Biec, ciągle biec…

B

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Pozdrawiam bardzo serdecznie z Syberii, z Surgutu. Zapraszam do wspólnego rozmyślania nad Słowem Bożym, zachęcam także do dzielenia się Słowem Bożym, swoimi myślami w komentarzach. Niech Duch Święty pomoże nam przyjąć Słowo i nim żyć. 

Przyjdź Duchu Święty i pomóż nam! 

(1 Kor 9, 16-19. 22-27) 

Bracia: Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii! Gdybym to czynił z własnej woli, miałbym zapłatę, lecz jeśli działam nie z własnej woli, to tylko spełniam obowiązki szafarza. Jakąż przeto mam zapłatę? Otóż tę właśnie, że głosząc Ewangelię bez żadnej zapłaty, nie korzystam z praw, jakie mi daje Ewangelia. Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam. Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział. Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. Każdy, kto staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś – nieprzemijającą. Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę nie tak, jakby zadając ciosy w próżnię – lecz poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego.

(Łk 6, 39-42) 

Jezus opowiedział uczniom przypowieść: „Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj? Uczeń nie przewyższa nauczyciela. Lecz każdy, dopiero w pełni wykształcony, będzie jak jego nauczyciel. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku? Jak możesz mówić swemu bratu: „Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, podczas gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, usuń najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka brata swego”.

Nie chce mi się dziś pisać rozmyślania, nie powinienem go pisać, nie powinienem dziś głosić. Czemu? No bo słyszę takie słowa: „abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego”, albo: „Czy może niewidomy prowadzić niewidomego? Czy nie wpadną w dół obydwaj?”.

Kiedyś jeden parafianin czytał czytanie na Mszy Św. Po Mszy mówi – po przeczytaniu tego czytania, chciałem od razu biec do spowiedzi. Ja też dziś, po przeczytaniu tych czytań chce się zająć sobą, żeby, jak to mówi św. Paweł, innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego.

Jednak na początku czytania Paweł mówi: „Nie jest dla mnie powodem do chluby to, że głoszę Ewangelię. Świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku. Biada mi bowiem, gdybym nie głosił Ewangelii!” 

Jak obowiązek, to obowiązek, więc trzeba głosić, łaski nie robię. 

Zawsze tak trzeba czytać Słowo Boże, ale dziś jakoś szczególnie brzmi coś takiego – nie patrz na innych, patrz na siebie. Często zmianę świata zaczynamy od zmiany innych. Jest to jakiś taki nasz mechanizm obronny, żeby uspokoić sumienie, żeby nie natrudzić się w pracy nad sobą, to – spójrzcie na innych. Odwrócenie uwagi od siebie, od swoich problemów, swoich grzechów. Niech inni się zmieniają, nie ja… 

Dziś bardzo mocne wezwanie, zarówno w czytaniu jak i w Ewangelii – popatrz na siebie. Nie drzazga w oku brata, a belka we własnym oku. Tym się trzeba zająć. Żeby głosząc naukę, samemu przypadkiem nie zostać uznanym za niezdatnego.

A więc co robimy? 

Pracujemy nad sobą. Piątek, dzień który bardzo temu sprzyja – krzyż, post, umartwienie. 

Chciałbym dziś podkreślić takie słowa z czytania: 

  • „Każdy, kto staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś – nieprzemijającą”.
  • „Poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę”.

Wszystkiego sobie odmawiać, poskramiać swoje ciało, brać je w niewolę. 

Spójrzmy na swój zwykły dzień, swoje zwykłe życie, zwykłą codzienność, wczoraj, dzisiaj… – Które czyny, jakie momenty życia mogę określić – to było odmawianie sobie wszystkiego, to było poskramianie swojego ciała, to było branie swojego ciała w niewolę. 

Ciekaw jestem, co Wam wychodzi. Może to tylko ja taki słabak jestem, że jakoś mało takich momentów widzę. Coś tam człowiek robi, ale żeby to już nazwać – biorę ciało w niewole, poskramiam swoje ciało, odmawiam sobie wszystkiego – to raczej trudno. 

A jeśli by popatrzeć na swoje życie i zobaczyć na odwrót – wszystko sobie pozwalam, dużo sobie pozwalam, coś mi się od życia należy, róbta co chceta – czy takich sytuacji nie widzę więcej w swoim życiu? 

Paweł porównuje to do sportu. I rzeczywiście, sportowcy są w stanie poskramiać swoje ciało, brać je w niewolę, bo chcą zdobyć medal, wygrać zawody, a my? Ze względu na Królestwo Niebieskie? Ze względu na nieprzemijającą nagrodę? 

Myślę, że tajemnicą sukcesu św. Pawła było właśnie to – obok głebokiej wiary, modlitwy, także owo poskramianie ciała i branie go w niewolę, odmawianie sobie wszystkiego. 

Dziś piątek, dzień krzyża, postu, wyrzeczenia, umartwienia. Może warto trochę nad tym pomyśleć i popraktykować? 

Piękny przykład św. Pawła widzę też w słowach: „Tak więc nie zależąc od nikogo, stałem się niewolnikiem wszystkich, aby tym liczniejsi byli ci, których pozyskam. Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych”.

Troska o to, żeby uratować choć niektórych. Próba wejścia w życie innych, upodobnienia się do innych, by uratować choć niektórych. Piękny zapał apostolski i misyjny. 

Przypomina mi się tu myśl św. Jana Bosko, który mówił swoim współpracownikom – jeśli chcecie by młodzież interesowała się tym co wy chcecie im przekazać, najpierw wy interesujcie się tym co ich interesuje. 

Spróbujmy dziś powyciągać belkę z własnego oka. Dziś nie patrzmy na drzazgę w oku brata – pracujemy nad sobą, wymagamy od siebie, likwidujemy swoje wady i grzechy, poskramiamy swoje ciało, bierzemy je w niewolę, odmawiamy sobie wszystkiego, albo choć czegoś sobie odmawiajmy. Asceza, umartwienie, post – to zadanie na dziś. 

Niech Was błogosławi Bóg Wszechmogący, Ojciec + i Syn, i Duch Święty. Amen. 

A niżej wideo-rozmyślanie, jakie robię codziennie wraz z rosyjskim wariantem takiego rozmyślania.

A co u nas?

Przed chwilą, kiedy pisałem to rozmyślanie, s. Teresie udało się przebrnąć przez granicę i jest już w Rosji. To wielka radość, niebawem będzie w Surgucie. Zostało jeszcze tylko ks. Pawła przepchnąć. 

A swoją drogą, to 11 września, pięć lat temu, Siostry od Aniołów, s. Joanna i s. Iwona, postawiły swoje anielskie stopy na surguckiej ziemi i zaczęły swoją posługę w Surgucie. Dziękujemy Panu Bogu za te 5 lat. 

Dołączam się do wszystkich życzeń z okazji jubileuszu naszej Mamy i pokażę Wam piękne zdjęcie. Jeśli ktoś nie widział zdjęcia w fb czy instagramie, to zobaczycie tutaj. 

W fb i instagramie napisałem taki komentarz do owego zdjęcia: „Patrzcie jak oni się miłują – tak mówiono o pierwszych chrześcijanach, tak można powiedzieć patrząc na to zdjęcie. Tak Rodzice świętowali Jubileusz Mamy. Taki bukiet Tato wręczył Mamie z okazji urodzin. To zdjęcie jest też podziękowaniem wszystkim, którzy w różny sposób przekazali swoje życzenia, oraz, co jeszcze ważniejsze – za modlitwy. Rodzice dziękują za wszelką życzliwość. Jest im bardzo miło. Urodziny okazały się międzynarodowe. Oby wszystkie małżeństwa, mogły po wielu latach wspólnego życia, pokazać takie zdjęcia”.

Niżej kilka ostatnich zdjęć z budowy…

w poniedziałek i wtorek byłem w Moskwie, w ambasadzie, żeby wyrobić paszport. Kilka zdjęć z tego wypadu.

A w niedzielę było poświęcenie tornistrów…

Pozdrawiam studentów wypoczywających w Szklarskiej Porębie z Ks. Jackiem. Widziałem na fb fajne zdjęcia, może i pojawią się na blogu?)

Teraz jedziemy do Kogałymu, w niedzielę na północ na prawie tygodniowy wypad do najdalszych punktów naszej parafii.

Pozdrawiam Was i proszę o modlitwę !

Z Bogiem!

Dodaj komentarz

Ks. Marek Autor: Ks. Marek

Archiwum wpisów

Ks. Jacek Jaśkowski

Witam serdecznie! Kłania się Ks. Jacek Jaśkowski. Nie jestem ani kimś ważnym, ani kimś znanym. Jestem księdzem, który po prostu chce rozmawiać. Codzienna kapłańska posługa pokazuje mi, że tematów do rozmów z księdzem jest coraz więcej i dzisiaj żaden ksiądz nie może od nich uciekać, ale – wprost przeciwnie – podejmować nowe wyzwania. To przekonanie skłoniło mnie do próby otwarcia tegoż bloga, chociaż okazji do rozmów na co dzień – w konfesjonale i poza nim – na szczęście nie brakuje. Myślę jednak, że ten blog będzie jeszcze jednym sposobem i przestrzenią nawiązania kontaktu z ludźmi dobrej woli, otwartymi na dialog.