Brońmy się przed obłudą!

B

Szczęść Boże! Moi Drodzy, w dniu dzisiejszym imieniny przeżywa Cezary Kryczka, a urodziny przeżywa Katarzyna Baczkura – Oboje zaangażowani, w swoim czasie, w działalność młodzieżowych Wspólnot. Życzę, aby w swoim codziennym postępowaniu potwierdzali to wszystko, w co i w Kogo wierzą. Więcej o tym w rozważaniu. Zapewniam o modlitwie!

Bardzo serdecznie dziękujemy Księdzu Markowi za wczorajsze słówko z Syberii! Dzielimy wielką radość z otwarcia świątyń! Bogu najwyższemu niech będą dzięki! Ja ze swej strony dodam – nie byłbym sobą, gdybym tego nie dodał: Panie Boże, dziękujemy za „już”, ale prosimy o „jeszcze”. Zawsze to mówię ludziom, którym za coś dziękuję, dzisiaj pozwalam sobie powiedzieć to Panu Bogu. Dziękujemy za otwarcie świątyń, za możliwość przemieszczania się i spotykania, ale prosimy o jeszcze szersze otwarcie – o to, by Ksiądz Paweł mógł na Syberię powrócić, a Ksiądz Marek mógł z Syberii przyjechać na urlop. Jestem pewny, że Pan nie ma nic przeciwko takiej prośbie.

Kiedy się stanie to, o co prosimy? Odpowiedź mamy we wczorajszym czytaniu i w słówku Księdza Marka: Bóg to wie. Na pewno, nie rozmaici malkontenci – eksperci od wszystkiego – ale tylko Bóg. Jemu zaufajmy!

I właśnie w duchu tego zaufania, powierzamy Bogu posługę Księdza Marka, trwającą już jedenaście lat, i to wszystko, co się tam na Syberii aktualnie wyprawia – w najlepszym rozumieniu tego słowa! Proszę, abyśmy stale wspierali te dobre dzieła modlitwą.

Dziękuję Księdzu Markowi za życzenia imieninowe, dziękuję za nie wszystkim, którzy je wciąż przysyłają. Dziękuję także moim wczorajszym Rozmówcom w Radiu Podlasie, oraz realizatorowi programu, Panu Krzysztofowi, za wieczorną audycję. Będzie ją można znaleźć na stronie Radia, w „Archiwum dźwięków”. Dziękuję za słowa wsparcia i życzliwości, jakie z tej okazji do mnie dotarły.

A oto dzisiaj – niespodzianka. Coś nowego na naszym forum – prawdziwy powiew świeżości: słówko Księdza Leszka Mućki. Niedawno przeżywaliśmy z bólem pożegnanie Mamy Księdza Leszka, wspaniałej Pani Teresy, która po ciężkiej chorobie odeszła do Pana. Ja osobiście jestem najgłębiej przekonany – czego też wyraz dałem w homilii pogrzebowej – że jest Ona już szczęśliwa w Niebie. Proszę jednak, abyśmy wszyscy wspierali modlitwą Księdza Leszka, oraz Marcina, Jego Brata, w tym bardzo trudnym czasie godzenia się ze świadomością, że Mamy nie ma już na ziemi. Wierzymy jednak – naprawdę wierzymy – że jest w Niebie.

Tym bardziej, dziękuję Księdzu Leszkowi za to, że zechciał dziś podzielić się refleksją na temat Bożego słowa. Jest nadzieja na stałą współpracę. Rozmowy w toku.

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen

Gaudium et spes! Ks. Jacek

Sobota 20 Tygodnia zwykłego, rok II,

Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Królowej,

22 sierpnia 2020.,

do czytań: Ez 43,1–7a; Mt 23,1–12

CZYTANIE Z KSIĘGI PROROKA EZECHIELA:

Anioł poprowadził mię ku bramie, która skierowana jest na wschód. I oto chwała Boga Izraela przyszła od wschodu, a głos Jego był jak szum wielu wód, a ziemia jaśniała od Jego chwały. Było to widzenie równe temu, które oglądałem wtedy, gdy przyszedł, by zniszczyć miasto, widzenie równe temu, które oglądałem nad rzeką Kebar. I upadłem na twarz.

A chwała Pana weszła do świątyni przez bramę, która skierowana była ku wschodowi. Wtedy uniósł mię duch i zaniósł mię do wewnętrznego dziedzińca. A oto świątynia pełna była chwały Pańskiej.

I usłyszałem, jak ktoś mówił do mnie od strony świątyni, podczas gdy ów mąż stał jeszcze przy mnie. Rzekł do mnie: „Synu człowieczy, to jest miejsce tronu mojego, miejsce podstawy mych stóp, gdzie chcę na wieki mieszkać pośród Izraelitów”.

SŁOWA EWANGELII WEDŁUG ŚWIĘTEGO MATEUSZA:

Jezus przemówił do tłumów i do swych uczniów tymi słowami:

Na katedrze Mojżesza zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. Rozszerzają swoje filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów. Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach. Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.

Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus.

Największy z was niech będzie waszym sługą. Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.

A OTO SŁÓWKO KSIĘDZA LESZKA:

W dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi do swoich uczniów o faryzeuszach i uczonych w Piśmie, zwracając uwagę na ich negatywne zachowania, obłudę i brak pokory. I chociaż mówi: Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, to jednak prosi: Uczynków ich nie naśladujcie.

Jak zauważamy, to zdanie to dwie sprzeczności. Co to bowiem znaczy: Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie? Dziwne to polecenie trochę… Ale w dalszych słowach Jezus wyjaśnia, że ich słowa – to co mówią, co przekazują i czemu tak ładnie słownie hołdują – nie odzwierciedlają się w ich zachowaniu. Jezus stwierdza: Mówią bowiem, ale sami nie czynią. Wiążą ciężary wielkie i nie do uniesienia i kładą je ludziom na ramiona, lecz sami palcem ruszyć ich nie chcą. Wszystkie swe uczynki spełniają w tym celu, żeby się ludziom pokazać. […] Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach.

A czy i my nie postępujemy podobnie? Czy my – ludzie XXI wieku – nie przyjęliśmy do naszego życia, do naszej codzienności i świadomości zachowań tychże faryzeuszy i uczonych w Piśmie?

Jak wiele pychy i obłudy da się dostrzec dziś w wielu sferach naszego życia.

Obłuda przejawia się przede wszystkim w dwulicowości. Co innego mówimy, a co innego robimy. Aby lepiej to zrozumieć, odpowiedzmy sobie na pytania: Jakie mamy autorytety? Kto stawia nam wzory do naśladowania i tłumaczy zjawiska. zachodzące we współczesnym świecie?

Dziś kluczową rolę w kształtowaniu myślenia i działania człowieka spełniają wszelkiego rodzaju media i internet. To one kreują sposób myślenia współczesnego człowieka. Właśnie wtedy, kiedy włączamy telewizję, naszą uwagę przykuwają osoby, które lansują się na autorytety, które mają wiele do powiedzenia w różnych dziedzinach – jako rzekomi znawcy tematu. Wypowiadają się, doradzają, pokazują jak żyć. Najlepiej wiedzą co jest dobre a co złe. Są ekspertami „od wszystkiego”.

Te osoby – to tak zwani celebryci. Jakże często ci ludzie są „drogowskazami” na ścieżkach naszego życia. Zapatrzeni w nich, chłoniemy ich wzorce i staramy się naśladować ich zachowania, sposób myślenia i przekonania. Ich zdanie jest dla nas czymś ważnym. Staramy się nadążyć za modą, którą promują, a co najgorsze – staramy się nadążyć za ich stylem życia, bo na ekranach telewizyjnych widzimy, jacy są szczęśliwi, uśmiechnięci i radośni.

Ale niestety, jak się często okazuje, „szczęście”, którym emanują, jest nieprawdziwe i ułudne. Jakże często słyszymy o tym, że ten, czy tamten celebryta ma depresję, próbował lub popełnił samobójstwo. Jak wielu z tych ludzi żyje w związkach niesakramentalnych, jak wiele jest rozwodów, a potem kolejnych i kolejnych związków.

Ciągle próbujemy być modni, powtarzamy bez namysłu zasłyszane w mediach tezy i nawet jesteśmy w stanie upodlić lub poniżyć drugiego człowieka – w imię zasady „Bo ja wiem najlepiej!”; albo bez żadnej refleksji, bez żadnej analizy uznajemy „medialną prawdę”za prawdę rzeczywistą.

Aborcję nazywamy „życiem” (napis na transparentach, noszonych w trakcie ulicznych demonstracji: „Aborcja to życie”…), ewentualnie: prawem kobiety, lub prawem do wolności, a eutanazję – wyzwoleniem z cierpienia, godną śmiercią. Jak trudno jest się nam zastanowić nad sensem wypowiadanych słów. Kochamy newsy medialne, nie wgłębiając się w ich sens.

Wierzymy w Boga, chodzimy do kościoła, a wspieramy ustawy godzące w życie, ustawy godzące w podstawowe wartości chrześcijańskie, wyśmiewamy kapłanów, ośmieszamy Kościół. Jakże często chlubimy się z tego, czego powinniśmy się wstydzić. To, co dziś daje powód do dumy, jeszcze kilka lat temu było powodem do wstydu. Czy to nie jest obłuda i dwulicowość?

Nie jesteśmy konsekwentni, nasze zachowania nie są spójne z myśleniem, nie mamy swojego zdania. W towarzystwie dostosowujemy się do sytuacji i myślenia innych ludzi, z którymi przebywamy. Nie umiemy zaprotestować. gdy ktoś publicznie wyśmiewa nasze wartości, kpi z przykazań, obraża i chce wyrzucić Boga z przestrzeni publicznej.

Tak, to prawda – trudno jest stanąć w obronie wartości chrześcijańskich, bo kiedy pojawia się osoba, która się na to odważy, zostaje zakrzyczana, wyzwana od fanatyków, ludzi średniowiecza i ludzi zacofanych, a tylko dlatego, że ma odwagę bronić swojego zdania.

Nasze życie, to ciągła gra… Boimy się, jak nas ocenią, co o nas powiedzą, a może następnym razem nie będą chcieli mieć nas w gronie znajomych.

Jak łatwo wmówić dziś naszemu społeczeństwu, że można sobie wybrać płeć, że małżeństwo to związek nie tylko kobiety i mężczyzny, a słowo: „tolerancja” oznacza przede wszystkim tolerancję dla zła.

Człowiek obłudny zawsze szuka poklasku i patrzy z góry na innych. Uważa, że jest tak mądry i przebiegły, iż nikt nie zauważy jego oszustwa. Gorszymy się postępowaniem innych, a sami po kryjomu czynimy podobnie. Potępiamy wszelkie akty niemoralne, a sami – przy nadarzającej się okazji – robimy to samo. Po prostu nie jesteśmy autentyczni.

Jest jeszcze bardzo wiele aspektów naszego życia, gdzie pycha i obłuda grają pierwsze skrzypce.

Niech więc puentą dzisiejszych rozważań będą słowa Jana Pawła II dotyczące co prawda dialogu międzyreligijnego, ale jakże odnoszące się do każdej sfery życia, naszej codzienności.

Jan Paweł II w Encyklice „Redemptoris misio” pisał: „Rozmówca musi być konsekwentny względem własnych tradycji i przekonań religijnych i otwarty na zrozumienie ich u innych, bez obłudy, czy zamykania się w sobie , ale z poczuciem prawdy, pokory i uczciwości, świadomy, że dialog może wzbogacić każdego”…

22 komentarze

  • Zapewne duzo pychy i obludnosci jest w kazdym z nas,ale wydaje mi się,że jest to spowodowane tym iż każdy z nas patrzy na to co najlepsze było by dla niego.Osobiscie nie wiem czy umiałabym urodzić dziecko z jakimś wadami i to nawet nie ze wzgledu na siebie a na nio i to,że ludzie są egoistami.Zaś jesli idzie o eutanazje tak jestem za i uwazam,że zamiast moja rodzina miałaby meczyć sie ze mna i ja sama ze sobą to wolalbym aby mnie zabili,skrociło by to wszystkim męki.Może to dziwnie zabrzmi,ale gdybysmy tak umieli postawić się na czyimś miejscu w danej sytuacji to kazdy z nas może zamiast oceniać starał by się zrozumieć.Pozdrawiam dziś tak wyjątkowo Księdza Leszka i nie ukrywam moja wrodzona ciekawość nie pozwoliła mi nie przeczytać i witam na blogu.

    • Pan Bóg dał nam 10 przykazań, a w nich jest konkretnie powiedziane „nie zabijaj”. Niestety aborcja czy eutanazja to jest świadome uśmiercanie. I to trzeba nazwać po imieniu. Trzeba też mieć w swej świadomości, że jedynym dawcą życia jest Pan Bóg, i to On jest decydentem w tej kwestii. Jasne, że każdy z nas będzie przeżywał lęki przed ciążą, która rokuje urodzenie niepełnosprawnego dziecka i to jest normalne, bo myślimy po ludzku. Ale każda osoba wierząca podczas tego okresu ciąży ma czas na to, aby ten strach oddać Panu Bogu. A Pan Bóg, wierzę , że jeżeli nałożył mi taki krzyż, to pomoże mi go nieść . Pan Jezus też cierpiał…i przyjął to cierpienie dobrowolnie, a skoro chcemy być do Niego podobni, to co nam zostało?……myślę że też przyjąć. Kiedyś przeczytałam, że gdybyśmy wiedzieli jaką chwałę szykuje nam Pan Bóg w Niebie za to , że przyjmujemy i wypełniamy Jego wolę, nie zrezygnowalibyśmy z żadnej sekundy cierpienia. A jeżeli chodzi o eutanazję, to uważam , że jest niedopuszczalna!!! Dla mnie to tchórzostwo! I wcale nie chodzi o moją pychę, że tak mówię, nie będąc w takiej sytuacji….bo właśnie mam Babcię na wózku inwalidzkim i nie wyobrażam sobie , że mogłoby jej zabraknąć tylko dlatego , że ja tak zadecydowałam lub tak zadecydowała Babcia. A proszę mi wierzyć czasami naprawdę jest ciężko….ale wtedy w swoim umyśle wracam do słów zacytowanych wyżej o nagrodzie w Niebie..;) .Według mnie, nie możemy patrzeć na wszystko tylko i wyłącznie po ludzku, ale też jako osoby wierzące odnosić to do planów Bożych. Bo jak się ma nasze życie 40, 50 czy 100 lat do wieczności. To taka sekunda..;)

      • Ewelino, mam zupełnie podobne poglądy na poruszane kwestie i podobne doświadczenie przy opiece leżąco-siedzącej 90-96letniej Mamie.

    • Nie dość, że kołtun i oszołom, to jeszcze półanalfabeta. Zajrzyj, warszawski kmiocie – ekspercie od wszystkiego, do Katechizmu KRK, spróbuj zrozumieć wszystko, co napisano o Papieżu.

      • Oj, oj, oj… A czy nie można by tego samego wyrazić, ale bez inwektyw? Czy naprawdę musiały paść słowa: kołtun, oszołom, analfabeta, warszawski kmiot?… Czy to coś wnosi do naszej dyskusji? Bardzo, bardzo proszę, dyskutujmy, ale nie obrażajmy Dyskutantów. Ja jestem ogromnie wdzięczny każdej i każdemu z obecnych na tym forum. I proszę o tę obecność, ale też o wzajemny szacunek…
        xJ

    • Robert chciałabym Cię dobrze zrozumieć, czy chodzi Ci o zdanie Papieża Franciszka
      „Bóg nie kocha cię, ponieważ zachowujesz się dobrze; kocha cię i tyle. Jego miłość jest bezwarunkowa, nie zależy od ciebie.”
      Z tą tezą się zgadzam, bo Bóg kocha nas i wtedy gdy jesteśmy dobrzy i wtedy gdy żyjemy w grzechu. ” Tęczowych” też kocha i czeka powroty jak Miłosierny Ojciec z przypowieści biblijnej.
      czy tą wypowiedź też z 22 sierpnia
      ” Bóg nie potrzebuje być przez nikogo broniony i nie chce, aby Jego imię było używane do terroryzowania ludzi. Proszę wszystkich o zaprzestanie używania religii w celu budzenia nienawiści, przemocy, ekstremizmu i ślepego fanatyzmu.”
      Nie wiem w jakim kontekście , sytuacji to było wypowiedziane ale ogólnie uważam że religii a tym bardziej Imienia Boga nie należy używać do niecnych czynów.
      Gdybyś mógł mi wyjaśnić Twoją wypowiedź, bo nawet podejrzewam, że to inny Robert, niż ten który pisuje tu komentarze.

  • Witamy i cieszymy się, że Ksiądz Leszek dziś do nas „wygłosił ” swe kazanko, tym samym odciążył swych braci kapłanów a nam przedstawił swój punkt patrzenia oparty na Piśmie Świętym i nauczaniu Kościoła na sprawy poruszane w dzisiejszej Ewangelii.
    Muszę przyznać się, że nie zawsze odważnie wypowiadam swoje zdanie w dyskusjach dotyczących mojej wiary, nieraz nabieram przysłowiowej „wody w usta”, szczególnie jeśli już znam nastawienie dyskutanta i myślenie konkretnej osoby na temat wiary, Boga, Kościoła czy kapłanów. Nie chcę, by całe spotkanie towarzyskie zdominowało emocjonalne podejście do tych spraw, delikatnie mówiąc. Wówczas, proszę jeśli jestem gościem o następny pkt. ” programu.”

  • My to , my tamto. My robimy, my myślimy…a ja nie lubię gdy mówi się do mnie w taki sposób bo nie lubię trybunów, którzy nagle wszystkie prawdy zbierają do siebie i opowiadają, opowiadają, opowiadają a myśmy i nie wiadomo, czy ja jestem z nimi czy przeciw nim i kim są ci :”my”. Lubie gdy słyszę, -ja. Ja zrobiłem, ja przeczytałem, ja jestem lub nie jestem winny. Lubię siebie gdy przyznaję się ,że ja zgrzeszyłam , ja widzę rzecz tak . Tak ja odczuwam. -„Jak łatwo wmówić dziś naszemu społeczeństwu, że można sobie wybrać płeć, że małżeństwo to związek nie tylko kobiety i mężczyzny, a słowo: „tolerancja” oznacza przede wszystkim tolerancję dla zła.”- Na jakiej podstawie to stwierdzenie, że łatwo. Na podstawie doniesień medialnych ? Może czas już najwyższy, wziąć worek i pójść między ludzi a nie opierać się na doniesieniach medialnych, co czują, co myślą, kim są. Może to zamierzone, może nie ale kazanie niczym wystąpienie faryzeusza, tak mi się pomyślało ale nawet jeśli to było zamierzone to i tak wolę gdy nie muszę i nie zastanawiam się na takimi rzeczami.
    Czy to nie czas na pójście do ludzi a nie jedynie mówienie do ludzi ? z ambony widać chyba tak samo dużo jak z fejsbuka.
    Można mieć do mnie pretensje za te słowa -moje, pisane i mówione od siebie. Jaka odpowiedzialność jest za słowo -myśmy?….żadna , jak u faryzeuszy proszę księdza.
    Wkładam kij, jak zazwyczaj ale nie ze złością to robię-Szczęść Boże.

    • Oczywiście , że nic Pan nie musi. Jest Pan wolnym człowiekiem…i to do Pana należy JAKIE „PRAWDY’ PAN WYBIERZE. Ja odczuwam to kazanie całkiem inaczej niż Pan. ‚ „My'” TO JEST TAKI OGÓLNIK ” My ludzie” to jest na przykład ja i Ksiądz, ale nie znaczy że wszyscy, bo jak da się zauważyć nie wszyscy myślą podobnie. Ksiądz wyraził swoje zdanie na ten temat z którym ja się w 100 % się zgadzam. Natomiast z wypowiedzi Pana wynika że to Pan jest też „takim faryzeuszem” , oskarżycielem i wszechwiedzącym co powinien ten Ksiądz robić i widzę że nawet decydentem ” nie mówić a pójść” . Ja myślę, że BARDZO ważne jest, to że Ci Księża pisząc na blogu poświęcają swój czas po to , aby nam pomóc zrozumieć pewne prawdy, może otworzyć oczy….podyskutować….A MY (i tu proszę się nie czepiać ), możemy to przyjąć bądz nie. A wię myślę, że ta ocena z góry jest niesprawiedliwa…..I wie Pan co….myślę, że zawsze trzeba zaczynać od siebie. Natomiast jeżeli chodzi o podstawę co do cyt. „„Jak łatwo wmówić dziś naszemu społeczeństwu, że można sobie wybrać płeć, że małżeństwo to związek nie tylko kobiety i mężczyzny, a słowo: „tolerancja” oznacza przede wszystkim tolerancję dla zła.”- to wystarczy porozmawiać z młodzieżą i nie tylko …..Pracuję z ludzmi , rozmawiam i wiem…JA 😉 . Z tego tekstu nie wynika żadna ocena, to jest wskazanie na problem….a wg. mnie problem jest wielki…i trzeba zło nazywać złem a dobro dobrem . Do Kapłana należy pomoc w zbawieniu nas wszystkich – Mnie też… Za co ja serdecznie dziękuję .Pozdrawiam serdecznie 😉

      • Ja myślę też, że nic nie jest złe w tym co zostało nam dane do korzystania. Chodzi mi przede wszystkim o media i internet, tylko problem polega na tym w jaki sposób z nich korzystamy . Czy wszystko chłoniemy jak gąbka, czy wcześniej zakładamy sito? A tu załącznik, chociaż z mediów , ale widać wszystko czarno na białym….Dla mnie nic dodać…nic ująć…..Ale tak jak powiedziałam „dla mnie”……

        https://www.tvp.info/44785356/film-inwazja-metody-pracy-dzialaczy-lgbt-w-ukrytej-kamerze?fbclid=IwAR159ibTIA1xTC4YRG84N_lrDVxkWt3hP806vt6wlPE_uB8xDkETWFO2jh0

      • Kloszard jest kobietą . Jej zwrot np. „Lubię siebie gdy przyznaję się ,że ja zgrzeszyłam , ja widzę rzecz tak .”
        Tak po za tym, podpisuję się pod tym co Pani napisała.

        • I to jest właśnie przykład siły sugestii, gdzie skupiłam się na nazwie( Kloszard) sugerującej, że pisze mężczyzna, że nawet przeczytałam „zgrzeszyłem” a nie „zgrzeszyłam”…….ale właśnie po to są inni, tak jak w tym przypadku Pani Anna, żeby zwrócić uwagę….za co bardzo dziękuję.

          • Napisałam co myślę i co czuję. Ja osobiście. Najmocniej przepraszam. Ja byłam prostytutką i wiem co należało do moich obowiązków których się podjęłam. Szanowny Pan za wielką łaskę uznaje ,że księża robią coś czego się podjęli przed Bogiem. To dość niepoważne.
            Niedawno widziałam z okna samochodu , księdza, którego opierniczyłam kilka dni wcześniej ,że mówił kościelnemu co ma zrobić zamiast wziąć się i zrobić to samemu. Widziałam jak zamiatał przed kościołem. Chciałam go przeprosić …ale może innym razem.

  • Nie rozumiem, dlaczego Ksiądz pisze My.
    Ja nie oglądam celebrytów w telewizji ponieważ w zasadzie nie oglądam telewizji, nie podążam też za modą. Pisze Ksiądz o autorytetach którzy znają się na wszystkim ale bez konkretów. O jakie autorytety chodzi i w jakich obszarach.
    Dobrze byłoby gdy Ksiądz podał jakiś przykład takiego autorytetu.

    • Przyznaję, że forma „my” jest dość – by tak rzec – wygodna do zastosowania w rozważaniach, homiliach… Jak widać na blogu – ja także ją często stosuję, a to dlatego, że jest ona dość „neutralna”. Moim zdaniem, pozwala na zasygnalizowanie problemu, a nikt raczej nie powie, że jest to czepianie się konkretnej osoby. Dlatego ja akurat o wiele bardziej wolę formę: „my”, niż „wy” lub „ty”. Właśnie te dwie ostatnie niekiedy mnie irytują, bo sugerują, że kaznodzieja – autor rozważania – rozlicza i poucza innych. Oczywiście, wcale tak nie musi być, ale niekiedy może to tak wyglądać. Forma „my’ mi akurat pozwala zidentyfikować się ze słuchaczami – odbiorcami – w takim rozumieniu, że to nas wszystkich, jako społeczność, dotyczą poruszane problemy. Oczywiście, w mniejszym lub większym stopniu, dlatego też stawiane są pytania do refleksji, aby każdy mógł daną sprawę na tyle odnieść do siebie, na ile naprawdę go dotyczy. Stąd też – ja osobiście – nie widzę problemu w stosowaniu pierwszej osoby liczby mnogiej. Można ewentualnie stosować formę: „ja”
      Natomiast co do zamieszczonej w jednej z wypowiedzi sugestii, aby Ksiądz bardziej wyszedł do ludzi, to mogę z całą odpowiedzialnością i radością zaświadczyć, że akurat przez Księdza Leszka, Autora powyższego rozważania, ten postulat jest realizowany. Ksiądz Leszek – konsekwentnie, od początku kapłaństwa, do dziś – poszukuje różnych form i sposobów dotarcia do człowieka, szczególnie młodego. Nie zawsze spotyka się za to ze zrozumieniem, nieraz kosztowało Go to nawet niemałe przykrości, ale nie rezygnuje z tego stylu. Dlatego jestem przekonany, że w tym, co napisał, na pewno nie chciał nikogo urazić, tylko dał nam pewne punkty do refleksji.
      Wszystkim bardzo dziękuję za naprawdę dobrą i w większości kulturalną wymianę zdań!
      Bardzo się cieszę, że pierwszy wpis Księdza Leszka na naszym forum wywołał taką dyskusję. Dlatego dziękuję za „już” i proszę o „jeszcze”.
      Serdecznie pozdrawiam!
      xj

      • Ja właśnie tak odbieram refleksję Księży, wybieram to co dotyka mojego serca i próbuję przyjrzeć się bardziej problemowi który mi ” doskwiera”, więc zgadzam się z Księdzem, że forma „my” nie wskazuje bezpośrednio zawsze mnie ale daje wskazówkę, że może mnie dotyczyć i jest formą bardziej delikatną aniżeli ” wy” czy „ty”. Miłego wypoczynku.

      • Bardzo słuszne spostrzeżenie autorki reportażu, że w każdym niemal filmie, serialu są ukazane dobre ale i złe postawy życiowe i niewiele jest filmów które kształtują prawidłowo osobowość dziecka jak i dorosłego widza czy słuchacza. Doszłam do tego dawno temu i zaniechałam oglądania telewizji, ale nie zawsze tak było. Pamiętam czasy komunizmu, gdy niekiedy wyjeżdżało się z Zakładu Pracy, pod byle pretekstem, by obejrzeć serial np. Moda na sukces….
        Potem wciągnęłam się w oglądanie seryjnego W-11, nawet najbliżsi nazywali mnie „Anną- Potaczek”, bardzo przeżywałam emocjonalnie wszystkie zabójstwa, niesprawiedliwości, krzywdy aż w końcu sama doszłam do wniosku, że muszę z tym oglądaniem skończyć, bo to ni pożyteczne, ni relaksujące , po prostu zwykła strata czasu.

        • Coś jest na rzeczy… Niby takie niewinne filmiki… A tu – proszę bardzo! Podprogowy przekaz… Bądźmy uważni! Szczególnie, jeśli idzie o dobro naszych Dzieci!
          xJ

Ks. Jacek Autor: Ks. Jacek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.