Kościoła św. i jako zadośćuczynienie za moje grzechy, składając to wszystko Bogu Ojcu przez wstawiennictwo Maryi.
    Oddaję siebie samego do pełnej dyspozycji Maryi, zawierzając Jej moją przeszłość, przyszłość i teraźniejszość, bez warunków i bez zastrzeżeń. Amen.
    Ps. Tą modlitwą rozpoczynam każdy dzień od około 10 lat od kiedy zostałam obdarowana nią przez Liderkę Wspólnoty na pierwszych rekolekcjach wspólnotowych. Potem ja kupiłam obrazki z Modlitwą zanurzenia i rozdałam na kolejnych rekolekcjach. Swój obrazek zafoliowałam aby nie uległ szybkiemu zniszczeniu, więc zachowa się na pewno aż do śmierci. W międzyczasie korespondowałam z autorką tej modlitwy s. Gertrudą Bociąg MSC , składając swoje intencje do Ich Skrzynki intencji.
    A to strona Sióstr Misjonarek Krwi Chrystusa: http://siostrymisjonarki.pl/misjonarki-krwi-chrystusa/2-uncategorised/346-modlitwa-zanurzenia-we-krwi-chrystusa3.html

    • W naszej Farze , dziś o godzinie 16tej uczestniczyłam w pierwszej Mszy Trydenckiej. Może to jaskółka dobrej nowiny, że ta msza zagości u nas częściej. Prowadził ją wikariusz Fary, kapelan szpitala. Mimo iż informacji nie było w ogłoszenia parafialnych ani czytanych ani pisanych, tym bardziej nie było ogłaszane w kościołach ościennych, tylko była zamieszczona informacja na Facebooku,to zainteresowanych osób było sporo około 100osób, w zwykły dzień, o godzinie niezbyt dogodnej dla ludzi pracujących. Ten wstęp służy mi tylko, aby powiedzieć, że intuicja prowadziła mnie dziś dobra, bo wg kalendarza liturgicznego przedsoborowego, dziś jest święto Najdroższej Krwi Chrystusa więc Ewangelię słyszałam inną wg Świętego Jana o przebiciu Serca Jezusowego na krzyżu.

      • Dziękuję za te wszystkie informacje o kulcie Krwi Jezusa. A co do Mszy Świętej trydenckiej, to w ogóle cieszy mnie, że w sercach ludzkich jest tyle takiej prostej, tradycyjnej, a jednocześnie szczerej pobożności…
        xJ

        • Myślę, że kilka osób przyszło z ludzkiej ciekawości, kilka dla przypomnienia sobie „starych” mszy, jeszcze inni byli przygotowani do Niej, mieli „Mszalniki” którymi się biegle posługiwali i o dziwo byli to ludzie młodzi. Ja osobiście nie odnajduję się na tych mszach,( byłam drugi raz), bo aby włączać się w przeżywanie musiałabym rozumieć i widzieć co dzieje się na ołtarzu a tak to można powiedzieć „siedziałam jak na tureckim kazaniu”, co prawda akurat kazanie rozumiałam bo było po polsku, podobnie jak Czytanie i Ewangelia. Krótko mówiąc byłam osobą towarzyszącą.

          • Myślę, że nie. Jeżeli starała się Pani włączyć ochotnym sercem, z dobrą intencją, to łaska Boża uzupełnia naszą ludzką – jakby to określić – nieznajomość łaciny i starego rytu.
            Musimy pamiętać, że liturgia to coś więcej, niż jakaś ludzka uroczystość czy czysto ludzki przekaz. To rzeczywistość żywa – spotkanie Boga z ludźmi. Warunkiem koniecznym owocnego w niej udziału jest otwarte serce człowieka i dobra intencja. A Bóg już dopełni reszty.
            xJ

          • Nie twierdzę, że Bóg nie może wyprowadzić dobra z mojego uczestnictwa w takiej mszy, bo może a po za tym tak jak Ksiądz mówi , liczy się intencja a ja miałam dobrą, by uczestniczyć w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa, mojego Zbawiciela.

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.